nowy etap?? czy aby na pewno??

Problemy związane z depresją.

Postprzez kaśku » 16 lis 2007, o 17:43

---------- 20:52 15.11.2007 ----------

Witam wszystkich jestem tu nowa, może nie całkiem, ale na pewno pod innym nikiem, teraz zaczynam może nie nowe życie, ale jakiś nowy etap, na pewno bardzo ciężki dla mnie bo już teraz to odczuwam, ale myśle że jestem na dobrej drodze, chciałabym czasem zaglądać tutaj i coś napisać tak od siebie
To wszystko co napisałam, pewnie jest jakieś niespójne, ale musiałam to z siebie wyrzucić, niemusicie czytać jeśli niechcenie,

Dzisiaj tak właściwie zrozumiałam sedno moich problemów, dlaczego tak bardzo nie akceptuje siebie i siebie nie lubię, skąd to potworne poczucie winy i ta autoagresja psychiczna, Nie wiem czy mam się cieszyc że to nie jest uzewnętrzniona autoagresja w stosunku do siebie chociaż często dopada mnie taka ochota żeby się po prostu pociąć, bo już sobie nie radze, ale wtedy sobie myślę ze musze chwilkę poczekać, czasem aż bardzo długą chwilkę, ale to na pewno zaraz przejdzie, często jest tak bardzo ciężko, ze dopada mnie mysl żeby to po prostu skończyć i wreszcie sobie odpocząć, może tam po drugiej stronie nie będzie tak bolało..??

Cały czas próbuje, ale tak ciężko jest mi przyznać się przed samą sobą, że moja rodzina jest dysfunkcyjna, a na pewno była, może niebyło tu alkoholu, ale na pewno przemoc psychiczna czasem fizyczna, sama nie mogę w to uwierzyć, po prostu to do mnie nie dociera, przecież moi rodzice zawsze starali się zapewnić nam wszystko (mi i moim siostrom), ale wiem jedno nie zapewnili nam najważniejszego, tego czego brak odczuwam do tej pory, miłości, stabilności emocjonalnej i poczucia bezpieczeństwa.

Najśmieszniejszy jest powód tego dlaczego nie mogę się wyleczyć z depresji i nerwicy i zaczynam coraz bardziej wątpić czy to się kiedyś uda. Do mojego stanu psychicznego przyczynia się moja matka, osoba którą uważałam za najważniejszą i tą po mojej stronie, która chce dla mnie jak najlepiej. Jak bardzo działa ona na mnie destruktywnie, Nie winie jej za to bo ona robi to nieświadomie, po prostu tak bardzo mnie kocha…… ale czy na pewno mnie czy tą osobę, jej wizerunek, który w pewnym sensie „stworzyła na swoje potrzeby”, po to żeby jakoś siebie pocieszać po wybrykach i przyniesionych rozczarowaniach przez moje dwie starsze siostry.

Wszystkim członkom mojej rodziny przydałaby się terapia, widzę jak oni cierpią jak ich życie z pozoru normalne jest tak bardzo nieudane jak bardzo czują się oni samotni, jak godzą się z tym co przynosi im życie i uważają to za coś normalnego, bo przecież takie jest życie składa się głównie ze złych chwil, a przecież mogliby się zatrzymać na moment i przyjrzeć temu swojemu życiu, przyjrzeć się samemu sobie dlaczego akurat tak się dzieje, a może trzeba by było coś zmienić….. bo chyba można żyć inaczej?? Jest ciężko ale przecież może by coś robić żeby tak niebyło, szukać rozwiązania, polepszać jakość swojego życia. Zrozumiałam to niedawno, dopiero teraz trafiłam na osoby które mogą się przyczynić do tego aby moje życie się zmieniło chociaż trochę, żebym choć przez chwilę poczuła że ma ono sens, bo przecież trafiają się chwile kiedy sobie uświadamiam, że przecież kocham życie i nie chciałabym teraz oddawać je walkowerem, ale zdaje sobie, że czeka mnie naprawdę ciężka praca, ale boję się że temu nie sprostam. Już wiem, że nie mogę liczyć tylko na leki, że są one tylko po to żeby mi ułatwić moje funkcjonowanie, a nie załatwić za mnie coś z czym sama muszę się zmierzyć

Długo z tym walczyłam, ale trzeba przestać uciekać......

