gerda napisał(a):Ja nie mam podejścia takiego, że robie kariere a ty sobie czekaj. Nie wiem co bedzie za miesiąc, za pół roku. Może spojrze na to forum i stwierdze, że wypisywałam głupoty bo wszystko mi się ułozyło, a może dalej będe go kochać.
o ile dobrze rozumiem to ostatnie zdanie, to w moich oczach zdradza ono Twoje głębsze intencje...
zauważ opozycję - przeciwstawność - pomiędzy sformułowaniem, że "wszystko Ci się ułoży" a drugim, że "dalej będziesz go kochać"...
mam wrażenie, że właśnie... masz podejście mniej więcej tego rodzaju, jakiego się wypierasz...
mam też wrażenie, że ten chłopak Cię wyczuł i odchodząc podjął dobrą dla siebie decyzję, chociaż nie było to dla niego łatwe...
dostałaś po nosie chyba trochę... co nie?
bo wcześniej rozważałaś sceptycznie i mierzyłaś "szkiełkiem i okiem" czy z pragmatycznych przyczyn odejść od niego czy lepiej może pozostać... a tymczasem BACH! i to on zostawił Ciebie...
żałujesz teraz...? no i może Twoja ambicja poniosła szwank... ale przecież sama piszesz, że może nie będziesz go dalej kochać, tylko wszystko Ci się ułoży... czyli, że na przykład uda Ci się planowany wyjazd, następnie ukończenie studiów, zdobycie dobrej pracy i wreszcie pewnie... spotkanie jakiegoś fajnego mężczyzny, z którym się zwiążesz i który będzie bardziej spełniał Twoje oczekiwania niż ten, który właśnie od Ciebie odszedł...
życzę Ci tego zatem - by się spełniło! (i mam wrażenie, że tak będzie prawdopodobnie dobrze również dla Twojego byłego już partnera...)
a swoją drogą to... chciałbym mieć takiego chłopaka jak ten, który jawi mi się z Twojego opisu...
romantycznego, lubiącego spędzać wspólnie dużo czasu, czynić razem plany i potrafiącego ustąpić, nawet w sytuacji dla niego trudnej... starałbym się wsłuchiwać wówczas w jego potrzeby a nawet wręcz pytać go o nie i trochę "ciągnąć za język", gdybym się zorientował, że może on mieć tendencję do tego, żeby coś robić kosztem własnych pragnień, przemilczając swoje prawdziwe uczucia, bo wydaje mu się, że tak będzie dobrze i że to będzie dobrze służyć utrzymaniu naszego związku... sobie samemu życzyłbym właśnie takiego partnera... no ale cóż, kwestia gustu zapewne...
zatem czy jest sens płakać nad rozlanym mlekiem...?
P.S.
właśnie przeżyłem lekki szok... bo zwróciłem uwagę na Twojego nicka i zdałem sobie sprawę jak bardzo nie pasuje mi on do... pewnej Gerdy, bohaterki baśni Andersena, która za swoim Kay'em, ukochanym przyjacielem z dziecięcych lat, wyruszyła w drogę daleką i niebezpieczną, pełną trudności i lęków, aby odnaleźć go i "sprowadzić do domu" wówczas, gdy dał się on uwieść lodowatej Królowej Śniegu i ugrzązł w jej zimnej krainie, gdyż wpadł mu do oka okruch rozbitego diabelskiego lustra, które miało tę właściwość, iż przekręcało obraz wszystkiego co dobre i złe na tym świecie i nicowało wartości...
no chyba, że wszystko mi się samemu pomieszało i sam postrzegam na odwrót...