---------- 21:33 03.05.2011 ----------
Sin własnie w tej ksiązce jest napisane, że oddanie nerki za życia nie ma żadnego wpływu na ewentualne problemy z tą jedną nerką i koniecznośc dializowania. Zdrowa druga nerka przejmuje wówczas 80 % pracy tej usuniętej. Przyznamjednak, że tez tego bym się bała
Jest opisany przypadek jednej kobiety, która oddała nerkę dla swojego taty, a po latach jej wlasna zaniemogla i ktoś jej oddał swoją własnie.
Poza tym pojawia się taki argument, bardzo logiczny, że jak chorują nerki to i tak zawsze dwie. Stąd też oddanie tej jednej nic nie zmienia, nie gwarantuje, że jedna Ci zachoruje, to drugą się poratujesz. No własnie nie podobno.
Ja sama nie wiem jakbym się zachowała, czy byłabym skłonna oddac narząd. Myślę, że prędzej skłaniałabym się ku temu mając np. 50 lat. Wówczas jest to możliwe. Ale przeraża mnie polska służba zdrowia - jakbym miała komplikacje i potrzebowała np. drogich leków, to wiem, ze nikt by mi nie pomógł, no NFZ tym bardziej...
---------- 21:35 ----------
Masz rację Sin z ta pomoca psychologiczną.
Wiecie jestem natomiast pewna, że oddałabym nerkę czy płat wątroby dla niespokewnionej osoby, którą znam. Raz już zadeklarowałam taka pomoc dla koleżanki promotora - nie znałam go osobiście, ale był kimś waznym dla niej. Niestety musiał miec przeszcepioną całą wątrobę.