Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Problemy z partnerami.

Postprzez Evunia » 24 maja 2011, o 14:53

Dziękuję Wam za tak szybki odzew.

Wiecie co, mi tez zapaliło się światełko o tym, że jestem sensem jego życia. Jednak On dodał, że ja i jego córka (z poprzedniego małżeństwa) jesteśmy tym sensem - ale tak jak Wy zauważyłyście, ja też na to zwróciłam uwagę.

Co do bycia samodzielną to też tak uważam, że to wartościowa bardzo cecha, jednak w przypadku, gdy nie radzę sobie to i tak nie poproszę o pomoc - i w tym mam problem, a wiem, że mój partner byłby mi pomógł.
Np. panicznie boję się, że tamten oszołom wróci i założy mi sprawę i będę musiała zapłacić mu jakieś niezłe pieniądze, a ja nie posiadam takich. Więc sprawa może skończyć się sprzedażą mojego mieszkania przez komornika.

Oczywiście bardzo daleko wybiegam w przyszłość, na co mój obecny partner mówi mi, żebym była spokojna, żebym myślała pozytywnie, a nawet w najgorszym wypadku to on mnie nie zostawi tylko pomoże (a ma możliwości finansowe). Jak to mówi, chce abym była w końcu szczęśliwa i żeby tamten okres w moim życiu zamknąć raz na zawsze i żebym już się nie bała.
Jednak ja nie chcę pomocy od niego. Bezsensowne to, prawda?

W moim obecnym związku nie ma "coś za coś", wręcz przeciwnie, mój partner o nic mnie nie prosi, a tak wiele dla mnie robi. I to nie są słowa tylko, ale właśnie czyny.
Pierwszy chyba raz w życiu jestem prawdziwa, jestem sobą. Mogę mówić i robić to co chcę i na co mam ochotę. Nigdy mi czegoś nie zabronił. Gdy mamy różne opinie na jakiś temat, nie neguje mojego zdania. Podoba mi się to, bo zawsze wysłucha mnie i albo powie, że nie zgadza się ze mną, jednak ja mam taką a nie inną opinie i on to rozumie, albo przyznaje mi rację.

Co do ślubu - na pewno nie wyjdę teraz, najpierw sobie poobserwuję. A jak ślub - to może za rok, dwa - On o tym wie.

Facet jest konkretny, rzeczowy, spokojny i stonowany oraz bardzo czuły - tak można Go określić. ZNam go od stycznia, jednak moja siostra zna się z nim od 18 lat i odkąd pamiętam zawsze go zachwalała, że to jedyny chyba prawdziwy facet na ziemi.

Co do zainteresowań, znajomych. Typowy pracuś, facet o niespożytej energii, jego pasje - rower i góry, kilku przyjaciół - jak to mówi, ma ich kilku, ale to są jego prawdziwi przyjaciele. Poznałam ich - ludzie mądrzy, na poziomie.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez biscuit » 24 maja 2011, o 15:25

Evunia napisał(a):Jednak ja nie chcę pomocy od niego. Bezsensowne to, prawda?

wg mnie brak umiejętności proszenia o pomoc
w sytuacji gdy tej pomocy POTRZEBUJĘ
tylko NIE UMIEM poprosić
to jedna rzecz

a odrzucanie ZAOFEROWANEJ pomocy
to druga rzecz

ja nie do końca rozumiem, jak jest w Twoim przypadku

no i ważne mi się wydaje
jak się czujesz z tym
że nie chcesz pomocy od niego
co w tej sytuacji stanowi dla Ciebie problem?
:?:

tj. czy masz na przykład poczucie winy
że w ten sposób odrzucasz jego osobę
albo czujesz lęk przed zaangażowaniem się w relację
albo coś innego, nie będę tu sama wymyślała Twoich uczuć
:D

bo ja nie wiem, czy to jest jak piszesz BEZSENSOWNA odmowa
bo być może Twoja odmowa ma sens
tylko jeszcze dla Ciebie nieuświadomiony
tkwiący w niedostępnej dla Ciebie podświadomej części Twojego umysłu
who knows...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Sanna » 24 maja 2011, o 19:37

---------- 19:32 24.05.2011 ----------

Evunia napisał(a):A mój problem jest taki, że nie umiem mu mówić o problemach. Ciągle mam jakieś dziwne w sobie uczucie, że sama wszystko sobie załatwię, ze wszystkim poradzę.
Czasami myślę, że nie chcę mu mówić o tym wszystkim, bo będzie wyglądało, że jestem słaba, że sobie nie radzę.


