Walka z brakiem poczucia własnej wartości

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Walka z brakiem poczucia własnej wartości

Postprzez Maui » 1 maja 2011, o 11:59

Czy jest to w ogóle możliwe poza terapią?

Brak poczucia własnej wartości staje się dla mnie coraz większym problemem. Nie umiem walczyć o swoje. Często nawet nie podejmuję walki, bo zdaję sobie sprawę, że rozmówcy mnie przegadają - zazwyczaj brakuje mi argumentów, brak mi umiejętności negocjacji. Nawet jeśli w głębi serca nie zgadzam się z tym, co mówi do mnie druga osoba, to nie umiem jej merytorycznie przekonać do swojego zdania. Szczególnie jeśli jestem od niej zależna (np. na uczelni, czy w pracy). Zawsze podczas takich rozmów od razu zaczyna mi się trząść głos. Przez to ludzie przestali ze mną rozmawiać po partnersku "bo ja i tak się na wszystko zgodzę". Mam tego dość, boli mnie to, bo oczekiwałam szacunku za to, że po prostu jestem człowiekiem...nawet jeśli naiwnym i niepewnym siebie. Czy tacy ludzie istnieją, czy ZAWSZE trzeba sobie to wywalczyć? Ja mam dość walki. W domu zawsze o wszystko musiałam walczyć. O to, żebym w ogóle została wysłuchana. Choć i tak nikt się ze mną nie liczył. Dla rodziców alkoholików do dzisiaj moje prośby nic nie znaczą, zwierzęta są dla nich ważniejsze niż ja (mama trzyma w naszym mieszkaniu 2-pokojowym w bloku 10 kotów... i na moje stwierdzenie, że mam uczulenie na ich sierść usłyszałam tylko, że nie muszę przyjeżdżać... Nienawidzę tych kotów... przez to jest syf w domu, brud, pełno ich gówien - nawet w wannie, czy w kuchni. Dla rodziców to nie jest żaden argument, żeby je np. rozdać. A ja nie mam siły, żeby cokolwiek robić z tym, bo jestem po prostu załamana tą sytuacją, że AŻ TAK nie jestem dla nich istotna).

Ale brak umiejętności rozmowy z drugą osobą, która ma nade mną władzę to tylko wierzchołek góry lodowej. Chciałabym się po prostu czuć lepiej sama ze sobą, a nie mieć do siebie wiecznie o coś pretensję. Fakt - ciągle coś zawalam, ale im bardziej mam do siebie o to pretensje, tym gorzej, bo...zawalam coraz więcej. I kółko się zamyka. Mój były dołożył swoje trzy gorsze w tym wszystkim - liczne zdrady, wyzwiska, przemoc seksualna. I bierność otoczenia na to wszystko co mi robił, chociaż wiele osób o tym doskonale wiedziało... I znów poczułam się nieistotna. Rezultat - stałam się całkowicie bierna i chyba dopada mnie jakaś depresja. Mimo, że jestem w szczęśliwym związku, to i tak emocjonalnie to dla mnie duże obciążenie. Mimo, że czuję, że jestem dla niego ważna, to mi to nie wystarcza. Wciąż mi mało tej uwagi, tego zainteresowania, tego bycia ważną... Dodatkowo przyszedł stres zwązany z moją obroną licencjatu, którą mam mieć za miesiąc, a pracy jeszcze nie napisałam. Ten stres wyciągnął na wierzch wszystkie moje lęki i inne tego typu brudy.
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Postprzez marie89 » 1 maja 2011, o 12:40

ehh.. Twoje odczucia... są mi bliskie... i problemy...


Nad poczuciem własnej wartości można pracować jak najbardziej...

Ja staram się sama... choć są dni gdy potrzebuję oparcia w drugiej osobie..

Raz jest lepiej raz gorzej...


