Kolejne rozstanie

Problemy z partnerami.

Postprzez gerda » 26 kwi 2011, o 12:49

blanka77 napisał(a):
gerda napisał(a):A skoro jesteś w stanie zmienić swoje poglądy, to po co czekać? Dlaczego nie usiądziecie teraz i nie przebudujecie gruntownie swojego związku od podstaw?


Może dlatego, że on tego nie chce. Studiuje bibliotekoznawstwo i czeka mnie praca w bibliotece. Serio myślicie, że czekaja mnie tam nie wiadomo jakie wyzwania i ścieżka rozwoju?
gerda
 
Posty: 16
Dołączył(a): 25 kwi 2011, o 20:19

Postprzez blanka77 » 26 kwi 2011, o 12:51

Sansevieria napisał(a):
gerda napisał(a):Myślę, że w tym momencie naszego życia mamy skrajnie różne poglądy i w tym momencie nasz wspólny związek nie mógłby być szczęśliwy.
Natomiast wiem, że jak wróce z praktyk, obronie się, bede szukac pracy to wtedy moje poglady całkowicie się zmienią i wtedy ten związek miałby szanse na bycie szczęśliwym.

Szczerze wątpię czy miałby szansę na bycie szczęsliwym, Gerdo. Bo potem będzie nowa praca, nowe wyzwania, nowe cele...
Nie tyle bym to okresliła jako "ciągniecie faceta za uszy" ile raczej jako ewidentne niedopasowanie priorytetów, potrzeb. Faceta znamy z opisu Gerdy, trochę dla mnie jest nadinterpretacją wkładanie go w buty "życiowej niedojdy, którą trzeba ciagnać za uszy".
Ewidentnie przemawia przeze mnie również doświadczenie osobiste w kwestii zabezpieczenia materialnego bytu, bo ilekroć próbowaliśmy realizować cokolwiek racjonalnie i rozsądnie wychodziło fatalnie, natomiast radosny spontan zaowocował znakomicie...stąd zapewne mój pewien sceptycyzm co do takiego planowego życia jako jedynej sensownej opcji :D


Sans piszemy w tym samym czasie prawie identyczne rzeczy :)
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez ewka » 26 kwi 2011, o 12:56

blanka77 napisał(a):A skoro jesteś w stanie zmienić swoje poglądy, to po co czekać?

Bo teraz jest szansa, jakiej później może nie być :)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez blanka77 » 26 kwi 2011, o 13:02

---------- 12:57 26.04.2011 ----------

gerda napisał(a): Studiuje bibliotekoznawstwo i czeka mnie praca w bibliotece. Serio myślicie, że czekaja mnie tam nie wiadomo jakie wyzwania i ścieżka rozwoju?


Obecnie praca w bibliotece to nie tylko wypożyczanie książek. Pozornie wydaje się, że praca spokojna itd. Ale wszędzie prawie pracuje się z ludźmi i jakaś rywalizacja jest i takie tam inne rzeczy. To, ze się sumiennie wykonuje swoje obowiązki, nie oznacza, ze się będzie szanowanym i docenianym. To oczywiście te ciemne strony, nie oznacza, że Ty też trafisz na taką pracę. Ale jesteś młoda i wydaje mi się, że pewne rzeczy postrzegasz w różowych kolorach. Może to i dobrze :) bo przynajmniej jest przyjemnie :) Życie jednak weryfikuje wszystko i nie wiesz czy od razu uda Ci się podjąć pracę w zawodzie, czy może będzie tak, że do czasu znalezienia wymarzonej pracy, będziesz musiała zajmować się czymś innym, żeby zwyczajnie mieć za co żyć.

---------- 13:02 ----------

ewka napisał(a):
blanka77 napisał(a):A skoro jesteś w stanie zmienić swoje poglądy, to po co czekać?

