Znów lęk... Pomocy!!

Problemy związane z depresją.

Znów lęk... Pomocy!!

Postprzez Księżycowa » 3 gru 2007, o 02:09

Jest już po 1.00 w nocy a ja nie mogę zasnąć. Dopadły mnie znów lęki. Kręci mi się w głowie, ciężko oddycha. Czuję niewyobrażalny strach. Skąd to się bierze, jak sobie z tym poradzić? Chciałabym zasnąć, żeby w miarę się wyspac. Ta atmosfera w domu i podejście do życia jakie tu panują mnie niszczy. Wszystko się kumuluje i nagle wybucha, atakuje mnie. Czuję się bezradna. Do tego jeszcze ten stres przed wynikami badań. Jesytem z tym sama i boję się... :(
Księżycowa
 

Postprzez ewa_pa » 3 gru 2007, o 02:11

witaj Kasiorek ja tez nie spie bo...sie boje wiec wiem co czujesz nie jestes sama sa tu nocne marki zyczliwe tobie :buziaki:
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez Księżycowa » 3 gru 2007, o 02:30

Bardzo się cieszę, że znalazłam to forum. Przynajmniej wirtualnnie nie jestem sama :lol: . Podziwiam niektórych tutaj, że tak dzielnie się trzymają. Chciałabym się tego nauczyć...

Dzięki za wsparcie! :)
Księżycowa
 

Postprzez ważka » 3 gru 2007, o 10:47

Witam cie
chyba cie rozumiem ja tez mam stany lękowe kiedy zaczęły sie pojawiac wystraszyłam sie myślałam ze jestem nienormalna że wpadne w obłęd!
Nie wiem u mnie to wynika z tego że jestem zamknieta w sobie osobą i dusze emocje w sobie poza tym mam bardzo niską samoocene i to wpływa troche na moje nieprzystosowanie.Ale ostatnio a tej nocy dużo nad tym myslałam że chyba czas wybaczyc sobie (innym tzn moim rodzicom itd wybaczyłam).I tak jak kochałam mojego chłopaka który postanowił odejśc tak chce skierowac teraz ta miłośc na siebie przytulic to małe wystraszone dziecko dopieszczac i kochac jak nikogo na świecie bo wiecie co zasługuje na to bo jest w swojej prostocie wyjatkowe!Przechodziłam przez różne etapy od nienawiści do innych a głownie do siebie wpadalam ze skrajności w skrajnośc.Ale dosyc!To ja pozwalałm też zeby inni mnie poniżali bo sama siebie poniżałam brakiem akceptacji siebie.Od dzisiaj metodą małych kroczków to zmieniam.
Ja biore lek antydepresyjny też przeciwlękowy.Ale ja musiałm bo już nie mogłam wytrzymac.Zrób sobie badania tarczycy.Mi endokrynolog (bo mam chorą tarczyce)przepisywał leki na nerwice.A przede wszystkim zacznij może chodzic na terapie może grupową spotkasz ludzi z podobnymi problemami.
Ja mam tak że mam napady paniki pojawiają sie niespodziewanie.Ale nigdy w domu.W pracy na ulicy w sklepie.Kiedyś bałam sie wychodzic teraz to przezwyciężam.A po leku prawie już nie mam lęków.Kiedy mam sytuacje stresowe tak jak teraz to budze sie w nocy i czuje tak jakby serce mi sie zaciskało ale robiłam badania z sercem wszystko ok to na tle nerwicowym.
Mam nadzieje że kiedyś to przezwycięze.Lęk jest jak rak też powoli wyniszcza.A i cwiczyłam swego czasu joge bardzo pomagało i mam zamiar zapisac sie może w przyszłym tygodniu.A najlepiej to wyrwac sie ze żródła i zaczac od nowa.Zapraszam do mnie! :)
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez Księżycowa » 3 gru 2007, o 22:41

Witaj! Dziękuję za taki wspierający post.

Jeżeli chodzi o niską samoocenę, to znam to bardzo dobrze i czasem nadchodzą momenty, w których się poddaję. Chociaż z tym nieco lepiej niż z lękami.

