miło¶ć a przyzwyczajenie-jak odróżnić jedno od drugiego

Problemy z partnerami.

miło¶ć a przyzwyczajenie-jak odróżnić jedno od drugiego

Postprzez Goszka » 21 maja 2007, o 15:04

Witam serdecznie :),
nurtuje mnie takie ważne pytanie:Jak odróżnić bycie z kim¶ w zwi±zku z miło¶ci,od bycia z przyzwyczajenia?
Po czym poznać,że miło¶ć wygasa lub wygasła,a jedyne co zostało to wła¶nie przyzwyczajenie?
Czy jest jaki¶ sposób żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie?
Goszka
 

Re: miło¶ć a przyzwyczajenie-jak odróżnić jedno od drug

Postprzez ewka » 21 maja 2007, o 15:27

Goszka napisał(a):nurtuje mnie takie ważne pytanie:Jak odróżnić bycie z kim¶ w zwi±zku z miło¶ci,od bycia z przyzwyczajenia?

A zwi±zek powstał w wyniku czego? No my¶lę, że miło¶ci... ona tylko póĽniej nabiera innego wymiaru - spokoju. I pewno¶ci też. My¶lę, że przyzwyczaić się można do telewizora - ale o telewizor nigdy nie będziemy się troszczyć "aż tak" i nigdy też nie będzie tak ważny;)))

Każdy zwi±zek szczyt emocji, ogromnego zafascynowania i wszelkiej cudowno¶ci przeżywa tylko JEDEN raz... niestety;( Zwykle się za tym tęskni, ale to się nie reanimuje... też niestety - ale też i dobrze, bo na tak wysokich obrotach to długo by¶my nie poci±gnęli.

Goszka napisał(a):Czy jest jaki¶ sposób żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie?

Hmm... taki jest mój sposób.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Goszka » 21 maja 2007, o 16:00

---------- 15:50 21.05.2007 ----------

Hmmm...Ewka masz 100% racji :D ,jako¶ to co napisała¶ zdjęło mi z serducha ciężar niepewno¶ci,bo od jakiego¶ czasu prze¶laduje mnie jakie¶ dziwne zw±tpienie w wiele rzeczy...m.in.w miło¶ć.
Od jakiego¶ czasu również mam takie prze¶wiadczenie-nawi±zuj±c do tego co napisała¶-że taka naiwna ¶lepa miło¶ć przychodzi raz w życiu,do czasu gdy kto¶ okrutnie zrani,potem już każde następne zakochanie,choć mniej lub bardziej gwałtowne na pocz±tku z czasem stygnie i wraca normalno¶ć,miło¶ć pojmuje się wtedy bardziej racjonalnie,a nie jak za pierwszym razem tylko sercem...
Kiedy¶ my¶lałam,że zawsze będzie tak namiętnie i uskrzydlaj±co,ale gdy wyzbyłam się tej naiwno¶ci(a raczej brutalnie mi j± wydarto),doszłam do wniosku,że nawet miło¶ć da się wykalkulować,na zimno,z rozumem-choć oczywi¶cie nie całkowicie w ten sposób...
Szczę¶liwi ci,którym było dane pozostać przy swej pierwszej wielkiej miło¶ci,którzy dalej maj± przywilej bycia naiwnymi jak dzieci....

---------- 16:00 ----------

aha i jeszcze jedna(jednak)w±tpliwo¶ć:wiem że zwi±zek rodzi się z miło¶ci,ale zdarza się tak,że po długim czasie bycia razem wkrada się co¶ takiego jak rutyna,co¶ jakby stygnie--czy to wła¶nie nie jest pewien odpowiednik tego przyzwyczajenia o którym mówię?Rutyna skutecznie potrafi zniszczyć zwi±zek...
Goszka
 

Postprzez ewka » 22 maja 2007, o 06:49

Goszka napisał(a):Od jakiego¶ czasu również mam takie prze¶wiadczenie-nawi±zuj±c do tego co napisała¶-że taka naiwna ¶lepa miło¶ć przychodzi raz w życiu,do czasu gdy kto¶ okrutnie zrani,potem już każde następne zakochanie,choć mniej lub bardziej gwałtowne na pocz±tku z czasem stygnie i wraca normalno¶ć,miło¶ć pojmuje się wtedy bardziej racjonalnie,a nie jak za pierwszym razem tylko sercem

Ja to my¶lę sobie, że gdyby¶my potrafili "odł±czyć" przeszło¶ć i bez obci±żeń podchodzić do rzeczy nowych - byłoby o wiele pro¶ciej i łatwiej... ale człowiek poutyka sobie w głowie, nakładzie tam co¶ do niej, podkarmia gorszymi do¶wiadczeniami - i nie umie żyć tym, co przynosi nowy dzień i nowy człowiek. Chociaż... gdyby nad tym popracować??? Hmm???

