On nie chce mieć dzieci

Problemy z partnerami.

Postprzez Sinusoida » 9 maja 2011, o 21:19

Monia0107 napisał(a):Sinusoida i Renatawrocław a czy Zadająca pytanie wie co chłopak widział na obozie?
może dzieci chore,okaleczone,odrzucone przez rodziców lub nie wychowane przez rodziców z róznych tragicznych powodów???????????
a może chłopak nie jest bezpłodny bo kto to bada przed problemem, mógł byc na coś chory i ma podejrzenie lub ... w rodzinie były choroby dziedziczne i DLATEGO NIE CHCE MIEĆ DZIECI????????????
dla mnie b.dojrzały chłopak...ale czy to miłość czy egoizm?
a jeśli dziecko to dla Ciebie (wielu z nas) podstawa udanego związku to po prostu .... rozmowa i nie ma co przekonywać że życie nie przewraca się do góry ale czasem tylko zmienia się życie matki tata dalej wypoczywa- skąd w książeczkach dla dzieci tata w łapciach przed tv a matka tyra?????

może być gorzej facet chce dziecka bardzo stara sie nawet leczy a później nie zajmuje sie nim i unika przebywania w domu

co gorsze?


Powiem tak. Nie widzę powodu, dla którego miałabym teraz gdybać, co też facet ów myśli czy czuje, przeżył itd. Opieram się na tym, co zostało powiedziane. Jeśli on ma jakiś problem i tego nie wyraża, no to o jakiej dojrzałości i w ogóle umiejętności komunikacji my tu mówimy? Żadnej... Lubię klarowne sytuacje. I być może, ze względu na własne doświadczenia, nie interesuje mnie: a może to a może tamto. Albo facet siada i kawa na ławę o co kaman albo nie. I ja nie widzę powodu zaprzątania sobie głowy domysłami i próbami usprawiedliwienia go. Ale podkreślam - to moja opinia, niewątpliwie skażona dużym subiektywizem... No jednak Nietzsche dobrze powiedział, że źródłem każdego systemu filozoficznego jest biografia jego twórcy...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez caterpillar » 9 maja 2011, o 22:31

---------- 22:30 09.05.2011 ----------

Cat wiem taki komrpomis to cudowna sprawa, chodzi mi o to że nawet w takich przypadkach niektóre pary nie wytrzymują próby, nie zawsze jest tak kolorowo że jeden drugiego wspiera:( smutne ale prawdziwe...a co dopiero jak się spotka dwóch gdzie jeden chce a drugi nie...


mnie sie wydaje ,ze malo kto ma w zyciu kolorowo..no tak juz jest,ze musimy sie natrudzic jedni z tym drudzy z tamtym.

a co do ostatniego zdania..no wlasnie zostaja dwa wyjscia
albo mowimy sobie dowidzenia albo szukamy polsrodka jesli to mozliwe.

ktos ma prawo nie chciec dziecka inny ma prawo chciec i teraz musza tak zrobic ,zeby bylo im w zyciu dobrze.

jesli dla mnie priorytetem jest maz w domu to nie bede wychodzila za marynarza.

---------- 22:31 ----------

:shock: a co to?!! wersja dla niedowidzacych ? :oops:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 10 maja 2011, o 07:57

Bianka napisał(a):No inna Ewko bo kobieta która pragnie dzieci a ma ich nie mieć bo ma faceta który nie chce to co innego niż kobieta bezpłodna, na to nie ma wpływu...

Ale ta kobieta ma możliwość decydowania o tym, czy z tym mężczyzną chce być, czy nie chce. Pragnienie bycia z nim może być większe od pragnienienia posiadania dziecka. Lub odwrotnie. To ona podejmuje decyzję i o to mi właśnie idzie, że nic nie dzieje się "z automatu".

Bianka napisał(a):ogólnie jakby czuł się taki facet patrząc na swoją kobietę która aż tak się ugina i jest nieszczęśliwa??

No nie wiem... jeśli już ugięłaby się, to raczej musiałaby to być w pełni świadoma decyzja z jej konsekwencjami - odpada w tym momencie "nieszczęśliwa". A jeśli ma się ugiąć i obnosić tym nieszczęściem, to już niech się lepiej nie ugina, bo to całkiem bez sensu byłoby.

Bianka napisał(a):może właśnie w imię miłości nie chciałby jej tego robić, tego pozbawiać??

