pozytywnieinna napisał(a):ja wiem jaga, ze Cie wciagnelo zycie rodzinne, ale my (znaczy ja przede wszystkim) umieramy z ciekawosci jak sobie radzisz! tak myslalam sobie dzis o tobie i stwierdzilam, ze dzielna z Ciebie kobita, wiec prosze napisz jak leci!
Jak sobie radzę? Jak kazda mloda mama-ucze sie
Podczas porodu byla ze mna mama i ojciec malej, ktory pokochal ja gdy tylko ja zobaczyl. Oboje z mama bardzo sie wzruszyli gdy malutka sie pojawila na swiecie. Ojciec malej jest mocno zaangazowany, przejety kazdym pisnieciem malutkiej, rwie sie do przewijania, mycia, noszenia, tulenia
Gdyby mogl karmic piersia pewnie i w tym by mnie wyreczal
Pamietacie, ze starsznie sie balam czy zaakceptuje malutka na podstawie tego, co mowil gdy bylam w ciazy ale teraz widze, ze niepotrzebnie. I nie zaluje, ze nie ograniczylam mu kontaktow z mala. Kocha ja i to widac na pierwszy rzut oka. Zreszta mala jest tak slodka, ze po prostu nie mozna jej nie kochac
Jego syn z poprzedniego zwiazku nie moze sie doczekac kiedy zobaczy i dotknie siostrzyczke. Tez sie balam, ze moze bedzie zazdrosny-dzieci czasem tak reaguja. Teraz widze, że wiekszosc moich obaw byla niepotrzebna. Ale tak juz mam, ze wole sie przygotowac na najgorszy scenariusz :/
Malutka coraz czesciej sie usmiecha, podobno jeszcze nieswiadomie ale to cudowny widok
Polecam kazdemu takiego kochanego brzdaca. I czasem gdy na nia patrze, zastanawiam sie, jakim trzeba byc czlowiekiem, jakie trzeba miec problemy w zyciu by zdecydowac o tym, by wyrzucic takiego okruszka zaraz po urodzeniu do smietnika. Nie miesci mi sie to w glowie.