Jak...?

Rozmowy ogólne.

Postprzez Sinusoida » 14 kwi 2011, o 20:11

No właśnie ta strzałka, w sytuacjach o których mówię, robiła się nieaktywna... Najczęściej wyskakiwał jakiś błąd serwera czy cuś. Jednak nie wiem od czego zależy fakt, że kilka razy nie udało mi się odzyskać tekstu a ostatnim razem, tekst sam się zachował. Więc może nasz Admin coś pokombinował, nie wiem.
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez smerfetka0 » 14 kwi 2011, o 20:14

oj Adminie nie psuj :szczotka:
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sinusoida » 8 maja 2011, o 00:08

---------- 21:39 14.04.2011 ----------

Zagubiona ale mnie chodziło, o pozytywne pokombinowanie :) Bo ostatnio pomimo problemów z wysłaniem wiadomość się nie skasowała. Podczas gdy wcześniej tak było.
Tak czy siak - off top się zrobił. :)

---------- 00:08 08.05.2011 ----------

Jak się miewasz Dorku? Jak sobie radzisz? :usmiech2:
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Dorku » 11 maja 2011, o 09:51

Witajcie, o matko, to już cały miesiąc minął...

Tamten tekst, który mi wcięło.... może to i dobrze , bo okazuje się , że już nie taki aktualny... Pisałam w nim o tym ile dobrego może zdziałać człowiek nawet w chwili śmierci...
Była w tedy w stanie agonalnym, był ksiądz, prosiła o przywiezienie rodziny,mieliśmy wrażenie, że się z nami żegna, konała... niestety jej synek alkoholik, ćpun i pępek świata zafundował nam taką jazdę, że prawdopodobnie przerwał jej konanie, tak, tak, podobno to możliwe... Wyobrażacie sobie? Konająca ciocia, rozhisteryzowana jej córka, synek w szale, policja, pogotowie z kaftanem, myślałam, że już nie ogarnę tego przez cała noc. Finał był taki: ciocia na sygnale do szpitala, jej córka dużą dawkę środków uspokajających i spać, synalek w kaftanie do Pruszkowa, dla tych co nie wiedzą: szpital psychiatryczny, skąd i tak wyszedł trzeciego dnia na własne żądanie.
Dziś:ciocia musi być w hospicjum, bo wymaga stałej opieki medycznej, a synalek może nie wpuścić pielęgniarek do domu, jej córka mieszka u mnie, a durny braciszek przepija matki dorobek życia. Szlag mnie trafia, bo w obliczu durnych przepisów niewiele mogę z tym zrobić, zresztą sama jadę na oparach.

Wizyty codzienne w hospicjum na zmianę z siostrą, bo nie mamy sumienia zostawiać ją samą, skoro nie może być w domu, nieźle ograniczają mi czas i budżet.
Ale dobrze , że są takie miejsca.... do tej pory słowo hospicjum kojarzyło mi się z umieralnią, a okazuje się, że to bardzo godne miejsce. Ludzie, którzy tam pracują, to anioły, a warunki chyba lepsze niż w prywatnej klinice.

Pozdrawiam cieplutko, jak na dworze... oj nawet nie zauważyłam jak szybko przyszło.

D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez ewka » 12 maja 2011, o 06:48

Ja też uważam, że hospicja to bardzo dobry "wynalazek"... ciągła, fachowa opieka, której można nie mieć możliwości zapewnić w domu.

Jak to jest, że człowiek zabrany w kaftanie ma możliwość NA WŁASNE ŻĄDANIE wypisać się ze szpitala? Przecież tak chyba nie powinno być.

Oj Dorku, jak dobrze, że ciocia ma Ciebie... bo jak widać na własne dzieci liczyć nie może. Wiem, że Ci ciężko... eh, życie doświadcza nas na różne sposoby.

Trzymaj(cie) się
:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Dorku » 14 maja 2011, o 23:03

Ewciu, takie mamy głupie prawo, że oprawca ma większe prawa niż ofiara, mogłabym więcej przykładów przytoczyć z niedawnych wydarzeń, tylko po co? Szkoda nerwów.