Jasne. On też ma prawo wyboru i decyzji.

Bianka napisał(a):byłoby to możliwe tylko w przypadku przekonania jednej ze stron, ale przekonania naprawdę...np jedna ze stron stwierdza w sumie czemu nie...

To ja o takim czymś właśnie cały czas myślę, ale może nie umiem się wypowiedzieć.

Bianka napisał(a):Jeszcze mi się nasuneło że w sytuacji kiedy np jedna strona miała silną potrzebę posiadania potomstwa, druga też ale okazała się być bezpłodna, prędzej czy pozniej może nadejść kryzys i rozstanie...

Życie pokazuje, że kryzysy i rozstania nie potrzebują aż tak wielkich powodów.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Maui » 11 maja 2011, o 14:30

Ja nie wiem, czy moja chęć bycia z nim jest większa od chęci posiadania dzieci. Teraz jestem jeszcze na tyle młoda, że mój instynkt macierzyński jest, ale nie potrafię ocenić jak bardzo duży. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć "ok, zrezygnuję z dzieci", bo biorąc pod uwagę moją aktualną sytuację życiową (ekonomiczną, edukacyjną, psychiczną) to nie chcę ich mieć teraz. Lecz widzę jak z roku na rok on się powiększa. Z drugiej strony jestem do mojego faceta bardzo przywiązana i bardzo go kocham. Widzę jak nasz związek się rozwija. Nie chcę tego stracić, dlatego to jest trudne. Rozmawiałam z nim o tym znowu i doszliśmy do wniosku, że wrócimy do tematu za 2 lata, czyli wtedy kiedy skończę studia. Chyba, że życie pokaże, że trzeba do niego wrócić wcześniej. Co nie zmienia faktu, że boję się tak angażować w ten związek jak do tej pory - nie wyobrażam sobie tego wszystkiego potem burzyć. Cóż, jestem rozdarta. A to wszystko przez to, że nie wiem co będzie w przyszłości - czy mu się odmieni, czy ja będę w stanie się ugiąć - nie mam pojęcia.
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Postprzez caterpillar » 11 maja 2011, o 17:10

wiec zostaja dwa wyjscia

albo zrezygnowac ze zwiazku albo zaryzykowac i poczekac

niektorzy wybieraja tez "przypadkowa" wpadke ale tego nie polecam
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez ewka » 12 maja 2011, o 07:45

caterpillar napisał(a):wiec zostaja dwa wyjscia

No właśnie! Zawsze są conajmniej dwa wyjścia, a "przypadkowe wpadki" też rozwiązują problem. I niekoniecznie kończą się źle.

Maui napisał(a):Z drugiej strony jestem do mojego faceta bardzo przywiązana i bardzo go kocham. Widzę jak nasz związek się rozwija. Nie chcę tego stracić, dlatego to jest trudne.

Jeśli związek się rozwija (i super!) - możliwe jest, że i on sam dorośnie do roli ojca.

Maui napisał(a):A to wszystko przez to, że nie wiem co będzie w przyszłości - czy mu się odmieni, czy ja będę w stanie się ugiąć - nie mam pojęcia.

No cóż... tego nie wie się nigdy. Może więc nie warto dzisiaj martwić się na zapas?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez blanka77 » 12 maja 2011, o 09:55

A mnie przyszło do głowy to, że są ludzie, których ogarnia blady strach na samą myśl o czymś nowym, nieznanym. Uważają z góry, że nie dadzą rady, zawiodą itd. A potem, gdy rzecz staje się faktem dokonanym, zmieniają swoje poglądy o 180 stopni i radzą sobie lepiej niż niejeden przeciętniak.

Może on ma z tym problem?
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez doduś » 12 maja 2011, o 14:43

