Wiosenko, ja mam wrazenie, ze wyszło szydło z worka.
Nie wiem na pewno, ale mam wrażenie, ze facet szukał sprzataczki bez zobowiązan. Mieszkając razem ktoś musi posprzatac ugotować a jak się będzie od niego coś chciało, to przecież można miec pretensję... Wydaje mi się, że faacet pięknie Ci pokazał, ze nie chciał poważnego związu, tylko sprzataczki. Takie jest moje odczucie.
Z jednej stron y fajnie, ze masz takie podejscie do ślubu, bo tak jak Sansevieria napisała to rzadkość...
Ale z drugiej strony (nie patrząc na wiarę) mieszaknie ze sobą ma swoje plusy. Nawet jestem gotowa sie pokusić, że ma ich bardzo wiele. Mieszkając ze sobą poznajemy się. Poznajesz drugą osobę na co dzień, jej prawdziwe obyczaje. Podczas gdy zamieszkanie po slubie dopiero to pokazuje.
Może się okazać, że już mąż nie zareagował jakbyś tego chciała,z awodzi Cię. Po mieszkaniu ze sobą przed slubem wiesz, co bierzesz.
Gdy ja sprawdzam już rok. Były sytuacje krytyczne, gdzie poznałam wiele odruchów i zachowań. Jedne mnie wręcz rzaziły (już wyeliminowane
), miałam wiele wątpliwosci czy to na pewno to, czy w ogóle dobrze zrobiłam... upłynął rok a my się docieramy i nam się to udaje. Każde się stara i oboje mozemy powiedzieć, ze to jest ,,to". Chcemy wziąć slub, ale zwyczjnie nie ma funduszy. Więc najpierw będzie kupno mieszkania...
Czasem myslę sobie, ze kredyt wiąże bardziej niż ślub
Ale mówiąc poważnie, to mieszkanie po ślubie dopiero pokazuje nam wiele rzeczy i może się okazać (a nie musi) - ,,cholera no on taki nie był" .
Kwestia czystości przedmałżeńskiej, to już w ogóle jest dziwna, bo słyszałam nie raz. ze ludzie czekają i są tak po ślubie stremowani, nie mają doswiadczenia i psychicznie są zrażeni.
Rozpisałam się... ale tak myslę, że mieszkanie przed slubem daje plus bardziej swiadomej decyzji o ślubie.
Zeby nie bylo... nie chcę tu przekonywać, że slub bez mieszkania, to jakiś shit i w ogóle bez sensu, czy podważać innych od moich opinii.
Napisałam tylko swoje zdanie.
Wszystkiego dobrego