Evuniu, a kiedyś jak było? Umiałaś mówić o problemach? Prosić o pomoc? Może tego nie potrafisz bo nigdy tego nie robiłaś, nie oczekiwałaś nawet że ktoś chce Ci pomóc, że znajduje w tym radość bo Cię kocha, że Cię po prostu kocha, a nie kocha-nienawidzi, jak kolega ,, oszołom"?
Wydaje mi się, że czasem osoby typu DDA/DDD itp. nie doświadczyły jako normalnej sytuacji, że ktoś się nimi interesuje, wspiera i pomaga, z konieczności staja się ,, Zosiami-Samosiami". Mówię tak na podstawie własnego doświadczenia. Mnie zalecono ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć aż to czego w tej chwili nie umiem, stanie się normalne. Tak jak z jazdą samochodem czy jedzeniem pałeczkami. Najpierw to trudne bo nowe i dziwne ,a z czasem staje się naturalne.
Co sądzisz o pomyśle, żeby spróbować trenować zwierzanie się z problemów i proszenie o pomoc?

---------- 19:37 ----------

Napisałaś, że nie chcesz pomocy od niego? Może boisz się zobowiązania jakie za tym może iść, wolisz zachować jeszcze dystans? Może po prostu nie jesteś jeszcze gotowa na naprawdę bliski związek? Zresztą, jeśli znacie się od stycznia, to nic w tym dziwnego, to zaledwie kilka miesięcy.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez ewka » 25 maja 2011, o 09:24

Evunia napisał(a):A mój problem jest taki, że nie umiem mu mówić o problemach.

Akurat jemu? A innym mężczyznom umiałaś? Może jest trochę tak, że zawsze musiałaś lub chciałaś SAMA... i tak Ci zostało? Poza tym - nie da się ot tak hopsiup i trochę tej soli z beczki trzeba jednak razem zjeść, aby się pewne rzeczy zadziały.

Eva, a to, że nie mówisz - to Ci przeszkadza? Czy jemu?

Możliwe, że kiedy Ci się zrobi "za dużo", to samo pójdzie. Możliwe też, że potrzebujesz czasu i pewności.


Evunia napisał(a):to teraz jego sens życia abym była szczęśliwa

I bardzo pięknie! Mnie się żadne światełko tutaj nie zapala :), bo na tym między innymi polega życie we dwoje: czynić drugiego szczęśliwym. A że ma swoje pasje i sprawdzonych przyjaciół, to ja tutaj jakiegoś osaczenia nie czuję.

Evunia napisał(a):]On mi mówi, że przecież po to jesteśmy razem, by sobie nawzajem pomagać i że on chce to robić, że będzie zaszczycony mogąc mi pomagać, że to teraz jego sens życia abym była szczęśliwa.

No i dobrze chłopak mówi, po to właśnie się jest razem. I głowę dam, że wiele z nas chciałoby takie słowa usłyszeć.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez biscuit » 25 maja 2011, o 15:17

ewka napisał(a):I głowę dam, że wiele z nas chciałoby takie słowa usłyszeć.

Ty ewka lepiej tak pochopnie głową nie szafuj
szczególnie wypowiadając się w imieniu tłumu
bo masz ją tylko jedną
a może Ci się jeszcze do czegoś przydać
8)

Sanna napisał(a): Co sądzisz o pomyśle, żeby spróbować trenować zwierzanie się z problemów i proszenie o pomoc?

Sanna, nie wiem, co masz na myśli
z kim trenować? z tym facetem?
:?:

bo wg mnie
jeśli się czegoś nie potrafi
to lepiej to trenować na początku
w stuprocentowo bezpiecznych i pewnych warunkach
idealny byłby terapeuta
albo nawet grupa terapeutyczna
lub jakieś warsztaty, treningi interpersonalne itp.
ewenualnie przyjaciel, do którego ma się zaufanie

a potem dopiero wypływać na szersze wody
będąc wzmocnionym doświadczniem z tego pierwszego treningu
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez ewka » 25 maja 2011, o 17:06

A Ty mnie nie pouczaj :D
Moja głowa i se zrobię z nią, co chcę
:haha:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 25 maja 2011, o 19:54

---------- 19:50 25.05.2011 ----------

biscuit napisał(a):bo wg mnie
jeśli się czegoś nie potrafi
to lepiej to trenować na początku
w stuprocentowo bezpiecznych i pewnych warunkach
idealny byłby terapeuta


Mój terapeuta uważał za właściwe żebym proszenie o pomoc ćwiczyła na znajomych, obejmowanie i przytulanie na córce, a mówienie, że kocham na narzeczonym. Sprawdziło się, więc piszę o tym Evuni.

