a ja sie czuje podle
normalnie teraz jestem zla, wyrodna matka i sama na siebie doniose. jak mala ubieralam po kapieli, w pizame to jej tlumaczylam, ze smoczka nie ma, bo sie zgubil i ze jest mama i jej ukochana kolderka. Nie plakala, ale miala taka mine, ze serce sie krajalo i normalnie sama sie w tym momencie nienawidzilam. siedziala na lozku , rozkladala raczki i powtarzala"mie ma" czyli "nie ma", a ja jej no nie ma, ale mama cie przytuli , wtedy przytulala moja twarz do swojej i dalej powtarzala"mie ma", no normalnie bylam na skraju zalamania, zeby nie wstac i nie dac jej smoczka i o dziwo zaraz zasnela, spokojnie, nie probowala tez ssac koldry, ani palcow, raz czy dwa jak juz pol spala, to ssala powietrze. no smutno mi
bo jakis znow etap sie skonczyl i tyle, a nasz smoczek mial przez nas nadane imie, bardzo rzadko go miala, wlasciwie tylko jak zasypiala, ale ostatnio zaczela sie go domagac wlasciwie naokraglo i juz jakis czas szukalam sposobu i dobrej chwili
ale i tak mi smutno.