Nauczyć się ufać (?)

Rozmowy ogólne.

Nauczyć się ufać (?)

Postprzez marie89 » 28 kwi 2011, o 10:33

Jak to zrobić?

Nie ma chyba gotowej "recepty"... jak zwykle;)


Trochę mnie to gryzie... Wiem, że powinnam (i chcę) nabrać pewności siebie... i nauczyć się ufać... Ale im więcej starań, tym efekt odwrotny... Zamykam się niczym "puszka pasztetu"...

Brak zaufania jest widoczny u mnie na każdej płaszczyźnie... Rodzinnej, koleżeńskiej, towarzyskiej...

Uważam się za ciepłą,zyczliwą, wrażliwą, empatyczną, niegłupiutką dziewczynę (tak też od czasu do czasu mówią znajomi...)

Ale niepewność siebie... sprowadza mnie też do innych cech... Boję się odrzucenia, krzywdzącej krytyki, porażek... w związku z tym choć zawsze życzliwa- trzymam ludzi na dystans... Nie mówię wszystkiego. Czasem zachowuje się mało naturalnie... Wydaję mi się, że przez to sprawiam wrażenie zimnej... mało zaangażowanej...

W moim odczuciu to strach... który totalnie przejmuje nade mną kontrolę.. i bywa tak, że nawet w gronie sprawdzonych przyjaciół... nie potrafię się otworzyć...


A w głębi serca bardzo chciałabym przestać sie bać, otworzyć... zaufać... czuć pewnie i swobodnie...


Rodzina jak rodzina... nigdy nie było zbyt wielu poważnych, szczerych rozmów... Nie umiem, często nie chcę rozmawiać...

Znajomi... Ci którzy mnie lubię - akceptują i szanują... są wyrozumiali... nawet gdy milczę całymi dniami...

Mężczyźni... z tym jest dramat... Unikam jak ognia... Nie umiem pokazać siebie... Nie pozwalam się poznać...


***

Chciałabym coś zmienić...

Nie siebie- całkowicie... bo jestem jaka jestem. Całkiem fajny (może odrobinę dziwaczny) człowiek ze mnie... raczej dobry...

ale chciałabym nauczyć się w miarę możliwości normalnie funkcjonować na polu relacji z drugim człowiekiem... Życie w skorupce męczy, choć wydaje się bezpieczniejsze...
marie89
 

Postprzez Winogronko7 » 28 kwi 2011, o 10:59

Oj Marie... Znam to odczucie. Ty starasz się zmienić, ja natomiast już dawno temu doszłam do wniosku, że to moja cecha, taka jestem i nic z tym nie zrobię. A męczące wydaje mi się robienie ,,czegoś" ze sobą na siłę.

Twoi bliscy znajomi akceptują nie pewność, czasem milczenie.

Z resztą każdy wewnątrz wie, czego pragnie, czego brakuje, co denerwuje.
Może mały krok, po kroczku unoś głowę do góry?

Cd facetów :) wydaje mi się, że gdy spotkasz tego jedynego, to on sam zajmie się budowaniem zaufania na poważnie.

Marie, nie watpliwie jesteś wartościowym człowiekiem. Rób tak byś czuła się jak najlepiej.

pozdrawiam :D
Avatar użytkownika
Winogronko7
 
Posty: 1858
Dołączył(a): 26 sie 2010, o 18:04

Postprzez Jaga82 » 28 kwi 2011, o 14:19

Doskonale Cię rozumiem Marie
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez pszyklejony » 28 kwi 2011, o 14:22

"Chciałabym coś zmienić...
Nie siebie- całkowicie... bo jestem jaka jestem."

Jasne :) z takim "chceniem" może świat zmienisz?

