Witajcie,
mam problem polegający na tym że w towarzystwie nowych osób często lęk mnie paraliżuje. Trudno mi się skupić na tym co inni ode mnie oczekują, cały czas jestem napięta, nie potrafię zjeść kiedy ktoś na mnie patrzy, czymś mnie częstuje, boję się o cokolwiek spytać. Na zajęciach jestem wystraszona, kręcę się wkoło, czekając aż starczy mi odwagi żeby do kogoś podejść, albo uciekam. Czasem tak się boję, że nie słyszę jak ktoś mi tłumaczy podstawowe rzeczy albo o coś prosi i potem przerażona nie wiem co mam zrobić bo boję się prosić żeby powtórzył . Czuje że robię wrażenie osoby nieudolnej i ciapowatej. Zdarza się że ktoś mnie zagada a ja tak się boję że zaczynam się uśmiechać i nic nie mówię, a potem płaczę że zraziłam do siebie kolejną osobę. Bardzo mi zależy na kontakcie z innymi, chciałabym włączyć się w dyskusję i dlatego też bolesne jest kiedy słyszę, że że pewnie wolałabym siedzieć bez nich, nie jestem zainteresowana ich towarzystwem, zanudzają mnie, jestem zarozumiała, czy nie bawią mnie ich żarty i w końcu zostaję sama. Myślicie że z taką nieśmiałością będę wszystkich do siebie zniechęcać?