Goszka napisał(a):Szczę¶liwi ci,którym było dane pozostać przy swej pierwszej wielkiej miło¶ci,którzy dalej maj± przywilej bycia naiwnymi jak dzieci....

My¶lisz, że tak naiwnie się da? Nie bardzo w to wierzę... życie niesie tyle różnych zdarzeń, że naiwno¶ć byłaby chyba zbyt wielkim luksusem.

Goszka napisał(a):aha i jeszcze jedna(jednak)w±tpliwo¶ć:wiem że zwi±zek rodzi się z miło¶ci,ale zdarza się tak,że po długim czasie bycia razem wkrada się co¶ takiego jak rutyna,co¶ jakby stygnie--czy to wła¶nie nie jest pewien odpowiednik tego przyzwyczajenia o którym mówię?Rutyna skutecznie potrafi zniszczyć zwi±zek...

Nie bardzo rozumiem, jak Ty rozumiesz rutynę i przyzwyczajenie. I co widzisz w tym złego. Życie samo się nie żyje... to my nadajemu mu warto¶ć, kolor, co¶ ciekawego lub nudę.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Goszka » 22 maja 2007, o 10:02

ewka napisał(a):Nie bardzo rozumiem, jak Ty rozumiesz rutynę i przyzwyczajenie. I co widzisz w tym złego. Życie samo się nie żyje... to my nadajemy mu warto¶ć, kolor, co¶ ciekawego lub nudę.

tak...ja to wiem.Ale co,gdy się w tym wszystkim pogubimy?Co gdy tylko jedna ze stron pragnie na nowo od¶wieżyć relacje,a druga jest zbyt wygodna aby starać się co¶ zmienić??Czy jedno z nich nie ma w tym momencie zwi±zanych r±k?
Bo w tym cały jest ambaras,żeby dwoje chciało naraz :?
Co wtedy?Czy można co¶ na to poradzić?Jedna osoba nie może dĽwigać całego ciężaru na sobie...
Goszka
 

Postprzez ewka » 22 maja 2007, o 11:05

Goszka napisał(a):tak...ja to wiem.Ale co,gdy się w tym wszystkim pogubimy?

Dzisiaj gubimy się i jutro odnajdujemy... w±tpimy i wierzymy... kochamy i niekochamy... ¶miejemy się i płaczemy – jak w kalejdoskopie. Tak to już jest;)

Goszka napisał(a):Co gdy tylko jedna ze stron pragnie na nowo od¶wieżyć relacje,a druga jest zbyt wygodna aby starać się co¶ zmienić??

A może ta druga zmian nie potrzebuje – nie z wygody, ale jest jej dobrze tak, jak jest?

Goszka napisał(a):Czy jedno z nich nie ma w tym momencie zwi±zanych r±k?

Je¶li wierzysz, że masz zwi±zane, to je masz zwi±zane.... przecież nic nie musisz!

Goszka napisał(a):Bo w tym cały jest ambaras,żeby dwoje chciało naraz

Z tym chceniem jest różnie u różnych, niestety.

Goszka napisał(a):Co wtedy?Czy można co¶ na to poradzić?Jedna osoba nie może dĽwigać całego ciężaru na sobie...

Osoba może ten ciężar zrzucić, bo nie ma żadnego przymusu, by to dĽwigała.

Goszka... na moje oko – jeste¶ zmęczona, zniechęcona i może trochę znudzona. Wiem, że wyjazd (samej!!!) nie zmieni samego zwi±zku i jego klimatu, ale może zmienić Twoj± perspektywę... wakacje, lato – dobry czas, by złapać oddech i zobaczyć na własne oczy, jak ważni jeste¶cie dla siebie.

