moja aspołeczność

Rozmowy ogólne.

Postprzez nietypowiec » 27 maja 2011, o 19:31

Co czuć w rozmowie ze mną, to można by się przekonać tylko na żywo rozmawiając ze mną :P Ale wydaje mi się, że niechęć do mówienia wiele o sobie nie jest wyłącznym i jedynym problemem, bo zauważ, że w filmach dużo jest postaci tajemniczych nieznajomych, którzy właśnie z tego powodu fascynują i przyciągają ludzi, że nic o nich nie wiadomo.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Sansevieria » 27 maja 2011, o 19:57

Jakoś nie słyszano o bliskich czy towarzyskich relacjach z tajemniczymi postaciami z filmów... Postać tajemnicza może i fascynuje, ale do czasu. Potem albo przestaje być tajemnicza albo się robi nudno.
A poza tym Nietypowcu mylisz się - również w rozmowach internetowych różne rzeczy czuje się w rozmowie z Tobą czy z kimkolwiek innym. Powiem Ci że czasem taka rozmowa okrojona do samych słów więcej potrafi powiedzieć niż rozmowa w realu... zwłaszcza osobom bardzo uwrażliwionym na słowo.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez nietypowiec » 27 maja 2011, o 20:08

Sansevieria napisał(a):Jakoś nie słyszano o bliskich czy towarzyskich relacjach z tajemniczymi postaciami z filmów.


Jak to? Przecież nieraz w tych filmach jakaś kobieta wchodzi w bardzo bliskie relacje z tajemniczym nieznajomym... To znaczy coś tam on o sobie jej mówi, ale zwykle nie całą prawdę albo wręcz nieprawdę. I takie sytuacje w prawdziwym życiu też bywają. Poczytaj biografie wybitnych szpiegów.

Sansevieria napisał(a): Postać tajemnicza może i fascynuje, ale do czasu. Potem albo przestaje być tajemnicza albo się robi nudno.


Zwykla taka tajemnicza postać znika, zanim zdąży się ujawnić lub znudzić.

Sansevieria napisał(a): również w rozmowach internetowych różne rzeczy czuje się w rozmowie z Tobą czy z kimkolwiek innym. Powiem Ci że czasem taka rozmowa okrojona do samych słów więcej potrafi powiedzieć niż rozmowa w realu... zwłaszcza osobom bardzo uwrażliwionym na słowo


Ale jednak zawsze są to dane wybiórcze. Zwłaszcza, jeśli czytam, że w relacjach międzyludzkich słowa stanwią tylko kilka procent treści, a pozostałe 90-kilka procent to mowa ciała, ton głosu itd.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Sansevieria » 27 maja 2011, o 21:05

W filmach oraz książkach to się różne rzeczy widzi i czyta. Takie Harlequiny na przykład... Biografie (chociaż nie szpiegów współczesnych) kiedyś czytywałam jako źródła historyczne w pracy naukowej. Inaczej niż w ten sposób nie umiem ich traktować. Wiarygodność co do faktów różna, można ocenić po weryfikacji. Natomiast co do relacji międzyludzkich to sorki, ale niespecjalnie się nadają do czegokolwiek poza uzyskaniem informacji o faktach typu zawarcie związku małżeńskiego czy posiadanie potomstwa, a i to nie zawsze są informacje wiarygodne.
Jesli postać znika nim się zdąży ujawnić lub znudzić to konsekwentnie z bliskiej relacji nici. :lol: Nie mylmy bliskiej relacji z podjęciem współżycia, to tylko czasami się łączy.
A co do wybiórczości danych - ona zawsze istnieje. Po prostu z samych słów czyta się trochę inaczej i tyle. Są rzeczy w sposób oczywisty wtedy niedostępne, ale są też takie, które właśnie bez gestykulacji, tonu głosu itpd widać, a w rozmowie trudniej je wyłapać. Traktując rzecz mocno offtopowo to tak jest na przykład z niektórymi regionalizmami językowymi.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez nietypowiec » 27 maja 2011, o 21:52

