nauczyłam sie kiedyś puszczać pewne rzeczy mimo uszu.
Wiem ze to nie łatwe, ale to Twój dzień.
Rodzina i znajomi mają różniaste pomysły, żeby to zepsuć.
Tylko od nas zależy czy im się uda czy nie.
W zasadzie jest tak że im większa presja otoczenia tym bardziej człowiek potrafi zaciąć się w sobie.
Ja tak mam akurat.
Wyczytałam na innym forum coś ciekawego.
Dziewczyna zaprosiła maleńkie grono gości. Min. rodziców kuzynostwa.
Rodzice nie mogą przyjść, więc zadzwoniło kuzynostwo z zapytaniem czy mogą przyjść w zastępstwie na imprezę.
Dla mnie to brak kultury i szacunku, potraktowanie tego dnia młodych, jak teatr, koncert albo inna impreza, a zaproszeń jak wejściówki.
Bardzo nieładnie moim zdaniem, przecież to Młodzi ustalają kogo chcą widzieć, a reszta powinna z pokorą przyjąć to do wiadomości, a nie napierać i wpraszać sie na siłę.
To takie nieeleganckie i bez honoru.
Dlatego nie powinnaś się tym tak aż przejmować tylko przyjąć metodę zdartej płyty, nawet jak babcia dzwoni.
Bo tak postanowiłam i tak będzie.
U mojej siostry wynikła nieprzyjemna, sytuacja (brali wcześniej ślub cywilny, bez imprezy, tylko w urzędzie bo potrzebowali dokumentu na kredyt mieszkaniowy który był wtedy w korzystnej cenie, zaprosili tylko świadków miał nikt nie wiedzieć ale wypłynęło to na powierzchnie. W dodatku cała rodzina otrzymała juz wtedy zaproszenia na kościelną uroczystość miesiąc później. I jakoś od nas nikt nie zrobił afery a tam...
)
na ślub nie przyjechała pewna część rodziny jej męża, młodym było przykro, pozostali zebrali sie ok. godziny 22 i demonstracyjnie wyszli.
Została tylko jego mama i nasza rodzina i znajomi.
Wesele było super, rozkręciliśmy wszystko jak się dało i zadbaliśmy o tych którzy nie robili szopek, bo zasługiwali na to.
Teraz to oni mają moralniaka, po pewnym czasie dzwonili z przeprosinami, jak emocje opadły i sami zabiegają o kontakt z nimi.
Nie wiem co Ci doradzić, jedynie to żebyś patrzyła na siebie i nie ogladała sie za bardzo na to co Cię tak bardzo uwiera w tej sytuacji.
To Twój (Wasz) dzień!