Blokada?

Rozmowy ogólne.

Blokada?

Postprzez Księżycowa » 27 maja 2011, o 14:26

Nie wiedziałam gdzie umieścić temat... ale coś ze mnie opadła cała mobilizacja... oblałam jeden egzamin i mam wrażenie, ze obleje kolejne nawet jak się nauczę... fakt, ze do tamtego się nie przygotowywałam, bo to tak jakby ktoś próbował przetlumaczyć japoński nie znając żadnych podstaw i konstrukcji zdań...

Jest mi wstyd... ten przedmiot pozdawały nawet osoby starsze ode mnie, które długo nie miały z nim styczności... miałam nadzieję przeslizgnąć się jeszcze w tej klasie i zacząć gruntowne przygotowanie od podstaw do matury... i niestety poprawka... poprawka w liceum - wstyd...

Nie mam motywacji, jeszcze te sytuacje chore... jakoś nie umiem się otzrąsnąć... :(
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez zahipnotyzowana » 27 maja 2011, o 14:33

Wydaje mi się że jestes zbyt ambitna i zbyt krytyczna do samej siebie, w twoim zyciu jest miejsce na wzloty , ale na porażki juz nie,(co jest nieuniknione, sama zreszta wiesz) mozliwe ze stawiasz sobie za wysoko ta poprzeczke,bo zbyt surowo i wymagająco podchodzisz do własnej osoby. Osiagniesz jakis cel i jeszcze , jeszcze chcesz sobie udowodnic że stac się na cos co jest praktycznie prawie awykonalne jesli chodz w twoim przypadku. .Niemyl tego z pazernoscią czy chciwością -tak se gdybam
zahipnotyzowana
 
Posty: 72
Dołączył(a): 16 lis 2010, o 08:18
Lokalizacja: LECH POZNAŃ

Postprzez nusia___ » 27 maja 2011, o 14:56

jestem tego samego zdania

pozdrawiam kasiorku
Avatar użytkownika
nusia___
 
Posty: 836
Dołączył(a): 4 lut 2008, o 20:30

Postprzez ewka » 27 maja 2011, o 15:51

No i właśnie po to wymyślono poprawki - się nie zda, się poprawia. Najgorzej, kiedy się z tego dobrodziejstwa nie chce skorzystać.

Dasz radę Kasiorku! Ja to po prostu wiem!


:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 27 maja 2011, o 15:58

Ale ja bardzo chcę... nie satysfakcjonuje mnie wizja takiego zycia jak obecne przez wszystkie jego lata... tylko... nie wiem... po prostu mam wrazenie, ze nic nie będę umiała na innych...

Chociaż z tą matmą, to zawsze było źle... nawet nie dałam rady wyliczyć zadania z deltą.... nic nie poradzę, bez korków nie widze logiki w tym przedmiocie... w fizyce czy chemii jest treść, jest wszystko jasne, ale tutaj... kompletnie nic... mało teorii...
Nie przygotowalam się nawet, bo po prostu nie umiałam, nie umiem uczyć się czegoś, kiedy nie rozumiem jak liczyć... nie wiem czy jasno się wyrażam... nie miałam kogo poprosić o pomoc, bo nie miałam takiej osoby - do tej pory niby... nie mialam tez czasu....
nie umiałam nawet ruszyć z miejsca i coś mi się takiego stało, że mam wrażenie, ze z resztą też tak będzie i nie wiem jak temu zaradzić..., do nauki się zmuszam teraz i jestem podenerwowana, nie mogę się skoncentrować... już nie wspominając o reszcie kłopotów w szkole... :cry:

