moja aspołeczność

Rozmowy ogólne.

Postprzez oliwia » 15 maja 2011, o 20:55

A czy pracowałeś nad nawiązaniem tej relacji poświęcając ludziom wystarczająco dużo czasu?
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez nietypowiec » 15 maja 2011, o 21:10

Nie rozumiem, co dokładnie masz na myśli? Często mam dużo wolnego czasu, nawet cały dzień, ale nie mam z kim się spotkać. A nawet, jeśli kogoś znajdę, to ja mam dużo wolnego czasu, ale ta druga osoba np. tylko godzinę. Więc raczej problemem nie jest to, że ja innym osobom poświęcam za mało czasu, tylko że one mnie poświęcają mało albo (zwykle) w ogóle nie chcą mi go poświęcić, bo wolą się spotkać z kim innym.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez oliwia » 15 maja 2011, o 21:25

Przepraszam, nie sprecyzowałam pytania. Po prostu wydaje mi się, że żeby przełamać swoją nieśmiałość, aspołeczność i nauczyć się nawiązywać poprawne kontakty z innymi trzeba czasu, trzeba poznać ludzi, w jakimś stopniu przyzwyczaić się do nich i otworzyć. Szczerze powiedziawszy ja się często zmuszam do tych spotkań ze znajomymi chłopaka, bo mam nadzieję, że w końcu złapię z nimi poprawny kontakt, wymyśliłam sobie, że muszę im poświecić czas (nawet na siłę) żeby zacząć traktować jak "swoich." Czy Ty też myślałeś nad takim rozwiązaniem?
Moi znajomi też często nie mają dla mnie czasu, bo zwykle mają więcej obowiązków niż ja, ale się nie zniechęcam, bo ich po prostu potrzebuję. Może czasem trzeba być nachalnym żeby ktoś Cię na tym świecie zauważył?
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez nietypowiec » 15 maja 2011, o 21:35

oliwia napisał(a): Po prostu wydaje mi się, że żeby przełamać swoją nieśmiałość, aspołeczność i nauczyć się nawiązywać poprawne kontakty z innymi trzeba czasu, trzeba poznać ludzi, w jakimś stopniu przyzwyczaić się do nich i otworzyć. Szczerze powiedziawszy ja się często zmuszam do tych spotkań ze znajomymi chłopaka, bo mam nadzieję, że w końcu złapię z nimi poprawny kontakt, wymyśliłam sobie, że muszę im poświecić czas (nawet na siłę) żeby zacząć traktować jak "swoich." Czy Ty też myślałeś nad takim rozwiązaniem?


Kolegów ze szkoły czy studiów też widywałem przez wiele lat codziennie, a jednak zawsze pozostali dla mnie tak obcy, jak przechodnie na ulicy. Może z wyjątkiem kilku osób, których imiona poznałem i wziąłem od nich nr. telefonów, ale i z nimi nie udało mi się nawiązać żadnej głębszej relacji. Tak więc chyba samo długie wspólne przebywanie niczego nie załatwi.

oliwia napisał(a): Może czasem trzeba być nachalnym żeby ktoś Cię na tym świecie zauważył?


Kiepski pomysł. Niedawno jedna dziewczyna zerwała ze mną znajomość, bo stwierdziła właśnie, że jestem zbyt nachalny - i to wcale nie dlatego, żebym ją ciągnął do łóżka, tylko po prostu kilka dni pod rząd pytałem ją mailem, czy dzisiaj ma wolny czas na spotkanie.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez oliwia » 15 maja 2011, o 21:39

A jest chociaż jedna osoba na tym świecie, w obecności której czujesz się swobodnie?
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez nietypowiec » 15 maja 2011, o 21:49

Ja przy bardzo wielu ludziach czuję się swobodnie - tzn. nie czuję żadnej tremy przed wypowiedzią, ale nie wiem, co powiedzieć, bo nie rozumiem, o czym pozostali rozmawiają. A nawet, kiedy ja coś wtrącę do rozmowy, to inni nie odnoszą się do tego. Nawet na forach internetowych tak bywa - dodam jakiś wspis od siebie, a inni jakby w ogóle go nie widzieli, bo dalej odnoszą się tylko do wpisów innych użytkowników.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Dorku » 15 maja 2011, o 22:00

Przynajmniej na jednym forum jest inaczej, co nie?