Mi się bardzo spodobał ten dwuletni kontrakt, do skończenia studiów. I przez te dwa lata nie zaprzątałbym sobie głowy tylk oczerpał z codzienności związku, radości, rozwoju i pracy nad sobą. Warto oczywiście przemśleć sprawę czy okres nie jest zbyt długi na raz i moze go skrócić. Albo wydłużyć. Poza tym mam takie odczucie ,że Maui jest w tej chwili w sytuacji ZERO czyli On nie chce i dąży do JEDEN czyli On chce. Oczywiście jest to sytuacja mocno niekomfortowa, o czym Maui pisze, ale łatwo wyobrazić sobie sytuację odwrotną. Dziś jest JEDEN itemat dzieci zostawiamy "na po ślubie i ustatkowania" czyli np. na 2 lata. A potem siadamy do stołu i nagle w rozmowie okazuje się, że przechodzimy do sytuacji ZERO, bo pod wpływem jakichś doświadczeń chłopak zmienił zdanie. I co wtedy ?
Jaki z tego wniosek wyciągam ja ? Gdybym był na miejscu Maui w sytuacji ZERO to wszedłbm w ten kontrakt starajac się czerpać jak najwięcej przez czas jego trwania. Nawet gdyby na koncu okazało się, że decyduję się odejść ,to i tak odszedłbym dużo bogatszy. Ponadto, w mojej skromnej ocenie sytuacji, uważam, że po obu stronach jest ona mocno ZERO-JEDYNKOWA. Udany związek to moim zdaniem świetny spektakl dwojga aktorów, którzy grają rolę życia ucząc się kompromisów. MOja dojrzałość polega na tym, że z każdej sytuacji zauważam coraz więcej wyjść, No i moja dojrzałość polega również na tym, że liczę się iż mogę stanąć wobec sytuacji, z której wyjście będzie tylko jedno.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez caterpillar » 12 maja 2011, o 16:38

A mnie przyszło do głowy to, że są ludzie, których ogarnia blady strach na samą myśl o czymś nowym, nieznanym. Uważają z góry, że nie dadzą rady, zawiodą itd. A potem, gdy rzecz staje się faktem dokonanym, zmieniają swoje poglądy o 180 stopni i radzą sobie lepiej niż niejeden przeciętniak.


to prawda Blanko sama wiem to po swoim..niby chcial miec dziecka ale chyba bal sie tez troche (zreszta jak ja). My mielismy nieplanowana wpadke ;) i widzialam ten blady strach na jego twarzy ale jak sie juz dziecko urodzilo siwietnie sobie radzil od poczatku.

bywa i tak ,ze zagorzaly przeciwnik lepiej sie sprawdzi niz ten co deklaruje ,ze bedzie super tata.

mam nadzieje Maui ,ze Cie sie to wszystko pouklada.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Maui » 15 maja 2011, o 17:31

Wpadka nie wchodzi w grę - on jest tą osobą, która szczególnie dba o antykoncepcję(nie to, ze mi to jest obojętne, ale on o to bardzo dba i nawet jak biorę tabletki to on się boi i woli zabezpieczać się gumką). Swoją drogą ostatnio rozmawialiśmy o tym co by było jakbyśmy wpadli (kiedyś już nas blady strach obleciał z tego powodu). Jak powiedziałam mu (trochę żeby go sprowokować), że on byłby w lepszej sytuacji, bo mógłby odejść to powiedział "głupiutka jesteś? nigdy w takiej sytuacji bym nie odszedł". No cóż - wiem, że słowa są słowami i w praktyce by wyszło jakby to było, ale jednak cieszę się, że tak powiedział.

A czy jakość naszego związku może wpłynąć na tą jego decyzję?
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Postprzez smerfetka0 » 15 maja 2011, o 17:43

Maui napisał(a):A czy jakość naszego związku może wpłynąć na tą jego decyzję?


mysle ze nie ma reguly, to zalezy z czego jego obawy tak naprawde wynikaja i czy powodem jest poniekad niepewnosc w twoich uczuciach i tym co by bylo za 10 lat w waszym zwiazku - a tego nikt sie nie dowie, moze to zalezec od niskiej samooceny (jesli takowa ma) i strachu ze go mozesz zawsze zostawic, a skoro jest taki pedantyczny na kazdym kroku moze nie chciec dziecka z obawy ze bedzie mialo rozbita rodzine.

ale tak gdybac i wyszukiwac sobie mozna w nieskonczonosc.

jednym slowem uwazam ze owszem jakosc zwiazku jest wazna - bo dorosli ludzie bedac partnerami ktorzy ciagle sie kloca i nie potrafia porozumiec na pewno decyzje o dziecku odkladaja ile sie da (a przynajmniej powinni). jednak mowilas ze w waszym zwiazku nie masz na nic wiekszego narzekac
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez caterpillar » 15 maja 2011, o 23:51

A czy jakość naszego związku może wpłynąć na tą jego decyzję?


wierze ,ze jesli ktos kogos kocha szczerze to nie zostawi go w takiej czy innej sytuacji.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 202 gości