Ambicja? taaaak... nie wiem skąd,nie wiem czemu, ale tak jest... wlaśnie ucierpiała...
I nie wiem czemu, ale mam straszne wrażenie, ze na innych egzaminach teraz będzie to samo - pustka. Przez ten lęk nie umiem się skupić na rzezczy... :?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez duśka23 » 27 maja 2011, o 17:14

a mi zawsze rodzice powtarzali ( od podstawówki po liceum, na szczęście na studiach już nie muszą) ,że potrafię, że dam radę, że każdy jest się w stanie wszystkiego nauczyć wystarczy praca- mniej lub więcej, że 3 to słaba ocena, tak samo 4 a nawet 5 jeśli była możliwość mieć lepszą, że to wstyd mieć poprawkę, komis i inne tym podobne (to akurat może nie było najlepsze stwierdzenie, ale ja tak uważam) oczywiście kiedy to mówili nie podobało mi się to, ale teraz to doceniam, dzięki temu potrafię się zmobilizować i wiem, że jak tylko będę chciała to dam radę się nauczyć SAMA na każdy przedmiot ( dzięki podręcznikom, poradnikom i innym pomocom naukowym jeśli same notatki czy wiedza wyniesiona z lekcji/wykładu nie wystarcza), myślę, że to dzięki temu studiuję ścisły kierunek ( a wcale 'orłem matematycznym' nigdy nie byłam) i nie najgorzej mi idzie, a nawet jeśli mam chwilę załamania to przypominają mi się słowa moich rodziców, że dam radę jeśli tylko naprawdę będę chciała i poświęcę temu tyle czasu ile będzie potrzebne, nie poddaję się, ale nie myślę sobie, że 'nie uczę się bo i tak nie wiem o co chodzi, przecież będzie poprawka to sobie poprawie' czy tym podobnie, wg mnie jeśli tak się myśli to nigdy się nie weźmie w garść i nie zmobilizuje się do solidnej i wytrwałej pracy, pozdrawiam
duśka23
 
Posty: 32
Dołączył(a): 8 kwi 2011, o 12:08
Lokalizacja: wiesz?

Postprzez ewka » 27 maja 2011, o 17:14

kasiorek43 napisał(a):Ale ja bardzo chcę...

No to super!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 27 maja 2011, o 17:42

Duska... nie wiem czy znasz uczucie, kiedy sama nie jesteś w stanie się nauczyć, bo nie rozumiesz? Może to nie uczucie a fakt, bo tak faktycznie jest... zaległości z geografii czy biologii, polskiego itp. można samemu nadrobić, ale jeśli studiujesz kierunek ścisły, to powinnaś wiedzieć, że matme trzeba umieć przekazać...

Ja mam luki od podstawówki i tak - bardzo mi wstyd, ale mnie rodzice nie powtarzali tego, co Tobie... dla mojego tatusia była zawsze głupim osłem i wg niego ulice miałam zamiatać, albo nawet to, bo sjestem głupia, bo nie rozumiem... I nawet jak z innego przedmiotu niż matma przyniosłam dobrą ocenę, to ona nie była ważna, bo dostałam zjebkę, ze jestem głupia i tempa, bo z matmy kolejna lufa... jakby inne przedmioty nie istnialy...

Wiem, że nie jestem juża dzieckiem i rzeczywistość jest teraz inna i ja jestem niby inna, ale stało się coś jeszcze i czuję jak wtedy, że inni mają wladzę a ja nie... to powrot przeszłosci a ja musze go pokonać, tylko nie wiem jak;-(

Ze wszystkich przedmiotów jest ok... na prawdę, ale to... no... do tego pracując na co dzień... nie umiem się podwoić... dopiero teraz udalo mi się zmniejszyć etat...

Swoją drogą moja mama mi kiedys powiedziała, ze ojciec mnie chce zmobilizować tym gadaniem, ale moje próby tłumaczenia nie docierały...

