moja aspołeczność

Rozmowy ogólne.

moja aspołeczność

Postprzez nietypowiec » 14 maja 2011, o 22:23

Witam,
mam problem z relacjami z ludźmi, a dokładnie: nie umiem nawiązać tych relacji. Moje rozmowy nie prowadzą do powstania żadnej znajomości, którą można by nazwać prywatną czy towarzyską. Chociaż ciągle wyszukuję okazje do poznania nowych osób, np. poprzez dołączanie do różnych zbiorowych inicjatyw, klubów hobbystycznych, to nigdzie tam nie udaje mi się z nikim stworzyć żadnej więzi. Kiedy zbiera się gdzieś towarzystwo, to zawsze w pewnym momencie dostrzegam, że wszyscy stoją w kółku, rozmawiają i śmieją się, a ja zostałem poza tym kółkiem, stoję z boku i nie rozumiem, co czym mowa. Co ciekawe, nigdy też nie mogę zaobserwować momentu, w którym to kółko się tworzy, zawsze widzę dopiero ten moment, w którym ono już powstało, a ja jestem poza nim. Jest to dla mnie bardzo przykre zjawisko, ale jeszcze bardziej martwi mnie niezrozumienie treści rozmowy. Bynajmniej nie wynika to z jakiejś mojej ogólnej głupoty - przeciwnie, wszyscy przyznają, że mam dość bogatą wiedzę z wielu dziedzin. W tym właśnie jednak, jak się zdaje, leży przyczyna problemu: wychowałem się na czytaniu książek, podczas gdy inni rówieśnicy ćwiczyli rozmawianie. Oczywiście mam również za sobą lektury zawierające jakąś wiedzę psychologiczną, która powinna pomóc mi w kontaktach towarzyskich, taka książkowa wiedza pomaga mi jednak tyle, co pisemna instrukcja pływania tonącemu. Nie wiem, jak wybrnąć z tak niekorzystnej sytuacji. Jak już powiedziałem, wchodzenie w nowe środowiska niewiele mi daje, ponieważ wszędzie tam jestem spychany na margines przez wytrawniejszych rozmówców. To zjawisko nie grozi mi wprawdzie, kiedy spotykam się z pojedynczą osobą, ale takie spotkania w cztery oczy (z dziewczynami raczej) też nie budują żadnej relacji ani chęci kolejnych spotkań. Ten brak prywatnych znajomości z ludźmi nie tylko (zapewne) negatywnie wpływa na moją psychikę, ale też pośrednio na gorsze radzenie sobie w załatwianiu różnych spraw życiowych, bo przecież nawet najuczciwsi ludzie wiele rzeczy mogą załatwić tylko "po znajomości".
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Dorku » 14 maja 2011, o 22:47

Witaj, mam wrażenie, że Cię rozumiem...
Jedno pytanie: lubisz siebie?

pozdrawiam - D.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez nietypowiec » 14 maja 2011, o 23:18

Szczerze mówiąc nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Czy samego siebie można lubić albo nie lubić? Na pewno mam jakieś opinie na swój własny temat, zarówno dobre jak i złe, ale trudno mi powiedzieć, żebym samego siebie lubił albo nie lubił.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Abssinth » 14 maja 2011, o 23:22

Co ciekawe, nigdy też nie mogę zaobserwować momentu, w którym to kółko się tworzy, zawsze widzę dopiero ten moment, w którym ono już powstało, a ja jestem poza nim


czy po prostu nie za bardzo koncentrujesz sie na sobie? Na tym, jak wypadniesz, jak sie zachowujesz, co odpowiedziec, jak inni Cie ocenia...i przez to nie dostrzegasz, kiedy inni ludzie, zajeci soba nawzajem, organizuja sie w grupe?

Tez wychowalam sie na ksiazkach...tez przez jakis czas mialam podobne problemy - u mnie bardzo zadzialalo wlasnie koncentrowanie sie na innych, zainteresowanie sie innymi ludzmi, pytanie ich o to, co mysla na dany temat, czym sie interesuja, czy moga opowiedziec wiecej o sobie czy danym zdarzeniu , ktore wlasnie wspomnieli
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Dorku » 14 maja 2011, o 23:31

To czy się lubi siebie jest kluczową sprawą jakie ma się relacje z innymi.

Odkąd zrozumiałam i polubiłam siebie dałam sobie szansę, na to by być polubioną przez innych, tzn, by zauważyć, że inni mnie lubią, że czekają z tym swoim "kołem" kiedy podejdę... że to nie inni tworzą coś poza moim zasięgiem, tylko ja z jakiś powodów nie robię kroku w tę stronę. Taki paradoks, żeby nawiązać jakieś relacje z innymi, trzeba być jakiś relacjach ze sobą. Stąd moje pytanie.
Dorku
 
Posty: 343
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:51
Lokalizacja: Mazowsze-kraina łagodności....