Pozdrawiam wszystkich i przytulam ciepło

---------- 16:43 16.11.2007 ----------

:( ..... mam nadzieje, ze moze chcociaz ktos przeczytal ..., ale tak wlasciwie to chcialam to z siebie wyrzucic, a kiedy to juz zrobilam to poczulam sie lepiej, ale jakby chociaz ktos napisal co o tym mysli, nawet negatywne opinie mnie interesuja to bylabym bardzo wdzieczna ..., bo moze moje odczusia sa zbyt wyolbrzymione i nieobioektywne

pozdrawiam
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez Biedrona » 16 lis 2007, o 19:23

Witaj! :slonko:
wiesz, czytajac Twoj post, usmiechalam sie sama do siebie...bo przepracowalam kwestie, nad ktorymi teraz Ty sie zastanawiasz. dysfunkcyjnosc kazdej przecietnej rodziny oceniana jest przez rozne pryzmaty "normalnosci". sama zdalas sobie sprawe, ze papu i cieply kat to przeciez nie wszystko. wiesz, wydaje mi sie, ze kluczowym momentem w pracy nad tym, by zyc lepiej, pelniej, swiadomiej i wygrac te partie szachow, jest przerwanie "lancuszka".
mna targaly straszne emocje, kiedy sobie uswiadomilam, ze tyle mi w dziecinstwie brakowalo z rzeczy zupelnie podstawowych - milosc, bliskosc, bezpieczenstwo. teraz jestem juz za - widze bledy moich bliskich, ale nie winie ich za to.
na dzien dzisiejszy sama jestem odpowiedzialna za to, jak moje zycie bedzie wygladalo i mam tego jasna swiadomosc...
pozdrawiam Cie mocno
:serce2:
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez kaśku » 16 lis 2007, o 19:54

dzieki ze odpisalas, widze ze mnie rozumiesz, a ja dopiero teraz zrozumialam co jest tak naprawde nie tak i co powinnam zmienic, ale tak jak napiasalas, tez niewinie nikogo za to, poprostu tak wyszlo jakos niechcacy ;-), teraz chociaz wiem nad czym mam pracowac i co zmieni, tak w sumie to bylo mi badzo przykro i jest, no ale cuz takie jest zycie, teraz odemnie zalezy jakie ono bedzie....

pozdrawiam
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez Ventia » 16 lis 2007, o 19:56

Przeczytałam, ale w tej chwili mam pustkę w głowie, więc przepraszam, ale nie jestem wstanie Ci nic napisać, a jutro wyjeżdżam, ale na pewno napiszę ale dopiero wtorek-środa. Trzymaj się ciepło
Ventia
 

Postprzez Biedrona » 17 lis 2007, o 03:46

na etapie na ktorym obecnie jestes, dostrzegasz rzeczy, ktorych Twoi najblizsi nie chca lub tez nie potrafia zobaczyc.
nie wszyscy potrafia zadumac sie nad swoim zyciem i dajmy im do tego prawo. moze jest to dla nich lepszym rozwiazaniem na szara rzeczywistosc...
z drugiej strony - zmieniajac siebie - zmieniasz tez innych w jakis sposob - i miejmy nadzieje ze lepszy. poczatkowo jest to dla nich szokiem, bo do tej pory bylo inaczej, ale po jakims czasie doceniaja zmiany i na swoj wlasny sposob probuja sie "dostosowac" do Ciebie. tak przynajmniej jest u mnie.
jasne stawianie granic - choc trudna to robota.... 8)
pozdrawiam Cie serdecznie
:serce2:
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez kaśku » 18 lis 2007, o 01:39

Biedrona napisał(a):na etapie na ktorym obecnie jestes, dostrzegasz rzeczy, ktorych Twoi najblizsi nie chca lub tez nie potrafia zobaczyc.
nie wszyscy potrafia zadumac sie nad swoim zyciem i dajmy im do tego prawo. moze jest to dla nich lepszym rozwiazaniem na szara rzeczywistosc...
z drugiej strony - zmieniajac siebie - zmieniasz tez innych w jakis sposob - i miejmy nadzieje ze lepszy. poczatkowo jest to dla nich szokiem, bo do tej pory bylo inaczej, ale po jakims czasie doceniaja zmiany i na swoj wlasny sposob probuja sie "dostosowac" do Ciebie. tak przynajmniej jest u mnie.
jasne stawianie granic - choc trudna to robota.... 8)
pozdrawiam Cie serdecznie
:serce2:


napewno jest to trudna robota, ale mam nadzieję, że uda mi się stawić temu czoła, chociaż przyznam, że się boję, a najbardziej tego, że niechcący będę kogoś ranić, a bardzo bym tego niechciała bo wiem jak to boli... :(

Ventia dzięki, wogóle, że przeczytałaś to i tak dla mnie dużo...