Bo teraz jest szansa, jakiej później może nie być :)


Ja nie miałam na myśli rezygnowania ze swoich życiowych szans. Chodziło mi o rozmowę z byłym chłopakiem, że muszą ten obecny czas jakoś przetrwać. Żeby porozmawiać co dla nich jest najważniejsze, jakie mają cele w życiu i czy da się to pogodzić żyjąc wspólnie, jakie są szanse itd.

Dla mnie nieuczciwe jest podejście takie, że ok teraz robię karierę, potem zmienię swoje poglądy, a ty czekaj na mnie. Bo nikt nie jest pewny co będzie dokładnie robił jutro, a już za rok to w ogóle niemożliwe. Uważam, że jeśli mają być razem to teraz powinni ustalić na czym stoją i zabrać się za budowanie związku na solidnych fundamentach, a nie odkłądać tego w czasie. Bo dwa razy do tej samej rzeki wejść się nie da, a odgrzewane kotlety nie smakują już tak dobrze.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez gerda » 26 kwi 2011, o 13:09

Ja nie mam podejścia takiego, że robie kariere a ty sobie czekaj. Nie wiem co bedzie za miesiąc, za pół roku. Może spojrze na to forum i stwierdze, że wypisywałam głupoty bo wszystko mi się ułozyło, a może dalej będe go kochać. Na to, żeby zrozumieć czego oczekuje się od życia i związku potrzeba czasu. W tym momencie uważam, że miedzy nami jest za dużo wzajemnego żalu, żeby cokolwiek ustalać. Uważam, że teraz trzeba ochłonąć, zająć się sobą, poznać innych ludzi i na chwilę zapomnieć. Dopiero potem siąść i pomyśleć, czy faktycznie jest to partner mojego życia.

Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki.. problem w tym, że po takiej traumie jaką jest rozstanie to już nie jest ta sama rzeka.

Myśle, ze po 5 latach studiów zdaje sobie sprawe z tego jak wyglada praca w bibliotece, zdaje sobie tez sprawe z tego jak trudno ja dostać. Nie mowie, że jest to praca nudna i monotonna bo tak nie jest, natomiast nigdy nie bedzie w niej takich wyzwan jak w zawodzie lekarza, prawnika czy policjanta. Po to chce sie teraz kształcić i rozwijać, aby poźniej mieć wieksze szanse na dostanie pracy w zawodzie.
gerda
 
Posty: 16
Dołączył(a): 25 kwi 2011, o 20:19

Postprzez ewka » 26 kwi 2011, o 13:17

---------- 13:14 26.04.2011 ----------

Sansevieria napisał(a):Ewka, nie jest chyba kwestią "czyje koncepcje są słuszniejsze"...

Myślę, że trochę jest... no bo skoro one się rozjeżdżają, to wg jakiegoś klucza dobrze byłoby je jakoś połapać i coś dla ustalenia wybrać. Wydaje mi się, że powinno się wybrać słuszniejszą. Fakt jest taki, że moje słuszna nie musi się równać Twoja słuszna... słuszna Gerdy nie musi się równać słuszna jej faceta.

---------- 13:17 ----------

Rozmowa jak najbardziej, popieram. Wzajemne przekonywanie się... a czy się przykonać uda i komu, to się zobaczy, jak się spróbuje. Bez tego czarna dziura.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sinusoida » 26 kwi 2011, o 13:21