Postprzez nietypowiec » 15 maja 2011, o 00:53

Abssinth napisał(a): czy po prostu nie za bardzo koncentrujesz sie na sobie? Na tym, jak wypadniesz, jak sie zachowujesz, co odpowiedziec, jak inni Cie ocenia


Tak jest rzadko, chyba tylko przy dziewczynie, której chcę się spodobać, ale ogólnie w towarzystwie raczej nie myślę o tym, jakie robię wrażenie, tylko zatapiam się w różnych innych swoich myślach i dlatego jakoś słabiej trzymam kontakt z towarzystwem. Ale trudno mi na siłę wyłączyć własne myślenie i obserwować rozmowę towarzystwa - to mnie szybko męczy, zwłaszcza, że nie rozumiem wiele z tej rozmowy.

Abssinth napisał(a): u mnie bardzo zadzialalo wlasnie koncentrowanie sie na innych, zainteresowanie sie innymi ludzmi, pytanie ich o to, co mysla na dany temat, czym sie interesuja, czy moga opowiedziec wiecej o sobie czy danym zdarzeniu , ktore wlasnie wspomnieli


Też tak robię kiedy mam do czynienia z pojedycznym rozmówcą, ale kiedy jestem w większej grupie, to zagadnięta przeze mnie osoba nie zwraca na mnie większej uwagi, bo woli rozmawiać z kim innym. No przecież nie chwycę kogoś za łeb i nie krzyknę: "Nie patrz na Piotrka! Słuchaj, o co ja chcę cię zapytać!" :twisted:

Dorku napisał(a): Odkąd zrozumiałam i polubiłam siebie


Zrozumieć siebie - mogę, ale polubić samego siebie? Dla mnie brzmi to tak, jakby ktoś sam się podniecał swoim nagim ciałem :D

Dorku napisał(a): zauważyć, że inni mnie lubią, że czekają z tym swoim "kołem" kiedy podejdę


A ja mam wrażenie, że wcale nie czekają, ba! robią to koło takie ściśnięte, że właśnie mam problem, aby tam wejśc w celu lepszego słyszenia rozmowy.

Dorku napisał(a): ja z jakiś powodów nie robię kroku w tę stronę.


Bo nie mam już jak się dopchać :lol: A jeśli nawet się dopcham, to nie rozumiem, o czym jest mowa - co pewien czas wszyscy wybuchają śmiechem, a ja nie usłyszałem żadnego dowcipu. :?
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez Abssinth » 15 maja 2011, o 01:03

hmm

ciezko mi zrozumiec, czego nie rozumiesz :)

cos bardzo podobnego slyszalam o ludziach z syndromem aspergera - taka generalna niemozliwosc dostrzezenia i zrozumienia relacji miedzyludzkich.

jesli chodzi o lubienie siebie - gdybys spotkal czlowieka takiego samego jak Ty, myslisz, ze zakumplowalibyscie sie? Dlaczego tak/nie?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez oliwia » 15 maja 2011, o 10:26

Ja też mam taki problem, a zwłaszcza kiedy jestem wśród znajomych mojego chłopaka. Nie wiem czemu, ale zawsze boję się tych spotkań. Nie chcę żeby chłopak pomyślał, że zamykam się na ludzi, więc zmuszam się do tych spotkań. Czasami jestem z nich zadowolona, czasami średnio. Po prostu oni mają swoje tematy, wspomnienia, a ja jakoś chyba nie wiem czy do nich pasuje...Może potrzeba czasu żeby się przełamać, nie wiem, ale to bardzo uciążliwe...
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez kajunia » 15 maja 2011, o 10:46

Ja też mam podobny problem i też czuję się często w podobny sposób ignorowana, niesłyszana itp.

A masz jakieś inne bliskie relacje z kimkolwiek? Jakiś kumpel, koleżanka, rodzice, rodzeństwo?

Zauważyłam, że im bardziej mi samej zależy na tym żeby być w jakiejś grupie tym mniej ta grupa mnie chce (sądzę, że to trochę działa jak filtr- podświadomie wyłapuję wszystkie możliwe symptomy tego, że ktoś mnie nie chce w swoim towarzystwie)
Avatar użytkownika
kajunia
 
Posty: 517
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 10:14

Postprzez marie89 » 15 maja 2011, o 16:25

---------- 12:00 15.05.2011 ----------

Witaj...


By nawiązać relacje... należy się otworzyć... w mniejszym czy większym stopniu... To wymaga czasu... i nie zawsze jest takie łatwe... To jakich ludzi spotykamy na drodze też jest istotne... Czy mamy z nimi coś wspólnego... jak się przy nich czujemy...


Ja z pewnych względów także mam trudności w nawiązywaniu relacji... czy utrzymaniem ich na określonym poziomie..

Z jednej strony lęki... niskie poczucie własnej wartości... chęć akceptacji...

a z drugiej po prostu taka natura i określone zainteresowania...

Z natury jestem spokojną dziewczyną... dosyć wyciszoną... Są dni, kiedy nie potrzebuję kontaktu... nie potrzebuje mówić zbyt wiele...

Jedni to akceptują.. dla innych przez to jestem obojętna... Tworzy się dystans..