---------- 19:54 ----------

Rzecz jasna problemem była nieumiejętność proszenia o pomoc znajomych, obejmowania córki i mówienia o uczuciach narzeczonemu - tak dla jasności. :)
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Evunia » 26 maja 2011, o 10:13

Jak to jest ze mną? Nie przechodzą mi przez gardło słowa: potrzebuje pomocy.
Tak, jestem DDA i wiem, że te osoby to istne Zosie-Samosie.

Czasami nie mówię swojemu TŻ (bo nim jest) o swoich problemach, bo po prostu on zaraz będzie chciał mi pomagać - a ja tego nie chcę.
On oferuje mi pomoc a ja chociaż chciałabym w głębi siebie by mi pomógł, to mimo to, odrzucam jego ofertę..

Myślę wtedy, że przyjmując jego pomoc robię mu kłopot, że to będzie dla niego obciążeniem. Ale też z drugiej strony przyjęcie pomocy oznaczałoby, że pomimo mojego wykształcenia (dwa fakultety, wiele szkół ekonom-finansow, też językowych) i stanowiska w pracy nie daję sobie rady w życiu.

Jak sięgam pamięcia nigdy nikogo o nic ie prosiłam.
Wyjątkiem jest to, że chodząc do podstawówki kilka razy prosiłam rodziców, by mi pomogli w jakimś zadaniu szkolnym, ale pomocy nie otrzymywałam. Słyszałam tylko, że nie umieją tego zrobić, a ja że na pewno sobie z tym poradzę, bo przecież jestem najlepsza w szkole (tak też było).

Co do późniejszego życia, to ja pomagałam innym. A z oszołomem wręcz dochodziło do paranoi, bo on mi kazał sobie pomagać, szantażował mnie, że jeśli czegoś nie zrobię to jestem nic nie warta i to znaczy też, że go nie kocham i co za mnie za kobieta, jak mam możliwości, a nie chcę jemu biednemu pomóc. No i oczywiście wkurzona robiłam to o co "prosił", bo wiedziałam, że doskonale sobie mógł coś załatwić, a ja musiałam często odrywać się od pracy by coś mu już i teraz załatwić.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Abssinth » 26 maja 2011, o 10:32

Czasami nie mówię swojemu TŻ (bo nim jest) o swoich problemach, bo po prostu on zaraz będzie chciał mi pomagać - a ja tego nie chcę.


moja technika na cos takiego polega na jasnym i wyraznym powiedzeniu - nie potrzebuje, zebys to za mnie zrobil, chce po postu wsparcia i przytulenia. Albo - chce po prostu porady, co mam z tym zrobic.

Myslisz, ze daloby rade tak zareagowac w Twoim przypadku?

Plus, dalej mi to nie do konca pasuje, jego osobowosc z tego co piszesz...byc moze naprawde problem jest w Tobie i Twoich problemach, a byc moze po prostu on mi sie wydaje jakos zbyt nachalny z ta pomoca...i z tym, ze tak od razu chcialby sie zenic (jeszcze raz - poznaliscie sie dopiero w styczniu, tak?)

Piszesz, ze Twoja siostra zna go do lat - wiesz sama, ze ludzie sa inni za zamknietymi drzwiami w zwiazkach, niz dla znajomych czy przyjaciol.

czy wiesz, co sie stalo z jego byla zona, z jakiego powodu sie rozstali?

Ale to moze byc tylko moje 'zboczenie', Ewka caly czas sie nasmiewa z tego, ze doszukuje sie psycholi wszedzie ;P

gdzies tu na zwiazkach byl watek, na co powinny sie nam zapalac alarmowe lampki...moze przejrzysz?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Evunia » 26 maja 2011, o 11:24

On taki jest, że pomaga i to wszystkim. Taki typ.
Kiedyś moja siostra mi o nim opowiadała, że kiedyś coś tam w pracy miała problem, to On od razu jak usłyszał, przyszedł do niej i zaoferował pomoc. Ona w przeciwieństwie do mnie, skorzystała z niej.

