przez Jaga82 » 18 cze 2011, o 15:47
---------- 14:59 18.06.2011 ----------
Dziś będzie trochę gości, bo mama miała imieniny i zaprosiła rodzinę na dziś. Ciekawe jak się będzie zachowywać. chciałam iść z mała na spacer ale pogoda trochę się popsuła i nie chce mi się wyjść. A koleżanki jak na złość na urlopach.
---------- 15:47 ----------
Zapomniałam powiedzieć, że zaczęły sie problemy z ojcem małej i posiadaniem przez niego praw rodzicielskich. Chcę wyrobić małej dowód osobisty, żebym mogła następnym razem przylecieć samolotem a nie tłuc się z dzidzią tyle godzin autem. Rozmawiałam z ojcem małej o tym, wyraził zgodę. Poszłam więc do urzędu, pani powiedziala mi jakie dokumenty muszę przygotować, jakich opłat dokonać. Powiedziałam urzędniczce, że będę w Polsce krótko i że zależy mi na jak najszybszym wyrobieniu tego dokumentu. Stwierdziła, że nie ma żadnego problemu, że jakieś mniej ważne procedury jest nawet w stanie ominąć by mi pójść na rękę. W porządku babka. Na następną wizytę mieliśmy przyjść z ojcem małej. Poszliśmy, on uzupełniał jakieś tam dokumenty a ja w tym czasie poszłam do kasy uiścić opłaty. Przychodzę a pani mówi, że następne spotkanie wyznacza nam na...28czerwca (a nie jest to data odebrania dowodu małej, tylko jakieś decyzji w sprawie tego dowodu). Zrobiłam zdziwioną minę a pani wyjaśniła, że możemy przyjść 21 ale 'tata dziecka powiedział, że nie będzie go wtedy na miejscu'. Aż się we mnie zagotowało! Znów on i jego plany okazały się ważniejsze! Bo on ma syna, bo chce z nim jechać na wakacje, i takie tam! Nie dociera do niego, że ja mam ograniczony urlop, że zależy mi na jak najszybszym odbiorze dokumentu małej, że przecież on tu jeszcze będzie prawdopodobnie jakieś pół roku (miał być trzy miesiące, zmienił plany) wieć czasu na wyjazd z synem ma pod dostatkiem, nie dociera, że to ja wykładam pieniądze na opłaty urzędowe i utrzymanie małej a od niego chcę tylko obecności w urzędzie. Dodatkowo wszystkie papiery jakie miałam typu akt urodzenia itp. musiałam zostawić w tym urzędzie i teraz nie mam żadnego pisma potwierdzającego, że moja mała jest moją córką i w razie kontroli w drodze powrotnej będę miała problemy. Jestem na niego wk... na maksa. W złości mu wykrzyczałam, że w takim razie ograniczę lub odbiorę mu prawa do niej, powołując się na to, że się nią nie interesuje (od momentu przyjazdu wpadł tu kilka razy na pół godziny w celach urzędowych a syna zabierał już kilka razy do siebie na noc, na spacery, lody, nawet raz się powołał na to, że nie może zostać dłużej, bo musi jechać do syna, no a teraz się wybiera z nim na wakacje), że jest agresywny, nieodpowiedzialny itp. I co? Wyzwał mnie od najgorszych. A dziś zadzwonił zapytać czy może małą wziąć na spacer. Przyjechał z synem, bo przecież musi z nim spędzać czas! Nie wiem co robić. Najchętniej bym się spakowała i pojechała już do siebie do domu. Zresztą chodzi mi taki plan po głowie by olać ten dowód i wracać w przyszłym tygodniu, nie mówiąc mu o wyjeździe małej.