planowanie i brak planowania

Problemy z partnerami.

planowanie i brak planowania

Postprzez inka85 » 29 cze 2011, o 08:25

jest między mną a moim narzeczonym duży konflikt w myśleniu, tzn ja uwielbiam planować i chciałabym mieć wszystko zaplanowane naprzód, uważam do tego, ze bez planowania nic nie wyjdzie, że potrzebna systematyczna praca, ukierunkowanie na cel ... on zaś nic nie planuje, uważa, że kiedyś człowiek planuje, nic z tego nie wychodzi. Wyprowadza mnie to z równowagi i strasznie wkurza. W PN zaczyna się nasz wspólny 2-tygodniowy urlop-i oczywiście nadal on nie ma żadnych planów. A ja wolałabym mieć od dawna zaplanowany jakiś wyjazd, żeby mieć poczucie że dobrze wykorzystam ten czas. Jak nigdzie nie pojadę będę ciągle wkurzona i sfrustrowana. Uważam że za rok pracy (na 2 etaty można powiedzieć) należą mi się 2 tygodnie konkretnego wypoczynku. Nie wiem jak się powinnam zachowywać w tej sytuacji-próbować nauczyć go jakoś planowania? Da się w ogóle to zrobić? Dodaje też że mój narzeczony ma problemy z podejmowaniem decyzji, więc przewiduję,że możemy nigdzie nie pojechać, jeśli go do tego nie popchnę jakoś, sama nie zdecyduję. Skąd się biorą takie poglądy, że nie warto planować, że wszystko "samo sie" jakoś potoczy....
inka85
 
Posty: 96
Dołączył(a): 1 wrz 2009, o 11:17

Re: planowanie i brak planowania

Postprzez sikorka » 29 cze 2011, o 08:30

inka85 napisał(a): Skąd się biorą takie poglądy, że nie warto planować, że wszystko "samo sie" jakoś potoczy....

najczesciej z robienia wszystkiego za kogos.
porozmawiaj z nim o wakacjach, zapytaj o propozycje ich spedzenia, powiedz o swoich i RAZEM zdecydujcie :ok:
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez Abssinth » 29 cze 2011, o 08:31

ja osobiscie nie moglabym byc z taka osoba :/

i zerwalam pare razy z tego wlasnie powodu.

wewnetrzne zasady, to w jai sposob ludzie dzialaja, rzadko podlegaja zmianie - mozna zmienic poglady, polubic jedzenie, ktorego sie nie lubilo wczesniej, tego typu drobiazgi, ale sposob myslenia - nie.

czy rozmawialas z nim o tym? bo jest jeszcze opcja, ze powiesz mu, jak bardzo to dla Ciebie wazne, i usiadziecie razem i zaplanujecie cos, a w przyszlosci, nawet jesli dla niego to nie jest wazne, on bedzie sie staral planowac kiedy cos macie zrobic razem.

albo po prostu przyzwyczaisz sie, ze jesli cos chcesz miec zaplanowane, to musi zostac na Twoich barkach a on sie po prostu dostosuje.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez sikorka » 29 cze 2011, o 08:36

no i wez pod uwage, ze macie przed soba slub - to tez wymaga ogromu organizacji i planowania.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez Sansevieria » 29 cze 2011, o 09:44

Sikorko, samo zawarcie związku małżeńskiego to ogromu organizacji i planowania nie wymaga, naprawdę :) Te wszystkie rzaczy, które trwają miesiącami, kosztują wysiłek i pieniądze to jest głównie oprawa, otoczka, dodatki. Skala zależy od tego, jak własny ślub widzą zainteresowani. Ale to tak nieco na marginesie.
Co do planowania urlopu zaś to moim zdaniem wcale taki "brak planownia czegokolwiek" nie musi się brać akurat z tego, że za kogoś wszystko robiono. Może, ale nie musi. Za mojego męża nigdy przed naszym narzeczeństwem nikt nic nie robił w kwestii organizowania mu życia czy czasu wolnego, a stosunek do sprawy miał dokładniuśko taki, że "eee, jakoś będzie, się zobaczy...". Najpierw ja organizowałam dla obojga, bo czułam ostry przymus organizowania różnych rzeczy. Dostosowywał się, co miał robić. Ja zresztą miałam siłę tajfunu, po prostu nie było innej opcji, bo bym wpadła w ostrą frustrację. Jeździł pokornie i wcale to nie było dobre...
Bo się okazało, że nijak mu te urlopy super zorganizowane nie służą, choć pozornie wszystko było zgodnie z planem. Oraz, nie owijając w bawełnę - pod moje potrzeby, czy raczej przymus władzy i sprawowania kontroli nad wszystkim iaspektami życia, własnego oraz bliskich. Po prostu dlatego, że miał ewidentnie inny sposób wypoczywania. Jak się okazało dla niego zorganizowany perfekcyjnie urlop był czymś w rodzaju przedłużenia obowiązków zawodowych, ino w życiu prywatnym. Jak szczerze wyznał, marzył o tym, żeby w czasie wolnym po prostu "nic nie musieć, za to móc robić różne rzeczy".
Nie wiem Inko, co dla Ciebie oznacza zorganizowany urlop. Ale sugeruję raczej dążenie do kompromisu, rozmowę. W naszym obecnym kompromisowym układzie na urlop obowiązkowo się wyjeżdża (tu jest "na moje"), miejsce wybieramy wspólnie, a noclegi oraz bilety całkiem dobrowolnie rezerwuje mąż. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez marie89 » 29 cze 2011, o 10:01

bez świadomego planu zyć się nie da.. ale ze ścisłym planem też źle..