Zresztą jego znajomi to potwierdzają, że jemu nic nie można powiedzieć, bo ten zaraz leci z pomocą i że to taki człowiek-dusza.

Co do poprzedniego związku - żona miała kochanka i to prawdopodobnie drugiego. Romans trwał z 3 lata. Mówił, że nie było już w nich uczucia, a jak dowiedział się, że jest ktoś inny załamał się mocno. Coś niby tam próbował naprawiac, ale nie udało się i złożył pozew. Był sam przez 4 lata. Mówił, że miał wtedy wstręt do jakiegokolwiek związku.

Ogólnie jestem przeczulona już na takie opowieści, które wychodzą z ust mężczyzn, bo żyłam z przeświadczeniem, że wszyscy faceci kłamią i że niekoniecznie to co mi mówił było prawdą.
Jednak to potwierdziło kilku znajomych, że żona go zdradzała i jak to dodawali "bo był za dobry".
Ale ja i tak brzydko mówiąc go obserwuję, a i te czerwone lampki mam w głowie (czytałam kiedyś o tym).
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Abssinth » 26 maja 2011, o 11:33

to dobrze, all good :)

przepraszam, jesli za bardzo wypytuje, ale martwie sie o Ciebie, bo naprawde chcialabym, zebys byla szczesliwa, i nie wpadla w sidla nastepnego jakiegos wariata :)

ciesze sie, ze wszystko jest w porzadku :)

xxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez imprecha » 12 cze 2011, o 11:12

Evunia ,czy wszyscy faceci kłamią? Zastanowiłabym się,bo żeby kłamać z wyrachowania to trzeba być zepsutym człowiekiem z pokręconą chorobliwie osobowością.
Myślę ,że wiele "kłamstw" powstaje jakby po jakimś czasie ,ale w momencie ,kiedy mężczyzna coś mówi ,cos obiecuje ,czegos chce dokonać w danym momencie uwaza i sam wierzy w to ,że tak jest.
Ale dalsza droga realizacji zależy juz od charakteru ,siły woli i odwagi.
Ludzie zwykle mają dobre chęci i marzenia ,a rzadko umieją im sprostać i wprowadzić w życie ,nadać im bieg.
I potem jak sie rozczarowujemy brakiem konsekwencji w działaniu do jakiejs osoby to mamy zal i nazywamy go kłamcą ,a tak nie jest.załozenia i chęci i marzenia były prawdziwe ,ale należy dać komuś pozwolenie na to ,że jednak nie potrafi ,nie może albo nie umie tego zrealizować ,albo są jakieś inne przeszkody.
imprecha
 

Re: Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Postprzez Evunia » 9 wrz 2013, o 09:09

Witam po bardzo długim okresie czasu.
Kochani, więc chciałam opisać co sie dzieje w moim związku. Nadal jestem z tym mężczyzną, tym kochającym, dobrym, ale i ... kłamcą.
Niestety.
Wyszły ostatnio na jaw małe kłamstewka. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego On mnie okłamuje.
I to w takich sprawach, że mogłabym bez problemu sie o nich dowiedzieć.

A mianowicie: mój ma mała firmę, ale ma problem z pracownikami, nie wyrabiają się z robotą. Więc z 2 m-ce temu rozmawiałam z moim facetem i zasugerowałam Mu, żeby przyjął do pracy kogoś jeszcze. Zaproponowałam albo takiego pana M. albo Panią A - oboje dobrzy w swoim zawodzie według mojego faceta. Mój stwierdzi, że to dobry pomysł. Więc przed samym wyjazdem za granice na wakacje mówię do swojego, żeby nie tracił czasu i przed wyjazdem zadzwonił do Pani A i powiedział jej o propozycji pracy i żeby to przemyślała przez okres jak będziemy na wakacjach. Mój jakoś dziwnie się opierał, ale w końcu powiedział, że zadzwoni, ale jak wrócimy z wakacji. Po powrocie nie zadzwonił, ale już nie wnikałam dlaczego.

W Jego firmie pracuje też moja koleżanka. Ostatnio mojej koleżanki synek niespodziewanie bardzo zachorował, że moja koleżanka musiała w te pędy jechać do szpitala, a ponieważ miała kilka rzeczy do przekazania ich kontrahentom zadzwoniła do mojego i powiedziała, że jest w szpitau, ale nie odwiozła tych rzeczy, a wie, że kontrahenci czekają na nie.

