witam,
jestem po raz pierwszy na tej stronce i na tym forum. Ja rowniez mam szczescie do drani, mam poprostu juz tego dosc. Nie wiem czemu faceci sie tak podle zachowuja graja na uczuciach... pod koniec sierpnia zakonczylam swoj zwiazek, przezylam z wielkim bolem, stwierdzilam ze nie zaufam juz nikomu, ze kazdy klamie, oszukuje , mowi piekne slowka by osiagac jakas korzysc. I w polowie pazdziernika zaczal mnie przekonywac do siebie kolega, znalismy sie z pracy, a poniewaz mieszkamy w roznych rejonach Polski nas kontakt byl ograniczony do rozmow tel. i na gg. Mowil takie rzeczy o jakich marzy slyszec kazda kobieta. wiedzil dokladnie ze jestem po zawodzie milosnym. Prosilam go by nie gral na moich uczuciach, nie bawil sie nimi, zeby uzywal pewnych slow jak bedzie pewien. Jednak on mnie przekonywal ze jestem wlasnie ta wyjatkowa kobieta, z ktora chcialby spedzic zycie. Zaufalam, uiwerzylam, jak taka smarkula, ktora przezywa swoja pierwsza milosc. Przyjechal do mnie na weekend, bylo cudownie ( nie bylo seksu) stwierdzilismy ze chcemy by nasza znajomosc miala glebszy wymiar, mowil ze bedzie przyjezdzal co 2 tyg.I jak sie okazalo, potem bylo jeszcze przez tydzien po jego wyjezdzie tak slodko, potem zaczal sie ode mnie oddalac, pytalam co sie dzieje, jego odp zawsze byla wszystko w porzadku. Ale juz nie przyjechal, zawsze znalazl wymowke, a to jego ojciec przyjechal z Anglii, a to potem szkola, jakies zaliczenia itp. alw ciagle powtrazl ze mu zaley na mnie itp. Az 1,5 tyg temu powiedzial ze najlepiej jakbysmy zostali przyjacilomi, do momnetu az nie wyprostuje swoich sparw, bo nie chce mnie ranic, coz mialam robic zgodzilam sie. I raptem jest z nim jeszcze kontakt przez 2dni po te sytuacji, potem przestaje sie odzywac(weekend) ja sie pytam w pon na gg w parcy co sie stalo, zapomnial o mnie, czy jak, a on z wyrzutem ze ja tez sie moglam odezwac, a zrezta jestesmy przyjaciolmi, wiec chyba nie powinnam miec pretensji. wiec wygarnelam mu wszystko, przetal sie odzywac, az dzis nie wytrzymalam naisalam do niego, oddzwonil, powiedzial ze wczoraj chcial do mnie napisac, ale po tym jak go w poniedzialek potraktowalam zrezygnowal..I to ma byc jego zachowanie???rozmawialismy o niczym, na zakonczenie powiedzial do mnie: odezwij sie czasem,ja mowie Ty rowniez mozesz, a on owszem jak bede czul potrzebe to napewno zadzwonie. Najgorsze ze razem wspopracujemy, wiec jakis ten kontakt mamy....ja nie moge go calkowiecie wykreslic z zycia bo niestety przez prace...Naprawde zastanawiam sie dlaczego tak pieknie mowil o milosci, uczuciach....skoro nie potrafil sie wywiazac z tego.... Jest mi bardzo ciezko z tego wyjsc, bo cholernie cierpie, codziennie placze i czekam az napisze, zadzwoni i powie tesknie.....ale to pewnie tylko moja glupia nadzieja....Tak wiec moje drogie kobiety nie wierzcie slodkim slowkom....
co ja mam teraz rozbic, czekac czy dac sobie spokoj????