alko...alko...alko...

Problemy związane z uzależnieniami.

alko...alko...alko...

Postprzez Cacanka » 28 kwi 2011, o 12:02

poznałam chłopaka. Uzalezniony od alkoholu.

Kilka razy pogadaliśmy i jest miedzy nami jakaś dziwna więź. Nie wchodzę z nim w żadne relacje, ale z jego strony być moze jest coś wiecej- nie chce teraz o tym pisac, bo to nie wazne.

Chlopak fajny, niezwykle wrazliwy, inteligentny.

Wczoraj stwierdzil, ze chce przestac pic. Prosil o wsparcie. Przed chwila zadzwonil, ze trzymal sie cala noc, ale dzis rano musial wypic bro- bo trzesly mu sie rece, bolalo serce- wcale sie nie dziwie- odkad sie znamy jest na rauszu...

i teraz moje pytanie- co robic? jak mu pomoc?

cisnac na terapie w osrodku? wspierac go, podnosic mu poczucie wlasanej wartosci? byc przy nim? a moze strzelac fochem i obrazac sie- bo wypil piwo dzis, a obiecal, ze tego nie zrobi?...


poradźcie...
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez Abssinth » 28 kwi 2011, o 12:35

poznalas niedawno...

i juz on chce Cie wciagnac w bycie odpowiedzialna za jego zycie i jego wybory.

i juz ty sie czujesz odpowiedzialna za jego zycie i jego wybory.


pierwsze kroki do wspoluzaleznienia za Toba. Twoj wybor - czy pojdziesz ta droga dalej, czy powiesz - sluchaj, nie chce sie spotykac z alkoholikiem,pogadajmy jak sie wyleczysz.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez marie89 » 28 kwi 2011, o 13:20

Myślę, że jedyne co możesz zrobić to podsunąć mu informacje o ośrodku leczenia uzależnień czy spotkaniach grupy AA... i nic więcej

To on musi podjąć decyzję, że chce sobie pomóc... i sam musi podjąć działania.

Nie wpakuj się w rolę kogoś, kto chce pomóc i prowadzi za rączkę... wysłuchuje.. rozumie.. i wybacza za każdym razem... bo ON JEST CHORY..

Każdy decyduje, walczy o swoje życie... Wsparcie jest ważne, ale..

Twój znajomy nie może liczyć, że stanie się nagle cud... że ktoś pogłaszcze go po główce i wszystko się naprawi...


Musi uświadomić sobie sam, że jest chory... jak bardzo jest chory... i zacząć działać by się wyzwolić...

***

Niedawno byłam na spotkaniu grupy AA...


Uzależnieni dawali świadectwo...

W grupie jest im łatwiej wytrwać... aczkolwiek decyzję o niepiciu podejmują oni sami i walkę by wytrwać w trzeźwości także... Nie robią tego dla nikogo innego...a jedynie dla siebie..
marie89
 

Postprzez caterpillar » 28 kwi 2011, o 20:18

z jednej strony moze faktycznie szuka pomocy ale mi podobnie jak abs zapala sie lampka gdy czytam o Twoim zaangazowaniu

mysle ,ze propozycja grupy AA ,portale internetowe czy nawet pojscie z nim na spotkanie, to rozsadne i na tym poprzestan

p.s. wcale nie musial wypic klina na kaca ..no ale kazdy pretekst dobry.

uwazaj na siebie pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez smerfetka0 » 28 kwi 2011, o 20:27

nie pakowac sie w cos z osoba uzalezniona puki jeszcze nie jestes zakochana.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 28 kwi 2011, o 21:24

ja uważam, że w różne rzeczy można się w życiu pakować, ALE... wtedy kiedy jest jakiś sens tego i kiedy u podłoża naszego "pakowania się" leży coś ważnego i realnego...

na przykład jeśli się kogoś kocha, to jak to mówią, można za nim w ogień skoczyć... czyli można też ratować jego życie czy zdrowie nawet kosztem własnego i nie robi się wtedy rachunków zdrowego rozsądku...

Cacanka, gdyby taka sytuacja dotyczyła Ciebie i tego człowieka, to wówczas to co planujesz byłoby w moich oczach wytłumaczalne i zrozumiałe, choć niejednemu mogłoby się i tak wydawać szalone...

ale ten konkretny mężczyzna i Ty ledwo się dopiero poznaliście... więc nie może być mowy o miłości ani z Jego strony ani z Twojej... tak więc miłość do Ciebie nie będzie też dla Niego motywacją by podjąć leczenie... najwyżej pociąg do Ciebie, albo zachcianka, albo chęć przytrzymania się Ciebie jako kobiety, który mu się podoba i która mogłaby się Nim jakoś zająć - natomiast czy przez to przytrzymanie się potem oboje nie pójdziecie na dno, to już pewnie nie stanowi dla Niego problemu, bo On niezbyt daleko od tego dna gdzieś się przytapia będąc w chorobie alkoholowej...

