potrzebuje wsparcia - kocham za bardzo?

Problemy z partnerami.

potrzebuje wsparcia - kocham za bardzo?

Postprzez nana » 21 maja 2007, o 20:29

Witajcie!

Jestem tu nowa i przyznaję, że oczekuję, że znajdę wsparcie. Moj problem jest złożony i nie potrafie sobie z nim poradzić, a jednoczesnie nie znajduje zrozumienia wsrod znajomych, bo oni nie maja takich problemow.
Generalnie chyba zawsze mialam problemy w zwiazkach, a im jestem starsza tym jest gorzej. Moze ktos z was potrafi znalezc chwile i przeczytac moja historie, a potem jakos mnie pocieszyc/wesprzec?

Mam 27 lat i aktualnie jestem w zwiazku z mężczyzna o 4 lata młodszym. Nie chcialam sie z nim wiazac, jak sie poznalismy zastrzeglam, ze to bedzie tylko kolezenska znajomosc, ale tak mnie oczarowal, ze zakochalam sie bez pamieci i zapomnialam o swoim zastrzezeniu. Było wspaniale, ale z perspektywy czasu wiem, ze bylo coraz gorzej.

Pocz±tkowo moj facet pomieszkiwal u mnie i spedzal ze mna kazda wolna chwile, dzielil obowiazki domowe, ja gotowalam, a on rozpalal kominek, podrzucal do pracy, etc. Planowalismy duzo rzeczy, miedzy innymi, ze niedlugo wprowadzi sie na stale. Pojawialy sie male starcia, ale to byly drobniutkie sprawy. Rozmawialismy o nich, a nie klocilismy sie.

Ale po niecalym miesiacu znudzilo go moje uporzadkowane zycie... on nie chce jeszcze tak zyc. jest studentem i chce jeszcze zyc jak student. zaczely sie spiecia. im bardziej naciskalam tym bardziej sie odsuwal. potem byly powazne rozmowy i ciche dni. ciagle wierzylismy ze sie kochamy i ze to wystarczy... i w koncu kolejna klotnia przewazyla szale... rozstalismy sie... myslalam ze sie zaplacze. po raz pierwszy w zyciu az tak zalowalam, ze cos sie konczy. Zaczęłam walczyć i dostalam kolejna szanse, ale....

Znow wszystko miedzy soba ukladamy, ale jest nam znacznie trudniej... on ma w sobie duzo dystansu, boi sie, ze ja znow zaczne naciskac. Pewnie zaczne, bo ja chcislabym juz zyc razem z nim. Budzic sie razem jak na poczatku znajomosci. Boje sie kazdego dnia, ze znow bede zbyt mocno go kochala i ze znow zaczne naciskac i ze on znow odejdzie. Budzę się rano i czuje zwyczajny strach i stres. Każda rozmowa, to ważenie słów, żeby znow nie powiedziec o słowo za duzo.

A z jego strony? Czuje zimno! Wierze, ze w srodku ma dla mnie te same uczucia co do tej pory, ze ciagle mnie kocha, bo wiem, ze kochał mnie szczerze, pierwsza prawdziwa miloscia mlodego mezczyzny, ze bylam jego pierwsza kobieta, ze oszalal dla mnie. czuje, ze kocha, ale sie boi tej milosci.

odpuscic czy walczyc? jest duzo szczegolow tego wszystkiego i aspektow, jesli ktos z was bedzie chcial mnie wysluchac i mi pomoc, to napisze o nich.

wiem, ze to wyglada na desperatke, moze tak jest, a moze jednak to wielka prawdziwa milosc? czy jest tu ktos, kto uwierzy, ze kocham jak nigdy, ze tylko nie potrafie tego tak okazac, zeby moj partner - nadzwyczaj dojrzaly jak na swoj wiek - dojrzal jeszcze bardziej i zebysmy znalezli plaszczyzne do wspolnego zycia? ze nie jestem natarcxywa, tylko zakochana? ze nie chce zadusic mojego faceta miloscia?

jestem od wielu dni w ogromnym stresie, wiec prosze o w miare wyrozumiale podejscie i pomocna dłoń.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Loki86 » 21 maja 2007, o 21:18

A czy od czasu do czasu stać cię na odrobinę szaleństwa na to by zachować się jak jego rówie¶niczka spontanicznie nie poukładanie?? nagle porwać swojego chłopaka i gdzie¶ wyjechać zmienić na chwilkę otoczenie i się odrobinę wyluzować?? Piszesz że żyjesz w ci±głym stresie a czy taki wyjazd nie rozluĽnił by waszych obecnych stosunków.