Takie napady lękowe miałam już ok 2-óch lat temu i przezwyciężyłam je sama. Też brałam antydepresanty i przeciwlekowe. Miałam straszne skutki uboczne. EKG serca i Echo serca było w normie a czułam jakby miałoby mi się coś stać. Przez te dwa lata starałam się dbać o siebie i dużo zdziałałam ale teraz znów coś się stało. Wiem, że terapia byłaby najlepsza ale trochę się boje (nie wiem dlaczego). Poza tym z tego co zaobserwowałam koszty są dość duże. Najgorsze jest to, że mam w sobie żal za to co mnie spotkało (wiecej przeczytasz na ten temat w wcześniejszym poście o innym temacie). Wiem co znaczy być poniżanym i to przekonanie, że jeżeli tak jest, to pewnie jestem osobą, która tylko tego jest warta. Oczywiście staram się to zmieniać. Czasami jednak sytuacja przerasta...

Mam taki problem, który odbiera mi wszystko - panicznie boję się śmierci. Czuję się jakaś zła... Mam wrażenie, że to nie normalne. Nie wiem skąd to się wzięło... Może z tego poczucia braku bezpieczeństwa w dzieciństwie, tego strachu, nie wiem...

Jeżeli chodzi o chłopaka, to jestem z kimś od niedawna ale z tej strony też spotkało mnie wiele bólu. Boję się zaufać ale nie niszczę moimi myślami i strachem tego, co być może jest dobre... W końcu nie wszystkich mierzymy tą samą miarą, to już nigdy nikomu do końca nie zaufam. Takie podejście jest bardziej zdrowe i mniej toksyczne chyba. Przy nim staram się być ,,zdrowa", ze wszystkich sił się staram, niE chcę czuć, że to wszystko psuje moje, życie, chociaż nie oszukujmy się i tak bywa... Sama doświadczyłam.

Jeżeli chodzi o badanie tarczycy, to byłam u neurologa i kazał je zrobić. Wysłał mnie też na EEG. Denerwuje się tym badaniem. Miałam też zawyżone ciśnienie ale dziś jest w granicach normy. Dostałam lek uspokajający.

Wiem, co jest moim problemem. Problem w tym, że jestem z tym sama, to jest we mnie i nie chce wyjść. Starałam się tego pozbyć, wcale nie chcę odpuszczać, chciałabym wygrać tą walkę o siebie.
Czasem dzieje się coś i czuję ten sam lęk, tą bezradność. Bardzo mi brak wtedy poczucia bezpieczeństwa.

Podczas napadu takiego lęku czuję się jakbym miała za chwilę umrzeć... To straszne uczucie...

