moja aspołeczność

Rozmowy ogólne.

Postprzez Abssinth » 16 maja 2011, o 15:14

hmm

ciezko sie rozmawia z kims, kto nie ma emocjonalnych opinii na rozne tematy :) Podejrzewam, ze jesli w podobny sposob przebiega Twoja konwersacja w realnym swiecie, to moze byc czesc problemu...

ulubiony -
ksiazka , do ktorej czesto wracasz - o ile w ogole wracasz do raz przeczytanej lektury?
bohater, z ktorym sie identyfikujesz, ktorego lubilbys, gdybys go spotkal w rzeczywistosci?

a sterotypy czasem pomagaja nam uporzadkowac sobie swiat :)

powroce do tego, o czym pisalam wyzej - byc moze po prostu masz niezdiagnozowana chorobe ze spektrum autystycznego? To by wyjasnialo w pewien sposob, dlaczego ciezko Ci porozumiewac sie z ludzmi, odczuwac i wyrazac emocje? Wiekszosc komunikacji miedzyludzkiej odbywa sie na poziomie emocjonalnym - na poziomie 'to lubie/tego nie lubie' 'to mi sie podoba/to mi sie nie podoba', etc
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez nietypowiec » 16 maja 2011, o 16:13

Abssinth napisał(a): ksiazka , do ktorej czesto wracasz - o ile w ogole wracasz do raz przeczytanej lektury?


Zdarza się, głównie wtedy, kiedy szukam pewnych informacji w literaturze faktu - tzn. pamiętam, że w tej książce takie informacje były i jeszcze raz ich szukam, np. żeby dokładnie zacytować. Dotyczy to głównie książek opisujących różne sprawy historyczne.

Abssinth napisał(a): bohater, z ktorym sie identyfikujesz, ktorego lubilbys, gdybys go spotkal w rzeczywistosci?


To dwie różne sprawy. Z którym się identyfikuję... no pewnie z jakimś samotnikiem, ale z takich samotnych bohaterów przychodzi mi teraz do głowy tylko Raskolnikow :) a na szczęście nie do końca się z nim identyfikuję :) A którego bym polubił? Znam wiele sympatycznych postaci z różnych książek.

Abssinth napisał(a): a sterotypy czasem pomagaja nam uporzadkowac sobie swiat :)


Nawet są konieczne, np. jeśli się oparzysz pokrzywą, to tworzysz "stereotyp", że "takie rośliny parzą" i to jest konieczna cecha rozumowania, nawet u zwierząt. Ale nie mam takich prostych stereotypów odnośnie ludzi, jakie Ty wcześniej podałeś.

Abssinth napisał(a): Wiekszosc komunikacji miedzyludzkiej odbywa sie na poziomie emocjonalnym - na poziomie 'to lubie/tego nie lubie' 'to mi sie podoba/to mi sie nie podoba', etc


Ja też często tak mówię.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez marie89 » 16 maja 2011, o 19:03

nietypowiec napisał(a):
marie89 napisał(a): Relacje są czymś ważnym... co nie oznacza, że jednocześnie prostym. Trzeba się odrobinę postarać... nagimnastykować... nagadać... i w odpowiednim momencie albo otwierać albo dystansować...


No właśnie, tylko skąd wiedzieć, co gadać i w którym momencie się otwierać, a w którym dystansować? Niby są książki na ten temat, ale jak już powiedziałem, nikt nie nauczył się pływać z pisemnej instrukcji i chyba bycia towarzyskim też się tak nie nauczy.

marie89 napisał(a): Najłatwiej jest poznawać innych w szkole, na studiach, w pracy...


