Transplantacja

Rozmowy ogólne.

Transplantacja

Postprzez Honest » 2 maja 2011, o 23:23

Moja mama czekała na przeszczep wątroby. Była jedną z wielu osób, które zmarły nie doczekawszy transplantacji... Miała 58 lat, dodatkowo rozwinął się nowotwór złośliwy.

Czytam skiązkę "Ciało z jej ciała" Slavenki Drakupić. Opowiada o swoistym fenomenie oddawania nerek obcym osobom przez niespokrewnionych dawców. sama autorka tez zyje dzięki przeszczepowi nerki od zywego dawcy, młodej, obcej kobiety. te osoby nie robia tego dla pieniedzy, sławy, ale dla uratowania komuś zycia. Co o tym sądzicie?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez blanka77 » 2 maja 2011, o 23:32

Ja popieram, ale sama nie zgłosiłam się do żadnego banku dawców.


Wydaje mi się, że większość ludzi (przynajmniej w Polsce) popiera najbardziej takie działania wtedy, gdy problem dotyczy ich samych lub kogoś bliskiego.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Honest » 2 maja 2011, o 23:34

Moja mama nie chciała zgodzić się na przeszczep rodzinny. Niestety.
Czasami tak bardzo mi jej brakuje... :cry:
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez blanka77 » 2 maja 2011, o 23:38

Trzeba uszanować jej decyzję, chociaż ciężko się godzić z tym, że na naszych oczach umiera ktoś bliski. Ona pewnie chciała Was "chronić", a może też przeczuwała, że ta transplantacja jej nie uratuje (skoro okazało się, że miała nowotwór złośliwy). Teraz można tylko domniemywać i może nie do końca jest to dobre.

Bardzo mi przykro :pocieszacz:
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Honest » 2 maja 2011, o 23:45

Dziękuję Blanko, kochana jesteś... Nigdy nie pomyślałam o tym, że przeczuwała, że ten przeszczep jej nie uratuje... To bardzo ważne co napisałaś, pozwala spojrzec inaczej na jej decyzję, którą szanuję...

Przykro mi, że tylu ludzi nadal czeka na przeszczep... Maja nadzieję, mają dzieci, rodziny. Poznałam osoby ze szpitala, które leżały z mamą w Warszawie - tam miał odbyć sie ewentualny przeszczep. Ich losy chwytają za serce. Jedna kobieta poszła się myć i wyczołgała się ledwie z łazienki, bo straciła siły, nawet krzyczeć nie mogła. Częśc z nich bała się przeszczepu, nie chciała się poddac, a częśc wierzyła,ze to nastąpi...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez blanka77 » 2 maja 2011, o 23:49

U nas w kraju, wbrew pozorom, temat transplantacji nie jest nagłaśniany. Jeśli ktoś sam się nie zainteresuje tematem, to do niego "nikt" nie przyjdzie. A to błąd ludzi, którzy mogą społeczeństwo uświadomić, a tym samym pomóc potrzebującym.

Wiesz, czasami ludzie mają jakieś przeczucia (często niesprecyzowane) i może takie właśnie miała Twoja Mama. Bo przykro mi to stwierdzić, ale się sprawdziły...
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez limonka » 3 maja 2011, o 03:05

ja jestem za...tylko nie wiem czy bym miala wystarczajaco odwagi zeby poddac sie operacji majac dwoje malych dzieci:( chyba ze btlby mi to ktos bliski:( honest...wspolczuje:( moj tata zmarl na raka w wieku 35 lat:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez marie89 » 3 maja 2011, o 10:45

Transplantacja...

Cel szlachetny... Można uratować komuś życie.


Problemem jest nie tylko słabe nagłośnienie sprawy...

Problemem jest przede wszystkim strach...

Ludzie boją się bólu.. komplikacji... Może dlatego...

Dopiero, gdy coś złego dotyka kogoś z bliskich osób... przychodzi refleksja... Zdeterminowani decydują się na ten krok...

***

Istnieje jeszcze możliwość deklaracji...

Ja dopuszczam taką możliwość.. że gdyby coś mi się stało.. choć to kontrowersyjne... ale nawet po śmierci można się zdecydować... Tylko wtedy często do głosu dochodzą rodziny... nie chcą by "krojono" bliską im osobę...


Trudne...
marie89
 

Postprzez Honest » 3 maja 2011, o 14:25

---------- 14:22 03.05.2011 ----------

Blanko, racja, mało się o tym mówi. Ostatnio może więcej za sprawą Nergala. Wspaniale, że mu się udało. Bardzo podobała mi się też postawa macieja Stuhra, który był dawca szpiku i nie nagłaśniał tego.

Limonko, 35 lat to bardzo młody wiek, na pewno nie na odchodzenie. Przykro mi bardzo.

Marie, masz rację. Nieiele mówi się o przebiegu choćby pobrania szpiku. Ja gdy się zgłosiłam 8 lat temu i zakwalifikowano mnie, to nawet nie wiedziałam jak się to robi, jakie są ewentualne zagrożenia. Moze teraz stacje krwiodastwa mają jakies ulotki? Nie wiem.
A oświadczenie woli to świetna sprawa. Zawsze je mam przy sobie. warto też z bliskimi za zycia poruszyć ten temat, żeby potem własnie nie było niejasności. Zgodnie z prawem rodzina nie ma uprawnień by decydowac o sprzeciwie pobrania organów, jesli bowiem ktoś nie figuruje w rejestrze sprzeciwów to lekarze moga to zrobić nawet przy sprzeciwie rodziny. Ale pytają ich o zdanie. Jestem ciekawa tylko, czy gdyby ich bliski potrzebował organu, to nie chcieliby, aby inna rodzina się zgodziła na pobranie narządów od zmarłego czlonka... [/b]

---------- 14:25 ----------

Pamiętam jak na studiach chciałam zachęcić akademickie centrum wolontariatu do rozpropagowania idei oddawania szpiku podczas wampiriady, gdy studenci oddawali krew. Miałam wizję stoliczka, gdzie specjalista informowałby o całej procedurze. Ich miny - bezcenne. Nie zgodzili się. A ja wyszłam na kosmitę. Miałam tez pomysł zachęcania do deklaowania oddawania organów po śmierci - nawet nie chce myślec za kogo mnie uznali :)
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez caterpillar » 3 maja 2011, o 14:41

no ale warto probowac :wink:

mysle ,ze oddawanie krwi czy taka wlasnie deklaracja to juz duzo...fakt szkoda ,ze nie ma takiej "mody" wsrod mlodych.