Zrozumieć siebie - mogę, ale polubić samego siebie? Dla mnie brzmi to tak, jakby ktoś sam się podniecał swoim nagim ciałem Very Happy


Rozróżnijmy: podniecanie się, to nie jest lubienie, w podniecaniu bierze udział głównie nasza fizyczność, lubienie to bardziej złożone zjawisko. Lubienie jest niemożliwe bez akceptacji. Celowo nie rozwinę, po pierwsze żeby się nie wymądrzać, a po drugie dlatego, że do pewnych prawd trzeba dojść samemu tylko po to, by były nasze własne.
Na własnych plecach przerobiłam to, że wszystko zaczyna się od nas samych.

A ja mam wrażenie, że wcale nie czekają, ba! robią to koło takie ściśnięte, że właśnie mam problem, aby tam wejśc w celu lepszego słyszenia rozmowy.


Właśnie, Ty masz wrażenie, ale to jeszcze nie znaczy, że nasze wrażenia są tożsame z rzeczywistością. Też miałam kiedyś takie wrażenie, że jestem nierozumiana, że nikt nie potrzebuje mojego towarzystwa... dziś wiem, że bym była rozumiana, to po pierwsze muszę tego chcieć, po drugie nie bać się, a po trzecie umieć przedstawić swoje racje w sposób możliwy do przyjęcia przez innych. Dopiero reszta zależy od innych....

Bo nie mam już jak się dopchać Laughing A jeśli nawet się dopcham, to nie rozumiem, o czym jest mowa - co pewien czas wszyscy wybuchają śmiechem, a ja nie usłyszałem żadnego dowcipu. Confused


Jakbym czytała o sobie sprzed wielu lat.... dziś wiem, że by to się skończyło przynajmniej częściowo potrzebny jest długi proces samopoznania, samoakceptacji...
Wiesz, ja nie korzystałam z żadnych terapii, poza autoterapią, pewnie dlatego zajęło mi to bardzo dużo czasu, ale jestem dowodem na to, że jest to możliwe.
Możesz skorzystać z pomocy terapeuty, albo zacząć pomagać sobie sam ( w zasadzie już zacząłeś to robić ;) )
Służę pomocą w miarę swoich niewielkich możliwości....

pozdrawiam niedzielnie - D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez oliwia » 15 maja 2011, o 22:15

nietypowiec... rozumiem Cię, bo też tak mam często. A może poszedłbyś na jakiś kurs czy rozmowę ze specjalistą?
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez nietypowiec » 15 maja 2011, o 22:28

Dorku napisał(a):Przynajmniej na jednym forum jest inaczej, co nie?


Co fakt to fakt :)

Dorku napisał(a): Rozróżnijmy: podniecanie się, to nie jest lubienie


Wiem. Swojego psa lubię, chociaż nie przypomina ładnej dziewczyny :) Ale nadal nie rozumiem, jak można lubić bądź nie lubić samego siebie? Ja nigdy nie miałem takich myśli sam o sobie, że siebie lubię albo nie.

Dorku napisał(a): dziś wiem, że bym była rozumiana, to po pierwsze muszę tego chcieć, po drugie nie bać się, a po trzecie umieć przedstawić swoje racje w sposób możliwy do przyjęcia przez innych. Dopiero reszta zależy od innych...


Ja nie twierdzę, że inni mnie nie rozumieją. Kiedy coś powiem, to na ogół wszyscy dobrze to rozumieją. Ale nie ciekawi ich to. I, szczerze mówiąc, odwrotne zjawisko też zachodzi, tzn. kiedy ktoś inny przy mnie rozprawia o tym, jak wczoraj na imprezie narzygał do wazonu, to ja to rozumiem, ale mnie to nie ciekawi. A innych ciekawi i wesoło z nim o tym rozmawiają.

Dorku napisał(a): dziś wiem, że by to się skończyło przynajmniej częściowo potrzebny jest długi proces samopoznania, samoakceptacji...


Wydaje mi się, że znam sam siebie. A co do akceptacji, to gdybym akceptował dotychczasowy swój stan, nie chciałbym nic zmieniać. Skoro chcę zmieniać, to logiczne, że nie mogę akceptować teraźniejszości.

Dorku napisał(a): Służę pomocą w miarę swoich niewielkich możliwości...


No to chętnie posłucham, co tam mi radzisz, tylko żeby to były jasne wskazówki :)
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez marie89 » 15 maja 2011, o 23:56

Każdy człowiek szuka przyjaźni... Niby się jej nie docenia.. a jednak...

Relacje są czymś ważnym... co nie oznacza, że jednocześnie prostym. Trzeba się odrobinę postarać... nagimnastykować... nagadać...

i w odpowiednim momencie albo otwierać albo dystansować...

***

Piszesz.. że czasem wydaje Ci sie, że ludzie Cie nie chcą słuchać.. ignorują..

