przez Zuzanna » 23 lis 2007, o 23:53
Sprawa wygląda tak, że sama już nie wiem co robić. Ale po kolei : mój mąż zawsze lubił piwo, ale od pewnego czasu zaczął pić prawie codziennie i coraz więcej potrzebował, żeby złapać „luz”. Prosiłam, groziłam, płakałam, aż w końcu kiedy „dostawił” się do mnie i córka zaczęła płakać wystraszyłam się. Postawiłam warunek, jeszcze jedno picie i wyprowadzam się. Po pewnym czasie spokoju stało się ! Spakowałam siebie i córkę i wyniosłam się do rodziców, warunkiem powrotu było podjęcie leczenia przez męża. Po 3 tygodniach kombinacji poszliśmy oboje do KCTU, wróciłam do męża. On terapię zakończył po 2 tygodniach, na etapie wstępnym, a Ja zostałam do dziś. Spokój był do stycznia i znowu się zaczęło 1-2 piwa widoczne (aczkolwiek Ja czułam więcej). W końcu napisałam do męża list, w którym opisałam, co czuję kiedy on pije. Obrzydzenie, strach, złość. Parę dni spokoju po czym mąż zapił tak, że załatwił się zamiast w toalecie w kuchni. A zapomniałam o najważniejszym mamy 6 letnią córeczkę, ja pracuję raczej popołudniami i to mąż zostawał z nią w domu sam. Coraz częściej po wypiciu jakiejkolwiek ilości alkoholu mąż tracił kontakt z rzeczywistością. Po sytuacji kuchennej powiedziałam stop, bałam się o córkę i postawiłam granicę. Zero alkoholu w domu w jakiejkolwiek postaci, dotyczy to wszystkich i nas i gości. No i przyszłam do domu i poczułam od męża alkohol, zapytałam czy sam wyjdzie czy mam wezwać policję, z drwiącym uśmiechem kazał mi zadzwonić. Zadzwoniłam, państwo przyjechali, mąż doznał szoku bo cały czas myślał, że blefuję. Zabrali go, najpierw ryczałam jak głupia, ale potem była to pierwsza od dawna noc, którą przespałam. Policja zawiozła w końcu męża do teściów. Zrobiła się afera, ale to jest mało ważne. Mąż milczał przez dwa tygodnie, był zły i miał do tego prawo. Po czym pogodziliśmy się i kochaliśmy się. Był czerwiec, wianki, córka była u moich rodziców, bo my ze znajomymi poszliśmy na sztuczne ognie, a potem do kawiarni. Po powrocie, zapytała męża czy na pewno nie pił no i on obraził się znów na mnie. Znów dwa tygodnie ciszy po czym mąż zaczął mnie obmacywać na co ja grzecznie powiedziałam, że może najpierw powinniśmy porozmawiać, na co się obraził i powiedział, że to z jego strony była właśnie próba rozmowy. A ostatnio zablokował mi dostęp do komputera i wspólnego konta, wyznaczył pensję. W końcu odblokował po wielkiej awanturze.