Po kilku godzinach zadzwoniłam do mojej koleżanki z pytaniem jak synek. Już na szczęście było wszystko ok, i powiedziała, że mój szybko przyjechał z panem M (!) po te rzeczy i wszystko dobrze sie zakończyło. Ja zdziwiona pytam się z jakim panem M? Czyżby z tym co kiedyś chciał u mojego pracować? A moja koleżanka, że ten sam, że mój zatrudnił go ponad 2 miesiące temu, przed naszym wyjazdem za granicę. Jakież było moje osłupienie, bo przecież mój nic mi nie powiedział, nie wspomniał że nie potrzebuje pracownika, wręcz przeciwnie. Dlaczego ukrywał przede mną, że zatrudnił pana M? Dlaczego przed wyjazdem jak rozmawiałam z nim o zatrudnieniu Pani A nie powiedział, że nie potrzebuje już, bo właśnie zatrudnił pana M? Po co kłamał że zadzwoni do Pani A?

No nic - czekam sobie w domu, mój wraca a ja sie jakby nigdy nic pytam - no jak dojechałeś do szpitala, przecież moja koleżanka miała Twój samochód? A On, że dał sobie radę, ale ja jeszcze sie dopytuję, On wymijająco że spokojnie poradził sobie,ale jak nie odpuszczałam, to w końcu powiedział, że przyjechał do szpitala ze swoją pracownicą (!) - i znowu jakie było moje osłupienie, i powiedziałam żeby przysiągł że z nią - a on że przysięga.
I do mnie co tak się dopytuję - a ja, że ktoś z moich znajomych widział Go jak z jakimś chłopakiem jechał przez miasto, ale widocznie sie mój znajomy pomylił. I dodałam, "A ja już myślałam, że przyjąłeś w końcu pana M do pracy, no bo tylko On mógłby Cie podwieźć, bo w tym mieście nie masz żadnych kolegów znajomych" - i wtedy usłyszałam następne kłamstwo - nikogo nie przyjmował, pracuje ciągle w tym samym składzie - czyli z dziewczynami co zawsze.

A najlepsze czy najgorsze było to, że w sobotę byliśmy na fajnym wyjeździe i sobie "szczerze" porozmawialiśmy. Właściwie z mojej strony było szczerze. Mówiliśmy o zaufaniu w związku, o kłamstwach - i mój do mnie, że nigdy by mnie nie okłamał, bo sam był okłamywany i wie jak to boli, jak osoba przysięga a w oczy prosto kłamie. I jeszcze, że nawet najmniejsze kłamstwa nie sa potrzebne, bo związek ma się opierać na szczerości i nawet trzeba powiedzieć najgorsza prawdę niż skłamać.I jeszcze do mnie tekst, że On nie jest jak inni faceci, że gardzi kłamstwami i mogę mu ufać w 100%
Myślałam, ze mnie rozerwie na strzępy w środku. Przecież dzień przed to On tak postąpił.

Muszę teraz mu udowodnić Mu to wszystko, bo samą rozmową wyprze sie całkowicie.
Po prostu pojade do Jego firmy w czasie ich pracy i spotkam tam pana M.

A ja mam za tego człowieka wyjść w nast roku za mąż??
Co robić?
Jeśli o takie bzdurne rzeczy mnie okłamuje to co z poważniejszymi sprawami??
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Re: Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Postprzez pszyklejony » 9 wrz 2013, o 11:51

Wygląda na to, że nawzajem wyzwalacie w sobie takie zachowania. Jak było u Ciebie w domu, czy ktoś tak robił?
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Re: Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Postprzez Evunia » 9 wrz 2013, o 12:42

Ale jak wyzwalamy na wzajem - ja nie kłamie nawet w najśmieszniejszy sprawach. Może to i źle, ale zawsze mówiłam prawdę. W moim rodzinnym domu nie kłamało się - w ogóle źle bym się czuła gdybym oszukała.
Nie wiem dlaczego On tak się zachowuje, jak zarzeka się, że nigdy tego nie zrobił i nie zrobi, że szczerość najważniejsza.
Nawet zastanawiałam się, czy może boi się mi powiedzieć prawdę, no ale w tak błahej sprawie?
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 229 gości

cron