Jak wyleczyc się z chorej miłosci do nieodpowiedzialnego ..

Problemy z partnerami.

Postprzez Camille » 28 lis 2007, o 18:07

Ewka,to z całą pewnością uzależnienie i zazdrośc tez.Gdybym nie była uzależniona pewnie niemęczyłabym się już dłużej.Problem i cała sztuka w tym jak wyjśc z tego uzależnienia i odnalezc w sobie utracony blask?Jesli wyjdę z tego stawiam wszystkim piwo :kwiatek2: :)
Camille
 
Posty: 25
Dołączył(a): 4 lis 2007, o 15:20
Lokalizacja: Anglia

Postprzez Biedrona » 28 lis 2007, o 18:11

wiesz, Camille
to uzaleznienie z czegos wynika. nie bierze sie ot tak, po prostu.
toksyczne zwiazki z reguly bardzo, ale to bardzo duzo maja wspolnego ze schematami wyniesionymi (i powielanymi na roznych zyciowych plaszczyznach) z domu. zastanawialas sie kiedys nad tym?
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Postprzez Camille » 28 lis 2007, o 18:31

Tak Biedronko,zastanawiałam się nie jeden raz...i rzeczywiście tak jest.Nie chciałam się tu całkowicie obnazac,bo mogę byc przez to zinetyfikowana,ale..co tam.Otoz moi rodzice rozwiedli sie kiedy miałam 12 lat.Mój ojciec był alkoholikiem i znęcał sie psychicznie i fizycznie na mamie.Często byłam świadkiem dzikich awantur i scen zazdrości gdzie zdzierał dosłownie z mamy sukienkę tylko dlatego,ze ładnie w niej wyglądała.Wstydzę się tego,jak równiez tego,ze i ja jestem zazdrosna.Czy to się dziedziczy,czy wzrastając w takiej atmosferze uznaje sie za normalkę?
Camille
 
Posty: 25
Dołączył(a): 4 lis 2007, o 15:20
Lokalizacja: Anglia

Postprzez agik » 28 lis 2007, o 18:35

Nie wierzę, że utraciłaś blask :D
jesli go miałaś, to nie mogłaś utracic :D
Co najwyżej zapomniałaś o nim :D

Nie przychodzi mi do głowy, jak sobie o tym przypomnieć.
Jakieś takie tricki mi lataja po głowie- jak afirmacja np.
Może jeszcze panowanie nad sobą.

Wiesz, zastanowiło mnie to co napisałaś o nim, a co ja zrozumiałam tak, że im on ma więcej poczucia własnej wartości, tym Ty masz go mniej. Dlaczego? czy między Wami toczy sie jakas walka? czy nie powinno byc tak, że jesteście przyjaciólmi? że obydwoje wzajemnie nie powinniscie się troszyć o dobre samopoczucie, dobry obraz siebie nawzajem?
Zrozumiałam tak, że wkurza Cię jego dobry obraz siebie...
Naprawdę go kochasz, czy to inny rodzaj relacji?
Na samym początku napisałaś, że nie chcesz być samotna, że się tego obawiasz...
To troche tak jakbys strzelała sobie samobója...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Camille » 28 lis 2007, o 19:11

No cos w tym Agik jest :? Przypomina to trochę walkę,ale ja wcale tego nie chcę.Macie wiele trafnych spostrzezen i muszę nad sobą popracowac.Nikt wczesniej,zadna kolezanka nie wytknęła mi moich błędów.Zawsze tylko przytakiwały i byłam cacy,dlatego wielu rzeczy nie rozumiałam.Teraz uświadomiłam sobie,ze także we mnie moze tkwic przyczyna naszych konfliktów i nieporozumień.Kocham go naprawde Agik,a moze nawet jestem uzależniona od niego,bo w przeciwnym wypadku dawno juz zakonczyłabym ten związek.Nie czerpie zadnych korzysci z niego(jesli to miałas na mysli).Bylismy parą juz w Polsce,nie posiada nic materialnego abym mogła sie pokusic(no chyba ze audi;))Odchodząc straciłam nowy,piękny dom pod lasem...wszystko dla miłosci do niego.
Afirmacja,czyli taki sposób wmawiania i powtarzania sobie by dotarło do podswiadomosci,ze jestem kims?:)
Camille
 
Posty: 25
Dołączył(a): 4 lis 2007, o 15:20
Lokalizacja: Anglia

Postprzez Abssinth » 28 lis 2007, o 19:14

---------- 18:11 28.11.2007 ----------

agik, to nie jest tak.....z tego, co wiem, to w twgo typu zwiazkach osoba 'silniejsza', 'wykorzystujaca' dorabia sobie dobre samopoczucie kosztem partnera...taki wampiryzm energetyczny.... wiesz, jemu jest lepiej, kiedy ona jest zazdrosna...jemu sie swieca oczka, jak 'dosra' jej jakims zlym slowem i ona cierpi.....

