Czy każdy facet myśli fiutem? Proszę o Wasze komentarze.

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 15 kwi 2011, o 07:14

Łośka napisał(a):Chciałam ale wspólnie z mężem a on nigdy się na to nie zgodził.

Jeśli nie chce, to go nie zmusisz... ale sama w dalszym ciągu możesz przecież pójść. Skoncentrowałaś się na tych ludziach, zamiast na sobie. Tak chyba nie powinno być... choć rozumiem, że jest silniejsze od Ciebie.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 15 kwi 2011, o 10:46

Wiesz Łośka tak czytam, czytam i jak tak przeczytałam o tej żonie marnującej sobie życie, to coś mnie tknęło...

Może zamiast do tego dupka, który marnuje życie i onie i dzieciom wybierz sie lub przedzwoń do żony...
Czy anonimowo czy nie to już nie wiem... Nie wiem jak dobrze ją znasz...\
Jej reakcja może być różna, ale ja zgadzam sie z Bianką, jesli tak Cię to męczy to zrób coś jeśli gtak czujesz....

Nie wiem czy to dobry pomysł, ale inny na pewno...

Ja bym chyba też nie wytrzymała...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Łośka » 15 kwi 2011, o 13:37

Najchętniej sama zwolniłabym się z pracy żeby na to nie patrzeć ale za dużo bym straciła. Żonę kolegi widziałam dwa razy także nie jestem jej kumpelą żeby o tym pogadać, natomiast anonim nie wchodzi w grę bo ze mną swego czasu pisywał taki anomin i to było obrzydliwe. Sytuacja bez wyjścia, ciekawe ile jeszcze wytrzymam.
Łośka
 
Posty: 34
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 07:23

Postprzez Abssinth » 15 kwi 2011, o 13:45

Loska...podejrzewam, ze ta sytuacja tak Cie meczy z tego powodu, ze masz bardzo nieprzepracowana swoja sytuacje...stawiasz sie w pozycji tej zdradzanej zony i przezywasz ten problem tak jak swoj wlasny.

mysle, ze naprawde bardzo, bardzo przydalaby Ci sie terapia - nawet jesli Twoj maz nie chce w takowej uczestniczyc...pamietaj, tu chodzi o Twoje dobro i Twoje zdrowie psychiczne.

Nie ma po co zasypywac swoich emocji, ukrywac ich przed sama soba...one tylko wychodza na swiatlo dzienne pod innymi przebraniami.

sciskam Cie,
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez mahika » 15 kwi 2011, o 18:30

czy myślicie że to jest aż tak bardzo związane z przeszłością Łośki?
poniekąd tak, nie przeczę.
Ale nie sądzę że czułaby sie ok, gdyby facet okradał firmę i pomału wynosił jakieś rzeczy, tak jak nie czuje sie dobrze gdy wie o tym ze zdradza żonę.

Mnie to by się po prostu nie mieści,o w granicach mojej przywoitości, moralności itd, dlatego czułabym się wstretnie, gdybym wiedziała o ttm że gośc kradnie czy zdradza żonę.

Łoska, nie wiem co Ci powiedziec, skoro nie wchodzi w gre poinformowanie żony, szefa, kogokolwiek... nie wiem, nie wiem, na prawde....
Sama nie wiem jakbym sie zachowała, ale nie miałoby to dla mnie znaczenia czy byłam zdradzana, czy okradana... nie miesciło by się to w moich ramach i mocno uwierało.
Trzymaj sie jakoś....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 17 kwi 2011, o 09:31

mahika napisał(a):Mnie to by się po prostu nie mieści,o w granicach mojej przywoitości, moralności itd, dlatego czułabym się wstretnie, gdybym wiedziała o ttm że gośc kradnie czy zdradza żonę.

Różnica jest (wg mnie) taka, że kradzież nie wali bezpośrednio w zdradzonego. Bycie obserwatorem zdrady - tak.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mahika » 17 kwi 2011, o 09:36

bycie obserwatorem kradzieży też by waliło we mnie i moje odczucia i zbierało by we mnie sie na rzygi, na samą myśl o pójściu do pracy gdzie ktoś kradnie.
co nie oznacza że to ja mam iść na terapie z tego powodu.

Chyba nie zrozumiałaś do końca o czym mówię, ale nie chce mi się drugi raz tłumaczyć.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 17 kwi 2011, o 10:07

Może nie zrozumiałam... chodziło mi o to, że nie bardzo da się porównać jedno z drugim.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Łośka » 20 kwi 2011, o 09:38

Obie rzeczy są obrzydliwe ale chyba zupełnie inne. Jeśli widziałabym że ktoś kradnie w firmie to raczej bez oporów poinformowałabym szefa albo porozmwiałabym z tą osobą. Niestety chyba macie racje z tą terapią myślałam że że dwa lata zdradzie to już nie mam sensu. Widzę jednak że nie radzę sobie z pewnymi rzeczami, nie mogę nawet spokojnie obejrzeć filmu z takim wątkiem a ta parka w pracy dobija mnie. Możecie mi polecić psychologa na śląsku?
Łośka
 
Posty: 34
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 07:23

Postprzez ewka » 22 kwi 2011, o 12:03

To dobra decyzja, Łośka.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez imprecha » 12 cze 2011, o 20:43