No wiesz, jeśli kochanką Richarda Sorgego była żona ambasadora i przekazywała mu tajne informacje, to chyba ów szpieg musiał wytworzyć jakąś więź tej kobiety do niego, bo czy narażałby się na rozstrzelanie dla człowieka, który był jej obojętny? A z drugiej strony na pewno nie wytworzył tej więzi ujawniając tej kobiecie wszystkie informacje o sobie. A więc nie jest konieczne ujawnianie informacji, aby wytworzyć więź.

Masz rację oczywiście, że wypowiedź na piśmie można lepiej przeanalizować, niż czyjeś zdania usłyszane w rozmowie. Ale mam wrażenie, że pisząc tak sobie na tym forum nie zbliżam się w żaden sposób do rozwiązania swoich problemów, choćbym wszystko tu o sobie napisał. Uważam, że tylko rozmawiając z ludźmi na żywo mogę się nauczyć rozmawiać na żywo. Tylko skąd wziąć ludzi, którzy będą chcieli ze mną rozmawiać, chociaż jeszcze te rozmowy słabo mi idą?
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Sansevieria » 27 maja 2011, o 22:16

Nie szukaj w literaturze życia... jesli już to odwrotnie, jak mawia znane powiedzonko.
Nietypowcu, Ty wcale na tym forum nie piszesz o sobie. Pierwszy Twoj post był siłą rzeczy ogólny, a potem kilka zdań prawie siłą wywleczonych wspólnym wysiłkiem grupy ochotników. Zdań o dużym stopniu ogolności. Nie odpowiadasz na pytania, blokujesz na maksa. Sygnalizujesz coś i zmykasz do skorupy. Oczywiście że tą metodą ani ciut się nie zbliżysz do rozwiązania jakichkolwiek problemów natury emocjonalnej czy nawet towarzyskiej. Tu wybór nalezy do Ciebie. Żadnego problemu nie da się rzowiązać nie znając przyczyn. Jak z chorobą ciała. Czasem daje się zaleczyć objawy choroby nie znając jej źródła, ale wyleczyć można tylko taką, co się ją zdiagnozuje.
A co do żony ambasadora i przekazywania tajnych informacji... miły Nietypowcu, są kobiety, które zdradzają mężów w odwecie za liczne kochanki tychże mężów na zasadzie odwetu. Albo z nudów zwykłych i w poszukiwaniu mocnych wrażeń. Albo mąż impotent i zwyczajnie potrzeby kobieta ma. Albo zwyczajnie durna baba była i dała się wkręcić sprytnemu manipulatorowi - umiejętność manipulacji bliźnimi akurat w zawodzie szpiega to przydatna jest. No jeśli to co daleś jako przykład to są bliskie relacje...poniekąd może i tak, ale jeśli tego szukasz to chyba najpierw powinieneś zostać szpiegiem :lol:
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Dorku » 28 maja 2011, o 18:03

Okazuje się, że potrafisz gadać, niekoniecznie na temat, a raczej zgrabnie go zmieniasz.... Jak pisze Sans coś tam zaczniesz i spylasz do skorupy.
Tak robi ktoś , kto się boi, świadomie, lub nie, ale się boi.
Też kiedyś wewnętrznie byłam jedną wielką obawą, co kto powie, co pomyśli, a pewnie użyje czegoś przeciwko mnie, a bankowo wykorzysta wszystko co o mnie wie.... broń Boże nie wolno mi mieć słabych punktów, bo..... no właśnie, bo co?
Zaczęłam powoli iść dalej w tym kombinowaniu i wyobrażać sobie co będzie gdy moje obawy się ziszczą? Wiesz jaki jest wniosek końcowy takiego kombinowania? Że z kuli ziemskiej mnie nikt nie zepchnie, że tak naprawdę to czy mnie ktoś obrazi, wykorzysta etc zależny tylko i wyłącznie ode mnie, trzeba tylko to sobie uświadomić. Niby proste, ale ja dochodziłam do tej prawdy latami.