Ja organizuję sobie pracę.. Staram się planować.. a zawsze wychodzi na opak (to strsznie wkurzające...).

Moje świadome wybory.. które w danym czasie uważam za dobre.. też często okazują się później nietrafione..


ehh..

Wniosek.. trochę planowania.. trochę spontaniczności... bo i tak los nami a nie my losem... wiadomo..
marie89
 

Postprzez caterpillar » 29 cze 2011, o 11:21

dokladnie marie to chcialam napisac :)

zadna skrajnosc nie jest dobra

moze inko Ty zaproponuj kilka miejsc a on niech np sprawdzi ceny, wybierze hotel

mysle ,ze wazna jest rownowaga ja ostatnim razem totalnie zlalam sprawe z planowaniem urlopu i powiedzialm tylko facetowi ,ze ma byc tam cieplo i nawet nie zerknelam na prospekt hotelu hehe
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Sanna » 29 cze 2011, o 12:34

Sansevieria napisał(a):Co do planowania urlopu zaś to moim zdaniem wcale taki "brak planownia czegokolwiek" nie musi się brać akurat z tego, że za kogoś wszystko robiono. Może, ale nie musi. Za mojego męża nigdy przed naszym narzeczeństwem nikt nic nie robił w kwestii organizowania mu życia czy czasu wolnego, a stosunek do sprawy miał dokładniuśko taki, że "eee, jakoś będzie, się zobaczy...". Najpierw ja organizowałam dla obojga, bo czułam ostry przymus organizowania różnych rzeczy.


Opisałaś mnie i mojego narzeczonego! Na szczęście on nie znosił tego cierpliwie tylko postawił się już 1-go dnia wspólnego urlopu i powiedział wyraźnie i stanowoczo, że jego zdaniem urlop polega na tym żeby wstać o dowolnej porze nigdzie się nie spiesząc a potem podjąć decyzję co robimy albo i że nic nie robimy. Ja zaś chciałam szczegółową marszrutę na tydzień z góry i każdego dnia wstawac o 7-mej żeby zdążyć i żeby maksymalnie wykorzystać czas.

Inko-najlepszy jest złoty środek, zdecydowanie.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Sansevieria » 29 cze 2011, o 12:57

W owym moim czasie przymusu planowania to bym nie potrafiła nic nie robić i nie rozpęknąć się z hukiem :D Oj tak, 7 rano żeby zdążyć to pamiętam. I nic nie stracić, żadnej możliwości też miałam. Uczciwego i rzetelnego "nicnierobienia" musiałam się nauczyć...
Caterpillar, i jak było na tym urlopie, co to "zlałaś" sprawę jego planowania? Wylądowaliście w chatce z liści w okolicach równika (wymóg minimalny - ma być ciepło) czy w jakimś sympatycznym hotelu?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Bianka » 29 cze 2011, o 13:02

Sanna napisał(a): Na szczęście on nie znosił tego cierpliwie tylko postawił się już 1-go dnia wspólnego urlopu i powiedział wyraźnie i stanowoczo, że jego zdaniem urlop polega na tym żeby wstać o dowolnej porze nigdzie się nie spiesząc a potem podjąć decyzję co robimy albo i że nic nie robimy.


Zgadzam się z Twoim narzeczonym, nie znoszę na wakacjach mieć narzuconego z góry rozkładu dnia, dlatego zawsze męczyłam się na wycieczkach, jak widzę autokar to współczuję tym ludziom:) Moje samopoczucie może akurat nie zgadzać się z danym punktem przecież:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez caterpillar » 29 cze 2011, o 16:40

Caterpillar, i jak było na tym urlopie, co to "zlałaś" sprawę jego planowania? Wylądowaliście w chatce z liści w okolicach równika (wymóg minimalny - ma być ciepło) czy w jakimś sympatycznym hotelu?


:D Sans zazwyczaj planujemy razem i czytamy duzo o miejscu gdzie may sie wybrac. tym razem nastawilismy sie na kurort z all inclusive wiec zadna tam przygoda. Bylo mi wiec wsio ryba gdzie a w hotelu, ktory zarezerwowal facet pan leniwie powiedzial ,ze wlasciewie to nie ma naszego bookingu i ze przeniesie nas w ramach rekompensaty do lepszego :P (tak wakacje byly fajne ale miejsce to polowa sukcesu druga to jak zaplanujecie UPS hehe ,sobie wypoczynek)

chodzi mi o to ,ze nic w tym zlego jak czasem jedna osoba odpusci a druga przejmie inicjatywe ALE pod warunkiem ,ze jest jakas rownowaga.