Czasem sie cofam... Każdy dzień jest próbą... Ale warto... Każdy człowiek jest inny.. i to chyba jest w tym najlepsze... Powinnismy cenić siebie.. to co w nas dobre...
marie89
 

Postprzez Maui » 1 maja 2011, o 12:51

Powinniśmy....Tylko zaraz pojawia się pytanie "JAK?"
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Postprzez marie89 » 1 maja 2011, o 12:54

nie ma jednego sposobu...


Jedni odważnie "idą do ludzi" i stawiają czoła swoim lękom... Inni.. pomalutku.. krok po kroczku... Zastanawiają się czego im brak... Szukają swoich atutów.. podkreslają je... Pracują nad akceptacją siebie... chodzą z wysoko podniesionym czołem... zaczynają mówić... bez lęku... bronić swego zdania...


Krok po kroku...
marie89
 

Postprzez pszyklejony » 1 maja 2011, o 13:09

˃˃Powinniśmy....Tylko zaraz pojawia się pytanie "JAK?"˂˂

To nie jest kwestia jak. Problem polega na złożoności i rozległości, zakorzenieniu w rozległych obszarach naszej osobowości. Samemu, bez pomocy fachowca, jest bardzo trudno.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Maui » 1 maja 2011, o 13:21

Kiedyś myślałam, że czas mnie nie zniechęci. Niestety dopadła mnie prawda. Kiedy po 2 latach trwania terapii indywidualnej zobaczyłam, że właściwie moja samoocena nadal jest poniżej zera to straciłam cierpliwość i przerwałam terapię. Żałuję tego teraz i jak tylko w czerwcu się przeniosę do innego miasta to podejmę się znowu terapii. Grupowej (też ją przerwałam) i indywidualnej.

Czy jestem w stanie odzyskać pewność siebie mimo toksycznych czynników działających na mnie wciąż w moim otoczeniu?
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Postprzez pszyklejony » 1 maja 2011, o 13:35

Problem jest w nas, w naturalnym oporze przed zmianami, więc nawet z pomocą jest trudno i trwa długo.

"Czy jestem w stanie odzyskać pewność siebie mimo toksycznych czynników działających na mnie wciąż w moim otoczeniu?"

Widzisz, nawet tu nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo paradoksalnie toksyczne kopy mogą zmobilizować, doprowadzić do skraju wytrzymałości, a tym samym mobilizacji w chęci przełamania siebie.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Maui » 1 maja 2011, o 13:44

Chodzi o to, czy te kopy nie będą niszczyły tego, co już wypracuję, szczególnie w kwestii pewności siebie?

A co do tego oporu to u mnie działa to jak wycieraczki od samochodów - czasem jest już lepiej, widzę zmiany, czuję się lepiej ze sobą, jestem zmotywowana, mam wiele planów...ale niedługo potem znów wszystko wraca do "normy" tak jakby tamte lepsze chwili były tylko snem. Ten poziom pobudzenia i mobilizacji jest na dłuższą chwilę nie do zniesienia i prędzej czy później znów ogarnia mnie niepokój i depresyjny nastrój.

TeraZ ciężko mi budować poczucie własnej wartości. Próbowałam sposobu, żeby spisać sobie na kartce, co udało mi się zrobić/osiągnąć w ciągu ostatniego roku (od maja 2010). Niestety to mnie zdołowało jeszcze bardziej, bo siedząc nad tym cały tydzień okazało się, że nie osiągnęłam praktycznie niczego, poza rzeczami, które MUSIAŁAM zrobić (np. na studia). Potem automatycznie pojawiły się myśli "przecież i tak masz tyle zaległości, więc powinnaś się martwić, że nie ogarnęłaś wszystkiego, że zawaliłaś tyle rzeczy". I w gruncie rzecz taka jest prawda - więcej zawaliłam niż osiągnęłam. Od tej pory odechciało mi się robić bilansu osiągnięć.
Maui
 
