Który to juz raz

Problemy z partnerami.

Postprzez mahika » 5 maja 2011, o 22:02

KATKA napisał(a):Tylko widzisz Mahika...ja chyba nigdy sie♠ sama ze sobą dobrze nie czułam....wiedział jak mnie zranić...wie jak boję się samotności....

No widzisz Katka, ale nic z tym nie robisz :bezradny:

1. musisz się sama dobrze czuc ze sobą
2. musisz znac swoją wartośc

Wtedy trudno mu będzie Ciebie zranic.

Zobacz.
Jesteś świadoma swoich braków.
Nawet już wiesz co nie trybi u Ciebie.
Teraz tylko trzeba poszukac rozwiązania.

Terapia chyba sie przedłuża, spotkania są chyba za rzadko.

Sama musisz popracowac nad sobbą, żeby żaden dupek, nie był w stanie sprowadzic cię do parteru, żeby żaden dupek nie mógł Cię rozdeptac.
Rozkładanie rąk, jest najgorszym z możliwych rozwiązań...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 5 maja 2011, o 22:10

pracuje :)
śmiem nawet twierdzić, ze mi dobrze idzie ...mam plany..marzenia...znów....usmiecham sie...zaczynam byc jak kiedys...
ale samotnosci boję się nadal....a o naprawde wiedział gdzie uderzyć żeby zranic jak najmocniej....
poza tym jestem w szoku....do wczoraj było naprawde ok....nie rozumiem :roll: jak mozna tak "jechać" po drugiej osobie....
usłyszalam wczoraj, ze sprawia mu przyjemność to obrzanie mnie...i ze sobie zasłuzyłam wiec nie mam sie dziwic (na moją próbę załagodzenia sytuacji...)
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mahika » 5 maja 2011, o 22:24

naprawde wiedział gdzie uderzyć żeby zranic jak najmocniej....

Skoro wiesz gdzie boli najmocniej, pracuj nad tym żeby nie bolało.
Pracuj nad swoimi słabymi miejscami....

Miej wy....ne ;)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez KATKA » 5 maja 2011, o 22:28

kurcze miałam....ale dziś nie wytrzymałam :( pokazałam słabość wiem o tym...ale on nie ma prawa tak mówic...tak mnie traktowac...nikt nie ma prawa....nic mu nie zrobiłm....zupełnie...starałam sie nie reagowac...unikać konfrontacji co go nakręcało jeszcze bardziej....zastanawiam sie co nim kierowało...
za swój sukces uważam mega szybkie wyrzucenie z mysli żyletki....płaczu i histerii....
za przegraną to, ze podniosłam na niego rękę i ze była chwila kiedy miałam ochote go zatłuc i puściły mi prawie hamulce....
nadal jednak nie rozumiem co się stało....i dlaczego :evil:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez smerfetka0 » 5 maja 2011, o 22:40

napisalam tekst ale skasowalam.. sorki
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Księżycowa » 5 maja 2011, o 23:06

Katka a Tanoshii bardzo chory? Moze by go uzarł i bylby spokój :twisted:

A tak serio, pies na niego xle nie reaguje? Kochana ja uwierzę we wszystko, ale nie w to, ze masz gdzieś zwierzaki... palant... no przepraszam, ale palant... tak mi się pomyślało, że może on widzi Twoje ambicje i marzenia i chce je ostudzić, bo jego samego nie stać na cele i sposób na zycie?

On wysysa z Ciebie zycie... Życzę Ci byś znalazła mnostwo odwagi, bhy wyrzucic go na zbity pysk, tak zeby zęby pogubił...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez KATKA » 6 maja 2011, o 23:58

---------- 20:31 06.05.2011 ----------

dziś jakby nigdy nic....ale ja w sumie podjęłam decyzję....nie chce go takiego....nie chce go już w swoim zyciu...mimo, z ejest dla mnie bardzo ważny...i zwykle dobry...:( mimo, ze ostatnio było naprawde swietnie...
teraz słysze, że mam mu oddać jakieś pieniądze.... :roll: ze go wydoiłam...świetnie...tym bardziej sie upewniam, ze powinnam wytrwać w swoim postanowieniu :(
z cieżkim sercem musze zakończyć te 3 lata :( i musze zapomnieć...znowu...nie wiem jak...ale musze :(
cholernie się boje ale wiem, z eto dla mojego dobra :( to nie był pierwszy raz...i zapewne nie bezie ostatni....czuć się jak gówno przy własnym facecie...słyszeć jak sprawia mu przyjemnosć ponizanie mnie :(
czuć te nienawiść w sobie z każdym jego słowem....
wczoraj go znienawidziłam :(
chciałabym tylko kiedyś usłyszeć przepraszam...byłoby mi lżej :(

