kasiorek43 napisał(a):Wiem, że marudzę ostatnio... Nie wiem dlaczego, skąd taki spadek sił i optymizmu. Wszystko zaczynało być dobrze. Powoli zaczęłam radzić sobie z życiem, uczyć się nowego podejścia, co dało z resztą efekty. Teraz brak mi tej energii i siły. Nie mam pojęcia dlaczego. Bardzo chciałabym poczuć się bezpiecznie, nie czuć tego strachu nie wiadomo przed czym, napewno przed czymś złym... I nie mieć tego okropnego przekonania, że jeżeli coś się układa i jestem szczęśliwa, to zaraz nastąpi coś co zwali mnie z nóg. Czuję te uczucia w środku. Nie pozwalają mi one dalej przacować ze sobą... Czuję się unieruchomiona, nie mogę się poruszyć, żeby iść dalej. Chcę, żeby to już się skończyło.
Za dużo wymagasz.... Zaczęłaś sobie radzić, a teraz znów czujesz się źle- ale takich kryzysów będzie więcej, zawsze po jakimś szczęśliwym okresie przyjdzie coś takiego, ale to zdarza się u wszystkich, wszyscy ludzie co jakiś czas czują się zmęczeniu, smutni, podenerwowani, żeby po kilku dniach im przeszło. I tak samo z Tobą, jeśli nie będziesz się w tym bólu zagłębiać, rozmyślać dlaczego znów jest źle, że nigdy Ci się nie uda, nigdy nie będzie dobrze, to nie będzie. Zrób coś w takich chwilach miłego dla siebie, poświęć się rozrywce, idź na spacer, poczytaj, poleń się
Druga sprawa, to to, że to wszystko tak nagle się nie skończy, to Ty masz nad sobą pracować aby to się skończyło, a nie zacząć pracować kiedy te myśli znikną... Nie, Ty masz pracować i starać się nie myśleć, że będzie źle, a nawet jak stanie się coś złego, to niekoniecznie musi to zaprzepaszczać to co osiągnęłaś. Bo zawsze będzie się działo coś złego, takie jest życie, a walka z nerwicą polega na uświadomieniu sobie, ze złe rzeczy zawsze się zdarzają oraz tego, że nasz strach jest wyolbrzymiony i wcale nie jest tak źle jak myślimy. Ja walczę już bardzo długo i zwyciężam, bo zaczął znikać strach który czułam przy wszystkich stresujących okazjach, przed egzaminem, ze sobie nie poradzę i przez to się nie uczyłam, w zasadzie przed wszystkim, spać przez to nie mogłam, jeść itd.... Teraz sobie radzę, a strach spadł do tego normalnego poziomu, został tylko strach przed samotnością, przed tym, ze się nie sprawdzę, że jestem do niczego itd...
A co do lekarza, to wiesz co ja usłyszałam? Miałam przyśpieszone tętno, zapytałam lekarza czy to może być nerwica serca, powiedział, że tak, ale najpierw trzeba sprawdzić co się z nim dzieje, a później można zwalać na nerwicę.... No i wyszło, że mam zespół Barlowa, niegroźną ale uciążliwą wade serca, stąd moja mniejsza odporność na stres, ciągłe zmęczenie. Wiem czasem warto do lekarza iść...