...a Camille, jako typowa kobieta w takim zwiazku, czeka i ma nadzieje, ze te mile rzeczy, ktorych facet innym nie skapi, dostana sie jej kiedys....i on jej czasem rzuca taki ochlap, zeby ona juz calkiem nie uciekla, moze, ze ladnie wyglada,moze cos innego....

na poczatku pewnie taki nie byl, byl szarmancki i mily, czuly i 'zakochany'...a kiedy poczull, ze ma w sieci ofiare, powolutku zaczelo sie niszczenie....zazdrosc z jego strony, ze do kogos strzela oczkami, ze tamten na nia jakos tam patrzyl i ona pewnie prowokowala, ze do wyjscia sie ubiera ladnie a dla niego sie nie stara...kurrrrna, az mnie boli, kiedy widze takie sytuacje....do pewnego stopnia moj zwiazek tak wygladal, wiec wiem, jak to moze byc....duzo tez czytam na ten temat....

milosc nie na tym polega, i to nie jest Camille wina, wiesz Agus?

xxx

---------- 18:14 ----------

Camille, mozna sobie wywalczyc wzgledna normalnosc w takim ukladzie, mozesz nad tym pracowac...ale to nie jest milosc, nie jest i nigdy nie bedzie :(
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Camille » 28 lis 2007, o 19:25

WIęc co to jest?Kim on jest,ze zostawia rodzine wchodzi w kolejny związek ktory rujnuje?W imie czego?Jak pojąc jego myślenie?Gdzie sens i logika?Po co rozdzielił mnie z dzieckiem?Nie musiałabym wyjezdzac z kraju,dom moglismy podzielic na pol(jest wystarczajaco duzy,aby wszystko bylo oddzielnie).Moj ex nie jest typem kłotnika,mam z nim lepsze relacje niz z ukochanym,ale to nie miłosc.Czyz zycie nie jest popir...?
Camille
 
Posty: 25
Dołączył(a): 4 lis 2007, o 15:20
Lokalizacja: Anglia

Postprzez agik » 28 lis 2007, o 19:30

---------- 18:28 28.11.2007 ----------

Pisząc o innym rodzaju relacji miałam na mysli, inne uczucia ( no nie wiem, przywiazanie strach, uzaleznienie- np), nawet mi przez mysl nie przeszło, że coś materialnego :D

Odnośnie Twojego lubego- juz mówiłam- jakoś go nie lubię.
i nie chodziło mi to, czym on się pasie, tylko czym karmisz się Ty :D
Czy to jest wampir energetyczny nie wypowiadam się, bo go nie znam. Mnie chodzi o Ciebie i Twoje uczucia. jego mam gdzieś ( tak tylko napisałam, żebyś nie była zazdrosna, hi;))

Kwestii winy w ogole zdaje się nie poruszałam, bo jej nigdzie nie widzę w Camille.

co do miłosci- tez jej nie widzę i to po obu stronach.
co wcale nie znaczy, że zwiazek ma sie rozpaść... Nie musi, o ile z jakichś innych względów będzie satysfakcjonujący dla OBU stron.
A przede wszystkim dla Camille:))

---------- 18:30 ----------

Czy nadchodzi chwila, keidy zaczynasz sobie stawiać właściwe pytania?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 28 lis 2007, o 19:41

Abssinth napisał(a):Camille, mozna sobie wywalczyc wzgledna normalnosc w takim ukladzie, mozesz nad tym pracowac...ale to nie jest milosc, nie jest i nigdy nie bedzie :(

Wcale nie jestem tego taka pewna... tworzymy niedoskonałe związki, bo jesteśmy niedoskonali - i dlatego te nasze miłości są czasami trochę takie pokrzywione. Trzeba ją czasami urzeźbić (często? zawsze?) - ale że nie ma i nigdy nie będzie??? Hmm...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Camille » 28 lis 2007, o 19:58

:roll: no tak,postawiłam sobie pytania...tyle,ze nie wiem czy własciwe :lol:
Bardzo zdiwiło mnie Twoje stwierdzenie Agik"nie widzisz miłosci po obu stronach"-dlaczego doszłas do takich wniosków?
Jesli chodzi o mnie,to kiedy nadejdzie chwila ze zdam sobie sprawe ze juz nie kocham,ten związek sie rozpadnie.Nie chce związków z rozsądku,dla miłego spędzania czasu przy herbatce,czy ze strachu pozostania singlem z odzysku,Mam taki układ w nosie,zawsze kierowałam się sercem.Dlatego ostatni Twoj post Agik tak mnie zadziwił.Wydawało mi sie zawsze ze kocham i az za nadto okazuje wszem i wobec tę miłosc.Chociaz faktycznie wiele razy z jego ust słyszałam takie zdanie:"nie czuje juz zebys mnie kochała"
Camille
 