Przykład: w przypływie szczerości powiedziałam jednej osobie trochę więcej niż zwykle, okazało się, że rozklepała to dookoła. Ktoś tam się wyśmiewał, ktoś współczuł, inny olał... typowe reakcje. Zatrzymajmy się nad tymi co się wyśmiewali:
robili to dotąd, dopokąd to odnosiło skutek, czyli dopóki się wściekałam, dopóki moja reakcja kogoś bawiła. W końcu zapytana przez kolejna osobę skłonną do naigrawania się z innych i czekającą na moje wypieranie się, czy to prawda, powiedziałam zdecydowanie, że tak! Nie było łatwo, ale poczułam jakąś oczyszczającą ulgę, a ten ktoś.... już więcej nie zaczynał tego tematu.
Wiesz, bardzo ważną rzeczą jest szczerość wobec samego siebie, jeśli się przed sobą nie udaje, że to nie tak, a inaczej, to łatwiej jest stanąć wobec trudnej prawdy wobec innych.

Wybierz sobie jakiekolwiek pytanie, które tu do Ciebie padło, i wyobraź sobie, co może się stać najgorszego jeśli na nie szczerze odpowiesz? I odpowiedz sobie na pytanie, czy potrafisz sobie z tym poradzić? Takie ćwiczenie....

pozdrówka - D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez ludolfina » 28 maja 2011, o 18:53

to bardzo przekonujqace co napisala dorku

tobie nietypowcu rodzice mowili ze "wszystko co powiesz, może być wykorzystane przeciwko tobie".

wlasnie przeczytalam bajke o tym samym i sie mi uszy trzesa zeby wkleic. nie uspokoje sie pewnie jak nie wkleje:

Pewien stary mędrzec miał syna, który nie chciał wychodzić z domu, ponieważ miał kompleksy na punkcie swojego wyglądu. Lękał się zatem, ze ludzie będą się z niego naśmiewać. Ojciec tłumaczył mu, ze nie należy nigdy słuchać tego, co mówią inni i postanowił mu to udowodnić.
- Jutro - powiedział - pójdziesz ze mną na bazar!
Opuścili dom wczesnym rankiem; stary mędrzec na grzbiecie osła, a syn pieszo u jego boku.
Kiedy przybyli na miejsce, tamtejsi kupcy nie mogli powstrzymać się od szemrania:
- Spójrzcie na tego człowieka, litości nie ma! Wypoczywa na grzbiecie osła, a swemu biednemu synowi każe iść pieszo.
Mędrzec powiedział do syna:
- Dobrze słyszałeś? Jutro znów pójdziesz ze mną na bazar.
Następnego dnia mędrzec i jego syn postąpili odwrotnie: chłopiec usiadł na grzbiecie osła, a starzec szedł u jego boku. Przy wejściu na plac targowy, byli juz ci sami kupcy.
- Spójrzcie na to niewychowane dziecko - mówili. - Siedzi spokojnie na grzbiecie osła, gdy jego stary ojciec musi wlec się w pyle drogi. Podobny widok - cóż za nieszczęście!
- Dobrze słyszałeś? - zapytał ojciec syna. - Jutro znów pójdziesz ze mną na bazar.
Trzeciego dnia wyruszyli pieszo, ciągnąc osła za sobą na postronku.
- Spójrzcie na tych dwóch idiotów - drwili kupcy. - Ida pieszo, jakby nie wiedzieli, że osły są po to, żeby na nich jeździć.
- Dobrze słyszałeś? - zapytał ojciec syna. - Jutro znów pójdziesz ze mną na bazar.
Czwartego dnia, kiedy opuszczali dom, obydwaj siedzieli na grzbiecie osła. Kupcy przy wejściu na plac dali upust swojemu oburzeniu:
- Cóż za wstyd! Spójrzcie na tych dwóch! Nie mają żadnej litości dla tego biednego zwierzęcia!
Piątego dnia przyszli na targowisko, niosąc osła na swych barkach. Kupcy skwitowali to wybuchem śmiechu:
- Spójrzcie na tych dwóch głupców, którzy niosą osła, zamiast go dosiadać!
Mędrzec podsumował to wszystko takim wnioskiem:
- Drogi synu, jak słyszałeś, cokolwiek w życiu zrobisz, ludzie zawsze będą mieli ci cos do zarzucenia. Dlatego nie wolno przejmować się ich zdaniem: rób to, co wydaje ci się słuszne i idź swoją własną drogą