A mnie się troszkę inny obraz pojawił. Nie wykluczam oczywiście (Sansevierio, Blanko), że jest tak, jak piszecie. Ale mnie jakoś tak z opisu autorki pojawiła się czerwona lampka, że chłopak niejako chciał symbiotycznego związku. I teraz pytanie – czy tak to wygląda z Twojego opisu bo masz inne potrzeby w tym względzie (przeginasz z kolei w drugą stronę – czyli nie potrafisz tak naprawdę być blisko) czy też chłopak rzeczywiście najchętniej spędzałby z Tobą 24h na dobę i żył powietrzem bo wszystko się "jakoś" ułoży.
Niezależnie od tego czy zachowywałaś się egocentrycznie w tym związku czy też nie, problem polega na tym, że on się nie odezwał. Nie wstrząsnął Tobą (z tego co piszesz), nie powiedział, że związek go nie satysfakcjonuje. Wszystko mogło potoczyć się inaczej gdybyście porozmawiali o swoich oczekiwaniach. Czy byłabyś się gotowa dla niego trochę zmienić i nauczyć się uwzględniać także jego potrzeby? Nie wiemy. Ale mielibyście szanse, której on nie wykorzystał. A Ty duchem świętym nie jesteś. I jeśli on mówił – jest OK – a nie było, no to sorry. Wybrał tak, a nie inaczej. Osobiście wygląda mi to na niedogadanie się. A jeśli chodzi o zaręczyny - tutaj zgadzam się z Sans. Jeśli naprawdę by Ci na nim zależało nie miałabyś obiekcji. Bo zaręczyć się można na studiach a ze ślubem poczekać aż będą warunki, na przykład finansowe. jeśli tak się wzbraniałaś przed samymi zaręczynami to niewykluczone, że chłopak zrozumiał iż marnujesz mu czas i że prędzej czy później i tak go zostawisz. Bo jeśli ktoś chce z kimś być to można przyjąć zaręczyny i postanowić, że ślub po studiach. Tu mi się pojawia kolejny aspekt całej tej sprawy. Czy Ty tak naprawdę widziałaś z nim swoją przyszłość?
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez gerda » 26 kwi 2011, o 13:25

A to ciekawie :) o zarecznyach rozmawialiśmy bardzo często. Ja nie byłam na nie gotowa, bo dla mnie zaręczny wiążą się z niemal natychmiastowym ślubem i wspólnym życiem. Takie mam podejście do tej sprawy. A on mówił "no co Ty, zaręcznyny? Przecież ja ciągle się czuję jak dziecko. Gdzie tu zaręczny, może po studiach"

I bądź tu babo mądra:)
gerda
 
Posty: 16
Dołączył(a): 25 kwi 2011, o 20:19

Postprzez blanka77 » 26 kwi 2011, o 13:44

Sinusoida napisał(a):Ale mnie jakoś tak z opisu autorki pojawiła się czerwona lampka, że chłopak niejako chciał symbiotycznego związku. I teraz pytanie – czy tak to wygląda z Twojego opisu bo masz inne potrzeby w tym względzie (przeginasz z kolei w drugą stronę – czyli nie potrafisz tak naprawdę być blisko) czy też chłopak rzeczywiście najchętniej spędzałby z Tobą 24h na dobę i żył powietrzem bo wszystko się "jakoś" ułoży.
Niezależnie od tego czy zachowywałaś się egocentrycznie w tym związku czy też nie, problem polega na tym, że on się nie odezwał. Nie wstrząsnął Tobą (z tego co piszesz), nie powiedział, że związek go nie satysfakcjonuje. Wszystko mogło potoczyć się inaczej gdybyście porozmawiali o swoich oczekiwaniach. Czy byłabyś się gotowa dla niego trochę zmienić i nauczyć się uwzględniać także jego potrzeby? Nie wiemy. Ale mielibyście szanse, której on nie wykorzystał. A Ty duchem świętym nie jesteś. I jeśli on mówił – jest OK – a nie było, no to sorry. Wybrał tak, a nie inaczej. Osobiście wygląda mi to na niedogadanie się.