przytulam...
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez alutka » 18 lis 2007, o 10:43

witaj moja droga,
też przeczytałam i też wiem o czym piszesz. To bardzo dobrze, że rozumiesz sytuację , to już bardzo dużo.
Głowa do góry i wytrwałości życzę . W razie wątpliwości to wiesz , że tutaj jesteśmy. :pocieszacz:
alutka
 
Posty: 33
Dołączył(a): 18 sie 2007, o 21:04

Postprzez kaśku » 18 lis 2007, o 20:17

alutka napisał(a):witaj moja droga,
też przeczytałam i też wiem o czym piszesz. To bardzo dobrze, że rozumiesz sytuację , to już bardzo dużo.
Głowa do góry i wytrwałości życzę . W razie wątpliwości to wiesz , że tutaj jesteśmy. :pocieszacz:


cieszę się, że jakoś wytrzymałaś moje dosyć długie uzewnętrznienie ;-), pewnie będę zaglądać, przyznam że liczę na wasze wsparcie ;-)

przytulam ...
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez Ventia » 21 lis 2007, o 10:56

Niestety, chyba tak na prawdę każda rodzina w jakiś sposób jest dysfunkcyjna, może się to przejawiać w różny sposób i zawsze w jakiś sposób odbija się na nas. Czy to brak miłości, czy nadmierne wymagania rodziców, czy też zbyt małe... To wszystko bardzo trudno jest wyważyć, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Uświadomienie sobie jednak tego co na nas źle podziałało, daje nam szanse, na pokonanie tego. I mam nadzieję, że u Ciebie to też wyjdzie na dobre. To prawda zmieniając siebie, zmieniamy w jakiś sposób nasze otoczenie. Niestety oni nie zawsze będą z tego zadowoleni, z tym trzeba sobie jakoś poradzić, bo nie możemy być cały czas na ich obraz.... To oni mają problem wymagając od nas czegoś czego tak na prawdę nie powinni, a nie my, że tym wymaganiom nie chcemy sprostać. Najgorsze jest to, gdy my walczymy, cały czas staramy sie zmieniac, a bliscy przez swoje zachowanie nam w tym świadomie lub nie przeszkadzają.... Tak jest u mnie, moi rodzice niestety doprowadzaja mnie bardzo często do łez, nieświadomie, ale jednak, na dodatek w chwilach kiedy ja właśnie zaczełam być zadowolona.... A ich sie nie zmieni, nie powie im sie zmieńcie się bo mnie denerwujecie, nie to, my mamy się zmienic, aby na to nie reagować łzami i bólem, ale aby pomyśleć, że oni tacy sa i się z tym pogodzić....

A co do nowy etapów, to warto czasem zrobić coś, aby nam to ułatwić. Właśnie zmienić nicka, zmienić fryzurę, wymalować pokój. Ogólnie zrobić coś w zewnętrznym świecie, aby się zmieniło, aby nas w pewien sposób oczyścić. Oczywiście od zmiany fryzury nie spowoduje, ze świat stanie się lepszy, ale moze nas zacheci do zmian i da impuls do działania? W pewien sposób zakańczając to co było, na mnie to działa w jakiś sposób.
Ventia
 

Postprzez Biedrona » 27 lis 2007, o 07:00

powiedz mi w jaki sposob dajesz sobie z tym rade? oczywiscie mam na mysli relacje rodzinne?
wiesz, noname, mnie baaaardzo bolu to kosztowalo. nigdy. naprawde nigdy nie zdawalam sobie sprawy z tego, ze moje rodzinne relacje zadaly mi tak wiele bolu, ktory musialam przpracowac. w perspektywie czasu widze, ze oni tego nawet nie dostrzegli w malym ulamku - tego, co siedzialo we mnie od malenstwa...i czyja to wina? dzis wiem, ze nawet jesli czyjas - to zupelnie nieswiadoma... dzis wiem, ze jestem dorosla. ze biore zycie w swoje rece, ze wszystkim cokolwiek mialo miejsce, z wszystkim co we mnie tyle lat siedzialo i co ujarzmilam.
dzis wiem kim jestem.
i Tobie tez tego zycze.
pomimo bolu to dobra droga.
buziaczki.
:serce2:
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez kaśku » 5 gru 2007, o 21:27

---------- 08:19 27.11.2007 ----------

Biedrona napisał(a):powiedz mi w jaki sposob dajesz sobie z tym rade? oczywiscie mam na mysli relacje rodzinne?