przeslanka ta sama, wniosek zupelnie inny :D
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Postprzez Sansevieria » 28 maja 2011, o 20:09

Ludolfina, śliczności powiastka, dzięki że zamieściłaś :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez nietypowiec » 28 maja 2011, o 22:57

Dorku napisał(a): Przykład: w przypływie szczerości powiedziałam jednej osobie trochę więcej niż zwykle, okazało się, że rozklepała to dookoła. Ktoś tam się wyśmiewał, ktoś współczuł, inny olał... typowe reakcje. Zatrzymajmy się nad tymi co się wyśmiewali:
robili to dotąd, dopokąd to odnosiło skutek, czyli dopóki się wściekałam, dopóki moja reakcja kogoś bawiła. W końcu zapytana przez kolejna osobę skłonną do naigrawania się z innych i czekającą na moje wypieranie się, czy to prawda, powiedziałam zdecydowanie, że tak! Nie było łatwo, ale poczułam jakąś oczyszczającą ulgę, a ten ktoś.... już więcej nie zaczynał tego tematu.


Jeśli ujawnić coś naprawdę kompromitującego o sobie, to jednak może mieć naprawdę złe konsekwencje. Nie tylko takie, że ludzie będą się śmiać, ale przede wszystkim takie, że nie będą chcieli więcej mieć z nami do czynienia. Weźmy przykład tego francuskiego finansisty, który teraz jest oskarżony o próbę gwałtu - na pewno ujawnienie tego mu zaszkodziło. A Berlusconi? Też powinien lepiej ukrywać swoje bunga-bunga :lol:
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Sansevieria » 28 maja 2011, o 23:31

Ale Ci dobrze wychodzi omijanie tematu, znać dużą wprawę :)
Finansista sam to nic nie ujawnił, ofiara na niego doniosła.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Filemon » 28 maja 2011, o 23:57

nietypowiec napisał(a):.....A już bardzo niezręczne jest pytanie mnie o osobiste sprawy moich rodziców. Ja wiem, że internet, ale... pewne zasady są uniwersalne i pomyśl, czy chciałabyś, żeby ktoś, kogo nawet nie znasz, Ciebie wypytywał o Twoich rodziców? :?


co za... BZDURA! :) :P

a co to znowu za uniwersalne zasady...? że nie wolno mi anonimowo opowiedzieć o tym co mnie boli a co mnie cieszy w kontakcie na przykład z przyjaciółmi, którzy nie piszą na tym portalu (zatem są tutaj nieobecni)? albo, że nie mam prawa opowiedzieć co dobrego albo złego, w moim odczuciu uczyniła mi matka lub ojciec...? jakie to były wydarzenia, jakie czyny, itp...?

albo miałbym mieć pretensję, gdyby moja przyjaciółka opisała ANONIMOWO na jakimś portalu wsparcia konflikt, który przeżywa ze mną i szukała drogi do jego rozwiązania i jakiejś może sensownej rady...?