"Nie ma chyba gotowej "recepty"... jak zwykle;) "

Dobre i to.
W ten sposób zejdzie Ci do śmierci, już długo tu jesteś zdaje mi się. Stoisz w miejscu, piszesz o pobożnych życzeniach, nic z tym nie robiąc. Mi nic do tego, ale nie tędy droga.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez mikidajlo » 28 kwi 2011, o 14:29

Chej Marie 89

Ja jak zwykle nie wiem co powiedzieć. Taki już jestem a potem wywód na całą stronę. "Puszka pasztetu" otworzyła się z deka. Tylko tak nie dokońca. Za szybą. Śmieję się bo masz jak ja. Internet jest miejscem gdzie można się otworzyć choć też nie do końca. Tutaj również można napisać co i jak powinno się zrobić, wyrazić swoje zdanie gdzie w życiu żeczywistym wcale tak nie postępujemy. Zgodzisz się ze mną? Możnaby powiedzieć że to wszystko jest bezsensu ale z drugiej strony? To jest fajne. To jest miejsce w którym możemy "bezpiecznie się otwierać " a rozszyfrować mogą nas tylko dobrzy znajomi bo skąd Wy możecie wiedzieć gdzie ja mieszkam? Jak w życiu prywatnym możecie mi zaszkodzić? Jak ktoś będzie próbował to wyłócze psychotekst i po kłopocie. Zawsze mogę odejść od monitora, zając się czymś innym.
W normalnym życiu takie skrycie jak piszesz jest nawet zaletą, Widzisz faceta Ja kobitkę podchodZę i mówię jej że jest ładna, albo ma piękne oczy, i krzywy nos. Taki sponton. Jak myślisz co sobie o mnie pomyśli? Nie wiem ale te informacjie wolę zachować dla siebie. Jest wiele sytuacji gdzie to co widzimy zachowujemy dla siebie. W pracy ograniczam się do żartów i rozmów o niczym. Staram się nie obceniać i nie oceniać nikogo bo to się może odbić w najmniej spodziewanym momęcie. Szukanie przyjaciela na siłę też nie kończy się najlepiej. Tak sobie ja myślę. Recepty nie mam. Sam się zx tym głowę. i też chciałbym pogadać o odczuciach czy czymś wzniosłym a nie o bzdurach ale czasami poznanie innego zdania może doprowadzxić do kłutni albo i czego innego. Pozdrawiam Cię i życzę powodzenia. Swoją drogą dobrze mi się z Tobą rozmawia choć żadko jestem na psychotekście z racji zawodu i pracy.
Avatar użytkownika
mikidajlo
 
Posty: 728
Dołączył(a): 8 wrz 2008, o 11:57
Lokalizacja: łódź

Postprzez marie89 » 28 kwi 2011, o 14:31

Pszyklejony

Krócej formułując- chcesz dać mi do zrozumienia- gadki szmatki... a nic nie robisz i sama sobie jesteś winna... (?)

Tak zrozumiałam...
marie89
 

Postprzez pszyklejony » 28 kwi 2011, o 14:37

Nie, Marie, napisałem jako zwrotną, po prostu dla informacji.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez marie89 » 28 kwi 2011, o 14:39

;) Mikidajlo...


Dziekuję.


Wiesz... tak.. Tu jakoś potrafię często się "otworzyć"... Szczerze coś przekazać... Bez strachu... a nawet jak jestem źle przyjęta- bronię swojego zdania... Tak, tu mi to wychodzi... a skoro tu to i w zyciu... Tak pomyślałam...
I uwierz..- staram się być taka na co dzień... Niestety wystarczy mała porażka, niekiedy zauważalna tylko dla mnie... i cofam się...

Nie wiem jak to przeskoczyć... Nie poddawać się i próbować dalej.. pewnie tak...
marie89
 

Postprzez pszyklejony » 28 kwi 2011, o 14:53

Wystarczy mała porażka, bo mechanizm cały czas działa, na nic chcenie. Trzeba zmienić część siebie.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez marie89 » 28 kwi 2011, o 14:59

pszyklejony napisał(a):Wystarczy mała porażka, bo mechanizm cały czas działa, na nic chcenie. Trzeba zmienić część siebie.


