łzy...łzy...

Problemy z partnerami.

łzy...łzy...

Postprzez iwox » 25 lis 2007, o 12:51

Czuję się fatalnie, choć przecież się staram... ufarbowałam wlosy, ułożyłam, zrobiłam makijaż, szukam sobie zajęcia, a ten balast jest wciąż nade mną. Teraz wyglądam tragicznie, łzy rozmyły makijaż. Boże, czemu mi tak żle, czemu to ciągle wraca, wspomnienia, niestety same te najlepsze. Czemu czuję się tak beznadziejnie. Gdybym miała więcej siły, gdyby nie dzieci chciałabym już nie myśleć na wieki, nie czuc, nie widzieć. Gdyby mnie nie było wszystko byloby prostsze. On miałby dom i dzieci i ją. Sielanka.
Wszyscy piszecie , że czas, że trzeba czekać, że to minie. Jakoś w to nie bardzo wierzę, jak można zapomnieć o tym co zrobiła najdroższa osoba po 15 latach w miare zgodnego malżeństwa; jak można spotykac ich na ulicy i nic nie czuć.
Boje się, ze dzisiaj kiedy przyjdzie do dzieciaków wykrzyczę mu kolejny raz swój ból, swój żal. Tylko co to da? kolejny raz będę ryczeć przy nim, nie znosze tego.
Chcę być silna, tylko nie potrafię, nie mam siły.
Mój 9-letni syn napisał list do Mkołaja, że o nic nie prosi, tylko prosi by mama już nigdy nie płakała, by była zdrowa.
Wiem, wiem musze uśmiechac się dla niego, ale nie potrafię.
iwox
 
Posty: 59
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:02

Postprzez agik » 25 lis 2007, o 13:10

Kochana! :pocieszacz:

Stoisz w rozkroku, nie ruszysz ani w tą, ani w tamtą :(
Pamiętam twój pierwszy wpis, napisałaś, że b edzieśz czekać. I choć mam wrażenie, ze trochę zmieniło się Twoje nastawienie, to jeśli chodzi o real- to nie zmieniło się nic :(
Dalej się spotykacie, wszystko go przypomina :(
spróbuj się od niego uwolnić.
Nie musisz oddawać domu bez walki, niech sobie pozna smak upokorzenia, przynajmniej spróbuj.
Zrób cos definitywnego. Odetnij się od niego. Niech zobaczy, jak to jest.
Zasrany gnój :evil: :evil: :evil:
jeśli będziesz tylko czekać na rozwój sytuacji- nigdy się nie uwolnisz :(
Musisz gdzieś znaleźć napęd. Musisz!!!
On odszedł i podeptał wszystko :evil: :evil: :evil:
Nie musisz płakać! możesz się wściec i powiedzieć- wypad, nie chcę cie już widzieć, bo juz cię nie lubię. Wynocha! zbuduj sobie drugi domek piękny, ja ten też budowałam, jest mój tak samo, jak twój- wypad.
Iwonka< proszę nie płacz.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Madzia » 25 lis 2007, o 13:22

Kochana mimo wszystko mocno namawiam żeby przy dzieciach nie płakać, jak musisz wyjdz do toalety, łazienki gdziekolwiek ale przy dzieciach nie pokazuj jak bardzo ci zle. To ważne. Na pewno zależy ci żeby były szczęśliwe, tez przeżywają odejście taty i chyba nie chcesz żeby myslaly ze ciebie tracą. To tylko dzieci musisz sie postarać kochana. Sama widzisz jakie maja życzenia na gwiazdkę, przecież to straszne, one powinny o zabawkach myśleć. Wiem ze jest ci ciężko ale pomyśl ze im tez musi być. Uśmiechnij sie do nich.
Madzia
 

Re: łzy...łzy...

Postprzez ewka » 25 lis 2007, o 14:54

iwox napisał(a):Wszyscy piszecie , że czas, że trzeba czekać, że to minie. Jakoś w to nie bardzo wierzę, jak można zapomnieć o tym co zrobiła najdroższa osoba po 15 latach w miare zgodnego malżeństwa; jak można spotykac ich na ulicy i nic nie czuć.

Minie Iwox, minie na pewno... nie zapomnisz, bo zapomnieć się nie da, ale wspomnienie przestanie Cię tak bardzo ranić - tak będzie, przekonasz się. I te łzy też się skończą... wtedy będziesz gotowa, by wziąć swoje życie w swoje ręce, a my będziemy Ci kibicować.

:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 25 lis 2007, o 17:28

Iwox to wszystko jest takie trudne.Prawda?

Łzy napływają mi do oczu.
Szoda mi ciebie ,szkoda mi twojego synka.

Ja po ostatniej terapi byłam bardzo zdołowana.
Moje dzieci też chodzą.Terapeutka uświadomiła mi,że moja córka ma bardzo duże pokłady i milości z dawnych lat,jest silna,szczęśliwa....jedynie co ją trapi to to,że chciałaby ,żeby jej mama..czyli ja...była szczęśliwa i nie płakała.
Mam wciąż wyrzuty sumienia,że jestem nie taka...że zawodzę.Bardzo nie chcę,żeby dzieci były smutne przeze mnie.
Rozumię co czujesz.

Wiesz moja dobra koleżanka,która rozwiodła sie trzy lata temu powiedziała mi,że naprawdę czas robi swoje.Ona nie przypuszczała kiedyś,że zobojętnieje...a teraz mówi mi,że jak widuje byłego męża to nic do niego nie czuje.Jest on dla niej zupełnie obojętny,obcy.A czas gdy byli małżeństwem ..10lat..to przeszłość...tak jak czas kiedy była dzieckiem..kiedy dorastała,kiedy studiowała..to jeden z etapów jej życia.
Teraz ta koleżanka od 1,5 roku jest szczęśliwa w nowym związku...


Jednak nasze życie to nasze życie...moje,twoje..To co czujemy dotyczy właśnie nas.

Trzymaj się Iwox.

Ja tez nieraz tak mam ,że wystroję się a potem ryczę..z żalu..z samotności...

Iwox my jednak cały czas rozwijamy się...idziemy do przodu.

Bądzmy dobrej myśli :serce:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez iwox » 25 lis 2007, o 22:04

Wykrzyczałam mu trochę, nie przebierałam w słowach. Spytałam czy Święta zaplanował już dziećmi czy z tą k... W zasadzie nie przeklinam, ale dziś zebrało się we mnie wiele emocji, wiele niewiadomych i ten ból. Nie wiem po co to wszystko, ani mi nie ulżyło, ryczałam później jak głupia. On w pewnym momencie wyszedł. Syn tez płakał i naprawde było tragicznie. Zła jestem na siebie, że nie oszczędzam w tym dzieci, nie powinny na to patrzec i tego słuchać. Tylko w takich momentach nie myślę niestety o nich. Jestem egoistką.
W ogóle nadal czuję się beznadziejnie. zaczynają mnie dobijać już świąteczne reklamy, itp. Boże, jak to przezyć.
Jutro idę do pracy po tygodniowym zwolnieniu (na kręgosłup podobnie jak któraś z forumowiczek, przepraszam , ale nie pamiętam imienia). Cieszę się że idę do tej pracy, chociaż czeka mnie mnóstwo zaległości. Nie myśleć, nie mysleć.....
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za wpisy, naprawdę czytam je uważnie. Zdaję sobie sprawę, że macie dużo racji, tylko w tej chwili tak trudno w to wierzyć, że będzie lepiej. Mam prawie 37 lat to już chyba nie czas na nowe związki i miłości, choć tak bardzo tego chcę, pragnę być dla kogoś oprócz dzieci naprawdę ważna, jedyna, najwazniejsza. Czy to tak wiele???
iwox
 
Posty: 59
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:02

Postprzez zizi » 25 lis 2007, o 23:42

Iwox nie miej takich wyrzutów sumienia,że dzieci widzą cie czasem smutną,czy krzyczącą.