---------- 23:58 ----------

i już tracę siły :zmeczony:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Filemon » 7 maja 2011, o 00:04

strasznie przykre... ale może pokaże się w tym wszystkim coś więcej, coś co niesie nadzieję, kiedy emocje opadną...

może lepiej nie podejmować decyzji tak szybko i na gorąco...?

może ta nienawiść do Niego Ci jednak ustąpi (bo sama piszesz, że facet ma również swoje dobre strony...) i może uda się potem jakoś pogadać i dojść do kompromisów i większego wzajemnego zrozumienia i wyczucia...

tego Ci serdecznie życzę...

Fil

:serce2: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez KATKA » 7 maja 2011, o 00:17

---------- 00:14 07.05.2011 ----------

Fill...chciałabym...ale sie boje...boje, ze on taki właśnie jest...skoro z byle powodu tak mnie potraktował....
zastanawiałam się co zrobiłam aż tak strasznego...bo to musiałoby być coś strasznego zeby drugą osobę tak poniżyć :(
Paweł uwaza, ze to moja wina wszystko...ze miał do tego prawo...boje się, ze w przyszłosci bedzie to prawo egzekwował....
jest mi strasznie głupio za to co wczoraj zrobiłam...ale zrobiłam to w samoobronie :( ta nienawiśc była reakcją na zachowanie...nie jego osobe...chyba nie jego samego nienawidze...raczej tego kim się chwilowo stał...albo raczej tego zachowania :(
bolały mnie te słowa...kaleczyły abrdziej niż żyletka...i czułam, ze jestem bezbronna :( słaba...beznadziejna...jakby już mnie nie było...strasznie nie fajne uczucie....moje prośby nie pomogły...rekoczyny owszem :oops: jakby się otrząsnął...ale na koniec tak sobie poużywał jeszcze....
czy mozna po czyms takim uwierzyc ze jestem kims waznym...o miłosci nawet nie śmiem wspominac :cry:

---------- 00:17 ----------

a moze ja znów źle myśle....czuje, ze powinnam byc bezpieczniejsza....że powinnam byc bez niego....że to ten czas....
ale sie mega boje....juz nie jestem taka pewna siebie i odważna jak pare godzin temu....bedzie źle kiedy jutro wieczorem zostane sama...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Filemon » 7 maja 2011, o 00:30

katka, a może raz kozie śmierć i... trzeba mu o tych wszystkich Twoich uczuciach powiedzieć - ale O UCZUCIACH - bez oceniania Jego osoby... i tylko oczywiście opisać jakie Jego słowa i jakie sytuacje wywołały w Tobie takie uczucia a potem może określić też jakie Twoje potrzeby zostały w ten sposób nie tylko nie zaspokojone ale wręcz zdruzgotane... (czyli powiedzieć mu szczerze czego potrzebujesz - na przykład szacunku, bycia poważaną, docenianą, mającą dla Niego znaczenie, itp.)

według mnie, musisz sobie najpierw sama wyraźnie te potrzeby w sobie określić a następnie rozpatrzeć się w tym jak one się łączą z uczuciami, które w Tobie powstały... kiedy sama to będziesz już rozumiała, to wtedy BEZ OCENIANIA SIEBIE ANI JEGO spróbować mu to wytłumaczyć i określić w jakich sytuacjach takie uczucia w Tobie powstają...

jeżeli to nie jest potwór tylko w gruncie rzeczy w miarę normalny człowiek jak większość z nas (ze swoimi wadami i zaletami...), to może obudzić się w nim wczucie się w Twoje wnętrze i uczucie przykrości, że Ty przeżyłaś taki ból, złość, bezradność, itp. (musisz sobie te uczucia sama w sobie dobrze rozpoznać i określić) i wtedy może się w nim pojawić większe zrozumienia dla Ciebie i normalne ludzkie współczucie... a wówczas zwiększy się szansa, że będzie się starał nie powtarzać tych samych błędów, jeżeli wczuje się w Ciebie i Twoje potrzeby a przecież wiele wskazuje na to, że jednak mu na Tobie chyba zależy i nie jesteś dla Niego obojętną kobietą... prawda? :)