Ja chyba mam pol na pol bo czasem lubie plan a czasem lubie spontan. Jezdzilam na stopa po Europie i spalam w krzakach ale tez dobrym hotelem nie pogardze :wink:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Orm Embar » 29 cze 2011, o 22:56

Cześć Inka,

1. Jako osoba zorganizowana zaplanuj MOŻLIWOŚCI jakie daje Wasze miejsce gdzie jedziecie. Może sobie nawet ustal ze dwie daty albo i nawet trzy. Zrób porządne plany tego, co musicie zabrać, żeby potem nagle nie wkurzać się, że nie zabrane tamto czy owo. Jeżeli zabierzesz ulubiony wyjazdowy gadżet Twojego lubego, o którym na pewno zapomniałby, będzie musiał bidak chcąc nie chcąc zauważyć, że planowanie nie jest złe. ;-)

2. ... ale na urlopie nie przywiązuj się jakoś ściśle co planów, nie rób niczego z zegarkiem, nie sprawdzaj na grafiku każdej sekundy. Sprawdź tam, gdzie to potrzebne i ciesz się wtedy swoja doskonałą organizacją, a tam gdzie nie jest to tak ważne odpuść sobie. :-D

3. ... jeżeli będzie jakieś miejsce, które chcesz zobaczyć, a facet woli spać do jedenastej, to po prostu wyskocz sama i ciesz się samą sobą i dobrym miejscem.

Faceci tak mają - lubią improwizować, zdać się na bieg zdarzeń, żyć na luzie, nie stresować się za bardzo i dobrze się bawić. Czasami daje to pozytywne efekty, czasami nie. Problem facetów i kobiet jest często taki, że nie starają się zrozumieć różnic między sobą, i zamiast uzupełniać się, zwalczają w sobie wzajem przeciwności.

Więcej luzu. :-)

A po ślubie polecam Wam spróbować kiedyś fantastyczne rzeczy. Jak już się dotrzecie, poznacie, ułożą się różne sprawy, to pojedźcie kiedyś na urlop OSOBNO - każde tak jak chce. Moi przyjaciele tak zrobili, po powrocie spędzili godziny na opowiadaniu sobie co gdzie i jak, każde miało to, co chciało, a w dodatku tak się stęsknili po dwóch tygodniach, że tak jakby się podrywali po raz kolejny... ;-) Fajnie to wyglądało. ;-)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez carita » 30 cze 2011, o 14:55

U nas jest tak samo, tylko że odwrotnie. Ja nienawidzę planować, natomiast mój partner ma "chorobę planowania". Fatalny układ i jeszcze ciągle przynosi jakieś trudności. Nie mówię, że wszystkiego nie należy planować, bo są rzeczy konieczne do egzystencji, które zaplanować nawet trzeba, jak np. wizytę u lekarza :) (bez tego nigdzie ad hoc nas nie przyjmą). Ale jeśli chodzi o czas wolny czy urlop... to właśnie jest ten czas, kiedy człowiek odpoczywa od wszelkiego rodzaju powinności, które ma na co dzień. Tak ja to widzę. To czas podarowany sobie na przyjemności, na dopieszczenie siebie, na usłyszenie wewnętrznego dziecka... Niektórzy się tego boją, dlatego muszą mieć plan. Mój partner dla przykładu już od piątku wieczorem domaga się ode mnie informacji, co będziemy robić jutro i pojutrze, o której wstaniemy, co jak będzie pogoda, co jak jej nie będzie... Tragedia! Ja cały tydzień wstaję o konkretnej godzinie i wykonuję konkretne czynności, więc w dni wolne chciałabym wstać, jak się obudzę, wypić spokojnie kawę i zastanowić się na co mam ochotę. On natomiast jest zdenerwowany, jak nie ma planu. Tylko że on jest DDA, musi mieć wszystko pod kontrolą, nie potrafi inaczej, bo wtedy jest w nim lęk, że nadejdzie "złe". Nawet psycholog, u którego swego czasu byliśmy określił tę jego chęć planowania jako silne potrzeby kontrolowania wynikające z syndromu DDA. Więc czasem nie ma się z czego cieszyć, że jest się takim niby zaradnym i przewidującym, bo można tym zatruć siebie i innych. Każdy w związku musi mieć przestrzeń dla własnego ja, dlatego my czasem planujemy czas wolny, chociaż mnie to niepotrzebne, a czasem nie. W zeszłym roku mieliśmy zaplanowany urlop wcześniej, opłacony i z planem, a w tym roku, w przyszłym miesiącu, mamy urlop i wsiądziemy w samochód i pojedziemy nad morze w ciemno.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez sikorka » 30 cze 2011, o 15:20

planowanie jako takie nie musi miec z zalozenia negatywnych konotacji. ja lubie miec wiele rzeczy zaplanowanych, a wsrod tych planow jest tez wolne miejsce na spontan, ktory jakby nie bylo zawsze moze sie zdarzyc.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 293 gości