---------- 21:33 09.05.2011 ----------
nie wiem, leb mi peka i nie mam sily nawet myslec
---------- 18:56 10.05.2011 ----------
mam dosc i tyle, wstaje o 5 rano, zeby zdazyc na 8, latam rano jak opetana, nic nie zdaze, nim dotre do pracy padam na pysk. w pracy pelno roboty, a popoludniu, jak odbiore mala to tylko szarpanie mnie, lezenie na ziemi, krzyki. niania ma to samo zdanie co ja, mala nie slucha, nie reaguje na polecenia, nie zna slowa zaraz i nie zajmie sie niczym sama, wymaga 100 proc uwagi, mimo, ze nigdy nie ustepowalam, nie ma zadnych postepow
tak jest od roku i jest tylko gorzej. jak wykonuje to co ona chce, to jest ok, jak nie to lezy i tak lezy co 2/3 minuty, nie ma szans jej zostawic, bo wali glowa, rekami. srednio co 30 sekund sie gdzies uderzy, bo nie siedzi nawet 10 sekund, jedynym zajeciem jakie ma to wspinanie sie na wszystko co znajdzie i probuje skakac w dol. latam jak oszalala, to samo jest na placach zabaw. matki siedza, czytaja, dzieci sie bawia, a mala leci na oslep przed siebie. teraz jak to pisze to tez szarpie mnie i tak wrzeszczy jak opetana. nie wiem co mam zrobic, zeby nauczyla sie choc na chwile bawic sie samej. uCZE JA OD MALEGO i nie ma szans! zasypia ostatnio o 22, a ja musze pracowac do 2-3, spie 2-3 godziny.
zygac mi sie chce takim zyciem, juz nawet sikac nie chodze, bo mala rzuca sie na kafelki w lazience. nie mam szans nawet na chwile porozmawiac z kolezanka, bo tu nie moze przyjsc, a zreszta i tak nie ma znaczenia gdzie, bo zamiast pogadac to 2 godziny latalam za mala i nie zamienilysmy nawet 2 zdan. w wozku nie chce siedziec, jak ja wypuszcze to leci bog wie gdzie, przed siebie, czy beton, czy trawa, czy jezioro, gdziekolwiek, a jak ja zaczynam gonic to zasmiewa sie do rozpuku. to samo w sklepie, wozek nie siedzi, kosz wylazi, puszcze to leci gdzies i nie ma szans nic kupic, na rekach tez nie mozna jej utrzymac, bo sie wyrywa.
jestem zmeczona, chce mi sie wyc! tak bardzo chcialabym, zeby ktos wreszcie pozwolil mi odpoczac! chociaz jeden dzien
---------- 19:03 ----------
a to wszystko nie jest wina marudy, tylko moja, jestem zmeczona, koszmarnie zmeczona i dlatego jest mi tak ciezko, nie fizycznie zmeczona tylko psychicznie
nie zawsze mam cierpliwosc i czasem mam ochote usiasc i wyc. tak bardzo brakuje mi pomocnych rak, no i makabra, zasnela, nagle, nie wiem co jej sie stalo! przed kolacja i przed kapiela