Też to zauwazam czasem w swoim przypadku... Mam kilka dni w roku, gdy dostaje dosłownie "słowotoku" i niesłychanej potrzeby kontaktu... I gdyby ktoś jeszcze chciał wysłuchać co mówię.. ale bywa różnie..

Są chwile gdy chcę zabrać głos,.. ale mówię za cicho.. albo np nikt nie reaguje, bo to nic interesującego... i przestaję się odzywać... Bywa tak... Bywa...


Ale mam znajomych... takich że jestem pewna , że w waznej sprawie wysłuchają.. pomogą.. Ale to kwestia stopniowego poznania i pogłebiania zaufania... Trzeba być wytrwałym...

Najłatwiej jest poznawać innych w szkole, na studiach, w pracy... Ty wspominasz organizacje...

Może po prostu nie natrafiłeś na "swoich" ludzi.. Próbuj dalej.

Do sympatii nikogo zmusić się nie da... ale to też takie spontaniczne zjawisko... Rozwija sie albo nie... Jesli sie rozwija - czasem szybko.. czasem wolniej... Czasem powierzchownie znamy kogoś 10 lat... a potem BUM!

Nie poddawaj się..

Widać, że chcesz cos zmienić... Ale nie siebie więc ok.

Zauwazyłam też, że raczej nie masz zanizonego poczucia wartości.

Więc wytrwałości mogę życzyć.

Na świecie są fajni ludzie... Wystarczy odwagi, troche serca, kilku słów... (rzekła ta, co miast słów poraża uśmiechem i na tym koniec...)

***

A może też spróbować znajomości początkowo mniej bezposredniej? Np fora dyskusyjne, portale społeczniściowe.. Ja w ten sposób (chociaz ja bardziej przypadkiem..) poznałam kilka naprawdę fantastycznych osób... o kilku z tych "kilku" mogę powiedzieć, że są przyjaciółmi...

;)

Pozdrawiam

M.

ps: a ta dziewczyna... moze opacznie zinterpretowała Twoje zachowanie...
marie89
 

Postprzez nietypowiec » 16 maja 2011, o 11:29

marie89 napisał(a): Relacje są czymś ważnym... co nie oznacza, że jednocześnie prostym. Trzeba się odrobinę postarać... nagimnastykować... nagadać... i w odpowiednim momencie albo otwierać albo dystansować...


No właśnie, tylko skąd wiedzieć, co gadać i w którym momencie się otwierać, a w którym dystansować? Niby są książki na ten temat, ale jak już powiedziałem, nikt nie nauczył się pływać z pisemnej instrukcji i chyba bycia towarzyskim też się tak nie nauczy.

marie89 napisał(a): Najłatwiej jest poznawać innych w szkole, na studiach, w pracy...


Z jednej strony łatwo poprzez wspólne załatwianie różnych spraw, ale z drugiej strony w takich miejscach jest dość przypadkowe zgromadzenie różnych osób i niekoniecznie muszą być tam takie, które będą do nas pasować. Poza tym można się obawiać kompromitacji przed ludźmi, z którymi będziemy musieli potem nadal przebywać. Właśnie dlatego jakiś podręcznik przełamywania nieśmiałości zalecał zagadywanie obcych osób na ulicy, argumentując, że prawdopodobnie już nigdy później ich nie spotkamy, więc nie musimy się bać, co sobie o nas pomyślą i co nasz temat powiedzą innym. Zgadzam się z tym i sam robiłem takie ćwiczenia z obcymi osobami na ulicy, zdobywając nawet nr telefonów kilku bardzo pięknych dziewczyn - zapewne zrobiło na nich wrażenie, że odważyłem tak zagadnąć na ulicy, ale jednak potem wyszło szydło z worka, czyli mój brak umiejętności towarzyskich.

marie89 napisał(a): (rzekła ta, co miast słów poraża uśmiechem i na tym koniec...)


W sumie dziewczynom to często wystarczy. :D

marie89 napisał(a): A może też spróbować znajomości początkowo mniej bezposredniej? Np fora dyskusyjne, portale społeczniściowe.


No toż właśnie jestem tu! :P

marie89 napisał(a): a ta dziewczyna... moze opacznie zinterpretowała Twoje zachowanie...


Pewnie się przestraszyła, że dostałem obsesji na jej punkcie, skoro tak codziennie ją pytam o możliwość spotkania, a ja po prostu się nudziłem, bo miałem dużo wolnego czasu, a nie miałem też nikogo innego do spotykania się. Druga sprawa, że ponieważ ta dziewczyna na początku przejawiała jakieś nieuzasadnione kompleksy odnośnie swojego wyglądu, to starałem się ją komplementować, więc też mogła wziąć to mylnie za objaw mojego napalenia się na nią.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Abssinth » 16 maja 2011, o 12:07

a czy Ty tak naprawde lubisz ludzi?

co o nich myslisz?

po co chcialbys byc 'w grupie'?

