wykanczam się...:(

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

wykanczam się...:(

Postprzez karotka » 30 lis 2007, o 20:57

Hej,
jestem studentka i nie wytrzymuje psychicznie z moimi rodzicami. Po pierwsze sa nadopiekunczy. Po drugie nie maja do mnie za grosz zaufania. Ostatnio przeprowadzilam sie do koleznaki i mieszkamy na stancji razem a do domu wracam na weekendy. Wczesniej mieszkalam u starszej Pani przez rok, ale cisza i samotnosc mnie dobijaly ,wiec postanowilam sie przeniesc. Rodzice jak sie o tym dowiedzieli ( pozwolili mi na przeprowadzke) wpadli w furie i zaczeli na mnie krzyczec i mowic mi ze jestem nieodpowiedzialna i nienormalna. Rok temu, gdy zaczelam chodzic z chlopakiem mama nazwalam mnie dziwka, bo chodzilam od czasu do czasu do niego do domu na urodziny itp. To wszystko powoli mnie przerasta. Wypominaja mi bledy z przeszlosci, ktorych oczywiscie zaluje i sie do tego jawnie przyznaje. Mama ma do mnie pretensje, ze z nimi nie rozmawiam nie zwierzam sie... ale jak ja moge im ufac skoro tak o mnie mysla moi wlasni rodzice??!! :( co weekend sa klotnie o jakies glupoty. Powoli zaczynam mojego wlasnego domu nienawidziec :( ma ktos moze dla mnie jakas rade, bo ja dlugo w takiej atmosferze nie pociagne...nawet nie mam do kogo sie odezwac i jedyna podpora dla mnie jest moj chlopak, ktory zawsze mnie bardzo wspiera, ale doskonale wiem,ze jego tez ta cala sytuacja meczy, dlatego czasami nic mu nie mowie, tylko sama w sobie dusze wszystkie moje smutki.
karotka
 
Posty: 8
Dołączył(a): 17 paź 2007, o 08:39

Re: wykanczam się...:(

Postprzez ewka » 30 lis 2007, o 22:40

karotka napisał(a):Mama ma do mnie pretensje, ze z nimi nie rozmawiam nie zwierzam sie... ale jak ja moge im ufac skoro tak o mnie mysla moi wlasni rodzice??!! :(

Może właśnie brakuje Wam rozmów? Może przez to, że niewiele wiedzą i nadinterpretują... może stąd te nieporozumienia? Może tak naprawdę Cię do końca nie "znają"? Może to trzeba zmienić?
:slonko:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 30 lis 2007, o 23:46

Rodzicow nie zmienisz.....to chyba walka z wiatrakami.....zyj wlasnym zyciem,nie bierz sobietego tak do serca jesli chcesz miec z nimi kontakt.....postaw pewne granice chodz wtedy nie obejdzie sie bez konfliktu ale nie ma na to rady - nie mozna stale bac sie konfliktu,konfrontacji bo wtedy wszyscy moga wejsc na glowe....Twoim rodzicom jest trudno zaakceptowac,ze jestes dorosla,samodzielna kobieta a nie mala dziewczynka....beda mieli kontrole na ile im sama pozwolisz.
Trzymaj sie :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez NOBLEA » 30 lis 2007, o 23:47

