---------- 21:46 16.04.2011 ----------
tak, przyznalam wreszcie przed sama soba, ze oprocz zalu i nienawisci nie mam ZADNYCH uczuc do mojej matki!
cale lata nie zdawalam sobie sprawy jak bardzo to co mi robila wplynelo na reszte mojego zycia i na to co sie dzieje teraz... cale zycie meczylam w sobie wspomnienia, obrazy i watki... rzadko o tym gdziekolwiek wspominalam, poprostu sie wsydzilam (wstydze)... dlatego czas na wyrzucenie tego z siebie, chce tu napisac co przezylam jak sie czulam, moze choc w minimalnym stopniu mi to pomoze, wrocic do wspomnien i przelac je na "papier", narazie wirtualny, ale moze bedzie to poczatek, aby wybaczyc samej sobie i ukoic placz malej dziewczynki... poradzic sobie z koszmarnym bolem i strachem...
---------- 21:55 ----------
zaczelo sie (bo tak najwczesniej pamietam) jak mialam jakies 4 lata, pamietam lato i to, ze bawilam sie z kolezanka na ulicy, w pewnym momencie, po kolezanke przyszedl jej ojciec i powiedzial, ze zabiera ja do sasiadow do piaskownicy, zapytal, czy chce isc z nimi, chcialam, wolalam mame, ale nie moglam sie dowolac, ojciec kolezanki powiedzial, ze idziemy blisko i ze z nim, wiec, zebym dala mamie spokoj, poszlam, pamietam potem jak ten pan powiedzial, ze chyba mnie mama wola i zebym szla do domu, poszlam, od progu rzucila sie na mnie zaczela wrzeszczec, potem rzucila mnie na wersalke i bila skorzanym pasem, pamietam swoj placz i jak przez lzy probowalam powiedziec, ze tata kolezanki powiedzial, ze moge isc, nie sluchala, bila,wrzeszczala, potem kazala mi siedziec w domu, a sama poszla do ogrodu, nie wiem gdzie byl moj ojciec, nie pamietam go w tej scenie, albo nie bylo go w domu, albo nie reagowal, jak zwykle.