Od dawna twierdzę, że jak się trafia fajny facet, to jest zajęty, z rodziny, albo gej....
Marie, nie jesteś sama...
Jak mój ślubny dostał nominację na bycie eks i dzieci, głównie córki zaczęły nagabywać, że mam prawo do szczęścia, żebym dała komuś szansę i takie tam... pozwoliłam sobie uzewnętrznić odwieczne pragnienie bycia kochaną.
Próbowałam z młodzieńczą miłością, nawet początkowo było fajnie, odeszłam, szkoda rozmieniania się na drobne, same słowa to za mało, próbowałam pozwolić temu i owemu, ale beznadzieja kompletna, facet który opowiada na pierwszym spotkaniu jaka to jego była jest be i go w balona robiła... no sory, a co to ja ściana płaczu?
Trafił się nie powiem "milion dolarów", ta sama fala, Zbyszkiem z Bogdańca miał dla mnie być,myślę, kurczaczki rzeczywiście teoria o dwóch połówkach jest prawdziwa ale.... po kilku spotkaniach słyszę: prawie się w tobie zakochałem, ale się boję się , że mnie przerastasz .... Zbyszko z Bogdańca się w grobie pewnie przekoziołkował
No to zalogowałam się na portalu dla szukających kogoś, takim niebadziewnym dla wymagających.... Okazywało się , że albo mam za duże wykształcenie, albo za daleko mieszkam, albo , albo, albo.... w końcu bach, pan doktor, naukowiec,wykładowca, wspólne zainteresowania, z tym, że ja praktyk, on teoretyk... mnóstwo maili, jeden dłuższy od drugiego i takie fajne powolne poznawanie siebie, myślę sobie bingo, trochę stresa nawet miałam, bo odezwało się dawne poczucie niskiej wartości. Po miesiącu ok, spotykamy się i.... po kilkunastu minutach byłam nim tak zmęczona, jakbym cały dzień wagony rozładowywała. Rozedrgane to jakieś, neurotyczne, chaotyczne... mizerna kopia Piotrusia Pana... Od tamtej pory postanowiłam sobie, że albo będę z Kimś, albo dożywocię sama, ot co!