Przecież nie da się udawać.Nie możesz rozdwoić się i przy dzieciach udawać super szczęśliwą...
A w nocy..lub gdy dzieci nie widzą wtedy ściągać maske i płakć ,złościć się....

Iwox ja cię baaardzo podziwiam,że nie kopniesz tego drania w....
On jest okropny!Egoistyczny!Jak on śmie tak rujnować rodzinę!
A ta jego d... ma sumienie?
Jak mozna budować szczęście na cudzym nieszczęściu?
Nie potrafie tego zrozumieć.

Szkoda mi ciebie,bo męczysz się.
Wierzę,że wszechobecne reklamy o świętach dobijają cię..Ja też nie wiem jak to będzie.

Najchętniej wsiadłabym z dziećmi w samolot i poleciała na te świeta do Włoch....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 26 lis 2007, o 00:51

iwox napisał(a):Spytałam czy Święta zaplanował już dziećmi czy z tą k...

Chyba niedobrze, kiedy dzieci są świadkami takich sytuacji. Nazywasz tę kobietę ku... to chyba też niedobrze - tyle dobrego, że wyrzuciłaś z siebie te złe emocje - ale to niczego nie załatwia. Wiem, że trudno, że boli... dzieci kiedyś same ocenią ojca, nie trzeba ich kierunkować w stronę tego, że jest teraz z ku... - to go z marszu deprecjonuje, a ojcem jednak ciągle jest i chyba chce być. I chyba chcesz, by był - na pewno nie raz będzie potrzebne męskie, ojcowskie zdanie.

I myślę, że będzie Ci podwójnie trudno, jeśli tej (parszywej zresztą, wiem) sytuacji nie zaakceptujesz.

Życzę dużo siły
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez ramona » 26 lis 2007, o 01:07

Iwus, przykro mi, ze tak sie meczysz...Czuje troche ten twoj bol, ale napewno nie w zupelnosci...Tak, powinnas kopnac go w zadek, mam nadzieje, ze juz nie czekasz na jego przebudzenie...Naprawde nie ma sensu...
Co ty mowisz dziewczyno? Majac 37 lat to juz nie pora na zaczynanie czegos nowego??? Nawet tak nie mysl, bo to nie jest prawda. Na kazdego przyjdzie czas...Tylko najpierw musisz odciac sie od niego(choc wiem, ze to nie jest latwe, skoro tyle rzeczy was jeszcze laczy...15 lat to kawal czasu). Zawsze podaje przyklad mojej cioci ;), wesolej, towarzyskiej, ale troche zniecheconej do zycia(po bardzo toksycznym zwiazku). No i trafilo ja, zakochala sie z wzajemnoscia w wieku 47 lat :))
Poradzisz sobie napewno!! Rozumiem to co przezywasz, napewno najbardziej cie boli, ze odszedl do innej, a do ciebie jest taki "mily", "wyrozumialy" przyjaciel, hee, a tak sie nie da...Ale to facet, a on ma na wszystko inne spojrzenie, nie wczuje sie do konca w twoja sytuacje, no a pozatym nie czuje twojego bolu, bo nie jest sam, wiec gdzies to w sobie zakopal. Ty chyba jestes dla niego troche takim sentymentem, dobrym wspomnieniem przeszlosci, ktora sie skonczyla na rzecz czegos innego.
Trzeba odgrodzic sie od tej przeszlosci (latwo mi radzic, tez trudno zastosowac...).
Zizi dobrze napisala na przykladzie kolezanki - to taki kolejny etap w Twoim zyciu - jak szkola. Pozniej dobre wspomnienia.
Nie mozesz mu pokazac, ze przez niego twoj swiat sie zawalil, nie pozwalaj sobie i jemu na to, bo ten etap sie nigdy nie zakonczy...
Pomysl sobie, ze on jako Twoj maz umarl, a teraz to zupelnie obcy czlowiek...nie pozwalaj sobie na to Iwonko.
Odbudujesz swoj swiat na nowo, wierze w to :cmok: :serce:
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 600 gości

cron