no gdybym się takimi zasadami kierował, to na pewno bym dobrze na tym w życiu nie wyszedł... nawet w tym życiu internetowym - a co dopiero mówić o życiu w realu!!! :P nic nikomu bym o sobie ani o ważnych dla mnie sprawach nie opowiedział - ani pary z gęby nie puścił i na każdym kroku się oglądał podejrzliwie czy tylko przypadkiem coś mi się nie wyrwie, co się potem obróci przeciwko mnie... tak się nie da żyć! i nie da się tak do nikogo sensownie zbliżyć ani zaprzyjaźnić...

ale taka postawa nie bierze się zazwyczaj znikąd... często jest uwarunkowana i wyniesiona właśnie z domu - domu, który musiał być mniej lub bardziej dysfunkcyjny i rodzący w nas od małego uczucie nieufności wobec zewnętrznego świata, fałszywie rozumiane poczucie lojalności i źle rozumianej "dyskrecji"... a co jeszcze...? to trudno czasem rozpoznać nawet samej tej osobie, która z takiego nie całkiem zdrowego (albo zupełnie niezdrowego...!) domu wyszła...

coś mnie w Tobie intryguje, nietypowiec... i coś mnie też jakoś prowokuje - aż mnie świerzbi, żeby Ci się trochę w jakiś sposób dobrać do skóry... ;) :lol:

żałuję, że nie jestem panną, bo czuję, że wtedy bym miał lepszy dostęp do Ciebie i prędzej byś się "załapał" na jakąś żywszą emocjonalną reakcję... ;)

wydajesz mi się pod pewnymi względami interesujący a Twoje niektóre przemyślenia i "podejścia" do pewnych tematów - dosyć oryginalne... a jednak też coś mnie w Twojej postawie niepokoi i nie całkiem zachęca... taka mieszanka sprzecznych uczuć - nawet w miarę chętnie bym Cię poznał i pogadał z Tobą osobiście spodziewając się całkiem ciekawego i inspirującego kontaktu ALE JEDNOCZEŚNIE... obawiałbym się, że od strony emocjonalnej byłby to kontakt bardzo ubogi i ograniczony... jak również przyblokowany Twoimi wewnętrznymi nastawieniami, które wydają mi się sygnalizować spore zamknięcie wewnętrzne, uwikłanie w regułki na temat tego co wypada a co nie... co się godzi a co nie godzi, bo nielojalne, itp... i mam wrażenie, że regułki te stosujesz raczej mechanicznie - wcale nie wypływają one z Twojego ODCZUWANIA... a raczej sprawiają wrażenie narzuconych i tkwiących, zalegających w Tobie i ograniczających Cię w kontakcie z drugim człowiekiem...

mam wrażenie, że ograniczenie to może sięgać tak daleko, że BYĆ MOŻE TY NAWET NIE ODCZUWASZ WYRAŹNIE I JEDNOZNACZNIE TAKICH SPRAW JAK NA PRZYKŁAD: CO CI SIĘ PODOBA A CO NIE... CZY LUBISZ SIEBIE SAMEGO, CZY TEŻ RACZEJ CZUJESZ DO SIEBIE NIECHĘĆ... JAKI JEST TWÓJ SYSTEM WARTOŚCI I CO CI SIĘ PODOBA ORAZ BUDZI TWOJĄ SYMPATIĘ W INNYCH... (oprócz cech czysto zewnętrznych, takich jak uroda, na przykład...)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez nietypowiec » 29 maja 2011, o 14:46

Sansevieria napisał(a):Finansista sam to nic nie ujawnił, ofiara na niego doniosła.


Aha, a gdyby sam ujawnił, to by mu wyszło na dobre? :lol: Bo z Waszych wypowiedzi wynika taki dziwny wniosek, że warto ujawnić wszystkie swoje wstydliwe sprawy i taka szczerość zawsze wyjdzie na dobre.