Nasuwa mi się też jedno pytanie czy ty aby jemu nie matkujesz?? to bardzo odstrasza sam wiem po sobie ja przez jaki¶ czas w zwi±zku ojcowałem mojej partnerce i chyba na pocz±tku to j± bardzo urzekało teraz nie jeste¶my już od pół roku ze sob± a każde spotkanie to dla mnie wielki ból.

I jeszcze jedno czy nie uważasz że zwi±zek w którym trzeba uważać żeby nie wdepn±ć w rozmowie na jak±¶ minę aby nie powiedzieć za dużo. Jest nie tylko męcz±cy ale i nie szczery ?? rozumiem że się starasz zmienić i tym podobne ale jednak w twojej naturze leży takie a nie inne zachowanie a różnica wieku bardzo was od siebie oddala na wielu płaszczyznach. Błacha sprawa kiedy¶ ogl±dałem tak± komedie w której młoda rozwódka (29 l czy jako¶ tak) poznaje młodego chłopaka co¶ zaczyna się między nimi kleić a wszystko co z nim przeżywa opowiada swojej terapeutce która okazuje się że jest matk± ów chłopaka. Film jest ¶mieszny ale prawdziwie pokazuje jak wielk± przeszkod± jest spora różnica wieku. Zwłaszcza gdy Facet jest młodszy od kobiety (my dojrzewam troszkę wolniej :) )

Pozdrawiam cię i trzymam kciuki wieże że naprawdę szczerze go kochasz i wiele jeste¶ gotowa dla tego zwi±zku robić ale pamiętaj nic na siłę bo i po co ;)
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez Justyna76 » 21 maja 2007, o 21:37

Hm....czy różnica wieku jest tak wielk± przeszkod±? Wszystko zalezy od charakteru. Dziel± Was tylko 4 lata....moj partner jest młodszy o 9 i jest super. Mieszkamy razem od 7 miesiecy bardzo mnie wspiera gdyz choruje na depresje a On mi pomaga z tym walczyć. Nie wiem co Ci radzić ale my¶le że nie Możesz bać sie mówić czego oczekujesz od partnera. Bezpieczeństwo jest w zwi±zku bardzo ważne...
Trzymaj się ciepło i pisz jak Ci będzie Ľle.
Pozdrawiam:)
Justyna76
 
Posty: 7
Dołączył(a): 18 maja 2007, o 13:06

Postprzez szachistka » 21 maja 2007, o 21:52

Ja tu nie widze problemu ani w roznicy wieku ani w jakimkolwiek matkowaniu (o ile ono ma miejsce) ale w tym, co zreszta sama u siebie zauwazasz - w Twojej zaborczosci. uwierz mi, jesli tego nie zmienisz, ten zwiazek nie przetrwa. Im szybciej zdasz sobie sprawe jak wielkim bledem jest stawianie ż±dan/ wymaganie nie-wiadomo-czego tym szybciej bedziesz miec szanse na ratowanie Waszej znajomosci. To, co musisz zrobic, to zmienic swoj sposob myslenia. Zastanow sie: dlaczego wymagasz od swojego chlopaka tego czy tamtego? czy, jesli nie otrzymasz tego czego chcesz, swiat sie zawali? kochasz swojego chlopaka poniewaz jest wspanialym czlowiekiem i widzisz w nim wiele, wiele cennych rzeczy czy jest na odwrot? moim zdaniem powinnas sie zdystansowac do swojego mezczyzny. lepiej byc nieco oddalonym od siebie i czuc dzieki temu swobode niz byc zbyt blisko a przez to - czuc dyskomfort czy ograniczenia. sztuka udanego zwiazku polega na tym, ze kazdy z partnerow robi dla drugiej stronyjak najwiecej z wlasnej inicjatywy a nie - na ż±danie.
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez bunia » 21 maja 2007, o 22:08

A co znaczy dla niego zyc jak student?.....pewnie macie odmienne oczekiwania,mam wrazenie, ze Ty jestes za aby go "trzymac za reke" a on jeszcze chce fruwac jak wolny ptaszek(nie musi to miec doczynienia ze zdrada).
Moim zdaniem powinniscie wyposrodkowac idac na wzajemne ustepstwa tak aby wilk i owca byla cala.
Pozatym jesli jest taki kochajacy to dlaczego taki zimny,dlaczego ma sie bac,niech rozmawia z Toba.
Nie wiem....mysle jednak,ze ja bym z nim pogadala,potrzeba tu kompromisow z dwuch stron....moze sie uda ale musicie oboje nad tym popracowac.
Trzymaj sie :wink: :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez nana » 21 maja 2007, o 22:23

---------- 22:16 21.05.2007 ----------

przed wszystkim dzięki, że kto¶ napisał, dla mnie to bardzo ważne.

do Loki86:

Stać mnie na spontaniczno¶ć, wlasnie 2 dni temu zaproponowalam mu krotki wspolny wyjazd, nawet taki na kilak godzin nad jezioro - aha! nie chcial! odebral to jako kolejny nacisk pewnie...
poza tym staram sie brac udzial w "jego" zyciu towarzyskim, chociaz jest ono dla mnie bardzo spratanskie.
Nie matkuje, a przynajmniej na poczatku nie matkowalam. Moj partner był na poczatku zwiazki dojrzalszy od moich rowiesnikow, albo starszych troche ode mnie mezczyzn. Potem mu sie jakos tak odwróciło, ale chociażby to jak teraz potrafi sie zachowywac (o tym na koncu) swiadczy o tym, ze ma poukladane w glowie.

do Justyna76:

podziwiam! trzymam za was kciuki z calego serca! niestety jest zle, ale o tym na koncu

do szachistka:

bardzo wyrozumiala z ciebie osoba i ciepla chyba. dziekuje za kazde słowo, nawet te ktorych moze wolalanbym nie uslyszec?:( chce sie zmienic. wiem, ze go "przytloczylam". W nastenym tygodniu mam wizyte u specjalisty. Obawiam sie, ze ten zwiazek juz nie ma szans (patrz na koniec) ale moze kiedys uda mi sie stworzyc z kims trwaly i zdrowy zwiazek.

do wszystkich:
Koniec: ustatlismy wlasnie z moim facetem, ze nie bedziemy sie spotykali, bo on nie wie czy chce ze mna byc, a nie chce ze mna byc nie bed±c pewnym swoich uczuc. Te oststnie spotkania, ktore mialy doprowadzic do odbudowania naszego zwiazku prowadzily do poglebiania sie dystansu, a poglebiajacy sie dystans wywoluje u mnie kolejne "przejawy milosci", ktore z kolei poglebiaja dystans... bledne kolo. sama zaproponowalam, zebysmy odpuscicli i spotkali sie dopiero jak on bedzie chcial.

pocieszcie mnie prosze, bo czarno mam w oczach i mokro

---------- 22:23 ----------

bunia napisał(a):A co znaczy dla niego zyc jak student?.....pewnie macie odmienne oczekiwania,mam wrazenie, ze Ty jestes za aby go "trzymac za reke" a on jeszcze chce fruwac jak wolny ptaszek(nie musi to miec doczynienia ze zdrada).
Moim zdaniem powinniscie wyposrodkowac idac na wzajemne ustepstwa tak aby wilk i owca byla cala.
Pozatym jesli jest taki kochajacy to dlaczego taki zimny,dlaczego ma sie bac,niech rozmawia z Toba.
Nie wiem....mysle jednak,ze ja bym z nim pogadala,potrzeba tu kompromisow z dwuch stron....moze sie uda ale musicie oboje nad tym popracowac.
Trzymaj sie :wink: :wink:


nie każdy potrafi rozmawiać. to kochajacy facet, ale mam wrazenie, ze w nim w srodku sa jeszcze gorsze "potwory" niz we mnie. wskazywalo na to nie jedno w naszych rozmowach. chcialam je przegonic, a wyszlo, ze jestem napierajaca desperatka...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez bunia » 21 maja 2007, o 22:31

A moze zmien taktyke.....wycisz sie zupelnie,daj mu miejsce na inicjatywe,zobaczysz jaka bedzie reakcja chodz na to potrzeba troche czasu.....to tylko moja propozycja.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez nana » 21 maja 2007, o 22:39

bunia napisał(a):A moze zmien taktyke.....wycisz sie zupelnie,daj mu miejsce na inicjatywe,zobaczysz jaka bedzie reakcja chodz na to potrzeba troche czasu.....to tylko moja propozycja.


zrobilam to wlasnie, jak mozesz przeczytac powyzej... teraz tylko potrzbuje wsparcia, zeby w tym wytrwac, dlatego tu pisze
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez bunia » 21 maja 2007, o 22:48

Ok,sorry.....myslalam o mniej dramatycznym sposobie tzn. mozna byc ze soba dajac wiecej miejsca ale skoro tak rzescie uzgodnili to nie ma sprawy
Nie pzostaje Ci nic innego jak czekac na wydarzenia a na razie nabierz oddechu....na sile nie da sie nic zrobic wiec badz dobrej mysli...nie obwiniaj siebie za wszystko,jestesmy jacy jestesmy a uczymy sie ciagle wiec glowka do gory :!:
:wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez nana » 21 maja 2007, o 22:51

bunia napisał(a):Ok,sorry.....myslalam o mniej dramatycznym sposobie tzn. mozna byc ze soba dajac wiecej miejsca ale skoro tak rzescie uzgodnili to nie ma sprawy
Nie pzostaje Ci nic innego jak czekac na wydarzenia a na razie nabierz oddechu....na sile nie da sie nic zrobic wiec badz dobrej mysli...nie obwiniaj siebie za wszystko,jestesmy jacy jestesmy a uczymy sie ciagle wiec glowka do gory :!:
:wink:


wiesz, tylko nie moge sobie wybaczyc. rozne mi sie zdarzaly zwiazki, ale mam wrazenie, ze na ten czekalam cale zycie i tak glupio sie spalilam na poczatku...