Z jednej strony łatwo poprzez wspólne załatwianie różnych spraw, ale z drugiej strony w takich miejscach jest dość przypadkowe zgromadzenie różnych osób i niekoniecznie muszą być tam takie, które będą do nas pasować. Poza tym można się obawiać kompromitacji przed ludźmi, z którymi będziemy musieli potem nadal przebywać. Właśnie dlatego jakiś podręcznik przełamywania nieśmiałości zalecał zagadywanie obcych osób na ulicy, argumentując, że prawdopodobnie już nigdy później ich nie spotkamy, więc nie musimy się bać, co sobie o nas pomyślą i co nasz temat powiedzą innym. Zgadzam się z tym i sam robiłem takie ćwiczenia z obcymi osobami na ulicy, zdobywając nawet nr telefonów kilku bardzo pięknych dziewczyn - zapewne zrobiło na nich wrażenie, że odważyłem tak zagadnąć na ulicy, ale jednak potem wyszło szydło z worka, czyli mój brak umiejętności towarzyskich.

marie89 napisał(a): (rzekła ta, co miast słów poraża uśmiechem i na tym koniec...)


W sumie dziewczynom to często wystarczy. :D



Niezły z Ciebie nietypowiec.. :wink: :kwiatek:


A co do... Kiedy się otwierać a kiedy dystansować?

A żebym ja to kurka wiedziała, to sama nie miałabym problemu ;P

Trzeba sie kierować intuicją chyba...

Mnie moja rzadko zawodzi... Chociaż ja to po prostu mam utopijny obraz ludzi.. Doszukuję się tylko dobrych cech... Czasem "przejechałam się" na tym utopizmie... ale cóż..

Nie żałuję...

***

Każdy z nas jest inny.. Mozemy mieć podobne zainteresowania... gusta... ale sami jesteśmy niepowtarzalni... Powinnismy akceptować drugiego człowieka.. Bez względu na to czy zagadałby na amen.. czy z miną ważniaka... czy nudny... czy przystojny i tylko tyle.. czy cichy... grubszy .. chudszy...

Myślę, że warto zaryzykować.. otwierać się na drugiego człowieka.. Nawet skrajnie różnego (ja co dziwne... w kręgu znajomych mam osoby głośne, energiczne, rozgadane, pewne siebie, spontaniczne... - ja tych cech sama nie posiadam... a mimo to dogadujemy się... Czasem zastanawiam się, co oni/one we mnie widzą... hmm)


***

Abss podoba mi się Twoje stanowisko co do ludzi;)


Ale potrafie też "wczuć się" w Nietypowca...

Ja np też nie umiem się "sklasyfikować", tzn. nie lubię się zamykać w ramy... Lubie to i to.. a tego to już nie... Różnie bywa... pewne rzeczy zmieniają się z czasem...

A co do ludzi... kiedys miałam takiego hopla wobec ludzi o charakterystycznym wyglądzie i stylu bycia ( ciemne oczy, dołeczki w policzkach... - NIE WIEM SKĄD MI SIĘ TO WZIĘŁO...)

Jak dojrzałam (uff.. i nieco zmądrzałam) zauwazyłam, że każdy napotkany człowiek (nawet bez dołeczków w policzkach...) może być fascynujący...

***

Znane są mi też te dwa wspomniane odczucia...


Samotność... Bardzo często nawet pośród gromady ludzi...

a także poczucie, że ktoś kogo znam powierzchownie jest warty głebszego poznania... ale nie wiem jak sie do tej osoby zbliżyć...


***

Może należy rozłożyć łapki i czekać co przyniesie los;) Może...
marie89
 

Postprzez Sansevieria » 17 maja 2011, o 11:36

Witaj, Nietypowiec :) choć dla mnie nie tak bardzo jesteś nietypowy, bo mam w kręgu bliskich znajomych osobę chyba dosyć w tej sferze do Ciebie podobną. W każdym razie i to, co o sobie piszesz i to, w jaki sposób tu na naszym forum rozmawiasz bardzo mi tego, powiedzmy Pana X, przypomina. Ja go już znam od lat i lubię, ale ewidentnie rozmowa z nim, taka luźno towarzyska, jest dla niewprawnych bardzo wyczerpująca.

Abssinth napisał(a):hmm
ciezko sie rozmawia z kims, kto nie ma emocjonalnych opinii na rozne tematy :) Podejrzewam, ze jesli w podobny sposob przebiega Twoja konwersacja w realnym swiecie, to moze byc czesc problemu...