Bywa, że nie zmienisz drugiego wg swoich wyobrażeń i trzeba go kochać takiego, jakim jest. Bywa, że kochasz z nadziej±, że on będzie też widział tak, jak Ty widzisz... może jutro, może pojutrze. Bywa też, że zawsze będziesz czuła niedosyt i czego¶ ‘za mało’... wtedy jest ciężko.

Jest za to na pewno co¶, o czym warto pamiętać: nie musisz tkwić w zwi±zku, w którym nie jeste¶ szczę¶liwa
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Goszka » 22 maja 2007, o 11:33

ewka napisał(a):Bywa, że kochasz z nadziej±, że on będzie też widział tak, jak Ty widzisz... może jutro, może pojutrze. Bywa też, że zawsze będziesz czuła niedosyt i czego¶ ‘za mało’... wtedy jest ciężko.

Jest za to na pewno co¶, o czym warto pamiętać: nie musisz tkwić w zwi±zku, w którym nie jeste¶ szczę¶liwa

Chyba wła¶nie kocham w taki sposób,o jakim napisała¶ :?
Czasem wyobrażam sobie że w udanym zwi±zku dwie osoby powinny patrzeć "tymi samymi oczami".Wiesz-co¶ na zasadzie zespolenia się w jedno¶ć...
Taka zgodna jedno¶ć to mój ideał zwi±zku...
I druga rzecz-bo to nasuwa pytanie-czy należy wierzyć w takie ideały?Czy może lepiej popatrzeć trzeĽwo na to wszystko?Chyba za dużo oczekuję i nie potrafię często zrozumieć różnic wynikaj±cych z odmienno¶ci płci jakie nas dziel±...
Pamiętam też o tym że nie muszę być w takim zwi±zku który nie daje mi szczę¶cia,ale tu też pojawia się problem-nie potrafię okre¶lić samej siebie,ogólnie w życiu nie czuję się szczę¶liwa,raczej co najmniej przytłoczona je¶li już :?
Więc jak mogę w takim momencie podejmować decyzje które mog± wynikać tylko ze stanu mojej psychiki(choroby),a nie tego,co naprawdę czuję?Nawet nie wiem jakie naprawdę s± moje uczucia...
My¶lę,że mogłabym gorzko żałować rozstania się z tak wspaniał± osob± z jak± jestem...to wszystko ma wiele aspektów-z jednej strony plusy,z drugiej potworne minusy...Zagubiłam siebie gdzie¶ po drodze i nie wiem czy to wynika z mojej depresji czy z tego w jakim zwi±zku jestem...Wiem,że to s± pytania na które powinnam umieć sama sobie odpowiedzieć,jednak nie potrafię :(
Goszka
 

Postprzez ewka » 22 maja 2007, o 12:04

Goszka napisał(a):Czasem wyobrażam sobie że w udanym zwi±zku dwie osoby powinny patrzeć "tymi samymi oczami".Wiesz-co¶ na zasadzie zespolenia się w jedno¶ć...
Taka zgodna jedno¶ć to mój ideał zwi±zku...

Ja w tak± całkowit± jedno¶ć nie wierzę... być może s±. Nie słyszałam też o patrzeniu „tymi samymi oczami” – słyszałam o patrzeniu w jednym kierunku. I każdy swoimi.

Goszka napisał(a):I druga rzecz-bo to nasuwa pytanie-czy należy wierzyć w takie ideały?Czy może lepiej popatrzeć trzeĽwo na to wszystko?

Ideały to fajna rzecz – uważam, że warto je mieć. I uważam, że powinny w życiu przede wszystkim pomagać.

Goszka napisał(a):nie potrafię okre¶lić samej siebie,ogólnie w życiu nie czuję się szczę¶liwa,raczej co najmniej przytłoczona je¶li już

I czy to wła¶nie nie jest problemem numer jeden? Co Cię przytłacza? Co Ci przeszkadza?

Goszka napisał(a): Zagubiłam siebie gdzie¶ po drodze i nie wiem czy to wynika z mojej depresji czy z tego w jakim zwi±zku jestem

Co robisz z t± depresj±?

Goszka napisał(a):Wiem,że to s± pytania na które powinnam umieć sama sobie odpowiedzieć,jednak nie potrafię

Czytaj to, co masz w swoim podpisie... bardzo fajny tekst;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

a może najważniejsze, żeby być z kim¶?