Sytuacja podobna do moje. Też jestem studentką, ale mieszkam z rodzicami.
Ja ma głównie problemu z ojcem w każdej dziedzinie.On uważa że wszystko wie najlepiej a ja mam go słuchac i wykonywać jego polecenia. Zastanawiałam się nie raz czy to nadopiekuńczość, czy chęć podporządkowania mnie.
Może wpływ ma na to moje jedynactwo.
Od dwóch lat tocze walke o to żeby mój chłopak mogł wejść (dosłownie ) do mojego domu,żeby chociaż mój ojciec zechciał jego poznać. Jednak jest to walka z wiatrakami, i pomału trace nadzieje że coś w tej kwesti się zmieni.
Wiele razy próbowałam z n im rozmawiać, powiedzieć mu że jestem dorosła, i że powinnien cieszyć się kiedy ja jestem szczęśliwa.
Ale akurat u mnie te rozmowy nic nie dały, wręcz przeciwnie tylko pogarszały sprawe, bo jak ja "gówniara" moge chcieć z nim dyskutować.
Jednak uważam że powinnaś na spokojnie porozmawiać może najpierw z mama ( kobieta z kobietą jakoś powinny się dogadać) ale na zasadzie partnerstwa, starajac się obustronnie wyjaśnić sobie to co macie na sercu.
Doskonale zdaje sobie sprawe że teoria to zupełnie co innego niż praktyka, ale zawsze warto próbować.
Mam nadzieje że chociaż Tobie uda się dojść do porozumienia z rodzicami.

Trzymaj się cieplutko :slonko: :slonko: :slonko:
NOBLEA
 
Posty: 106
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 13:08

Postprzez karotka » 1 gru 2007, o 12:42

Ja z nimi caly czas porobuje rozmawiac, ale oni uwazaja,ze wiedza wszystko najlepiej. Juz zaczynam tracic nadzieje ze bedzie lepiej... Czuje,ze oni chca mi narzucic ich wlasne myslenie, bo kiedy wyrazam swoje wlasne zdanie (nie wiem moze czasami jest zbyt drastyczne, jak np. to, ze trzeba walczyc o swoje a nie kierowac sie tylko uczuciam bo po ziemi trzeba mocno stapac zeby nie zostac wyeliminowanym) oni wmawiaja mi ze ich nie kocham i ze jak moge tak mowic. ze jestem cyniczka... moze maja racje, ale ja tez mam wlasne spojrzenie na swiat.Oni mnie nie sluchaja dociera do nich to, co inni mowia i bardzo sie boja o opinie innych. czasami mam wrazenie, ze patrza na zdanie innych a to, co ja czuje i uwazam sie nie liczy.
karotka
 
Posty: 8
Dołączył(a): 17 paź 2007, o 08:39

Postprzez NOBLEA » 1 gru 2007, o 12:58

wiem że to małe pocieszenie, ale Ty przynajmniej odważyłaś się przeprowadzić z domu. Ja nie ukrywając jestem ograniczona finansowo więc cały czas tkwie w "domu", który powoli mnie wykańcza.
I na każdym kroku jestem uświadamiana przez mojego ojca jaka jestem głupia i wyrodna ech...
Poprostu wydaje mi się że niektórzy rodzice kompletnie nie mogą pogodzić się z tym że ich dziecko dorosło,
ma własne poglądy i chce budować poswojemu życie.
Uważam że ważne jest aby postepować według własnego sumienia bo przecież przede wszystkim należy żyć w zgodzie ze sobą samym.

Pozdrwiam
NOBLEA
 
Posty: 106
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 13:08

Postprzez bunia » 1 gru 2007, o 13:17

Karotka.....jesli nie sluchaja to nie ma sensu dyskutowac....nie staraj sie ich przekonywac...nie tracac kontaktu mozna sie cicho odsunac i bedziesz miala wiekszy spokoj....oni sie nie zmienia ale Ty zmien troche taktyke dla wlasnego dobra.....czasami trzeba byc "madrzejszym".
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez karotka » 2 gru 2007, o 11:57

Wiesz ja sie nie przeprowadzilam od rodzicow. Ja mieszkam z kumpela tylko na stdiach... a finansowo tez jestem zalezna od rodzicow, teraz postanowilam dawac korepetycje z angielskiego, zeby miec na jakies wlasne potrzeby. Mam nadzieje, ze sie uda choc bardoz sie stresuje... Marze, aby skonczyc studia i wyjechac gdzies dalej moze do Wroclawia z moim ukochanym. Mysle tez o zawodzie stewardessy albe to ciezka praca, ale przynajmniej bylabym rzadko w domu ( co mi jest na reke) gorzej,ze z moim chlopakiem bym rzadko sie widywala....
karotka
 