Jak wygladalaby dla Ciebie idealna przyjazn?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez nietypowiec » 16 maja 2011, o 12:31

Abssinth napisał(a):a czy Ty tak naprawde lubisz ludzi?


a Czy Ty lubisz Marsjan? Jak można lubić kogoś, z kim się nie ma kontaktu? :) Niektóe osoby już na pierwszy rzut oka przypadają mi do gustu i chciałbym z nimi więcej przebywać - gdybym przebywał, to pewnie bym je polubił. Ale na razie, skoro rzadko je widzę, to trudno o "lubienie".

Abssinth napisał(a): co o nich myslisz?


Co myślę o ludziach - wszystkich, tak w ogóle?!

Abssinth napisał(a): po co chcialbys byc 'w grupie'?


Bo w samotności coraz bardziej oddalam się od reszty świata.

Abssinth napisał(a): Jak wygladalaby dla Ciebie idealna przyjazn?


Nie wiem, nie mam żadnych szczególnych wyobrażeń w tej dziedzinie.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Abssinth » 16 maja 2011, o 12:42

hmm
zdarza mi sie lubic kogos, kogo tak naprawde nie znam, tylko czasem widze/slysze w grupie, w ktorej jestem, lub na jej obrzezach. Slysze, co ta osoba mowi, widze, jak sie zachowuje w stosunku do innych - wiec nawet jesli nie rozmawiam/przebywam z nimi, to juz i tak ich lubie lub nie.
Poza tym, ogolnie, lubie ludzi - uwazam, ze kazdy z nich jest interesujacy na swoj sposob, lubie slyszec i dowiadywac sie wiecej o ludziach.

Co myślę o ludziach - wszystkich, tak w ogóle?!


a tak :)
to pytanie majace na celu odnalezienie Twoich stereotypow.
W sensie - 'faceci mysla tylko o seksie' 'kobiety chca tylko kasy' 'kazdy na tym swiecie mysli tylko o swoim interesie' 'ludzie sa pomocni' 'ludzie zrobiliby duzo wiecej w zyciu, gdyby tylko wiedzieli jak'

jakie Ty masz przekonania na temat ludzi, swiata?


Bo w samotności coraz bardziej oddalam się od reszty świata.


dlaczego oddalanie sie od reszty swiata jest dla Ciebie problemem? dlaczego chcialbys byc 'blizej' swiata?

aaa i jeszcze
Twoj ulubiony bohater literacki/ksiazka? :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez nietypowiec » 16 maja 2011, o 14:53

Abssinth napisał(a): zdarza mi sie lubic kogos, kogo tak naprawde nie znam, tylko czasem widze/slysze w grupie, w ktorej jestem, lub na jej obrzezach. Slysze, co ta osoba mowi, widze, jak sie zachowuje w stosunku do innych - wiec nawet jesli nie rozmawiam/przebywam z nimi, to juz i tak ich lubie lub nie.


Mnie również się tak zdarza, ale nie powiedziałbym w tym przypadku, że "lubię" tę osobę, tylko że "zrobiła na mnie dobre wrażenie". Wydaje mi się, że aby kogoś lubić, to trzeba tę osobę lepiej poznać, niż tylko rzucić okiem.

Abssinth napisał(a): pytanie majace na celu odnalezienie Twoich stereotypow.
W sensie - 'faceci mysla tylko o seksie' 'kobiety chca tylko kasy' 'kazdy na tym swiecie mysli tylko o swoim interesie' 'ludzie sa pomocni' 'ludzie zrobiliby duzo wiecej w zyciu, gdyby tylko wiedzieli jak'


Nie mam takich stereotypów. Ludzie są różni.

Abssinth napisał(a): dlaczego oddalanie sie od reszty swiata jest dla Ciebie problemem? dlaczego chcialbys byc 'blizej' swiata?


Większoś ludzi źle się czuje w izolacji od świata - na tym polega kara więzienia. Ja co prawda mogę "chodzić po wolności", ale nie udaje mi się wejść w relacje z tym światem, tzn. z jego mieszkańcami, jakbym był głuchoniemy. To dosyć frustrujące.

Abssinth napisał(a): Twoj ulubiony bohater literacki/ksiazka? :)


Nie rozumiem, w jakim sensie "ulubiony"?
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 382 gości