Ile godzin trwa podróż autem do Polski?
Gdy jeździłam sama zajmowało mi to 10-12 godzin, z małą pewnie znacznie dłużej (przerwy na karmienie). Myślałam też o samolocie (w dwie godziny byłabym na miejscu, ale w Polsce nie miałabym wówczas auta) ale nigdy nie leciałam, więc trochę się boję.
Kurcze, to sie pokomlikowało. A może popytaj znajomych, czy ktoś się nie wybiera do Polski? Twój eks przesadził, to przykre, że miga się od odpowedzialności. Byłam pewna, że naprawde się coś zmieniło A powiedz mi, czy aby na pewno chcesz, aby to on się zajmował małą??? Ufam mu na tyle??? Nie znam go, nie wiem czy jest odpowiedzialny.
Nie chcę go bronić ale trochę go rozumiem, że chce jechać do syna jak najszybciej. Małą widuje na co dzień, syna raz na kilka miesięcy (kilka razy w tygodniu na skypie). Nie zmienia to jednak faktu, że znów pokazał, że jest egoistą i że tylko jego plany są ważne. Jeśli chodzi o zajmowanie się małą to jest dobrym ojcem a w podróży, gdybyśmy razem jechali to on byłby kierowcą więc ja byłabym przy małej.
Dasz radę, Jaga! Trzymam kciuki
Dzięki za wiarę we mnie, Ewka!
hmmm
cos mi sie tu nie podoba...
w sensie, jak sie do Ciebie odnosil ojciec malej?
czemu na nia nawrzeszczalas?
czyzby jej sie nie podobalo, ze sobie pozwalasz na chamskie zachowanie od bylego, a Ty zareagowalas niewspolmiernie do sytuacji?
tak sobie tylko gdybam...wiem, ze czesto tak bywa...
Mówił do mnie podniesionym głosem, użył paru epitetów ale nie takich jak dawniej. Nawrzeszczałam na mamę, bo zaczęła się zachowywać jak ofiara, jakby to jej ktoś krzywdę wyrządził, jakby to ona była poszkodowana i pokrzywdzona. Rozumiem, że mogła się poczuć niezręcznie ale ona (ja to tak odbieram) znów chciała być w centrum zainteresowania, jak to jej źle i w ogóle. Powiedziała mi, że ona nie jest przyzwyczajona do takich sytuacji i nie chce w nich brać udziału. I w tym właśnie momencie musiałam się ugryźć w język, by jej nie powiedzieć, że w dzieciństwie ja też nie chciałam patrzeć i słuchać jak wrzeszczy na pijanego ojca, do którego i tak nic nie docierało w tym momencie, że nie chciałam by wszytskie swoje złości i żale wyładowywała na mnie i siostrze. Powiedziałam jej tylko, że nie chce zaczynać tematu, który może boleć.
Jeszcze trochę o mamie-całe życie pamiętam, że narzeka na swoją teściową a moją babcię. Szydziła z tego, że babcia każdemu kto ją odwiedzi opowiada o swoich chorobach i wizytach u lekarzy a teraz robi dokładnie to samo! Każdemu kto mnie tutaj odwiedzał i zadawał standardowe pytanie 'jak zdrówko?' opowiadała o tym jak ona jest ciężko chora, co u niej wykryli, jakie badania ją jeszcze czekają i że być może wcale długo nie pożyje z powodu choroby. Gdy byłam na ostatnim urlopie w Polsce pojechaliśmy do jej mamy a mojej babci i nawet wzięła ze sobą wynik badania jakby chciała powiedzieć 'patrzcie, ja naprawdę jestem chora!'. To jedna sprawa. Druga dotyczy jej wizyt u teściowej. Gdy tata jedzie do swojej mamy zawsze pyta ją czy też jedzie a ona ciągle się od tego miga mówiąc 'a po co ja mam tam jechać?', 'jak mam znowu ich słuchać to mi się nie chce' itp. Wiem, że mojemu tacie na pewno jest przykro tymbardziej, że on do swojej teściowej jeździ prawie za każdym razem gdy mama ma na to ochotę (tylko tata ma prawo jazdy, więc musi mamę zawieźć). Gdy czasem mu się nie chce i odmawia to mama się obraża. Nie mam z kim o tym pogdać dlatego teraz tutaj tak na szybko to wszystko wyrzuciłam. Kiedyś próbowałam porozmawiać o tym z siostrą ale ona jest zapatrzona w mamę jak w obrazek. A mamie i tacie powiedzieć to wszystko co widzę nie mam odwagi. Nie ma mnie z nimi na co dzień, więc nie chcę się kłócić. Zresztą mama i tak już skutecznie we mnie wzbudziła poczucie winy swoim wyjazdem a potem wysyłając sms-a, że mogłabym się czasem do nich odezwać sama od siebie, no chyba, że się na nią obraziłam. Ciekawe, że napisała to dopiero teraz gdy moja córka jest na świecie, wcześniej kontaktowałam się z nią równie rzadko i jakoś nie nalegała na zmianę częstotliwości tych kontaktów. Dobra, to tyle na razie. Mała mi płacze. Trochę mi lżej jak to napisałam.