Zawsze zapominam o tej deklaracji..bo wydaje sie ,ze czlowiek bedzie zyl wiecznie a przynajmniej do lat 80 :?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez smerfetka0 » 3 maja 2011, o 15:52

ja bylam gotowa sie zapisac ale zaraz potem wyjechalam wiec juz nie wrocilam tego zrobic.

ale pomysl swietny, i bardzo go popieram. jednak do takich decyzji trzeba dojrzec i nie obwinilabym tez nikogo za to ze nie popiera.

dla mnie wazna jest tez deklaracja o wykorzystaniu kazdego narzadu jakiego sie da w przypadku wypadku (samochodowego np) jesli mnie nie udalo by sie juz uratowac. a co mi tam wtedy zalezy..
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Honest » 3 maja 2011, o 18:16

Cat, masz rację, ze oddawanie krwi to dużo. A co do deklaracji - wystarczy, że Twoi bliscy wiedzą :)

Smerfetko, dziewczyny, myślę jednak, że będziemy żyły barzo długo i szczęsliwie i oby nam ta deklaracja mimo wszystko nie była potrzebna!
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Sinusoida » 3 maja 2011, o 21:13

Przykro mi z powody Twojego taty Limonko i Twojej mamy Honest. :pocieszacz: Myślę tak jak Bianka, że czuła pismo nosem. Wierzę że niektórzy ludzie czują takie rzeczy.
Ja jestem za przeszczepami i nie mam nic przeciwko by moje narządy zostały wzięte po mojej śmierci. Co do jednego. Ale choć podziwiam oddawanie swojej nerki obcej osobie, to sama bym się na to nie zdecydowała za życia. Za bardzo przeraża mnie perspektywa dializ w razie gdyby po latach ta jedyna nerka mi siadła...
Dla rodziny to jest bardzo trudne z psychologicznego punktu widzenia. Zdarza się, że jest to powodem niemożności zaznania spokoju, zakończenia żałoby. Myślę że u nas w Polsce brakuje psychologów w szpitalach, którzy obejmowaliby opieką taką rodzinę, pomagali się z tym uporać...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Honest » 3 maja 2011, o 21:35

---------- 21:33 03.05.2011 ----------

Sin własnie w tej ksiązce jest napisane, że oddanie nerki za życia nie ma żadnego wpływu na ewentualne problemy z tą jedną nerką i koniecznośc dializowania. Zdrowa druga nerka przejmuje wówczas 80 % pracy tej usuniętej. Przyznamjednak, że tez tego bym się bała :? Jest opisany przypadek jednej kobiety, która oddała nerkę dla swojego taty, a po latach jej wlasna zaniemogla i ktoś jej oddał swoją własnie.
Poza tym pojawia się taki argument, bardzo logiczny, że jak chorują nerki to i tak zawsze dwie. Stąd też oddanie tej jednej nic nie zmienia, nie gwarantuje, że jedna Ci zachoruje, to drugą się poratujesz. No własnie nie podobno.


Ja sama nie wiem jakbym się zachowała, czy byłabym skłonna oddac narząd. Myślę, że prędzej skłaniałabym się ku temu mając np. 50 lat. Wówczas jest to możliwe. Ale przeraża mnie polska służba zdrowia - jakbym miała komplikacje i potrzebowała np. drogich leków, to wiem, ze nikt by mi nie pomógł, no NFZ tym bardziej...

---------- 21:35 ----------

Masz rację Sin z ta pomoca psychologiczną.

Wiecie jestem natomiast pewna, że oddałabym nerkę czy płat wątroby dla niespokewnionej osoby, którą znam. Raz już zadeklarowałam taka pomoc dla koleżanki promotora - nie znałam go osobiście, ale był kimś waznym dla niej. Niestety musiał miec przeszcepioną całą wątrobę.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Sinusoida » 3 maja 2011, o 21:58

Honest, zdaję sobie sprawę że jedna nerka przejmuje funkcję drugiej. Świadoma jestem też, że jeśli by wziąć pod uwagę najczęstsze przyczyny niewydolności nerek (np. kłębuszkowe lub odmiedniczkowe zapalenie nerek albo cukrzycę), to będą chorowały dwie. Ale ja miałam na myśli raczej uszkodzenie tej jednej nerki w wyniku wypadku na przykład, pobicia itd. czyli sytuacji, w której w razie czego ma się jeszcze drugą nerkę. Albo chociażby - nowotwór. Stwierdzenie guza w jednej nerce nie oznacza, że ma się go w drugiej. Wtedy można usunąć nerkę z guzem i mieć nadzieję, że nie wystąpi on w drugiej. A jeśli się tej drugiej nie ma - no to dializy... I choć takie prawdopodobieństwo nie jest duże, dializy tak mnie przerażają, że bałabym się tak ryzykować. Chyba że chodziłoby o moje dziecko. Wiem, to straszne że tak uważam. Bo ta obca osoba dla mnie jest też czyimś dzieckiem, matką czy ojcem...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 495 gości