Pomocy IDIOTA ze mnie

Problemy z partnerami.

Pomocy IDIOTA ze mnie

Postprzez sebasebcio » 21 lis 2007, o 18:27

Witam wszystkich na forum
Jest to mój pierwszy post i zarazem najtrudniejszy bo nigdy nie mówiłem o swoich problemach nikomu.
Mam 29lat, imię nieważne, mam (chyba jeszcze :() żonę i dwóch urwisów.
Piszę tutaj bo moja żona też tu pisała i mówiła mi że jej pomogliście, nie znam jej postów i nie wiem jaki ma nik, ale wam za to dziękuje
Proszę pomóżcie teraz mi.
Od jakiegoś czasu oddalamy sie od siebie a wczoraj był kulminacyjny tego punkt. Poznałem M jak była jeszcze młodą piękną nastolatką skrytą skromną kochającą całym sercem. Teraz z skromnego "brzydkiego kaczątka" wyrosła na hardą samodzielną stosunkowo upartą mającą swoje nie nasze priorytety i cele.
Choć ta opinia może być mylna w moich oczach, sam już nie wiem.
Nie jestem super facetem raczej wrednym ale kochającym bez reszty M.
Zaczęło sie tak że M zacząła mnie nie zaóważać oddalać się ode mknie, nie dbać nie przytulać nie opiekować się mną. Uważam że przed naszymi problemami ucieka do pracy. Gdy staram się o tym jej mówić odpowiada że panikuje przesadzam i jestem chorobliwie zazdrosny.
Ma częste wyjazdy związane z pracą na których bawi się a kontakt z nią urywa się. Właśnie taki wyjazd i brak kontaktu spowodował u mnie furie i zrobiłem coś strasznego POBIŁEM WŁASNE KOCHANIE!!!!!!!!!!!!!!!!!
Boże co mnie podkusiło ??????????????
Według żony chcę zamknąć ją we własnej klatce przed całym światem.
Staram się dbać o rodzinę i zapewniać im wszystko co trzeba. Nie mrówię że jest złą matką czy coś takiego ale nie potrafię żyć z kobietą która jest uparta nigdy nie winna a jeśli jest i czuje się winna to nie mówi o tym bo coś wewnętrznego jej nie pozwala. A ja tego potrzebuje potrzebuje jej uległości miłości oddania i to samo chcę jej ofiarować, ale jakoś nie wychodzi.
Tak jestem agresywnym facetem i samcem który chce dominować a ona mi na to nie pozwala. Z powodu mojego zachowania mówi że się mnie boi. Ale ja nie chcę tego i zrobię wszystko by tak nie było.
Pragnę tej M z przed lat.
Tylko jak to zrobić ?????
sebasebcio
 
Posty: 19
Dołączył(a): 20 lis 2007, o 21:38

Postprzez ramona » 21 lis 2007, o 19:03

Piescia niczego nie zmienisz! Nie mozesz podporzadkowac sobie innej istoty.
Najgorsze, jak facet nie panuje nad swoimi nerwami i wyladowuje swoja sile na kobiecie....
Z tego co piszesz, bardzo chcialbys, aby byla ci ulegla i robila wszystko, co jej nakarzesz. A to nie tak. Niestety nie tedy droga.
Nie dziwie sie, ze sie od ciebie odsuwa. Ciesz sie, ze nie wystawila jeszcze walizek za drzwi za to poturbowanie.
Pewnie, wina waszego oddalenia lezy posrodku napewno, ale to nie tlumaczy twojego czynu...
Teraz to nie wiem, co musisz zrobic, aby ona na nowo czula sie przy tobie bezpiecznie, przedewszystkim panowac nad swoimi nerwami, aby ci sie to poraz kolejny nie powtorzylo.
Przepraszam, jesli za ostro, ale noz mi sie sprezynowy w kieszeni otwiera, kiedy slysze, ze facet bije kobiete :evil:
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez Loki86 » 21 lis 2007, o 19:51

