Witam! Jestem tutaj pierwszy raz i mam nadzieję, że ktoś coś podpowie, bo trudno mi się odnaleźć w tej sytuacji. Może mój problem jest błahy w porównaniu z innymi ale dla mnie bardzo ważny. Moje dotychczasowe związki kończyły się porażką, bo za bardzo się starałam. Dawałam z siebie wszystko, bo bałam się opuszczenia. Niestety właśnie to dostawałam
. Byłam w toksycznym związku z kimś, z kim nie powinnam być. Chłopak wpędzał mnie w poczucie winy za wszystkie nieszczęścia między nami itp. Brała narkotyki, tylko nie wiedziałam o tym.Zakończyło się to wreszcie ale od tamtej pory coś jest ze mną nie tak. Boję się odzrucenia i kolejnego zawodu. Raz już bardzo kochałam i wiem jak boli takie odzrucenie. Myślę, że nie tylko ja. Wiem, że biegając za chłopakiem, tak jak wtedy, doprowadzę do tego, czego nie chcę.Teraz jestem, nie długo, od miesiąca z (jak na razie) fajnym chłopakiem. W tym przypadku byłam na początku bardzo ostrożna, trochę zimna i nie dostępna. Podziałało
. Tylko teraz nadchodzi moment, w którym zaczyna mi na nim zależeć i zaczynam się gubić. Wiem, że wtedy byłam na każde zawołanie i teraz, gdy ,,zdradzę" swoje uczucia, chociaż trochę, czuję się kakbym była... słaba... i tracę pewność siebie. Nie można przecież cały czas być zimnym, bo to też zniechęca. Staram się trymać umiar. Często boję się, że powiem zbyt wiele, że on wyczuje jakomś moją słabość, a rozmawiamy ostatnio dużo o wszystkim. Chłopak wydaje się w porządku. Bardzo (przynajmniej mi się tak wydaje) się stara. Ma taką prace, że wyjeżdża na 3-4 tyg. Wcześnie rano przed wyjazdem znalazł czas, żeby się spotkać i pożegnać, zabiera mnie wszędzie: między swoich kolegów i przyjacół, angażuje w ważne dla siebie sprawy. Za nim zaczęliśmy być z sobą specjalnie przyjechał zza granicy na 2 dni, żeby spotkac się na kawę. Dzwoni i rozmawia ze mną po parę godz. Nie wspomnę o wypadach do kina itp. Widziałam już coś podobnego i wydaje mi się, że niektórzy faceci zrobią dużo, by się pobawić, więc jestem ostrożna. On mówi, żebym się nie bała, żebym nie myślała, że nie zasługuje na szczęście. Mówi, że też mu się wydaje, że to zbyt piękne, by było prawdziwe ale nie chce mnie skrzywdzić, że mu zależy na mnie. Ostatnio dostałam mały upominek od niego. Ja się tego boję. Boję się, że chce mi oczy zamydlić, wykorzystać... Dodam, że on jest 10 lat ode mne starszy ja za 4 mies. kończę 18tkę. Przeraża mnie tak szybki rozwój sytuacji. W ciągu miesiąca czujemy się ze sobą jakbyśmy byli ze dwa lata. Czy to jest dobre? Staram się trzymać te myśli w ,,bezpiecznej odległości" żeby nie miały na nic wpływu ale boję się, że z powodu tych lęków zacznę robić coś, co naprawdę to zepsuje. Wiem, że może panikuję, ale troszkę się nacierpiałam przez te problemy i tą niską samoocenę. Czuję się trochę zagubiona. Co o tym myśleć?