[color=red][size=9]---------- 14:40 19.07.2011 ----------[/size][/color]
Ja wiem, że jak na przyklad zadzwonie po karetkę, to zawiozą mnie do szpitala z mojego rejonu. Z tego ja nie jestem zadowolona i wiele innych osób z mojego rejonu, bo ten szpital, o rzeźna a pojadę do innego wtedy, gdy mnie rodzina zawiezie...
Ale w przypadku zwykłej przychodni, to u nas bynajmniej nie ma problemu i chyba w ogóle byc nie powinno.
Zgłupiałam teraz...
[color=red][size=9]---------- 14:45 ----------[/size][/color]
Chociaz może to zalezy od przychodni? Bo w jednej naszej można iść nie tylko do lekarza sego prowadzącdego. Jak ma urlop czy nie przyjmuje a ja wizyty potrzebuję, to wymieniają mi lekarzy, którzy przyjmują i pytają czy i do którego idę... mam opcję zrezygnować lub się zdecydować, a w tej obecnej, z której chcę się wynieść jest tak, że robią problemy jak na przykład nie trafię na lekarza, bo zwyczajnie godziny w pracy mi nie pozwolą, to nie chcą umawiać...
Dostałam zapalenia pęcherza i miałam wręcz krwotok... przyszłam z badaniami na swój koszt zrobionymi, żeby było szybciej na drugi dzień, to musiałam w recepcji zapytać, czy muszę wylądować w szpitalu, zeby w ogóle ktoś z łaski swej mi pomogł... wtedy zarejestrowali mnie do innego lekarza, bo mój miał ranne godziny przyjęc a ja rano czekałam na wyniki...
Pani Dokor mnie przyjęła, ale mówiła, że to problem, bo mają osobno umowy na zakład podpisane czy coś i jakby z pacjentów są rozliczani... Nie rozumiem tego... Człowiek wystraszony, bo nie wie czy w szpitalu nie wyląduje a oni mu ,,papierami wymachują".
Nie do pomyslenia... ale moze jest tak, ze gdzie przychodnia, tam inne zasady?
Choć w glowie mi się to nie mieści...