tylko najwyraźniej nie potraficie się dogadać i wyskakują czasem błędy, które mocno ranią i budzą zwątpienie... wiem, że trudno jest o tym porozmawiać bez wzajemnego oskarżania się a po prostu wyrażając uczucia i potrzeby... ale nie ma wyjścia - trzeba spróbować i poprosić partnera o podobną formą komunikacji tego, co w Nim wewnętrznie zachodzi... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez KATKA » 7 maja 2011, o 00:42

kurcze....ale on nie chciał rozmawiac...on chciał po mnie pojechac...serio tak czuje...i to mnie zszokowało...to niestety nie pierwszy raz....
i teraz i poprzednio mówiłam jak mnie to boli...ze nie powinien tak do mnie mówić bo to mnie obraża....jest przykre ...zaróno wtedy i teraz usłuszałam, ze bedzie tak mówił bo moje zachowanie jest idiotycznie wiec jestem idiotką :( i, ze mam za swoje bo to moja wina...skoro zrzuciłam mu rzeczy to on ma prawo mnie obrażać...to są jego słowa....najgorsze, ze jak sie próbowałam bronic...to sie jeszcze bardziej nakrecał...jak wczoraj milczałam ogłupiona to jeszczemnie prowokował...specjanie przychodzac do pokoju i szukając pretekstu do zaczepienia mnie...Po Co????
dzis niby chciał rozmawiac...ja nie....na to sie obruszył...ze jednak podtrzymuje to co powiedziałam dzień wczesniej...i zacżął żądać zwrotu pieniedzy...słyszałam, ze jestem wyrachowana i go wydoiłam a on się głupi dał :( oddałam mu te 200 zł...
juz nie mecze...dziekuje Filemon, ze jesteś....
dobrej nocy....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Filemon » 7 maja 2011, o 01:02

dobranoc....
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez KATKA » 15 maja 2011, o 11:29

od tamtego dnia nie jestesmy razem.....
Paweł cały czas mieszkał...w osobnym pokoju...myslał chyba, ze rozejdzie się po kosciach...
ale sie nie rozeszło...
w tamta sobotę przezyłam coś fajnego i to mnie utwierdziło w przekonaniu, ze nie o takim zwiazku marze
mało tego w ogóle nie marze o zwiazku....
chce obok kogos kto mnie rozweseli...zabierze do kina...kto się ze mną pokocha.....i pojdzie na spacer....

myslałam, że rozejdziemy sie w zgodzie...
Paweł nie wygladał na takiego co am zamiar sie spakowac...nie rozumiem dlaczego
Dzis jego rzeczy leżą na ziemi i czekają na wyniesienie
wczoraj dowiedziałam sie jak to od pół roku ponad ten mój załosny partner startuje to mojej koleżanki...
robił to za kazdym razem kiedy mielismy sprzeczke...ba nawet czasem jak bylo ok a on mial okazje
dziewczyna go wyśmiala....a on dalej robil z siebie palanta....żałosne

jestem zniesmaczona i jest mi przykro, ze tak sie to konczy

wiem, ze bedzie bolało...bo juz czasem boli...
chociaż za każdym razem jak myślałam o tym, zeby sobie z nim wyjasnic...zeby zapomnieć i znów byc razem....rozsądek mi juz nie pozwalał...
Nie mogę być z kimś kogo tak naprawdę chyba nigdy do końca nie kochałam...kto był lekiem na moja samotność....
bo ja sie strasznie boje samotnosci...ale jeszcze bardziej boje sie teraz, ze mogę sie obudzić w tym zwiazku za pare lat i żałować, że zmarnowałam tyle czasu :(
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez mahika » 15 maja 2011, o 11:50

Wypowiedź pełna spokoju i nadziei, dość stabilnych emocji.
Katuś własnie tego Ci zyczę na najbliższe i dalsze dni.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Abssinth » 15 maja 2011, o 12:29

ehhh :/

konczy sie jak moj poprzedni zwiazek...

bedziej lepiej Katusiu...daj sobie czas, daj czasowi czas. Nie pakuj sie juz nigdy w zwiazek tylko, zeby zabic samotnosc. W takich zwiazkach samotnosc dalej zyje, tylko sie ludzimy, ze jest inaczej.

xxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 113 gości