Posty: 200
Dołączył(a): 27 lip 2007, o 17:12

Postprzez pszyklejony » 1 maja 2011, o 13:54

Oczywiście, że będą niszczyły, to polega na pobudzaniu za pomocą emocji połączeń w mózgu. Te nowe są słabe, stare mocne.
Wszystko co opisujesz jest normalne, tak niestety wyglądają nasze zmagania i trzeba to przyjąć z pokorą.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Abssinth » 1 maja 2011, o 14:40

Czy jestem w stanie odzyskać pewność siebie mimo toksycznych czynników działających na mnie wciąż w moim otoczeniu?


dobrze by bylo zaczac sie odcinac od tych czynnikow...

obrzydzenie az mna zatrezslo na ten opis kotow brudzacych wszedzie i robiacych z mieszkania smietnik... biedne zwierzeta...i straszni ludzie, ktorzy lubia w brudzie i smrodzie zyc...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez grosz3q » 2 maja 2011, o 00:05

Hmm mam podobny problem ,lecz i pewne rozwiązanie. Mianowicie skoro toksyczne środowisko powoduje zastój w budowaniu pewności siebie ,to, czemu by nie spróbować poszukać zdrowego środowiska ,który by ułatwiło budowanie pewności siebie? Owszem jest to ciężkie, bo takie „zdrowe środowiska” są często mało zauważalne i lekko zamknięte (podkreślam lekko). Nasuwa się pytanie jak znaleźć takie środowisko i jak do niego przynależeć?
Proste ,szukaj w miejscach związanych z wysilaniem głowy (masz takie miejsca w swoim mieście?) ,a nie wysilaniem „gardła” (moi znajomi ok. 90% to ludzie pijący i to nadmiernie).
Przynależność do takiego środowiska jest uzależniona jak zwykle od drobnego pokazania ludziom transparentu „halo ja tu jestem” ;)

Tutaj przychylam się do marie89 gdzie napisała „Zastanawiają się, czego im brak... Szukają swoich atutów.. podkreślają je... Pracują nad akceptacją siebie... chodzą z wysoko podniesionym czołem... zaczynają mówić... bez lęku... bronić swego zdania...”

Nie lepiej Szukać swoich atutów ,tego, w czym jesteś dobra i śmiało nie krygować się przed ich uzewnętrznianiem? Jak uważasz , czy każdy człowiek, jeżeli chce (podkreślam :chce) to jest w stanie zaimponować innym?

Reasumując(wybacz za brak spójności wypowiedzi ,ale jestem śpiący):

Zmiana środowiska –tzn. jak tylko możliwe izolowanie się od toksycznego a integrowanie się ze zdrowym wraz z terapią mogą zdziałać bardzo wiele.

Ps. Uważam ,że twoje zmartwienia są wynikiem stresogennej sytuacji na studniach (kolokwia itp.) więc problem nie jest taki „nieprzełamywalny” jak może Ci się wydawać.


Ps2. Co do twojej wypowiedzi:
„Mimo, że czuję, że jestem dla niego ważna, to mi to nie wystarcza. Wciąż mi mało tej uwagi, tego zainteresowania, tego bycia ważną...”

Mam pytanie: A czy jakakolwiek zdrowa kobieta nie odczuwa tego, co ty? To naturalne ,że ciągle chcesz pełnej uwagi swojego partnera J.

Ps3.
Hmm i tak sobie myślę ,że podrzucę tutaj jeden Link: ks. Pawlukiewicz – „Żyć Mocniej” cz. 1 http://www.youtube.com/watch?v=ZPWFbSyEvjg

Gdy w ferworze nauki będziesz mieć przerwę poświęć parę minut dziennie ,Ksiądz, mimo że z pewnością wiele nie przeżył to wiele wie.