Poza tym jestem domatorką.. Dużo czytam... Nie przepadam za imprezami... plotkami... nie znam się na modzie... Przez taki a nie inny styl życia po prostu czasem nie mam o czym rozmawiać z innymi... bądź też oni ze mną...

Mimo przeciwności staram się poznawać nowych ludzi... staram się zachowywać naturalnie... i może to trwa dłużej niz przeciętnie.. ale jeśli ktos autentycznie chce mnie poznać i się zaprzyjaźnić to mu/jej się uda...


Tak więc, nie poddawaj się.. Staraj się poznawać ludzi.. zachowywać naturalnie... i nie przejmować się porażkami, które tak naprawdę wcale nie są jakieś wielkie... może wręcz dostrzegane tylko przez samego siebie (mnie właśnie ktoś to zarzucił... że dostrzegam wyimaginowane problemy i wyolbrzymiam swoje wady... a tak naprawde jest wiele osób wg których jestem wartosciową dziewczyną i nie powinnam sie zmieniać... )


Powodzenia.

Trzymam za Ciebie kciuki

---------- 16:25 ----------

Znalazłam ciekawą ksiazkę..

Ja - ty - my : psychologiczne możliwości ulepszania kontaktów międzyludzkich
Jerzy Mellibruda
marie89
 

Postprzez nietypowiec » 15 maja 2011, o 17:05

Abssinth napisał(a): gdybys spotkal czlowieka takiego samego jak Ty, myslisz, ze zakumplowalibyscie sie? Dlaczego tak/nie?


Trudno przewidzieć. Czasem spotkałem ludzi w jakiś sposób podobnych do mnie, ale te kontakty były tak krótkie, że nie zdążyliśmy się zakumplować. Na pewno było mi łatwiej się dogadać z ludźmi podobnie myślącymi, ale też z drugiej strony, czułem, że jeżeli oni mają identyczne problemy do mnie, to też w niczym mi nie pomogą. To tak, jakby jeden głodny pytał drugiego głodnego, czy nie ma trochę zbędnego jedzenia. :)

oliwia napisał(a):Ja też mam taki problem, a zwłaszcza kiedy jestem wśród znajomych mojego chłopaka .


Skoro jednak masz chłopaka, to umiesz jakoś nawiązywać relacje :wink:

kajunia napisał(a): A masz jakieś inne bliskie relacje z kimkolwiek? Jakiś kumpel, koleżanka, rodzice, rodzeństwo?


Rodziców mam i z nimi gadam bez większych problemów; rodzeństwa nie mam. Kumpli i koleżanek, jak już pisałem, również nie mam.

marie89 napisał(a): Dużo czytam... Nie przepadam za imprezami... plotkami... nie znam się na modzie... Przez taki a nie inny styl życia po prostu czasem nie mam o czym rozmawiać z innymi... bądź też oni ze mną...


A to też pasuje do mnie.

marie89 napisał(a): ale jeśli ktos autentycznie chce mnie poznać i się zaprzyjaźnić to mu/jej się uda...


Ale mnie raczej nikt nie chce poznać.

marie89 napisał(a): Tak więc, nie poddawaj się.. Staraj się poznawać ludzi..


Szczerze mówiąc, już nie mam pomysłu, gdzie ich poznawać. Bo kiedy zapisuję się do różnych organizacji itp., to jak wspominałem, niewiele to daje. Jestem tam formalnie członkiem, ale nie powstaje żadna więź.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez oliwia » 15 maja 2011, o 17:17

nietypowiec, jakieś tam relacje potrafię nawiązywać... ale widzę, że innym przychodzi to z większą łatwością i swobodą...
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez nietypowiec » 15 maja 2011, o 20:04

No a jak nawiązujesz te relacje? I po czym poznajesz, że powstała już jakaś relacja?
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Postprzez oliwia » 15 maja 2011, o 20:40

Jak nawiązuję te relacje? Przede wszystkim staram się być w dobrym nastroju przed tymi spotkaniami, staram się uśmiechać i być po prostu miła. Ale czuję, że w przypadku znajomych chłopaka nie ma jeszcze między nami jakieś więzi, nie mamy wspólnych tematów... Szczerze powiedziawszy w relacjach z innymi ludźmi nie mam aż takich problemów... potrafię się śmiać, żartować, gadać o głupotach... a z nimi nie do końca i sama nie wiem z czego to wynika.
Po czym poznaję, że powstała już jakaś relacja? Przede wszystkim po tym, że dobrze czuję się w towarzystwie tych osób, mogę z nimi rozmawiać o czymkolwiek, nie martwię się czy mnie lubią czy nie, chcę z nimi przebywać.
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez nietypowiec » 15 maja 2011, o 20:51

oliwia napisał(a): Po czym poznaję, że powstała już jakaś relacja? Przede wszystkim po tym, że dobrze czuję się w towarzystwie tych osób, mogę z nimi rozmawiać o czymkolwiek, nie martwię się czy mnie lubią czy nie, chcę z nimi przebywać.


No to ja nigdy nie przeżyłem takiego uczucia.
nietypowiec
 
Posty: 40
Dołączył(a): 14 maja 2011, o 21:54

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 525 gości

cron