Matka w hospicjum, siostra kątem u mnie, a on siedzi i dewastuje dorobek matki życia i nic mu nie można zrobić, bo meldunek, bo nieubezwłasnowolniony, bo dopóki żadnej z nas nic się nie stało... eh, sen pijanego!
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez ewka » 16 maja 2011, o 12:53

:serce2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Filemon » 19 maja 2011, o 22:25

Dorku... :serce2:

trzymaj się! :kwiatek2:

to co piszesz to istna masakra... :?

ale ja słyszałem też podobne historie - polskie prawo jest naprawdę pisane przez kretynów... bo na przykład opiekunka z pomocy społecznej opowiadała mi, że ona i inne pracownice chodzą zanosić do domu obiady... NIELECZĄCYM SIĘ alkoholikom! i jak idą do takich domów, to czasami "podopieczni" są tak pijani, że nie mają siły wstać z łóżka i drzwi otworzyć, albo przeciwnie - mają tyle siły i ochoty... ;) że takie opiekunki muszą szybko zostawiać ten obiad i zmykać czym prędzej... albo opowiadała mi kiedyś jak weszła do takiego mieszkania a tam cała grupa meneli siedziała na podłodze a na środku... paliło się ognisko!!!

i takim osobom polskie państwo udziela pomocy materialnej świadczonej ze społecznych pieniędzy... - obłęd jakiś totalny!!! :?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Dorku » 19 maja 2011, o 23:14

Staram się trzymać, ale bateryjki ledwie mi piszczą...

Ciocia raz ma lepszy dzień innym razem masakra, jak wczoraj i dziś, wymiksował jej się czas, myśli, że jej dzieci są malutkie, płacze, bredzi... człowiek, do którego szło się z każdym tematem dziś ... paranoja kompletna!

Braciszek umila życie tez nieźle, w sobotę był u mnie z wizytą niby pojednawczą a okazało się, że chodzę po tym świecie dopóki matka żyje, bo potem to on mi.... piiii piiii piiii (same niecenzuralne). Zapomniałam się go przestraszyć i mało brakowało, aby nie czekał na śmierć matki.

Już mam dość!!
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez Filemon » 20 maja 2011, o 22:58

no faktycznie bardzo ciężka i przykra sytuacja, z tego co piszesz...
daj Boże, żeby to się jakoś sensownie rozwikłało i ułożyło - tego Ci serdecznie życzę!

:pocieszacz: :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Dorku » 21 maja 2011, o 20:46

Dzięki Fil, nawet nie wiesz jak mi brak takiego zwykłego pocieszenia....
Wszyscy mają wobec mnie spore oczekiwania, wiedząc, że potrafię niejedno zdziałać i nie trzęsę porciętami z byle powodu, ale zachowam zimną krew gdy sytuacja tego wymaga.
A ja tak po prostu chciałabym się rozsypać przy kimś chociaż na chwilę.

D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez Sinusoida » 21 maja 2011, o 21:18

Możesz się rozsypać tutaj, na psychotekście... :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Orm Embar » 21 maja 2011, o 21:21

Cześć Dorku, sympatyczna koleżanko,

Rzadko tu ostatnio bywałem, i dopiero teraz doczytałem co się u Ciebie dzieje.

Może się wkurzysz, ale co tam, napiszę Ci...

Wiesz co, umieranie bliskich to strasznie trudny czas, ale z drugiej strony ma fajną cechę (wiem, brzmi okropnie, ale tak mi się wydaje). Mam wrażenie, że jak człowiek umiera, to opadają wszystkie tzw. "maski" (myślę raczej o rolach społecznych a nie o czymś na kształt ukrywania swojego prawdziwego "ja"). Można z kimś takim bardzo blisko, serdeczne i otwarcie być - jak nigdy... Kiedyś odchodził taki gość, który nie był mi bliski, ale z którym pracowałem kilka lat w jednym pokoju. Konał już w szpitalu, trzeba go było karmić sondą. Tak naprawdę trochę nie lubiłem faceta. Straszny z niego był choleryk. No i nie przypuszczałem nigdy, że będę w stanie włożyć tyle delikatności w powolne podawanie mu papki z warzyw strzykawą przez rurkę w nosie do żołądka. Jakaś taka czułość... Był taki czas, że zaczął się trochę rzucać, denerwował się. Był nieprzytomny - i niesamowite jest to, że wystarczyło to nieprzytomne ciało potrzymać za rękę, żeby przeszło.

Nie byłem jak umierał - potem tego żałowałem. Trzeba było towarzyszyć mu do końca. Myślę, że byłoby to bardzo trudne, ale i jakoś tak bardzo otwierające...

Dorku, teraz kwestia Twojego "twardzielstwa". Stawiam tezę, że nie tyle nie masz przy kim się rozkleić, ile trochę nie chcesz, a świat naturalnie lubi jak jesteś zaradna i stąpasz twardo po ziemi, ale przede wszystkim lubisz to tak naprawdę Ty... Może mnie zrugasz, ale takie mam wrażenie.

Jeszcze o śmierci... Wiesz co, moja mama miała w październiku diagnozę "raz piersi w trzecim stadium rozwoju". Przez moment było bardzo niefajnie. Okazało się na szczęście, że raczej zmiany do uważnego obserwowania, ale zanim dostaliśmy tę lepszą diagnozę, myślałem już, że czas przyjdzie się żegnać.

Jakoś od tego czasu staram się lepiej, mądrzej i w bardziej otwarty sposób z moją matką być. Oczywiście przyjdzie dzień, że umrze, ale do tego czasu postaram się o jak najlepszy kontakt. Naturalnie, pewnie coś skopię, ale zrobię co się da...

Nie masz już takiej palety możliwości ze swoją Ciocią, ale myślę, że wciąż możesz zachować fantastyczne wspomnienia z tego ostatniego czasu...

wszystkiego najcieplejszego i najbardziej czułego pod słońcem, Dorku!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez caterpillar » 21 maja 2011, o 21:22

hej Dorku przeczytalam Twoj watek ...dobrze Cie rozumiem..mialam podobna sytuacje rok temu..jakos ten maj malo pozytywny :?

moze to dziwnie zabrzmi ale jak moja babcia byla w ciezkim stanie a jej syn tak szalal pomyslalam sobie ,ze chyba lepiej dla niej jak juz odejdzi i bedzie miala spokoj i nie bedzie sie meczyc...
towarzyszyc komus w takim czasie jest bardzo trudne dla nas ale mysle ,ze dla chorej osoby bezcenne i warte naszego cierpienia.

sciskam.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Sinusoida » 21 maja 2011, o 21:37

---------- 21:36 21.05.2011 ----------

Hej Maks! Wiesz, zgadzam się z Tobą w kwestii tej otwartości. Ale myślę sobie, że nie jest tak zawsze w sytuacji umierania. Myślę, że by taka otwartość powstała i była w ogóle możliwa, należy rozmawiać z osobą śmiertelnie chorą o jej stanie. Tzn. nie chodzi mi tutaj o uświadamianie jej "na chama". Tylko o podążanie za nią i szczerość jeśli taka osoba będzie próbowała o tym porozmawiać. To wymaga nie lada odwagi od osób towarzyszących ale myślę, że bez tego właśnie powstaje bariera nie do przebicia. Chodzi mi o to, że sam fakt umierania tej bliskości nie tworzy. Wręcz może nasilić owe "maski", kiedy z różnych powodów nie stajemy do "konfrontacji" z rzeczywistością i okłamujemy samych siebie i chorego, co do rokowania...

---------- 21:37 ----------

A jeśli chodzi o Dorku - to słuszna uwaga. Bywa, że takim zaradnym i silnym osobom nie łatwo przychodzi właśnie rozklejenie się...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 409 gości

cron