Posty: 8
Dołączył(a): 17 paź 2007, o 08:39

Postprzez nana » 5 lut 2008, o 17:27

A może rodzice nie umieją się pogodzić z tym, że "powoli piskle wylatuje z rodzinnego gniazda"? Na to mi wyglada. W takim przypadku konflikty będą się nasilały bez uzasadnionych powodów, aż do momentu gdy się z tym pogodzą albo gdy sie całkowicie uniezależnisz i zdecydowanie im to powiesz i okarzesz.
Mysle, ze tak czy inaczej najwazniejsze jest teraz dla ciebie osiagniecie niezaleznosci. Do tego bym dążyła, a jako narzedzie wybrałabym studia (pilnuj nauki!) i dodatkowo praca (może zamiast wracać do domu i klocic sie w weekedny znajdz sobie prace na weekend?). Nie zrozum tego tylko tak, ze doradzam ci ucieczke od rodziców. Doradzam ci dążenie do niezależności. Mysle, że jesli szczere rozmowy nie pomagają, to czasami warto zakasać rękawy i zabrać sie za robotę (nauka i praca), a za jakiś czas, jak kurz po bitwach osiądzie wrócic na spokojnie do tematu.
A tak przy okazji pomyśl o pracy związanej z twoimi studiami, wówczas jednocześnie znajdzie to uznanie rodziców, a ty zdobędziesz doświadcznie zawodowe.

nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez dziunia1986 » 22 lut 2008, o 18:21

Rodziców nie zmieni nic ani nikt, może są przypadki gdzie zwyczajna miła rozmowa może wiele zdziałać, ale rodzice jak rodzice zazwyczaj są potwornie uparci i nic nie jest w stanie ich przekonać do tego że dziecko to nie marionetka, tylko dziecko, później kobieta, mężczyzna i wylatuje z gniazda..
dziunia1986
 
Posty: 5
Dołączył(a): 22 lut 2008, o 16:55

Postprzez biały żagiel » 4 kwi 2008, o 22:46

nana napisał(a):...Mysle, ze tak czy inaczej najwazniejsze jest teraz dla ciebie osiagniecie niezaleznosci. Do tego bym dążyła, a jako narzedzie wybrałabym studia (pilnuj nauki!) i dodatkowo praca (może zamiast wracać do domu i klocic sie w weekedny znajdz sobie prace na weekend?). Nie zrozum tego tylko tak, ze doradzam ci ucieczke od rodziców. Doradzam ci dążenie do niezależności. Mysle, że jesli szczere rozmowy nie pomagają, to czasami warto zakasać rękawy i zabrać sie za robotę (nauka i praca), a za jakiś czas, jak kurz po bitwach osiądzie wrócic na spokojnie do tematu.
A tak przy okazji pomyśl o pracy związanej z twoimi studiami, wówczas jednocześnie znajdzie to uznanie rodziców, a ty zdobędziesz doświadcznie zawodowe.

nana


Bardzo mądre słowa. Myślę, ze jeżeli same potraficie chociaż częściowo zapracować na swoje potrzeby, wtedy też udowodnicie rodzicom, że jesteście nie tylko pełnoletnie, ale i dorosłe. Wiem, że nie jest łatwo dzielić pracy ze studiami, ale wielu młodych ludzi dorabia sobie w weekendy. Może właśnie wtedy rodzice, widząc Wasze starania w kierunku chociaż częściowej niezależności finansowej, dostrzegą że tak naprawdę ich dzieci stają się już samodzielne i zaczną Was traktować jak rownorzędne partnerki, a nie jak małe dziewczynki.
Avatar użytkownika
biały żagiel
 
Posty: 17
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 21:57


Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości

cron