Postprzez nana » 22 maja 2007, o 14:49

dla mnie to bardzo duzo. niezaleznie od intencji warto miec druga osobe, ktorej na nas zalezy, ktora nawet z przyzwyczajenia dba o nas... ja jeszcze nigdy sie nie zdarzylam przyzwyczaic... zawsze cos zchrzanie... moze tobie pojdzie lepiej?
nie dziel wlosa na czworo, jesli jest dobrze.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Goszka » 22 maja 2007, o 15:09

ewka napisał(a):
Goszka napisał(a):nie potrafię okre¶lić samej siebie,ogólnie w życiu nie czuję się szczę¶liwa,raczej co najmniej przytłoczona je¶li już

I czy to wła¶nie nie jest problemem numer jeden? Co Cię przytłacza? Co Ci przeszkadza?

Goszka napisał(a): Zagubiłam siebie gdzie¶ po drodze i nie wiem czy to wynika z mojej depresji czy z tego w jakim zwi±zku jestem

Co robisz z t± depresj±?

Wiesz Ewka,przytłaczaj± mnie moje problemy z psychik±...
To często odbija się na naszym zwi±zku,więc nie jestem bez winy :(
Choć odk±d się leczę już nie kłócimy się tak ostro i tak destrukcyjnie...On jest spokojny,to ja jestem ta znerwicowana,niedostosowana i wiecznie przytłoczona...choć każdy ma swoje za uszami,ale nie o to tu chodzi aby teraz wyliczać...
Tak,masz rację-to jest problem numer jeden-JA...
A co z tym robię?Ano,biorę leki ale samo to nie pomaga więc dzi¶ byłam na wstępnej terapii i przekierowali mnie do AA...no wesoło to nie jest...
Może to moje postrzeganie rzeczywisto¶ci jest jakie¶ skrzywione?I to co jest różowe,ja widzę czarne...ale rutyna chyba jednak też jest...
I do Nany:ja się cieszę z tego co mam,że jest kto¶ kto mnie przytuli,pocieszy,wspiera...że jest akurat ON,ale jak się ma w głowie taki chory bałagan,że nic się nie zgadza,to można zw±tpić,wszystko może być iluzj± i wszystko może być prawd±.Tylko jak to rozgraniczyć?Jak??
Goszka
 

Postprzez ewka » 22 maja 2007, o 15:47

Goszka napisał(a): Zagubiłam siebie gdzie¶ po drodze i nie wiem czy to wynika z mojej depresji czy z tego w jakim zwi±zku jestem

To trzeba jako¶ rozwikłać, Goszka, bo można zniszczyć być może co¶ bardzo cennego i ważnego. Możesz zrezygnować ze zwi±zku... ale to nie musi rozwi±zać Twojego problemu. Możesz zaj±ć się serio swoj± psychik±, a być może ze zwi±zku rezygnować nie trzeba będzie.

Goszka napisał(a):A co z tym robię?Ano,biorę leki ale samo to nie pomaga więc dzi¶ byłam na wstępnej terapii i przekierowali mnie do AA...no wesoło to nie jest...

To dobrze;) Nie przejmuj się, że może nie wesoło... aby skutecznie było - warto dać sobie szansę.

Goszka napisał(a):Może to moje postrzeganie rzeczywisto¶ci jest jakie¶ skrzywione?I to co jest różowe,ja widzę czarne...ale rutyna chyba jednak też jest...

Być może jest... nie będę Ci przecież wmawiać, że jej nie ma, skoro j± czujesz;)

Wiesz, ja nie wiem... ale je¶li to postrzeganie masz "skrzywione" (jak sama mówisz) - to poczekaj, aż się trochę wyprostuje. Może dobrze byłoby zaj±ć się problemem najważniejszym, aby umieć sobie poradzić z następnymi. Wszystkiego od razu zrobić się nie da... więc pomaleńku, ale ci±gle do przodu! No i chyba ani dzisiaj ani jutro nie musisz nic rozstrzygn±ć?


:)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

a moze?