Nie usprawiedliwiam się... tylko staram sie to jakoś ogarnąć... :bezradny:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Abssinth » 27 maja 2011, o 17:53

heh , kurna, taka mobilizacja sracja, tylko poczucie wartosci niszczy :(

u nmie mobilizacja byla taka:

czworka? a czemu nie piatka?
piatka? tylko piatka? nie piatka z plusem? (szostek jeszcze nie bylo wtedy)

a kto w klasie byl lepszy od ciebie z tej klasowki?
nikt? jak to nikt? to przyznaj sie, sciagalas, prawda?

ehhh Kasiu nie wiem jak Ci poradzic.... wiem, ze duzo w matematyce mozna sobie porozkminiac tak na zdrowy rozum, ze to wychodzi z tego a to z tamtego... ale na poczatku to faktycznie jest lepiej, jak ktos pokaze.

dasz rade, na pewno dasz rade.
trzymam za Ciebie kciuki!
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez agik » 27 maja 2011, o 17:54

Kasiorku współczuję zlanego egzaminu, dla nikogo to nie jest przyjemne, ani w podstawówce, ani w liceum, ani nigdzie.

Rozumiem, że jest Ci ciężko uwierzyć, ze mozesz i dasz radę.... :( Rozumiem, że podchodzisz do nauki, jak do jeża, bo już z wdrukowanym przekonaniem, które wszczepił Ci ojciec... :(

Na pewno jest Ci ciężko, a wobec polanego egzaminu- jeszcze ciężej...

Tylko powiedz- jak chciałaś zdać, wiedząc, zę masz luki, jak się nie przygotowałaś? To takie trochę magiczne myślenie, wiesz? bo niby chcesz, ale zachowujesz się, tak, jakby na tym chceniu miało się skończyć i w jakiś tajemny sposób samo zrobić...
A tak się nie da.

Nie ma sensu teraz się obwiniać, szukać usprawiedliwień w delikatnej psychice, bo są rzeczy, które po prostu trzeba zrobić.
I ludzie robią.

I Ty tez zrobisz. :buziaki:
Przecież juz jakiś nakład pracy włożyłaś, lepiej się przyłożysz i będzie super.
To nie blokada żadna, jest Ci przykro, bo Ci się nie powiodło ( każdemu byłoby przykro).
To nie blokada, tylko konsekwencja zaniedbania.
następnym razem pójdzie lepiej, zobaczysz.

Będę trzymać kciuki.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Księżycowa » 27 maja 2011, o 18:01

Agiku, to nie jest tak, że zaniedbałam... poprzednie przedmioty nie schodzą poniżej 3... właściwe 3 miałam tylko jedną na tamten semestr i tą jedną 2 z tej matmy...

Jak chciałam zdać ten jeden przedmiot bez przygotowania? Tak jak ostatnio - przeslizgnąć się, ale profesorka zmieniła reguły nieco... i sie nie udało... ja miałam zamiar się zabrać za to, ale miałam taki natłok pracy i problemy z wolnym do szkoły o które musiałam się szarpać i o ranne zmiany też, że chciałam się przeslizgnąć, żeby od wakacji zacząć gruntowne przygotowania do matury, bo matma jest teraz obowiązkowa...

Ja mam zwyczjne wrażenie, ze nie jestem w stanie tego przedmiotu ogarnąć...

Także to nie jest tak, ze zawaliłam wszsytko, tylko nie da się rady zdać czegoś z czym się miało problemy + dwuletnia przerwa w edukacji i brak korepetycji w takiej opłakanej sytuacji...
Przerósł mnie ten przedmiot po prostu... a do tego to, co się stało... nie wiem jakoś się czuję zdeptana a nie mogę się paść... nie wiem też skąd znaleźć siły, by walczyć i iść dalej... jakis martwy punkt... :cry:

Abss... musze się pogodzić z rozwojem wypadkow i ocenami jakie dostanę z reszty... semestr był ciężki pod względem pracy i miałam o ponad połowę mniej czasu na szkołe niż w zeszłym...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez limonka » 27 maja 2011, o 18:13

KASIU dziewczyny dobrze ci radza:) nie zalamuj sue tym egzaminem...ja tez mialam na swiadectwie same piatki, a z mamty bylam noga :roll:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Sansevieria » 27 maja 2011, o 18:44