Posty: 25
Dołączył(a): 4 lis 2007, o 15:20
Lokalizacja: Anglia

Postprzez agik » 28 lis 2007, o 20:15

No nie wiem, tak pomyślałam...
walka miedzy Wami,
Zazdrość...
Twoje słowa- "nie lubie go",nawet jesli to zartobliwe droczenie się :D
Twój wcześniejszy wpis, bodajże drugi w tym temacie, o tym, że boisz się samotności
A teraz jeszcze to, że on rownież tego nie czuje.

Camille, ja nie znam tak sytuacji, jak Ty. Nie mam całego obrazu. Tak pomyślałam, wcale nie wiem, czy nie strzelam ślepakami.
Nie musisz sie bronic, bo Cię nie atakuję :D
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Pytajaca » 28 lis 2007, o 20:49

Znow rozwazania - milosc, nie milosc...

Ja tak boku sobie patrze i milcze. Bo kazdy inaczej te milsoc pojmuje. Dla jednych to wlasnie doskonalosc, pelnia, cos, co uskrzydla (Abssinth, ja tez sei tu zaliczam :)), a dla innych niedoskonale, do "urzezbienia", jak okresla to Ewa.

I nie bedzie jednego pojecia tego uczucia, bo ono zalezy od tego, jak my zostalismy uksztaltowani przez zycie - przez nasze dziecinstwo, mlodosc, doswiadczenia milosne - pierwsze i te pozniejsze. I jak mamy ustawiona granice tego, gdzie, do jakiego momentu mozna mnie jeszcze skrzywdzic, albo kogo ja moge skrzywdzic. Sa to granice indywidualne, indywidualne pojecie milosci.

A jednak...tak sobie mysle po cichutku takze, ze jednak przeciez jest taka milosc, ktorej wszyscy jak jeden maz pragniemy - ciepla, dobra, szanujaca.

Dlaczego nie uczymy sie jej? Dlaczego nie uczymy jej innych? Dlaczego ludzie wciaz uciekaja od prawd oczywistych - milosc NIE RANI, NIE ZABIJA, NIE PONIZA, LACZY ludzi, dazy o PRZYMIERZA z innymi.

No niech mnie kule bija, ale nawet jesli milosc jest niedoskonala, to nie powinna tych rzeczy pomijac, bo inaczej - miloscia nie jest, kropka.

A co do uczucia. Czy nie przeceniamy aby jego znaczenia? Czy milosc to tylko uczucie? Uczucia przychodza i odchodza, mieszaja sie. A gdzie nasza zyciowa postawa, wybor drogi milosci, a nie zycie zwodniczym uczuciem?

Ktoregos dnia - wczesniej czy pozniej - w ten sposob ujmujac milosc - kazdy z nas przestaniee kochac. Tylko czy aby na pewno to jest wlasnie MILOSC?
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez agik » 5 gru 2007, o 12:37

No i jak tam?
Zaglądasz, ale nie piszesz...
Jak żyjesz?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Camille » 5 gru 2007, o 17:13

cześc agik:)zaglądam i czytam różne historie życiowe.Własnie jestem na etapie zmagań z życiem zizi i wiesz co..jestem pod wrażeniem dobroci i zrozumienia ludzi którzy naprawdę wspierają dobrym słowem i zywo interesują się ludzkim losem.Jestescie jakby z innego świata.Nigdy,przez całe moje zycie nie usłyszałam tylu ciepłych słow w chwili gdy tego najbardziej potrzebowałam od moich przyjaciół,a nawet rodziny.Cieszę się jak widzę taką wzajemną pomoc i wsparcie.Czytajac Wasze odpowiedzi i rady na trudne problemy tego świata człowiek ma ochotę też byc lepszym.Jestem szczęśliwa ze odkryłam to forum:)Zawsze gdy czuję tęsknotę za krajem,lub samotnośc to wchodzę,czytam i zczynam wierzyc w ludzi..tylko tęsknota się jeszcze bardziej wzmaga i chce sie wracac do SWOICH :(
Camille
 
Posty: 25
Dołączył(a): 4 lis 2007, o 15:20
Lokalizacja: Anglia

Postprzez agik » 5 gru 2007, o 17:22

Zawsze przeciez możesz tez dopisać cos komus :D
Np. Zizi :D
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 137 gości