Postprzez nana » 22 maja 2007, o 16:02

a moze nie rozgraniczaj? jesli jest w Tobie bałagan (we mnie chyba tez, tylko do tej pory tego nie widzialam), to oczywiscie najlepiej by bylo najpierw dojsc do porzadku z sama soba. Domyslam sie, ze przy depresji, to niemal niemozliwe, wiec moze przynajmniej skup sie na porzadkowaniu swoich mysli i uczuc, a nie dziel kolejnego wlosa na czworo. Mam wrazenie, ze ta choroba powoduje wyszukiwanie porblemu, tam gdzie go nie ma (moze ja serio mam depresje, bo tez tak sobie wynalazlam?)? czy to tak wlasnie jest?
Nie wiem na czym polega depresja, ale moze mozna jakos zaakceptowac wewnętrzny chaos? Wydaje mi sie, ze czasami mozna zyc w miare spokojnie, nawet jesli nie wszystko do konca sie rozumie ze swojego zycia. Ja nie zawsze rozumiem i co? myslisz ze mam depresje?
i jeszcze raz powtarzam: nie strać tej bliskiej osoby która cie wspiera. nawet jesli to nie jest juz szalona milosc bez pamieci, to bez tej osoby bedzie ci trudniej! mozna kochac na rozne sposoby i nie zawsze inaczej jest gorzej
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Goszka » 22 maja 2007, o 16:25

---------- 16:14 22.05.2007 ----------

Nana:wła¶nie próbuję doj¶ć do porz±dku z sob±.Jest to rzeczywi¶cie trudne bo moje uczucia s± jakby "zafałszowane" przez chorobę...I masz rację:taka jest depresja-najdrobniejsze niepowodzenie urasta do rangi wielkiego problemu.Nawet to że kto¶ się na Ciebie popatrzył nie tak jak trzeba i zobaczyła¶ w jego oczach co¶,czego tam nawet nie było,ale jak jest naprawdę trudno dowiedzieć się samemu...to ogólne komplikowanie sobie życia przez zafałszowany odbiór rzeczywisto¶ci.Czy można zaakceptować ten chaos to nie wiem,bo jeszcze go nie zaakceptowałam i nawet nie chcę akceptować.
Niestety nie mogę powiedzieć czy masz depresję,bo nie jestem osob± do tego powołan±.Je¶li czujesz że co¶ jest nie tak,to napisz na depresji co¶ więcej i wtedy będzie można wysnuć jakie¶ podejrzenia.Zreszt± najlepiej doradzi lekarz specjalista...

---------- 16:25 ----------

Ewka,ja nie chcę postępować pochopnie,dlatego odno¶nie mojego zwi±zku nawet nie mam zamiaru podejmować sama jakich¶ wi±ż±cych decyzji,po prostu mam już do¶ć długo pewne w±tpliwo¶ci i chyba to co napisała¶ w pewnym sensie u¶wiadomiło mi,że to wcale nie sytuacja w zwi±zku stanowi problem a raczej to co sama sobie roję i to może rzutować na moje my¶li i wybory życiowe...
Oczywi¶cie że poczekam :) musiałabym być głupia aby w obecnej sytuacji decydować o czym¶ tak ważnym jak ten zwi±zek...aby teraz rezygnować.
Najpierw załatwiam mój problem a potem zobaczę jak będzie...
Wcale nie jest mi lepiej że to sobie u¶wiadomiłam,ale przynajmniej mogę mieć nadzieję,że "jeszcze będzie przepięknie,jeszcze będzie normalnie" :)
Goszka
 

Postprzez nana » 22 maja 2007, o 16:34

Goszka napisał(a):najlepiej doradzi lekarz specjalista...

mieć nadzieję,że "jeszcze będzie przepięknie,jeszcze będzie normalnie" :)

wybieram sie do specjalisty, mam wizyte w nastepny poniedzialek i powiem szczerze, ze sie boje, ze wlasnie wyjdzie, ze mam depresje, albo jeszcze cos gorszego i to juz wtedy przekresli moja wiare w to, że "jeszcze będzie przepięknie, jeszcze bedzie normalnie"
trzymajcie kciuki
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez Goszka » 22 maja 2007, o 16:51

Będę trzymała kciuki,żeby¶ sobie poradziła z t± wizyt± i aby okazało się że jeste¶ zdrowa :)
i pamiętaj,że nawet to nie powinno przekre¶lić tej nadziei,zawsze można się leczyć a depresja nie jest chorob± nieuleczaln±.Skre¶lić mógłby j± wyrok ¶mierci a nawet taka diagnoza nim nie jest,choćby było nie wiem jak Ľle :) Żyjesz i masz wybór-i w takiej chwili tylko to się liczy!
Goszka
 

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 370 gości

cron