Skąd masz w sobie tyle dobrej energii i motywacji? Godne podziwu...
Księżycowa
 

Postprzez ważka » 3 gru 2007, o 23:19

witaj
ja teraz staram sie o tym nie pamiętac ale w dzieciństwie pamietam że ciągle czułam sie niekochana często płakałam.W okresie dojrzewania przeżyłam ostry bunt nie umiałam też akceptowac siebie swojego ciała miałam problemy z obżeraniem sie piłam herbatki przeczyszczajace coraz mocniejsze bo tyłam i chciałam sie odchudzic.Zamknełam sie w sobie zaczęłam pisac i przelewac cały ból na papier próbowałam sie ciac.Potem miałam okres że uwierzyłam w Boga przez moment było fajnie ale moje problemy jeszcze bardziej narastały.Potem popadłam w inna skrajnośc i zakumplowałam sie z taka dziewczyna troche outsaiderka zaczełam pic potem zaczełam studia pojawiły sie leki przerwałam studia!!!!!!!!!!!!
Rozstanie z moim pierwszym mężczyzną załamka!ale on mnie nie rozumiał nie rozumiał tego co przezywałam.Potem poznałam kogoś innego dla niego wyjechałam do Poznania.To była moja miłośc.Niestety był tak nieukładany jak ja jeszcze gorzej i w pewnym momencie kiedy czułam że lepiej bedzie jak sie rozstaniemy pojawił sie mój obecny a raczej już były!Zakochałam sie przy nim czułam sie szczesliwa leki znikły byłook.Wyjechaliśmy razem do Anglii.A potem mnie zniszczył i znowu depresja znowu leki.
Pytasz skąd mam siłe.Tyle razy byłam na dnie i skoro nadal żyje to chce z tego bagna cholernego wyjśc.Mam 27 lat nie mam nic,nic nie osiągnęłam.Mam trzy wyjścia albo do końca zycia użalac sie nad sobą.Tego mam juz dosyc!!!!!!!!!!Albo skończyc ze sobą!Byc może...Albo wziąc sie w garsc.Duzo byłemu zawdzieczam mimo wszystko!Tutaj moge stanąc na nogi!
Niesamowite jest to że przez 2 miesiące z żadnej agencji pracy nikt do mnie sie nie odezwał ,a jestem w paru zarejestrowana,a dzisiaj zadzwoniła babka i jutro ide do pracy!Narazie do ońca stycznia ale jest szansa na przejście na stałe.Podrugie w byłej pracy poznałam dziewczyne która przyjechała tutaj do chłopaka.Byli rok ze sobą.Po miesiacu odezwałam sie do niej z zapytaniem czy chciałaby pracowac tam gdzie ja. Przyznała sie że jej facet ją udeżył.Planujemy Wynaja coś razem!Razem bedzie nam łatwiej od nich odejśc!
Ale i tak wiele spraw mnie przerasta nawet nie chce o tym myślec.Za dużo pisze o sobie jajaja taki symptom jaja! :oops:
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez zee » 4 gru 2007, o 00:12

Kasiorek, Eva_pa,
czy już wszystko dobrze,?
mam niestety tą niedobrą ceche, gdy słysze o problemach innytch, zaczynam się o nich martwić,

ps:
może spóbuj pogłebiać oddech gdy robi sie zbyt płytki i krótki, nie bądż tylko biernym obserwatorem siebie

Ważka mapisała:
A i cwiczyłam swego czasu joge bardzo pomagało,

-kiedyś poprzez ćwiczenia Hatha jogi wyleczyłem sie z dośc poważej choroby serca,
praktyka głębokiego oddechu z jogi [ mam na myśli głęboki oddech, nie pranajane] też jest dobra
pozdrawiam
zee
 
Posty: 21
Dołączył(a): 26 lis 2007, o 21:58
Lokalizacja: z polski

Postprzez Księżycowa » 4 gru 2007, o 01:32

ewa_pa dziękuje za troskę to bardzo pomaga, gdy wie się, że ktoś się o nas martwi. To dobra cecha w gruncie rzeczy... Chociaż za bardzo nie można brać wszystkiego na siebie...

Mam pytanie do wazka. Nie wiem czy powinnam pytać ale nie musisz odpowiadać. Zrozumiem. Czy te związki, które dotychczas się nie udały były spowodowane tymi problemami z lękami i niską samooceną?
Księżycowa
 

Postprzez ważka » 4 gru 2007, o 17:43

[color=red][size=9]---------- 16:41 04.12.2007 ----------[/size][/color]

Sama nie wiem.Jeśli chodzi o dwa pierwsze związki to ja odeszłam dlatego ze po jakimś czasie wiedziałam że to nie to.A mój ostatni związek.Na początku byłam zakochana i lęki zniknęły same pojawiły sie kiedy mnie rzucił i dowiedziałam sie o jego klamstwach wpadłam w depresje itd.Wydaje mie sie że jeżeli ktoś chce bardzo byc z tobą i zgrywacie sie na wszystkich poziomach to bedzie cie akceptował nawet z lękami więcej bedzie cie wspierał.Utopia?Sama chyba w to nie wierze.Problem w tym że przez te moje problemy nie czuje sie w pełni kobietą nie jestem pewną siebie lubiąca siebie kobietą a to naoewno odbija sie i odbiło sie na moim związku.Tyle że on nie chciał byc ze mną wątpie że przez to,poprostu nie chciał byc!