Właśnie...


Tylko kurcze, gdzieś mi się zapodziała moja instrukcja obsługi...

i pozostaje chcenie... z niewiedzą "jak i co"
marie89
 

Postprzez Księżycowa » 28 kwi 2011, o 15:00

Przyznam, że temat czytałam pobieżnie, ale rozumiem... Nie wiem tylko czy masz na mysli zaufanie w związku czy ogólne...

Jeśli chodzi o to w związu, to zawsze bałam się, ze nie znajdzie się niogdy nikt, kto zada sobie trud zrozumienia moich trudnych odczuć, lęków... Byłam pewna, ze nie dam rady stworzyć związku takiego normalnego, bo nie ma osoby na świecie, która by mnie pokochała tak po prostu... I jakoś taki człowiek sam się znalazł. Tak na prawdę tyle lat był obok... nie zawsze jest kolorowo, ale wiem jacy są faceci... wiem, ze mało tych, którzy jakoś myślą racjonalnie i odpoqwiedzialnie... Jestem w szoku kiedy on nie musi imponowac kumplom, tylko wybiera mnie....
Oczywiście, ze jest rezerwa tego zaufania, ale nigyd nikt tyle o mnie nie wiedział.... nawet rodzice...

Co do ogólnego zaufania... Trzymam maksymalny dystans, obserwuję. Widzę co dziennie choćby w pracy jacy są ludzi podli, jakie sobie swiństwa robią... wiem, ze również mnie mogą obgadać...

Nie chce tego zmnieniac... dzieki obserwacjom łatwiej mi wyczuc osobę godną zaufania...

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez pszyklejony » 28 kwi 2011, o 15:07

Ale to nie Ty masz wiedzieć, jak i co. Jak coś boli, to się idzie do lekarza, nie studiuje medycynę.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez marie89 » 28 kwi 2011, o 15:09

Kasiorku...

Zaufanie i takie i takie...

Ale chyba głównie chodzi mi o te do nowo napotkanych ludzi... a i dobrze znanych... Jestem, przyjaźnię się, rozmawiam... ale zawsze z dystansem... Mało pokazuję siebie... Musi minąć dłuuuuuuugi czas... Chyba, że widzę, że ta osoba chce mnie poznać, akceptuje i umie do mnie dotrzeć... Do tej pory nielicznym to się udało...

a związkowe... Brak zaufania i poczucia bezpieczeństwa- bariera nie do przebicia... Jestem sama bo nie pozwalam nikomu się do siebie zbliżyć...

Nazwę to "unikanie rozczarowania"... Co nie znaczy, że jest mi z tym dobrze.
marie89
 

Postprzez Księżycowa » 28 kwi 2011, o 15:24

Marie... jeśli chodzi o związek, to powiem Ci, ze wiele zalezy od osoby, którą spotkasz... Kurczę... na prawdę idzie poczuć, ze komuś zalezy, że mozna mu dużo powierzyć...
Bardzo Ci tego zyczę :kwiatek2:

Jesli chodzi o ludzi... mnie jest tak dobrze. I przynajmniej znajomi nie mają mnie za kolejną głupią lolitę... Jak czasem patrze na te dziewczyny... ech... nie potrzebuje aprobaty... chociaż czasem mi brak takiego zżycia, to wiem, że nie umiem być taka jak one i nawet nie chce.
Przynajmniej mam szanse na mniej nieżyczliwych w swoim życiu...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez smerfetka0 » 28 kwi 2011, o 19:54

pszyklejony napisał(a):W ten sposób zejdzie Ci do śmierci, już długo tu jesteś zdaje mi się. Stoisz w miejscu, piszesz o pobożnych życzeniach, nic z tym nie robiąc. Mi nic do tego, ale nie tędy droga.



zebys umial byc tak bardzo zyczliwy tak jak wredny czasami.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Następna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 86 gości

cron