Od półtora roku żyję w kryzysie małżeńskim, który z dnia nadzień z miesiąca na miesiąc idzie w kierunku gorszym czyli pewnie definitywnego rozstania.
Popełniliśmy obydwoje mnóstwo błędów o których w rozmowach ja powiedziałam o wszystkich mój mąż o swoich ogólnikowo. Od 3 miesięcy mąż mieszka oddzielnie wyprowadził się bo stwierdził że tylko w taki sposób jest w stanie ocenić czy coś czuje do mnie i che naprawić związek czy rzeczywiście nie pasujemy do siebie i nie powinniśmy być jest 100% jego przekonaniem.
A teraz pełna klasyka - ja po urodzeniu syna odstawiłam męża na obok w sferze seksualnej i w przeciągu 5 lat można pewnie policzyć na palcach rąk i nóg ile mieliśmy bliskich chwil ze sobą.
Dokładnie 9.01.2010 mąż otworzył mi oczy że nas już nie ma, nie ma chemii i że mój ON chce odejść ode mnie. Po drodze okazało się że pojawiło się flirtowanie w pracy ale w sumie już teraz mnie to nie dziwi jak ja go odstawiłam całkowicie. Od roku kiedy uświadomiłam sobie że bardzo go tym skrzywdziłam zaczęłam pracować nad sobą zaczęłam odpetlać się z zafiksowania na dziecko.
Dokonałam dużej pracy nad sobą.
Jednak druga płowa roku niestety ale mocno szła ku temu że on chce sam zamieszkać przemyśleć wszystko i tak naprawdę uważa że nie jest w stanie mnie pokochać znowu , że nie da się odbudować tego co było i że ja się nie zmienię i że nie będę się z nim kochać tyle ile on by chciał bo ja nie potrzebuje tego.
Podejrzewam że mój mąż jest DDA. Chociaż nie powinnam pewnie tak pisać nie będąc psychologiem lub psychiatrą.
Oceniam to na podstawie obserwacji i informacji w literaturze oraz internecie.
Mój mąż kiedy miał 18 lat a jego brat 16 odebrał sobie życie wieszając na drzewie. W tym samym roku kilka miesięcy wcześniej przed tym zdarzeniem Ojciec mojego męża miał zawał który doprowadził
do niewładu lewej strony potem jeszcze kilka innych chorób, co spowodowało że matka zajmowała się chorym ojcem do dnia dzisiejszego nie pogodziła się z utratą młodszego syna. Nie przeżyła żałoby.
Do tego pojawił się alkohol, depresja. 3 lata temu moja teściowa przeszła terapię odwykową na oddziale zamkniętym Po dzień dzisiejszy jest pod opieką psychiatry i lekach.
I po dzień dzisiejszy mój mąż jest rodzicem dla własnej matki. Ona z naszego problemu stworzyła swój.
Na tę chwilę wygląda sytuacja następująco:
Mój mąż stał się egoistą i chce żyć tylko dla siebie -uciekł od wszystkich problemów.
Ma żal do matki że z naszego problemu zrobiła swój problem i kolejny raz nie ma w niej wsparcia.
Proszę o wsparcie jak powinnam zmotywować go do wizyty u psychologa , której nie chce i druga kwestia jak powinnam zmotywować go do tego żeby wrócił do domu i zachęcić go do odbudowania związku, więzi między nami.