Każdy się może wszystkiego nauczyć na celująco, wystarczy, że się przyłoży do pracy - jejku, jak ja tego nie znoszę, tej koncepcji...I to żeby było ciekawiej w tym akurat nie mam specjalnych obciążeń z domu. Zapewne dlatego, że moi niezmiernie toksyczni rodzice mieli na ten temat diametralnie różne zdania. W efekcie oni się kłócili między sobą, a ja miałam tu akurat możliwość wyrobienia sobie własnego zdania.
Koncepcji nie cierpię serdecznie od czasów, kiedy byłam nauczycielem akademickim. I kiedy szlag mnie autentyczny trafiał, gdy bardzo zdolna studentka masę wysiłku pakowała w nauczenie się czegoś na celująco, zamiast tę samą energię i możliwości wykorzystać dla pójścia naprzód dalej w czymś innym, w czym miała szanse być naprawdę dobra. Z chłopakami to się rzadziej zdarzało ale dziewczyny... rozpacz czasem brała. No i poza wszystkim to twierdzenie wcale nie jest tak do końca prawdziwe - jeszcze nie słyszano, żeby ktoś choćby największym wysiłkiem nauczył się znakomicie tłumaczyć poezję czy literaturę piękną, o zawodach stricte artystycznych nie wspomnając, osoba bez słuchu nie ma szans na sukces jako muzyk. A i języka tonalnego jako obcego też się na celująco raczej nie wyuczy.

Kasiu, matematyka jest bardzo fajna, ale faktycznie z zaległościami z okresu podstawówki to musi Ci się wydawać koszmarem. Mam nadzieję, że uda Ci się spokojnie do czasu poprawki choć troszkę "odczarować" Królową Nauk. Bo jesli coś w tej Twojej matmie trzeba zrobić to moim zdaniem przede wszystkim spokojnie nadrobić podstawy. I wierzę że to Ci się uda. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez duśka23 » 27 maja 2011, o 18:56

oczywiście chodziło mi o to, że każdy może się nauczyć tego czego można ( bez jakiegoś talentu jak np malarstwo itp), chciałam sprostować jeszcze jedno, mianowicie chodziło mi o to, żeby uczyć się tak, by być z siebie zadowolonym ( a nie o oceny celujące), są przedmioty np na moim kierunku studiów z których niższa ocena też mnie zadawala ale zazwyczaj towarzyszy jednak ta myśl, że skoro ktoś inny mógł lepiej to dlaczego ja nie mogłam, oczywiście nie twierdzę, że takie myślenie jest dobre ( trochę dołuje) ale przynajmniej chce mi się starać, bo wiem, że jak dobrze mi pójdzie to będę z siebie dumna i utwierdza sentencję, że { jak się chce to się potrafi}
duśka23
 
Posty: 32
Dołączył(a): 8 kwi 2011, o 12:08
Lokalizacja: wiesz?

Postprzez Sansevieria » 27 maja 2011, o 19:16

Pytanie co właściwie oznacza "być z siebie zadowolonym" w tej sprawie...bo dla różnych ludzi to są bardzo różne rzeczy. I ja bym powiedziała, że samo to myslenie "dlaczego ja nie mogłam" to jest nie tylko czasem dołujące, ale też bardzo blokujące. Skupia sie człowiek na tym czego nie mógł (im dalej w nauce tym tego więcej) zamiast rozwijać to co może, w czym jest dobry i ma szanse naprawdę się wybić ponad średnią...
Jak się chce to się potrafi to bym uzupełniła o to, że trzeba jeszcze wybrać co się chce i od tego momentu nie zawracać sobie zanadto głowy całą resztą.
Jak Ci pójdzie dobrze to będziesz z siebie dumna. A jak źle to...?
Ja na studiach oblałam jeden egzamin. Bo egzaminator, jak sam powiedział podczas egzaminu poprawkowego "Był wściekły i miał katar i jeszcze na dodatek nie znosi egzaminować o poranku". Bardzo nas oblanych przeprosił za te niedostateczne, poprawka była formalnością. A mnie to czegoś nauczyło...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 451 gości

cron