---------- 09:18 28.04.2011 ----------
Sinusoida napisał(a):Czyli jego opór wynika z lęku, że nie będzie dobrym ojcem.
Właśnie nie jestem tego do końca pewna. On jest osobą, która otwarcie mówi o swoich uczuciach i myślach. Pytałam się go , czy to wynika z lęku przed byciem ojcem, a on odpowiedział, że nie, że po prostu nie lubi małych dzieci, nie wie jak ma z nimi postępować i podał resztę powodów o których napisałam na początku. Choć w sumie pewne lęki mogą być nieuświadomione...
Może też mógłby pomyśleć o terapii u jakiegoś psychoterapeuty...
Niestety on ma takie podejście, że "nie można się tłumaczyć chorobą/lękiem/zaburzeniem tylko po prostu wziąć do roboty, a nie użalać nad sobą". Nawet jak miał depresję to do żadnego lekarza z nią nie poszedł mimo, że przez nią zawalił rok na studiach, bo "on jest leniwy, a nie ma żadnej depresji, nie można niczym tłumaczyć swoich wad". Poza tym jest perfekcjonistą. Nie pójdzie na egzamin wcale jeśli nie jest pewien, że zda na 5.
---------- 09:32 ----------Sinusoida napisał(a): może mogłabyś spróbować jakoś dodać mu pewności siebie, wzmacniać jego męskie cechy i zachowania żeby poczuł się bardziej mężczyzną.
Próbuję to robić i z tego co wiem, to on przy mnie coraz bardziej się nim czuje. co do jego ojcostwa to ostatnio mu powiedziałam, że chcę żeby był ojcem moich dzieci, bo chcę, żeby mój syn wyrósł na takiego człowieka jak on, że chcę żeby to on go wychował, bo wiem, że on zrobi to najlepiej. Bardzo się wzruszył
I zadał mi pytanie czy myślę, że bardzo byśmy się kłócili o wychowanie
Szkoda, że dla niego to była czysto abstrakcyjna rozmowa.
Pamiętam też jak jego kolega zapytał się go czy chce się ze mną ożenić. On odpowiedział, że chce, ale w odpowiednim momencie. A jak tamten się spytał kiedy będzie odpowiedni moment, to on powiedział "kiedy będę w stanie zapewnić jej byt i kiedy będę pewny, że chcę dać jej dzieci tak jak ona chce". To wszystko są takie głupie momenty, które w całej mojej naiwności dają mi nadzieję.