Masz rację Sin. Znamy relację tylko jednej strony. Związek trwał 3 lata, to nie jest krótki czas. Gerda twierdzi, ze nie dawał znaków, że coś mu się nie podoba, że inaczej to sobie wyobrażał. Ale może jednak dawał znaki, tylko zostały zlekceważne (świadomie bądź nie) ? Może nie jest aż tak bardzo "przebojowy" jak gerda i nie dawał znaków bezpośrednio z róznych powodów. Albo nie potrafił, albo nie chciał się narzucać wiedząc, ze jego dziewczyna ma tyle rzeczy na głowie. Nie wiem. Wiem jedno, nie wytrzymał tego wszystkiego, nie wytrzymał tempa. Może to, ze on chciałby więcej czasu spędzać ze swoją wybranką było wynikiem własnie tego zabiegania codziennego. Próbował wykorzystac każdy moment żeby spędzić go razem, żeby się nacieszyć miłością. Może w wyniku tego całego tempa czuł się odizolowany, odstawiany na boczny tor, jego propozycje odrzucane lub nie traktowane na równi z propozycjami swojej dziewczyny.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Filemon » 26 kwi 2011, o 14:54

gerda napisał(a):Ja nie mam podejścia takiego, że robie kariere a ty sobie czekaj. Nie wiem co bedzie za miesiąc, za pół roku. Może spojrze na to forum i stwierdze, że wypisywałam głupoty bo wszystko mi się ułozyło, a może dalej będe go kochać.


o ile dobrze rozumiem to ostatnie zdanie, to w moich oczach zdradza ono Twoje głębsze intencje...

zauważ opozycję - przeciwstawność - pomiędzy sformułowaniem, że "wszystko Ci się ułoży" a drugim, że "dalej będziesz go kochać"...

mam wrażenie, że właśnie... masz podejście mniej więcej tego rodzaju, jakiego się wypierasz...

mam też wrażenie, że ten chłopak Cię wyczuł i odchodząc podjął dobrą dla siebie decyzję, chociaż nie było to dla niego łatwe...

dostałaś po nosie chyba trochę... co nie? ;) bo wcześniej rozważałaś sceptycznie i mierzyłaś "szkiełkiem i okiem" czy z pragmatycznych przyczyn odejść od niego czy lepiej może pozostać... a tymczasem BACH! i to on zostawił Ciebie... :P

żałujesz teraz...? no i może Twoja ambicja poniosła szwank... ale przecież sama piszesz, że może nie będziesz go dalej kochać, tylko wszystko Ci się ułoży... czyli, że na przykład uda Ci się planowany wyjazd, następnie ukończenie studiów, zdobycie dobrej pracy i wreszcie pewnie... spotkanie jakiegoś fajnego mężczyzny, z którym się zwiążesz i który będzie bardziej spełniał Twoje oczekiwania niż ten, który właśnie od Ciebie odszedł...

życzę Ci tego zatem - by się spełniło! (i mam wrażenie, że tak będzie prawdopodobnie dobrze również dla Twojego byłego już partnera...)

a swoją drogą to... chciałbym mieć takiego chłopaka jak ten, który jawi mi się z Twojego opisu... :) romantycznego, lubiącego spędzać wspólnie dużo czasu, czynić razem plany i potrafiącego ustąpić, nawet w sytuacji dla niego trudnej... starałbym się wsłuchiwać wówczas w jego potrzeby a nawet wręcz pytać go o nie i trochę "ciągnąć za język", gdybym się zorientował, że może on mieć tendencję do tego, żeby coś robić kosztem własnych pragnień, przemilczając swoje prawdziwe uczucia, bo wydaje mu się, że tak będzie dobrze i że to będzie dobrze służyć utrzymaniu naszego związku... sobie samemu życzyłbym właśnie takiego partnera... no ale cóż, kwestia gustu zapewne... ;) zatem czy jest sens płakać nad rozlanym mlekiem...? :P

P.S.