dzieki, ze piszesz do mnie, zaraz pewnie usne, ale oddalabym wszystko za to, zeby teraz ktos mnie przytulil i pozwolil sie wyplakac
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez bunia » 21 maja 2007, o 22:55

Nie smuc sie....wiem,ze jest Ci przykro ale to jeszcze nie koniec swiata,nikt nie powiedzial, ze wszystko sie rozleci...czesto konflikty lacza a nie dziela wiec szanasa jest w dalszym ciagu....na prawde a gdybym mogla to bym na pewno Cie przytulila......usmiechnij sie - mimo wszystko :lol:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez nana » 21 maja 2007, o 22:58

bunia napisał(a):Nie smuc sie....wiem,ze jest Ci przykro ale to jeszcze nie koniec swiata,nikt nie powiedzial, ze wszystko sie rozleci...czesto konflikty lacza a nie dziela wiec szanasa jest w dalszym ciagu....na prawde a gdybym mogla to bym na pewno Cie przytulila......usmiechnij sie - mimo wszystko :lol:


wiem, jakos to przezyje, chciaz wiadomo, nadzieja wciaż się tli i umierze jako ostatnia. dziekuje za cieple slowo. miej mile sny i odezwij sie jeszcze jak znajdziesz chwilke. dobranoc
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez bunia » 21 maja 2007, o 23:01

Nie mysl juz za duzo....jestes mila,ciepla i wrazliwa osobka a takie zazwyczaj najbardziej cierpia.
Spij dobrze.....jutro znowu dzien...kto wie moze lepszy :!:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mróweczka » 21 maja 2007, o 23:18

A moze on po prostu nie dorosl do powaznego zwiazku...na poczatku bylo fajnie,ale jak tylko zorientowal sie ze zaczyna sie robic powaznie to sie wystraszyl...nie rozumiem go,dlatego ze moim zdaniem jesli ludzie sie kochaja to ciesza sie tym,ze ich zwiazek sie rozwija...a on tak jakby tego nie chcial,jakby chcial czas zatrzymac w miejscu.Moze jego wiek tez ma tutaj jakies znaczenie...

Napewno nie jest dobre to,ze boicsz sie cokolwiek powiedziec,zeby tylko on sie nie odsunal.Przeciez masz prawo do swoich potrzeb,do tego by byc szczesliwa.Mowiac cokolwiek do niczego go nie zmuszasz przeciez. Ja bym pogadala z nim na twoim miejscu,powiedz mu o swoich obawach tak szczerze...jesli on nie czuje sie np do czegos gotowy,to moze warto dac mu czas...sama musisz to ocenic...czy to jest z jego strony szczere czy tez nie.

powodzonka i trzymam kciuki
mróweczka
 
Posty: 16
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 18:36

Postprzez nana » 22 maja 2007, o 06:27

mróweczka napisał(a):A moze on po prostu nie dorosl do powaznego zwiazku...na poczatku bylo fajnie,ale jak tylko zorientowal sie ze zaczyna sie robic powaznie to sie wystraszyl...


prawdopodobnie tak jest, rozmawialismy o tym i powiedzial, ze wystraszyl sie wlasnie mojego "dorosłego" życia, a raczej jego kieratu: moja pobudka 6 rano, 6:30 budze jego, 6:45 ¶niadanie, 7:00 make-up, 7:15 buzi w policzek i do pracy...itd.
tylko, że wła¶nie tak wyglada prawdziwe życie! jak więc można od tego uciec? i na ile? na rok? dlaczego w chwilach zwatpienia mysle, że nie od takiego zycia on uciekl, tylko ode mnie. przeciez tak czy inaczej za rok pojdzie do pracy i bedzie zyl tak samo! poza tym tak chętnie wręcz opiekował się mn± na pocz±tku... czuje jakby dla niego to bylo tylko zauroczenie, które minęło jak sen przerwany o 6 rano dzwonkiem budzika codziennosci?!?
teraz on ma czas na "myslenie" czy chce nadal ze mna byc. myslisz, ze jakby mnie kochał, to zastanawialby sie nad tym????????????
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 379 gości