Nie ,nikt nie mysli fiutem ,ludzie mają rozum i posługują sie rozumem. I jeżeli rozum mówi ,że przyjemność jest łatwo dostępna w zasiegu ręki,jezeli nie musi o nic zabiegać bo sama włazi w ręce to zwyczajnie ulega pokusie.
Pokusą są słodycze ,ciastka ,cukierki ,alkohol,kawa,papierosy,narkotyki.To są przyjemności.każdy z jakis przyjemności korzysta.Skoro piszesz ,że facet jest tzw.porządny pod każdym wzgledem ,nie pije nie pali nie obzera się nie narkotyzuje ,to...zwyczajnie nie może sie powstrzymać przed chętną kobietą ,która mu włazi w ręce jak kolejna porcja tortu podana przez uprzejmą gospodynie .
Nie moze sie po prostu oprzeć.
Ale fiutem nie mysli ,tylko rozum mówi mu ,skoro takie to łatwe i samo przyszło to nie mogę sie powstrzymać .
imprecha
 

Postprzez sikorka » 12 cze 2011, o 21:47

łośko, a ja chcialam sie z Toba podzielic moimi odczuciami. bo sa one bardzo podobne do Twoich i zupelnie rozumiem skad sie biora. w poprzednim zwiazku zostalam zdradzona i zauwazylam sama po sobie, ze temat zdrazy cholernie mocno na mnie dziala od tamtego momentu. niemilosiernie mne irytuje, zlosci. jak tylko gdzies uslysze wsrod znajomych, nawet jak film jakis ogladam z watkiem zdrady to odrazu gola w gardle i nerwy na wierzchu. mam taki wstret do tego, ze nie wytrzymuje i jade ostro jak tylko costakiego mnie wokol spotyka. minelo juz pare lat od tamtej chwili a to ciagle tak na mnie dziala. zupelnie odwrotnie niz wczesniej. bo wczesniej temat byl mi zupelnie obojetny. lalam na to i w ogole nie zwracalam uwagi. zwyczajnie nie wiedzialam jak to jest, a teraz kazda osobe ktora dopuscila sie zdrady chetnie spuscilabym z mostu, choc wlasciwie wiem, ze nawet spluniecia nie jest warta.
tak wiec podobnie jak ja mozesz byc nadrwazliwa na ten temat i nie wiem czy calkowicie sie od tego odetniesz. wazne bys w swoim zwiazku sobie poukladala i martwila sie wylacznie za innych, a o siebie nie musiala.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez mahika » 12 cze 2011, o 23:43

sikorka napisał(a):łośko, a ja chcialam sie z Toba podzielic moimi odczuciami. bo sa one bardzo podobne do Twoich i zupelnie rozumiem skad sie biora. w poprzednim zwiazku zostalam zdradzona i zauwazylam sama po sobie, ze temat zdrazy cholernie mocno na mnie dziala od tamtego momentu. niemilosiernie mne irytuje, zlosci. jak tylko gdzies uslysze wsrod znajomych, nawet jak film jakis ogladam z watkiem zdrady to odrazu gola w gardle i nerwy na wierzchu. mam taki wstret do tego, ze nie wytrzymuje i jade ostro jak tylko costakiego mnie wokol spotyka. minelo juz pare lat od tamtej chwili a to ciagle tak na mnie dziala. zupelnie odwrotnie niz wczesniej. bo wczesniej temat byl mi zupelnie obojetny. lalam na to i w ogole nie zwracalam uwagi. zwyczajnie nie wiedzialam jak to jest, a teraz kazda osobe ktora dopuscila sie zdrady chetnie spuscilabym z mostu, choc wlasciwie wiem, ze nawet spluniecia nie jest warta.
tak wiec podobnie jak ja mozesz byc nadrwazliwa na ten temat i nie wiem czy calkowicie sie od tego odetniesz. wazne bys w swoim zwiazku sobie poukladala i martwila sie wylacznie za innych, a o siebie nie musiala.

A mi przeszło... :bezradny:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez limonka » 13 cze 2011, o 03:56

sikorka napisał(a):łośko, a ja chcialam sie z Toba podzielic moimi odczuciami. bo sa one bardzo podobne do Twoich i zupelnie rozumiem skad sie biora. w poprzednim zwiazku zostalam zdradzona i zauwazylam sama po sobie, ze temat zdrazy cholernie mocno na mnie dziala od tamtego momentu. niemilosiernie mne irytuje, zlosci. jak tylko gdzies uslysze wsrod znajomych, nawet jak film jakis ogladam z watkiem zdrady to odrazu gola w gardle i nerwy na wierzchu. mam taki wstret do tego, ze nie wytrzymuje i jade ostro jak tylko costakiego mnie wokol spotyka. minelo juz pare lat od tamtej chwili a to ciagle tak na mnie dziala. zupelnie odwrotnie niz wczesniej. bo wczesniej temat byl mi zupelnie obojetny. lalam na to i w ogole nie zwracalam uwagi. zwyczajnie nie wiedzialam jak to jest, a teraz kazda osobe ktora dopuscila sie zdrady chetnie spuscilabym z mostu, choc wlasciwie wiem, ze nawet spluniecia nie jest warta.
tak wiec podobnie jak ja mozesz byc nadrwazliwa na ten temat i nie wiem czy calkowicie sie od tego odetniesz. wazne bys w swoim zwiazku sobie poukladala i martwila sie wylacznie za innych, a o siebie nie musiala.
sikorko , a czy ty kiedys nie pisalas ze sama bylas ta druga? jesli cie zkims myle to z gory sorry:)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Bianka » 13 cze 2011, o 10:27

Kurcze ja też to powinnam mieć, byłam zdradzana, nie mogłam dojść do siebie, długo chorowałam, teraz ojciec ma kryzys wieku średniego i nie mam czegoś takiego, oczywiście brzydze się zdradą ale takich emocji nie mam...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 337 gości