A dziękuje jakoś ciągnę.
Z żoną nie widziałem się od soboty do wczoraj.
Wczoraj na gg napisałem jej, że ja wysiadam z tego toksycznego układu, że dałem jej czas dla siebie, na przemyślenia i zaczynam myśleć o sobie. A co ona zrobi z tym czasem dla siebie to już mnie nie interesuje, bo zaczynam układać sobie życie bez niej. Oczywiście były próby tłumaczenia, że coraz częściej zaczyna mieć stany depresyjne, nie śpi w nocy, że nadal jest rozerwana i nie wie co ma zrobić. Że ona się nie rozstaje ze mną, nie chce o mnie zapomnieć, że gdy ja wierzyłem w nasz dalszy związek to ona nie wierzyła, ale teraz rolę się odmieniły i jeszcze jakieś tam inne miłe teksty. Postanowiłem jej to ułatwić swoją decyzją i napisałem jej o tym. Trochę była zbulwersowana, że po tylu latach małżeństwa nie jestem w stanie załatwić tego osobiście tylko jak szczeniak przez gg.
Przyznałem jej rację, przeprosiłem i obiecałem, że jak się spotkamy to powiem jej to osobiście.Wyrzuciłem z siebie sporo. Że nie będę już o nią walczył, teraz to ona będzie musiała się starać by coś zmienić. Dałem jej jasno do zrozumienia, że mam już dość.
No a popołudniu przychodzi do domu. Jest miła, łasi się jak kotka.
Niestety tak mnie zaskoczyła, że nie byłem jej w stanie tego wszystkiego osobiście powiedzieć. Poza tym byłem po drinku. Powiedziałem tylko, że to co pisałem jest prawdą a dziś nie jest odpowiedni moment na rozmowę.
Pozdrawiam Tomek