właśnie przeżyłem lekki szok... bo zwróciłem uwagę na Twojego nicka i zdałem sobie sprawę jak bardzo nie pasuje mi on do... pewnej Gerdy, bohaterki baśni Andersena, która za swoim Kay'em, ukochanym przyjacielem z dziecięcych lat, wyruszyła w drogę daleką i niebezpieczną, pełną trudności i lęków, aby odnaleźć go i "sprowadzić do domu" wówczas, gdy dał się on uwieść lodowatej Królowej Śniegu i ugrzązł w jej zimnej krainie, gdyż wpadł mu do oka okruch rozbitego diabelskiego lustra, które miało tę właściwość, iż przekręcało obraz wszystkiego co dobre i złe na tym świecie i nicowało wartości...

no chyba, że wszystko mi się samemu pomieszało i sam postrzegam na odwrót...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 26 kwi 2011, o 15:07

gerda napisał(a):Natomiast wiem, że jak wróce z praktyk, obronie się, bede szukac pracy to wtedy moje poglady całkowicie się zmienią i wtedy ten związek miałby szanse na bycie szczęśliwym.


gerda napisał(a):Nie wiem co bedzie za miesiąc, za pół roku. Może spojrze na to forum i stwierdze, że wypisywałam głupoty bo wszystko mi się ułozyło, a może dalej będe go kochać. Na to, żeby zrozumieć czego oczekuje się od życia i związku potrzeba czasu. W tym momencie uważam, że miedzy nami jest za dużo wzajemnego żalu, żeby cokolwiek ustalać. Uważam, że teraz trzeba ochłonąć, zająć się sobą, poznać innych ludzi i na chwilę zapomnieć. Dopiero potem siąść i pomyśleć, czy faktycznie jest to partner mojego życia.



Trochę to dla mnie sprzeczne. I moze rzeczywiście nie jest to moment na związek z osobą uczuciową, która w pierwszej kolejności marzy o założeniu rodziny.

Wydaje mi się, że dobrze zrobił, ze odszedł. Może nie chciał Ci podcinać skrzydeł w Twoich planach i działaniach. Moim zdaniem, powinnaś teraz realizować swoje cele, a jego nie trzymać w niepewności lub nie dawać mu złudzeń na powrót, bo tak jak napisałaś chcesz ochłonąć. A rezultaty tego ochłonięcia mogą być różne, więc uczciwie byłoby nie robić mu nadziei.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Filemon » 26 kwi 2011, o 15:16

a może to nie sprzeczne, tylko... wyrachowane, po prostu...

ale jak pokazuje życie, na takich rachunkach można się przeliczyć... ;) :P
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 26 kwi 2011, o 15:18

Mnie jest przykro, bo jakby na to nie patrzeć 3 lata to kawałek czasu. I ciężko jest dojść do momentu, w którym sie stwierdza, ze coś nie wyszło. Jedni sobie szybko poradzą w nowej rzeczywistości, a będą i tacy, którym świat się zawali i ciężko zniosą porażkę.
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Postprzez Filemon » 26 kwi 2011, o 15:20

Sansevieria napisał(a):Ewidentnie przemawia przeze mnie również doświadczenie osobiste w kwestii zabezpieczenia materialnego bytu, bo ilekroć próbowaliśmy realizować cokolwiek racjonalnie i rozsądnie wychodziło fatalnie, natomiast radosny spontan zaowocował znakomicie...stąd zapewne mój pewien sceptycyzm co do takiego planowego życia jako jedynej sensownej opcji :D


a tu mnie masz - Filemon zaskoczony całkowicie...! :)

Sansevieria, albo pisałaś to na drinku... ;) albo mój obraz Ciebie, który sobie dotychczas stworzyłem jest obciążony... znacznymi błędami malarskimi...! :lol:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez blanka77 » 26 kwi 2011, o 15:20

Filemon napisał(a):ale jak pokazuje życie, na takich rachunkach można się przeliczyć... ;) :P


oj, rachunki czasami przerastają możliwości spłaty :) i wtedy wchodzi komornik.... :) i zabiera wszystko co wartościowe...
Avatar użytkownika
blanka77
 
Posty: 3210
Dołączył(a): 1 wrz 2010, o 12:38

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 288 gości