Proszę ustosunkuj się do mojego posta, jeżeli możesz.
grosz3q
 
Posty: 4
Dołączył(a): 1 maja 2011, o 23:15

Postprzez Eli_ » 2 maja 2011, o 10:58

Zgadzam sie z grosz3q. Sama mam wielkie kłopoty ze swoją oceną. Zawsze jestem kozłem ofiarnym i nie umiem się obronić. Wymyślam super riposte a jak mam ją powiedzieć zawsze się mylę albo gubię i do niczego nie dochodzi... Ale należy nad sobą pracować. To, że coś nie wyszło tysiąc razy nie znaczy, że za tysiąc pierwszym znowu nie wyjdzie! A jeśli chodzi o zainteresowanie partnera to normalne. Nie daje Ci go nikt inny więc chcesz tego od partnera... Mam tak samo, jestem jeszcze młoda, dużo przede mną i zamiast siedzieć nad książką wolę siedzieć z chłopakiem, bo tylko on we mnie wierzy, i tylko jemu zależy na mnie... No. I właśnie. Musisz szukać plusów i tych osiągnięć nawet jeśli zrobiłaś coś z przymusu... Bo przymusem jest nauka, ale cieszę się, że zdałam z czerwonym paskiem i to jest jakieś osiągniecie w moim życiu które pokazuje, że jestem mądra, zdolna i ambitna przypuśćmy. (ja nie zdałam z czerwonym paskiem chyba, że na tyłku ale to przykład taki). A jeśli chodzi o terapię to fakt uczęszczania na nią nie pomaga, bo jeśli pójdziesz tak se pogadasz a jak wyjdziesz nie wnosisz nic w życie to wiadomo, że Ci nie pomoże. Ja sobie zdaję sprawę, że łatwo powiedzieć trudno zrobić, ale od czegoś trzeba zacząć i powoli iść do przodu. I napewno jesteś w tranie odzywać pewność siebie!
Eli_
 
Posty: 144
Dołączył(a): 26 lut 2011, o 20:44
Lokalizacja: Zgierz

Terapia dla DDA - Chcę uzdrowić swoje życie

Postprzez pilumnus » 8 maja 2011, o 12:48

Obrazek


PILUMNUS Doing Life


Terapia dla DDA - Chcę uzdrowić swoje życie


Zapraszam do skorzystania z nowej formy terapii dla DDA opartej na jedynej tego typu platformie internetowej.

Terapia DDA przeznaczona jest dla osób, które wychowały się w rodzinach, gdzie problemem był alkohol,
emocjonalny rozpad małżeństwa rodziców, nadużycia seksualne, przemoc, nadmierna religijność, perfekcjonizm,
czy zakaz wyrażania uczuć.

Terapia prowadzona jest za pomocą specjalnej, innowacyjnej platformy internetowej.

Wspólnie z uczestnikiem staramy się dociec, co było powodem zaburzonych relacji rodziynnych? Co sprawia,
że nadal nasze życie nie przynosi nam radości? Dlaczego pozostajemy w krzywdzących dla nas relacjach?

W trakcie terapii poruszane są mi. zagadnienia dotyczące:

• lęku przed uczuciami i przed utratą kontroli nad własnym życiem
• obaw przed sytuacjami konfliktowymi
• biernego reagowania i widzenia świata w czarno - białych barwach
• doświadczanego poczucia winy i nadmiernego krytycyzmu wobec siebie
• poczucia bycia psychiczną ofiarą
• problemów z przeżywaniem intymności w bliskich relacjach
• nadmiernej odpowiedzialności oraz trudności z doświadczaniem spontanicznej radości i przyjemności

Szczegółowe informacje znajdziesz na stronie:
Terapia PILUMNUS - terapiadda.dl.pl


Sprawdź koniecznie

Wykonaj zamieszczony na stronie Test cech DDA


pozdrawiam

Piotr
PILUMNUS Doing Life
http://www.terapiadda.dl.pl
pilumnus
 
Posty: 1
Dołączył(a): 27 mar 2011, o 11:12

Postprzez Sansevieria » 8 maja 2011, o 13:51

Czy to co powyżej nie podpada przypadkiem pod pkt. 5 Regulaminu?
"Zabronione jest prowadzenie działalności reklamowej, promocyjnej i handlowej, oraz poszukiwania chętnych do współpracy w badaniach naukowych czy przedsięwzięciach dziennikarskich."
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57


Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości