kryzys w związku, DDA - chęć uratowania związku

Problemy z partnerami.

Postprzez Abssinth » 31 maja 2011, o 12:41

sprawa jest zawsze do odratowania , jesli obie osoby chca ratowac...

mi sie wydaje, ze on tak sie odcina i ucieka, kiedy Malgos placze, bo u niego to juz sie skonczylo...i chcialby zeby sie tak ladnie, bezproblemowo, samo rozeszlo po kosciach, a tu mu kobieta placze i o uczuciach mowi...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez doduś » 31 maja 2011, o 13:08

z tymi "końcami" na szczęście bywa różnie :)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Abssinth » 31 maja 2011, o 13:25

---------- 13:23 31.05.2011 ----------

na szczescie czy nie na szczescie - to juz od sytuacji zalezy.

W moim rozumieniu jest to miara szacunku dla siebie, zeby nie blagac o powrot kogos, kto juz mnie nie kocha.
Jesli ktos ma mnie kochac, to bedzie mnie kochal z potrzeby wlasnego serca, a nie z litosci, bo wyprosilam na kolanach kolejna szanse.

Jesli ktos powraca z litosci, to predzej czy pozniej taka 'milosc' zmienia sie w obrzydzenie.

---------- 13:25 ----------

ahh, i jeszcze - szacunek do drugiej osoby i jej/jego wyborow, to druga strona tego medalu.

jesli ktos wybral odejscie ode mnie, jesli dla kogos to juz jest skonczone, to z czystego szacunku do niej/niego - nie bede sie starala zmieniac jej/jego decyzji.

Jesli ktos upatruje szczescia gdzie indziej, to jest jego wybor, i byloby obrazajace dla wolnej woli tejze osoby, gdybym probowala manipulowac ja/jego w kierunku zmiany decyzji.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez doduś » 31 maja 2011, o 13:34

Abssinth napisał(a):Jesli ktos powraca z litosci, to predzej czy pozniej taka 'milosc' zmienia sie w obrzydzenie.


daleko idąca teza

zgadzam sie, że powrót z "litosci" to nie jest dobre rozwiazanie

Abssinth napisał(a):Jesli ktos upatruje szczescia gdzie indziej, to jest jego wybor, i byloby obrazajace dla wolnej woli tejze osoby, gdybym probowala manipulowac ja/jego w kierunku zmiany decyzji.


nie zauważyłem aby ktokolwiek tutaj nakłaniał MAłgosię do posuwania sie do manipulacji
CZym innym jest manipulacja a czym innym szczera, konkretna i otwarta rozmowa z poszanowaniem decyzji lub braki decyzji drugiej strony.

MAłgosia sama podejmie decyzje słuszne dla siebie (jak mniemam) i nie przypuszczam żeby posuwała się do manipulacji typu "wróć bo syn w przyszłości bedzie cierpiał przez nasz rozstanie"
Moim zdaniem jedyny możliwy powrót to powrót ponieważ "kocham Cię i chcę budować z tobą nasze dlasze wspólne życie jako małżeństwo i jako rodzina"

Dla mnie miarą szacunku dla siebie jest nie czynienie czegoś, z czym sam będę się czuł źle
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Malgoś » 31 maja 2011, o 13:39

Abssinth napisał(a):sprawa jest zawsze do odratowania , jesli obie osoby chca ratowac...

mi sie wydaje, ze on tak sie odcina i ucieka, kiedy Malgos placze, bo u niego to juz sie skonczylo...i chcialby zeby sie tak ladnie, bezproblemowo, samo rozeszlo po kosciach, a tu mu kobieta placze i o uczuciach mowi...


Abssinth święta prawda to oczym napisałaś dokładnie tak to odbieram .

Słuchajcie ja bym odpuściłabym tą walkę nawet w momencie kiedy jest to platoniczna miłość. Tylko nie daje mi spokoju sytuacja utrzymywania jednak codziennego kontaktu ze mną z jego strony. Staram się pierwsza nie wykonywać kroku w jego stronę. I to powoduje we mnie wewnętrznie że chyba nie dokońca jestem mu obojętna.
Jeżeli to jest mylnę myslenie to proszę napiszcie
Malgoś
 
Posty: 191
Dołączył(a): 30 maja 2011, o 10:41

Postprzez doduś » 31 maja 2011, o 13:49

tak czy owak, cokolwiek nie odpowiemy ,to i tak bedą to wyłącznie domysły
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Malgoś » 31 maja 2011, o 14:00

na tę chwilę tak :-)
Jednak mi wasza wymiana rozważaniami dobrze robi psychicznie :-)
Malgoś
 
Posty: 191
Dołączył(a): 30 maja 2011, o 10:41

Postprzez doduś » 31 maja 2011, o 14:32

Malgoś napisał(a):na tę chwilę tak :-)
Jednak mi wasza wymiana rozważaniami dobrze robi psychicznie :-)


w jakim sensie ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Abssinth » 31 maja 2011, o 14:37

moze byc, jak piszesz, Malgos.

a moze tez byc tak, ze on chce to zrobic poprawnie, 'milo', zeby jak najmniej Cie zranic - czyli, poczuwa sie do jakiejs tam odpowiedzialnosci, bo w koncu Wasz zwiazek to nie byly dwa tygodnie...

byl tutaj jakis czas temu watek chlopaka, ktorego rzucila dzieczyna, ale bardzo czesto do niego wydzwaniala, pytala co u niego, troszczyla sie... w koncu powiedziala mu, ze jest z kims innym, po wielu miesiacach robienia mu nadziei, ze wroca do siebie. Na jego 'ale o co chodzi?' - poweidziala - no przeciez nawiazala sie miedzy nami taka fajna przyjazn po tym zerwaniu, myslalam, ze sie ucieszysz.. (czy cos podobnego)

kiedys sama tak robilam - co wychodzilo wlasnie z tego, ze nie chcialam kogos zranic, mowiac mu 'to koniec', tak prosto z mostu. Probujac nawiazac 'normalny', przyjacielski kontakt - i nie moglam zrozumiec, ze to boli druga osobe jeszcze bardziej. To, co robi Twoj maz, przypomina mi bardzo moje wlasne zachowania z nastoletnich czasow.

hej - nie wiem. Nikt nie wie, co mu w duszy gra, oprocz niego samego.

rozmowa - tez bym zalecala, zeby sie pan maz wreszcie w te albo wewte okreslil.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Malgoś » 31 maja 2011, o 14:50

Dlatego przyjmę strategię zaproponowaną przez Dudusia - kontrakt
Postaram się to zrobić w tym tygodniu, może jutro bo jest dzień dziecka i mamy wspólnie spędzić czas z naszym synkiem :-) Nie wiem czy to najlepszy termin ale może uda się coś ustalić bardziej konkretnego :P
dzięki czemu poczuję stabilizację w temacie bo teraz jestem na huśtawce.
Kiedy się wyprowadzał nichciał nic ustalać bo nie był pewnien co się zadzieje ale dla mnie te 3 miesiące to jest już wieczność
Malgoś
 
Posty: 191
Dołączył(a): 30 maja 2011, o 10:41

Postprzez caterpillar » 31 maja 2011, o 18:07

Słuchajcie ja bym odpuściłabym tą walkę nawet w momencie kiedy jest to platoniczna miłość. Tylko nie daje mi spokoju sytuacja utrzymywania jednak codziennego kontaktu ze mną z jego strony. Staram się pierwsza nie wykonywać kroku w jego stronę. I to powoduje we mnie wewnętrznie że chyba


no wlasnie TEGO nie kumam..moze jest jak pisze Abss

kontrakt moze byc pomocny ..zawsze to jakis plan

trzym sie!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 1 cze 2011, o 07:12

Bo może być też tak, że mu się pomieszało. I się chłopak pogubił. Inaczej mówiąc - kryzys, kóry po prostu czasem ludzi dotyka. Dla mnie to nigdy nie jest takie jednoznaczne (wyprowadził się, więc na pewno nie kocha i zdradził) i potrzeba czasu, aby się przeklarowało. Aby sobie określił ważność rzeczy. Kontrakt Dodusia jest OK dlatego, że w jakiś sposób "spina" problem - aby się zanadto nie rozlazł i spina w jakieś ramy czasowe, dając Ci Małgoś świadomość działania. To, że się codziennie kontaktuje świadczy (wg mnie) o tym, że... no jest w tym jakaś troska i zainteresowanie, więc nie ma obojętności, bo ta byłaby najgorsza.

Trzeba cierpliwie, wytrwale, mądrze... będzie, co ma być. Ja wierzę, że dobrze.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Malgoś » 1 cze 2011, o 14:15

Ewka Ty jesteś optymistką :-) ja wiele razy patrze przez rózowe okulary i w tej sprawie również i nadal mam nadzieję że będzie dobrze.
Podobaja mi się również stwierdzenia Abss ponieważ przemawiają o tej złej stronie, której niedopuszczam a może się tak stać że będę musiała ją zakceptować.
Dziś spędzamy po pracy wspólne popołudnie w zalezności jakie klimaty będę dam Wam jutro znac czy udało mi sie przeprowadzić rozmowę kontraktującą czy nie :-)

PS. Jeżeli, macie dzieci to wiele radości dla niech a dla Was również wszystkiego najlepszego bo wszyscy jesteśmy dziećmi :-)
Malgoś
 
Posty: 191
Dołączył(a): 30 maja 2011, o 10:41

Postprzez ewka » 2 cze 2011, o 07:47

Malgoś napisał(a):ja wiele razy patrze przez rózowe okulary i w tej sprawie również i nadal mam nadzieję że będzie dobrze.

I tak trzymać! Nadzieja to coś wyjątkowego, wartościowego i baaardzo potrzebnego... współżyje z czasem, a ten z kolei "robi" tak, że oswaja ewentualne niepowodzenie - dzięki temu traci (to niepowdzenie) na sile. Bo w nadziei jest też jakiś element niepewności... i dobrze, bo inaczej byłaby naiwnością. No tak to czuję. I zachęcam Cię Małgoś do przeczytania całego wątku Jacinty pt: "Mąż mnie nie kocha, zdradził...".

Jak minął dzień? Udało Ci się zrealizować coś z zamierzeń?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Malgoś » 2 cze 2011, o 08:51

Ewka wszystko popsułam :(
Popołudnie wyglądało następująco poszłam na Fitness w tym samym czasie mąż z synkiem poszedł na basen do tego momentu było ok.. Potem spotkaliśmy się w centrum handlowym bo był plan że kupimy mu wspólnie klocki lego. I tu nastąpiła klap wyszła moja słabość.
Zapytałam się jakie są teraz plany czy przyjedzie do nas (bo tak sobie założyłam w głowie) Niestety Jego plan okazał się inny chciał jechać do domu i odpocząć. Niestety nie udało Mi się ukryć focha i smutku do tego jak siedziałam w samochodzie w lusterku widziałam jak wraca spowrotem do Centrum handlowego , więc włączyły mi się podejrzenia że pewnie z kimś się umówił. Zadzwoniłam do niego i focha strzeliłam w słuchawkę ,Że chyba bardzo jest zmęczony że wraca do CH . Mąż odpowiedział że wrócił się do Bankomatu . Ja na to że mógł wypłacić jak wychodziliśmy razem i się rozłączyłam. Po kilku minutach zadzwonił i strzelił tez pod wpływem emocji tekst że może powinnam go sprawdzać , śledzić jak mam tyle podejrzeń. Odpowiedziałam , że nie mam na to czasu i nie będę dziecka narażać na kolejne stresy i na taką zabawę nie mam czasu ani ochoty. Miłego wieczoru ci życzę i się rozłączyłam. Dziś rano po 8 zadzwonił zapytał się oczywiście jak minął wieczór czy synek ułożył zestaw lego i że się zdzwonimy w ciągu dnia.
Kochani moi spieprzyła znów, bo nie trzymam swoich emocji na wodzy. Nie daje mu szansy i nie udało mi się ustalić kontraktu :( Jestem zła na siebie.
Pewnie jutro będę się widziała jednak myślę że to nie będzie też dobry moment na taką rozmowę. Jestem wściekła na siebie :(
Malgoś
 
Posty: 191
Dołączył(a): 30 maja 2011, o 10:41

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 331 gości