[color=red][size=9]---------- 16:43 ----------[/size][/color]

:zalamka:
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez Księżycowa » 4 gru 2007, o 19:51

Ja mam coś takiego, że gdy się bardziej zaangażuję, to zastanawiam się czy jestem dla chłopaka idealna, czy coś zrobiłam źle, czy powiedziałam tak jak ,,powinnam". Może dlatego związki się rozpadały... :( . A może po prostu źle trafiałam.
W tym związku, przy tej osobie od samego początku nie bałam się być sobą. Powiedziałam STOP i postawiłam na siebie. Nie przyjmowałam żadnych uczyć, był pełen dystans.Dlatego było mi inaczej niż zwykle na początku znajomości :) . Ale teraz naprawdę zaczyna mi zależeć i nie chcę nic zepsuć... Czuję, że jest inaczej... Ale robię wszystko, żeby temu zapobiec... Martwię się czy jakikolwiek związek przetrwa takie problemy.
Księżycowa
 

Postprzez ewa_pa » 4 gru 2007, o 20:28

zawsze w grupie raźniej nawet jesli to tylko wirtualna obecność a leki to j b dobrze znam tez mnie męćzą raz bardziej raz mniej wiedz ze jestem z Tobą
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez Księżycowa » 4 gru 2007, o 22:50

Dzięki Ewa_pa. Coś ciężki okres nadszedł dla mnie... Ciężko oststnio ale mam nadzieje, że uda mi się pozbierać i zapanować nad sytuacją. Czasem mam takie wrażenie jakbym była nie warta niczego, nic nie potrafiła, jakby każdy był lepszy ode mnie pod każdym względem. Są osoby przy których czuję się gorsza i mam ochotę się schować gdzieś, gdy je widzę. To aż boli. Myślę ciągle, że nie zasługuje na szczęście, że nie jestem tego warta. W takiej chwili wszystko może mnie zranić. Jakoś nie mogę uwierzyć, że może ten kolejny związek, który jest zbyt piękny, żeby był prawdziwy, nie skończy się tak samo jak poprzednie - szybko i boleśnie. Jest w nim jednak coś innego niż w tamtych. Zaczął się inaczej, zdaje się, że bardziej prawdziwie i sensownie. Z drugiej strony nie mogę uwierzyć, że trafiłam na kogoś, kto by mnie nie skrzywdził, dla kogo mam jakieś znaczenie. Nie wiem co zrobić z tymi uczuciami. Nie chcę zrobić nic głupiego...
Mam ochotę zamknąć się na wszystkich ale tym sposobem nic nie zdziałam tylko się pogrążę. Boję się tego. Tęsknię za tą osobą, którą udało mi się być kilka tygodni temu...
Księżycowa
 

Postprzez ważka » 5 gru 2007, o 20:11

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Postprzez Księżycowa » 5 gru 2007, o 20:57

Dziękuję ważka :usmiech2: . Wiecie co? Chyba zdecyduję się na terapię. Wiem, że sama nie będę miała siły, żeby normalnie żyć, w tych najsłabszych momentach. Mam tylko jakieś opory. Jest mi wstyd mówić zupełnie obcym ludziom o swoich problemach. Z resztą jak przychodzi co do czego, to mam wrażenie, że te problemy są błache w porównaniu z innymi. Ale nie jest tak jeżeli przepłacam powoli zdrowiem. Lepiej jest zapobiegać niż leczyć prawda?
Ciągle się czegoś boję i wynajduję sobie choroby, niepotrzebnie stresuję. Najgorszy jest tgen strach, że za chwilę coś złego mnie spotka, że coś się zdarzy strasznego. Przecież tego nie pozbędę sie sama...
Księżycowa
 

Postprzez ważka » 5 gru 2007, o 21:05

Nie popełniaj tego bledu co ja im szybciej sie za tym wezmiesz tym lepiej.Na początku bedzie ci bardzo cięzko bedziesz musiała pootwierac stare ropiejace rany.Ale potem z górki.Ja pare razy rezygnowałam bo mi za każdym razem nie odpowiadał psycholog.Akurat na takich trafiałam!A teraz żaałuje bo to sie ciągnie za mną już tyle lat!!!!!!
Dasz rade dziewczyno!
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 216 gości