Filemon napisał(a): ANONIMOWO na jakimś portalu


Nie piszę tu anonimowo. Już kiedyś myślałem, że piszę anonimowo, a potem jakiś cwaniak namierzył mój komputer. Nie wiem, jak to zrobił, ale widocznie się da.

Filemon napisał(a): domu, który musiał być mniej lub bardziej dysfunkcyjny i rodzący w nas od małego uczucie nieufności wobec zewnętrznego świata


Raczej otoczenie domu było dysfunkcyjne. Coś, jakby rodzina Żydów ukrywająca się w III Rzeszy... Może nie aż tak, ale coś w tym stylu.

Filemon napisał(a): coś mnie w Tobie intryguje, nietypowiec... i coś mnie też jakoś prowokuje - aż mnie świerzbi, żeby Ci się trochę w jakiś sposób dobrać do skóry... ;) :lol: żałuję, że nie jestem panną, bo czuję, że wtedy bym miał lepszy dostęp do Ciebie i prędzej byś się "załapał" na jakąś żywszą emocjonalną reakcję... ;) wydajesz mi się pod pewnymi względami interesujący


O proszę, czyli miałem rację, że "tajemniczy nieznajomy" to dobra strategia przyciągania kobiet. A są tutaj jakieś piękne kobiety? :)

Filemon napisał(a): BYĆ MOŻE TY NAWET NIE ODCZUWASZ WYRAŹNIE I JEDNOZNACZNIE TAKICH SPRAW JAK NA PRZYKŁAD: CO CI SIĘ PODOBA A CO NIE... CZY LUBISZ SIEBIE SAMEGO, CZY TEŻ RACZEJ CZUJESZ DO SIEBIE NIECHĘĆ... JAKI JEST TWÓJ SYSTEM WARTOŚCI I CO CI SIĘ PODOBA ORAZ BUDZI TWOJĄ SYMPATIĘ W INNYCH... (oprócz cech czysto zewnętrznych, takich jak uroda, na przykład...)


Odczuwam.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez sikorka » 29 maja 2011, o 14:49

nietypowiec napisał(a):O proszę, czyli miałem rację, że "tajemniczy nieznajomy" to dobra strategia przyciągania kobiet. A są tutaj jakieś piękne kobiety? :)


nie ma brzydkich kobiet tylko czasem wina brak ;)

a tak bardziej w temacie to sobie mysle nietypowcu, ze nie dziwie sie, ze masz w/opisane problemy - w trakcie rozmow ze znajomymi dzien po dniu, miesiac po miesiacu, rok po roku jakos tak samo z siebie, naturalnie wychodzi z kim mamy do czynienia, kto skad pochodzi, jakich ma rodzicow, co robia, czy maja rodzenstwo, jak wyglada ich dom - oczywiscie w zaleznosci od zazylosci te inf sa mniej lub bardziej dokladne. i jakos nie przypominam sobie zadawania wprost listy pytan do osob ktore poznawalam, to sie tak jakos samo wplatywalo w rozmowe.
kojarzy mi sie z taka tajemniczoscia tylko jedno - albo sie ma cos do ukrycia bo to cos jest w jakims sensie 'nienormalne' albo sie czegos wstydzimy. jesli trafilam, to powiem Ci tak - sami o sobie decydujemy i sami za siebie odpowiadamy, to co sie dzieje w naszych rodzinach niedobrego to cos na co nie mielismy/mamy wplywu.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez marie89 » 29 maja 2011, o 15:52

Mnie też coś w nietypowcu..intryguje..

całkiem pozytywnie...

Myślę, że gdyby(ś) się otworzył troszeczkę.. ale w taki sposób byś czuł sie bezpiecznie... to z pewnością okazałby(ś) się całkiem ciekawym facetem...

Tak coś czuję..

Niestety, cos Cię blokuje... Może otoczenie, jak rozumiem... ale.. jest chyba też coś więcej.. może sam nie wiesz co... Hmmm...
marie89
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 515 gości