widzisz kompletnie sobie nieradze, tzn dopiero zaczynam sobie jakos radzic, ale ciesze sie ze zrozumialam gdzie lezy zrodlo moich obecnych problemow, bo niestety ono nadal jest ... moja mama do tego doprawadza, robi to nieswiadomie, ale nieda sobie wytlumaczyc, ze mnie to boli...
kompletnie niechce i niepotrafi zaakceptowac fakt ze mam nerwice lekowa, nio i depresje, w niedziele mialysmy nawet rozmowe (chociaz obiecalam sobie nieporuszac tematow moich problemow bo wiem jak to sie konczy), tak wlasciwie nawet fajnie ja podebralam, ale oczywiscie musiala wszystkiemu zaprzeczyc, ze nieprawda bo niby skad mialabym miec ta nerwice, mialam w miare fajny humor przez weekend udalo mi sie go jakos podbudowac mimo przeplatajacego sie na przemian bolu, a jej wystarczylo 10 min zeby to zbuzyc, jest mi teraz strasznie przykro... i musze znowu sie pozbierac,
dzisiaj tak wogole jestem po nieprzespanej nocy moze jakies 3 godz spalam i to w fotelu, hehe

przytulam ...

---------- 17:00 28.11.2007 ----------

nio i mialam pisac wtedy kiedy bedzie mi bardzo ciezko a nawet na to niemam sily i zwyczajnie niemam weny, dzisiaj caly dzien praktycznie przespalam, bo czulam sie naprawde okropnie, wstalam o 15, zmusilam sie zeby zrobic obiad, ale teraz czuje sie troche lepiej, nawet ide odwiedzic kolezanke moze sprawi ona ze sie lepiej poczuje ...

przytulam ...

---------- 20:27 05.12.2007 ----------

depresja ... czemu ona ciagle wraca, juz niby duzo zmienilam w swoim zyciu, a jest mi ciagle ciezko, teraz czuje sie bardzo zle i niwiem jak to zmienic, juz nawet niewiem co jest jej przyczyna, czesto jest tak ze ten bol psychiczny nieda sie wytrzymac .... juz jestem zmeczona, naprawde chcialabym sobie odpoczac ... :(

NN
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez Ventia » 6 gru 2007, o 11:13

Zmieniałaś dużo w swoim życiu, więc się z tego ciesz. I nie zaprzepaszczaj wszystkiego myślami, że nigdy z tego nie wyjdziesz, ze było dobrze i znów jest źle. Pomyśl sama, czy zdrowy człowiek nie ma gorszych dni? Czy nie ma tak, ze co jakiś czas kazdy z nas jest smutny, przygnębiony lub zły? Więc i nam się to będzie przytrafiać i wyjście z depresji nie polega na tym, abyśmy już nigdy nie mieli gorszych okresów, ale abyśmy sobie nauczyli z nimi radzić i byli świadomi, że te okresy przemijają
Ventia
 

Postprzez kaśku » 12 gru 2007, o 06:34

---------- 09:13 07.12.2007 ----------

Ventia napisał(a):Zmieniałaś dużo w swoim życiu, więc się z tego ciesz. I nie zaprzepaszczaj wszystkiego myślami, że nigdy z tego nie wyjdziesz, ze było dobrze i znów jest źle. Pomyśl sama, czy zdrowy człowiek nie ma gorszych dni? Czy nie ma tak, ze co jakiś czas kazdy z nas jest smutny, przygnębiony lub zły? Więc i nam się to będzie przytrafiać i wyjście z depresji nie polega na tym, abyśmy już nigdy nie mieli gorszych okresów, ale abyśmy sobie nauczyli z nimi radzić i byli świadomi, że te okresy przemijają


no tak Ventia jest w tym duzo racji co piszesz, tyloze te gorsze dni mam od dosyc dluszego czasu i sobie kompletnie nieradze, juz nawet niemam sie do kogo zwrocic zeby o tym porozmawiac i jest mi dodatkowo zle z tego powodu ... :-(

NN

---------- 05:34 12.12.2007 ----------

... wczoraj wieczorem mialam niesamowity pomysl ... chcialam cos zmienic iloscia 100 tabletek seronilu, tak jednorazowo ... cos zminiec ... tylko co??

NN
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez Ventia » 12 gru 2007, o 10:00

Pozbawić się wszystkiego.... To nie jest rozwiązanie, straciłabyś wszystko
Ventia
 

Postprzez kaśku » 12 gru 2007, o 11:39

Ventia napisał(a):Pozbawić się wszystkiego.... To nie jest rozwiązanie, straciłabyś wszystko


wszystko albo nic Ventia ... , chociaz nie ... tutaj masz racje mam strasznie duzo do stracenia w tym momencie, ale po prostu czuje ze tego momentu juz nieprzejde, czuje sie fatalnie, stracilam zaufanie do osoby, ktora byla chyba najwazniejsza dla mnie w ostatnim czasie ..., kurcze jeszcze mam kaca giganta bo wczoraj sie upilam ...
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 292 gości