czy Ty jesteś na to chętna...? na to ewentualne wspólne dno - przypuszczam, że pewnie nie, ale ostatecznie to już musisz sama sobie na to odpowiedzieć i zadecydować na ile i z jakich motywów byłabyś skłonna zaryzykować...

z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że z mężczyzną, z którym byłem już przez 8 miesięcy związany rozstałem się, gdyż postawiłem mu warunki odnośnie leczenia (nie chodziło o alkoholizm, lecz innego rodzaju problemy psychiczne czy też emocjonalne...) a On ich nie spełnił... zrozumiałem, że nie podejmie leczenia i nie zajmie się sobą a ja będę ponosił tego skutki - bardzo niszczące dla mnie... w tej sytuacji nie widziałem innego wyjścia niż ratować przynajmniej siebie przed dalszą destrukcją...

na szczęście udało mi się z tego wywikłać, ale kosztowało mnie to bardzo dużo...

życzę Ci mądrej decyzji i trafnej oceny ryzyka, jeśli na cokolwiek innego niż przyjęcie dystansu się zdecydujesz... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Cacanka » 28 kwi 2011, o 23:54

Dziękuje Wam za odpowiedzi!

Napisaliście to, o czym myślałam, tylko nie umiałam nazwać...

Za każde słowo dzięki...

Naszła mnie teraz refleksja, że ze mną musi być coś nie tak. Jestem w szczęśliwym związku z totalnym abstynentem, facetem- który poza mną nie widzi świata...a pakuje się w jakąś dziwną relację...

Właściwie to w mojej głowie odzywają się wspomnienia tego, z czym tu do was przyszłam...

Kurcze- dziwnie mi....

Nie umiem się ogarnąć...

Pozdrawiam ciepło:****
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez pszyklejony » 29 kwi 2011, o 01:23

Cacanka, może wszyskie nasze decyzje podejmujemy po "konsultacji" z nieświadomą warstwą osobowości. Dlatego, wzór, jakim był ojciec tak ciągnie.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Cacanka » 29 kwi 2011, o 07:58

Pszyklejony, mój ojciec jest całkowitym abstynentem, tak samo jak moja mama...

Nigdy nie widziałam go pijanego, czy choćby wypitego. W okresie dzieciństwa rodzice założyli sobie, że pokażą mnie i bratu, że można się świetnie bawić bez alko- podpisali nawet krucjatę. Nie pili absolutnie nic- nawet piwa- do mojej 18stki.

A teraz, od czasu do czasu, wypiją lampkę koniaku przed snem- ale to też sporadycznie...
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez oliwia » 29 kwi 2011, o 13:14

Cacanka...

ile ja bym dała żeby moi rodzice postępowali w sprawie alkoholu tak jak Twoi...

Jeśli chodzi o tego chłopaka to moje zdanie jest takie, że faktycznie możesz mu podsunąć informacje o terapii, ale na tym poprzestań. On sam musi chcieć z tym zerwać, a wiadomo jak trudno wytrwać na leczeniu.

Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
oliwia
 
Posty: 3388
Dołączył(a): 27 sty 2008, o 09:18
Lokalizacja: Oliwkowo

Postprzez pszyklejony » 29 kwi 2011, o 19:50

Rozumiem, nie bardzo chciało mi się szukać Twojej historii, więc założyłem jakiś problem :)
Jednak, może coś jest. Czemu aż składali te śluby? Samo picie jest tylko objawem kłopotów ze sobą.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Cacanka » 29 kwi 2011, o 23:25

nie wiem czemu...:D

byli wtedy bardzo blisko Boga, ale nie fanatycznie i moherowo.

Widocznie poczuli taką potrzebę i złożyli krucjatę...:)

Oliwka :*
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez grosz3q » 2 maja 2011, o 00:28

Jak sądzisz ,czy w przypadku uzależnienia od alkoholu foch coś da?
Jak on stoi w przypadku Boga i wiary? Może to być grunt na którym najlepiej mu pomożesz.
grosz3q
 
Posty: 4
Dołączył(a): 1 maja 2011, o 23:15

Postprzez Cacanka » 5 maja 2011, o 11:57

raczej "nie stoi"...

a i ja się od kościoła oddaliłam ostatnio...

czas pokaże...tylko żal mi człowieka
Avatar użytkownika
Cacanka
 
Posty: 158
Dołączył(a): 30 paź 2009, o 10:48

Postprzez mahika » 5 maja 2011, o 21:44

Cacanko, świata nie zbawisz, kolegi nie uratujesz.
To że ci zrobiło się go zal, to zrozumiałe.
Ale żyj swoim życiem, nie niszcz go.
Buziaki :*
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Następna strona

Powrót do Uzależnienia

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 217 gości