I takie są moje odczucia, jak to Abssinth opisała - że rozmowa czysto towarzyska z Tobą może być trudna, bo zwyczajnie niejakich emocji w tym, co piszesz (a zapewne także i mówisz) nie daje się wyczuć. I dodatkowo udzielasz informacji, które tak naprawdę nie niosą treści. Ja to mam wrazenie, jakby większość ciężaru podtrzymywania rozmowy lądowała na barkach Twojego rozmówcy, co męczy. Ty odpowiadasz ( uprzejmie oraz na temat), ale jakby w sposób "zamykający", nie dając nijakiego punktu zaczepienia do kontynuacji. Jakbyś nie odsłaniał nic poza tym, o co dokładnie Cię zapytano. A i o tym piszesz po pierwsze dosyć ogólnie, a po drugie tak jakby nieco z zewnątrz, nie osobiście. Trochę tak też mam wrażenie, jakby Ci zwyczajnie nie zależało na gadaniu o rzeczach nieważnych, jakby banały czy też coś, co dla Ciebie jest banałem to były rzeczy nie zasługujące na poświęcenie im czasu. Są to tylko moje wrażenia, odczucia - w żadnym razie nie ocena. Na takich właśnie pierwszych dosyć ulotnych wrażeniach opiera się ten pierwszy kontakt towarzyski. Moje są takie, że rozmawiając z Tobą wszystkie informacje o Tobie, tym co lubisz i czego nie, co Cię bawi, a co irytuje - musiałabym wyciagać z Ciebie metodą licznych pytań, a to na poziomie pierwszego czy początkowego kontaktu mocno może zniechęcić. Przypomina przebijanie się przez kolejne mury i w końcu człowiek czuje się czymś w rodzaju śledzczego, zaczyna mieć wrażenie własnej nietaktowności czy nadmiernej ciekawości i włażenia Ci z butami w życie osobiste.
Spójrz zresztą na swoją wypowiedź pt. mój ulubiony bohater książki. Ujawniłeś że wracasz do książek historycznych celem potwierdzenia faktów. I że ewentualnie z bohaterow literackich to bliski jest Ci Raskolnikow, ale się z nim nie utożsamiasz. I teoretycznie z tego pierwszego to mógłbyś pokazać siebie jako wielbiciela dzieł historycznych, zapewne jakiegoś okresu. Ale ... zamiast tego otrzymujemy informację o Tobie, ktora tak naprawdę towarzysko nie jest informacją. "Dotyczy to głównie książek opisujących różne sprawy historyczne". I jako Twoja potencjalna rozmówczyni nie wiem, czy celować w rozmowie w starożytny Rzym czy w Wojny Opiumowe czy może w bitwę na Łuku Kurskim lub coś zupełnie innego. Tym samym nie dałeś mi punktu zaczepienia do kontynyacji, takiego spontanicznego. Za to "zmuszasz" do zadania następnego pytania - jakie książki historyczne Cię interesują. Czyli - piłeczka w moim ogródku. Na poziomie luźnej konwersacji w okolicach trzeciej takiej sytuacji, że jak nie zapytam to się nie dowiem nic, po prostu się zniechęcam. Bo człek leniwy bywa. A mogłbyś teoretycznie pociągnąć w kierunku "historia jako moje hobby". Ewentualnie wolę historyczne niż fikcje wszelakie, ponieważ...(wpisz dowolne). Bądź dowolnym innym związanym z książkami historycznymi, wiedzą historyczną, niechęcią do fikcji literackiej, ciekawostkami historycznymi - tu jest masa sposobów na rozwinięcie, ale rozmówca za Ciebie tego nie zrobi. Raskolnikow - na poziomie luźnej rozmowy towarszyskiej weź pod uwagę, że rozmówca z dużym prawdopodobieństwem nie ma pojęcia, kto ten Raskolnikow zacz i wlaściwie co oznacza że sie z nim nie identyfikujesz :) i rzecz jasna z rozmowy o bohaterze literackim, o którym nie ma pojęcia - zwieje, żeby na durnia nie wyjsć, nie czuć jak zgaszony niedouk na przykład... Piszesz dalej "znam wiele sympatycznych postaci z różnych książek" - no towarzysko to jest informacja pusta. Bo ponownie nie dajesz szansy rozmówcy na nic innego niż zadanie kolejnego pytania. Sympatyczny czyli jaki? Różnych książek czyli jakich? Wybór ma ten Twój potencjalny rozmówca dosyć duży - ma celować w Dostojewskiego czy w Agathę Christi, Joyce'a, Kochanowskiego czy Llosę, a jeśli Llosa to też "Miasto i psy" czy "Pantaleon i wizytanki"? Jak znam luźne rozmowy towarzyskie to jeśli trafi z pierwszego podejścia przynajmniej w okolice Twoich upodobań literackich i na dodatek są mu one jakoś tam bliskie - jest szansa na jakąś rozmowę. Ale jeśli spudłuje, co jest bardziej prawdopodobne - dalej drążył nie będzie.
Nietypowcu, nie wiem czy Ci te moje jak najbardziej osobiste wrażenia jakkolwiek pomogą w jakimś spojrzeniu na siebie od innej strony...ale zaszkodzić mam nadzieję nie zaszkodzą. W końcu są to li tylko pewne odczucia całkiem obcej, acz programowo życzliwej Sansevierii. Ktora była bardzo nieśmiałą dziewczynką, ale od lat akurat w sferze kontaktów społecznych problemów nijakich nie odczuwa. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Abssinth » 17 maja 2011, o 12:46

Sansevieria - pieknie to ujelas :)
wszystko to, do czego ja sie zbieralam, ale sie nie zebralam :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sansevieria » 17 maja 2011, o 13:12

:) Pozwoliłam sobie rozwinąć Twoją celną a lakoniczną koncepcję po prostu. Bez oporów przyznaję, że mnie zainspirowałaś. Właśnie tym jednym zdankiem o braku emocji...no praca zespołowa nam znaczy wyszła :D Ciekawe co na to Nietypowy.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Dorku » 17 maja 2011, o 14:22

Widzisz nietypowiec jak spory krąg wokół ciebie się tworzy i to otwarty całkiem... ;)

Podobnie jak Sans.. uważam, że brak widocznego zaangażowania z Twojej strony. Tłumaczyć mogę to tak: odpowiadając na pytanie zużywasz chwilowo swój potencjał, odpowiesz i robi Ci się pustka w głowie... znam takie stany. Albo co gorsze uważasz, że nie ma co się bardziej produkować, bo i tak zrobiłeś sporo ... tak czy inaczej deficyt zaangażowania jak ta la la...

Jak tak sobie poczytałam co tu piszesz, jak odpowiadasz, to w moim odczuciu masz jednak problem z poczuciem własnej wartości, może nieuświadomiony, ale masz... Zamiast tego dostrzegam objawy wysokiego mniemania o sobie, co nijak się ma do poczucia własnej wartości, a raczej jest jej zaprzeczeniem. Nie czuj się napadany , czy oceniany, takie mam przemyślenia tylko na podstawie tego co napisałeś, a zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to pełen obraz człowieka...

Prosiłeś o wskazówki...ja na Twoim miejscu przemyślałabym sobie to lubienie, jak to jest u Ciebie z tym. Czy czujesz w ogóle co znaczy lubić coś/kogoś?
Potem z uporem maniaka namawiam na uświadomienie sobie swojego stosunku do siebie samego... coś mi wygląda, że nie do końca masz to przerobione, jakbyś stał z boku swojego własnego życia....nie masz takich odczuć?

Nie ma prostych instrukcji jak do nauki pływania, więc tym bardziej nie są to kwestie łatwe... Z własnego doświadczenia wiem, że trzeba bardzo chcieć, potem wiedzieć jak, potem wiedzieć co robię źle, dlaczego robię źle.... itd, itp...

Pracuję w branży, gdzie kontakt i relacja z ludźmi to podstawa, od tego zależy, czy masz na chleb, czy głodujesz.... Kiedyś nawet słuchać nie chciałam o takim zajęciu, uważając, że absolutnie się do tego nie nadaję.... dziś zajmuję się najtrudniejszymi przypadkami i odnoszę sukcesy. Czyli jak widzisz można :)
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez nietypowiec » 17 maja 2011, o 14:52

Sansevieria napisał(a): Spójrz zresztą na swoją wypowiedź pt. mój ulubiony bohater książki. Ujawniłeś że wracasz do książek historycznych celem potwierdzenia faktów. I że ewentualnie z bohaterow literackich to bliski jest Ci Raskolnikow, ale się z nim nie utożsamiasz. I teoretycznie z tego pierwszego to mógłbyś pokazać siebie jako wielbiciela dzieł historycznych, zapewne jakiegoś okresu. Ale ... zamiast tego otrzymujemy informację o Tobie, ktora tak naprawdę towarzysko nie jest informacją. "Dotyczy to głównie książek opisujących różne sprawy historyczne". I jako Twoja potencjalna rozmówczyni nie wiem, czy celować w rozmowie w starożytny Rzym czy w Wojny Opiumowe czy może w bitwę na Łuku Kurskim lub coś zupełnie innego.


Ale zaraz zaraz... Wy nie uprzedzaliście mnie, że tutaj mamy pozorować rozmowę towarzyską. Gdyby tak było, to wtedy bym mówił więcej o swoich zainteresowaniach i pytał o Wasze. Ale myślałem, że rozmawiamy tutaj o czym innym, więc Wasze pytania o historię odebrałem tak, jakbym przyszedł do lekarza skarżyć się na ból gardła, a on zmienił temat na bitwy historyczne.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Abssinth » 17 maja 2011, o 15:32

Wy nie uprzedzaliście mnie, że tutaj mamy pozorować rozmowę towarzyską


pozorowac? tu nie pozorujemy, tu po prostu rozmawiamy. To forum, miejsce spotkan ludzi, a nie jakis sztuczny twor.
Rowniez, nie jestemy psychologami, ktorzy znaja odpowiedzi na wszystkie pytania.

Nie rozumiem rowniez, dlaczego trzeba Cie uprzedzac, ze rozmowa moze sie zmienic w towarzyska...rozmowa to bardzo plynny twor.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sansevieria » 17 maja 2011, o 15:52

Ale my nie lekarze :), zresztą człowiek idący do lekarza z objawem "uporczywy kaszel" może się dowiedzieć, że jest zarażony pasożytem glisty ludzkiej i to jest kaszlu przyczyna, i nie laryngolog mu potrzebny... Każdy z nas z jakiejś strony patrzy i coś tam widzi. Oraz się dzieli. Dorku Ci pisze od strony bardziej psychologicznej, że samoocena, poczucie własnej wartości itpd. Mądrze pisze to co ja się będę powtarzać. Ale tak przy okazji niejako Twoje tu wypowiedzi zahaczyły też o tematy typowe dla rozmów towarzyskich, przypuszczamy obie z Abssinth że podobnie jak tu z nami rozmawiasz też w sytuacjach towarzyskich i jeśli tak, to coś w tym nam się dostrzegło. Jesli się mylimy, to cóż - ludzka rzecz. A jesli się nie mylimy to jest to coś, co potencjalnie jest do korekty.
Wbrew pozorom to moim zdaniem w każdej rozmowie dajemy się jakoś poznać. Również u psychologa jeden klient mówi dużo, drugi wręcz przeciwnie - milczy i słowa nie umie wydusić z siebie. I terapeucie to o nim coś tam mówi. Albo właśnie odpowiada dokładnie na zadane pytanie i ani słowa od siebie z własnej inicjatywy.
Dla mnie teraz pokazało sie, w jaki sposób odebraleś nasze pytania o historię - a przecież pytanie pozostaje pytaniem. Było proste niczym temat wypracowania w podstawówce - z jakim bohaterem literackim się utożsamiasz. Jak ktoś zaklasyfikuje i ustawi sobie takie proste pytanie - to już sprawa tego ktosia. Tu - Twoja. Na to samo pytanie Abssinth o ulubionego bohatera literackiego ja bym inaczej odpowiedziała. Nie lepiej, inaczej. Inaczej też zapewne każdy z forumowiczów. Ty odpowiedziałeś akurat tak - nawiązując do określonej postaci literackiej i informując nas ogólnikiem o tym, że wielu jest Twoim zdaniem sympatycznych bohaterów literackich - też coś o sobie powiedziałeś. Nie wprost.
Jeśli człowiek chce coś zmienić w relacjach społecznych to są dwie jakby warstwy tego. Pierwsza to tzw. umiejętnosć prowadzenia towarzyskiej rozmowy. Wyuczalna. Nie dająca jednak uczucia jakiegoś stopnia bliskości, takie całkiem "po wierzchu" gadanie, adekwatne do okoliczności. Uprawiane zresztą pasjami przez różne tzw. "dusze towarzystwa". Jedni tę umiejętność mają łatwo dostępną, inni muszą się podszkolić.
Druga sprawa to umiejętność wchodzenia w bliższe relacje - znajomość, przyjaźń. Tu już trzeba odsłaniać siebie, mniej czy bardziej. Jesli człek tego nie czyni, znaczy blokada jakaś jest.
Tak w kwestii blokad to zwykle szuka się ich w dzieciństwie. na razie napisałeś że masz dobre relacje z rodzicami. Oraz że w czasie gdy inni ćwiczyli rozmawianie Ty czytałeś. No to pytanie do Ciebie - dlaczego Twoim zdaniem tak właśnie było? Bo bardzo oczytane dzieciaki czy nastolatki potrafią być niezmiernie towarzyskimi osobami. Czyli - masz jakiś pomysł czemu byłeś nietowarzyskim dzieckiem?
A poza tym my nie pozorujemy rozmowy towarzyskiej - po prostu rozmawiamy z nowym forumowiczem, Nietypowym :) Temat który poruszyłeś jest obszerny nad wyraz.
Abssinth - znowu mnie inspirujesz :) Może Nietypowy w tym masz kłopot, że rozmowa jest płynnym tworem i że nie jest zwykle na "jakiś temat", no chyba że to egzamin jest. Że nie da się uprzedzić: a teraz będziemy prowadzili konwersację towarzyską na temat pogody, a potem "dzyń-dzyń" będziemy rozmawiali o sposobach walki z depresją, "dzyń -dzyń" dzielimy się wspomnieniami z dzieciństwa itd, itd...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez nietypowiec » 17 maja 2011, o 16:38

Sansevieria napisał(a): Oraz że w czasie gdy inni ćwiczyli rozmawianie Ty czytałeś. No to pytanie do Ciebie - dlaczego Twoim zdaniem tak właśnie było? Bo bardzo oczytane dzieciaki czy nastolatki potrafią być niezmiernie towarzyskimi osobami. Czyli - masz jakiś pomysł czemu byłeś nietowarzyskim dzieckiem?


Z przyczyn raczej logistycznych. Mieszkałem daleko od pozostałych i tylko dojeżdżałem do szkoły, a po szkole zaraz odejżdżałem do domu. Tymczasem inni spotykali się również po szkole i w szkole rozmawiali o tym, co wczoraj razem robili po szkole. Tak więc ja nawet będąc z nimi w szkole, nie miałem z nimi wspólnych tematów, bo nigdy nie byłem z nimi po szkole.

A jeśli chcecie sprawdzić moje zdolności do rozmowy, to chętnie, ale raczej nie przez neta, tylko na żywo, bo przez neta nie widać całości zachowania.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Sansevieria » 17 maja 2011, o 16:55

Przez neta nie widać całości niczyjego zachowania, naszego też :D ja na przykład w naturze mam bardzo żywą mimikę i gestykulację. A poza tym jesli piszesz, że masz problemy w relacjach towarzyskich to logiczne że próbujemy z tego co piszesz coś wywnioskować i jakoś Ci pomóc. Nie jest to bynajmniej egzamin żaden. Natomiast trochę możesz się czuć jak "obiekt badany", no ale w końcu zgłosiłeś zapotrzebowanie na nasze pomysły to siłą rzeczy musimy jakoś Cię poznawać.
Logistyczne przyczyny absolutnie mi nie wystarczają. Rozumiem że to, co napisałeś dotyczy okresu szkoły podstawowej przede wszystkim. No ale nawet dzieci mieszkające w miejscach odludnych bywają społecznie niesamowicie rozwinięte... A to co piszesz to tak mi patrzy, jakbyś nie miał szans na jakiekolwiek zajęcia dodatkowe, jakby Twój dom rodzinny był zamknięty na ludzi czy jak? No sytuacja dziecka "ja i oni" to wymaga czegos więcej niż tylko że dziecko ma daleko do szkoły. Rodzice mieszkający w oddaleniu zwykle albo jeżdżą razem z dziećmi na wizyty, albo te dzieci wożą do innych dzieci, albo je sobie wzajem "podrzucają" (jedna rodzina drugiej)na noc czy weekekd, jak dzieci nieco starsze, jest coś takiego jak życie rodzinne też, niekiedy nudne oraz męczące ale też są to okazje do kontaktów z ludźmi. Czemu tak opisujesz swoje dzieciństwo, jakbyś tylko w szkole w ogóle miał okazję z kimś prócz rodziców rozmawiać? Tak było?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Abssinth » 17 maja 2011, o 16:58

Tymczasem inni spotykali się również po szkole i w szkole rozmawiali o tym, co wczoraj razem robili po szkole. Tak więc ja nawet będąc z nimi w szkole, nie miałem z nimi wspólnych tematów, bo nigdy nie byłem z nimi po szkole.


czyli, Twoi szkolni koledzy rozmawiali TYLKO I WYLACZNIE o tym, co robili razem po szkole? NIGDY na tematy typu - film w kinie/telewizji, fajna/glupia ta nauczycielka, chcialbym miec psa/moj pies zrobil to, a moj tamto, kurcze jak ja sie nie przygotowalem na ta klasowke, komiks, ksiazka, muzyka, wymienianie sie plytami/kasetami, etc etc etc?

A jeśli chcecie sprawdzić moje zdolności do rozmowy

ale my niczego nie sprawdzamy - po prostu rozmawiamy, aczkolwiek majac swiadomosc, ze przyszedles tutaj w sprawie problemu z komunikacja, analizujemy sposob wypowiedzi. W celu takim, zeby zwrocic Twoja uwage na cechy, ktore (jesli podobne lub te same cechy ujawniaja sie w rozmowie), moga przyczyniac sie do wyzej wymienionych problemow.

*napisalam wyzej 'my' - ja nie sprawdzam (mowie za siebie ku klarownosci)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Sansevieria » 17 maja 2011, o 17:00

Pisz przez "my" spokojnie, ja też nie sprawdzam :D
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez nietypowiec » 17 maja 2011, o 21:51

Sansevieria napisał(a): jakby Twój dom rodzinny był zamknięty na ludzi


Tak było. Moja rodzina nie utrzymywała z nikim kontaktów.

Abssinth napisał(a): NIGDY na tematy typu - film w kinie/telewizji, fajna/glupia ta nauczycielka, chcialbym miec psa/moj pies zrobil to, a moj tamto, kurcze jak ja sie nie przygotowalem na ta klasowke, komiks, ksiazka, muzyka, wymienianie sie plytami/kasetami, etc etc etc?


Na takie tematy czasem też. Ale na takie tematy też rozmawiali chętniej z tymi kumplami, których lepiej znali również spoza szkoły.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 438 gości