Tak właśnie się czuję. Jesteśmy w związku już 8 lat, wiele przeszliśmy, bardzo wiele... nawet to najgorsze już za nami, ale jesteśmy razem i chcemy być. Postanowiliśmy za parę miesięcy wziąć ślub. Niestety nasza decyzja znów wywołała przez wiele miesięcy uśpioną burzę problemów między mną a moją przyszłą teściową. Nie mogę na nią patrzeć, w każdym jej wyrazie twarzy widzę fałszywość i złośliwe podejście do mnie. Mam jej serdecznie dość.
Cały problem polega na tym że mieszkamy pod jednym dachem już 4 lata. My na piętrze, ona na parterze. W tym czasie zrobiliśmy remont, kupiliśmy meble, mamy dwa piękne rasowe koty. Zawsze się do nas wtrącała... to znaczy do mnie... uważa że powinnam być dla jej syna gosposią a nie partnerką na dodatek bez życia towarzyskiego.
Rok temu uniosłam się dumną i wyprowadziłam się na parę miesięcy, po tym jak wróciłam od koleżanki o 23, a ona czekała na mnie w domu z pretensjami, że się szlajam nie wiadomo gdzie i z kim, i że ona takiego czegoś nie będzie tolerować i to jest JEJ DOM i mogę się wyprowadzić jak mi nie pasuje. Ale po pasu miesiącach M. przekonał mnie, że będzie inaczej, że się nie będzie wtrącać. Stanął po mojej stronie i nawet nie wchodziła do nas na piętro.
Do momentu jak M tydzień temu oznajmił jej że mamy zamiar się pobrać bo myślimy o dziecku. Wtedy dostał warunek albo ślub ze mną albo dom. I znów zaczęła cyrk z czepianiem się o wszystko. Boję się znów przez to przechodzić. M. jest przy mnie i chce ślubu, byliśmy już po mój akt urodzenia i tylko czekamy do przyszłego tygodnia żeby jechać do wybranego przez nas Urzędu Stanu Cywilnego. Jak już ustalimy datę w Urzędzie to chyba ją krew zaleje! Właściwie nie przejmuję się że nie będziemy mieć gdzie mieszkać, bo moi rodzice są dla mnie ogromnym wsparciem i mogą nam udostępnić ich stare mieszkanie w bloku które jest właściwie moją własnością, a oni zamieszkają w ich wymarzonym zakopanym gdzie właśnie kupili letniskowe lokum, albo udostępnią nam dom po Cioci o który dbają... ale nie o to chodzi... po remoncie jest wszystko zrobione jak chcieliśmy. Ściany, meble na wymiar, łazienka... czegoś takiego nie da się przenieść... a wkład finansowy ogromny. No i do tego nasze plany... że już mamy wszystko i teraz pragniemy założyć rodzinę :/ Mam tego człowieka serdecznie dosyć i błagam uspokójcie mnie jakoś...