Polecam siłownie albo inny rodzaj zajęć w których mógłbyś wyładować swoją frustracje i złość to naprawdę pomaga. Mam nadzieje że nigdy nie zapomnisz tego dnia kiedy uderzyłeś swoją M oby ci się to często przypominało jako przestroga na przyszłość. Chcesz dominować powiadasz ale to przecież nie siłą czy wolą dominuje się kobietę. Możesz zdominować jedynie osobowością tak aby to ona sama chciała ci ulegać. Zresztą związek to przecież pasmo kompromisów. Zastanów się czy aby twoje zachowanie jej nie odrzuca od ciebie ale przede wszystkim z nią rozmawiaj. Czarować też nie zaszkodzi ;) To że macie na palcach obrączki nie znaczy że ona jest twoją własnością a ty jej. nadal musisz się starać żeby z nią być i ona również ale skoro żyje z damskim bokserem to się nie dziwie że idzie w prace
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez sebasebcio » 21 lis 2007, o 21:35

---------- 19:27 21.11.2007 ----------

ramona
- nie musisz przepraszać że za ostro, kubeł zimnej wody przyda się każdemu.
To nie tak że dominuje agresywnością i nie tak że mam za dużo energii.
Nasze codzienne życie wygląda tak że ja pracuje fizycznie na trzy zmiany a żona od rana do wieczora.
Żona nie oddaliła się ode mnie z powodu mojej agresywności fizycznej bo takiej nie uważam lecz stało się co stało i nigdy nie zapomnę Loki86.
Mam cięty język i nie toleruje u swojej żony tego że zawsze ma ważniejsze sprawy od naszych. To ja większość prac domowych wykonuje sprzątam odkużam gotuje obiady i robię kolacje, ostatnio zaóważyłem że jestem gosposią a nie mężem.
To jej sprawy i jej życie zdominowały nasz dom, a ja jak debil pokazałem że tu żądzę......:(
Jak to zmienić by zaóważyła że to nie tak że jesteśmy partnerami nie za coś tylko pomimo wszystko ?????
Każda nasza rozmowa kąńczy się awantórą i żucaniem wszystkim o wszystko, -piloty, tależe itp.
Moja żona miała problemy w domu rodzinnym przemoc ojca nad rodziną górowała i boji się że taki sam będe ja. A zarazem myśle że podświadomie dąży do takiego modelu rodziny. Zawsze otwarcie powtarza że nie będzie taka jak jej matka.
Owszem mam odchyły i nerwy ale daleki jestem od stwożenia takiej rodziny.
Nienawidzę się za to co zrobiłem ale nie mialem już siły zapanować nad swoimi nerwami.
Nie mam siły pogodzić ton przeżuconych w pracy opieką domem i zajmowaniem się problemami żony.
Myślałem że mam ale pękłem jak balonik wylewając wszystko w formie przemocy.
Żona powiedziała masz iść do specjalisty powiedziałem oki, jeśli trzeba pujdziemy do jakiejś poradni razem, ale tylko wtedy gdy ty będziesz tego chciała. Jeśli ty nie chcesz pojednania rozwiązania sprawy ja sam nie dam rady.
Wiem że jeśli dam sobie radę ze sobą i ze swoim ja, żona zawładnie mną będzie robiła sobie co tylko zechce.
Powiedziała idę z koleżankami na dyskotekę odpowiedziałem oki jeśli tego potrzebujesz.
Powiedziała że jedzie na impreze firmową powiedziałem oki jeśli tego potrzebujesz.
Mówi wychodzę mówie oki.
Jeśli mówię że jadę na grzyby powiedziała oki ale masz wrucić o tej i o tej bo ja mam kilka spraw do załatwienia.
Ja tak nie chcę jeśli ona chce i może ja też chcę mieć takie prawo.
Ostatnio powiedziała załatwiłam bilty na kącert w mieście 70km od nas i jedziemy.
Mówie kotku jest 50zł do końca miesiąca w portwelu nie ma na paliwo, poza tym ten dzień to dzień w którym nie idę do pracy a ty jesteś w domu więc chciałbym odpocząć wiedząc że możesz zająć się domem bo już nie daje rady. No i awantura bo ja nie chcę, wiem że jak się uprze to sama pojedzie.
Apsoruje ją wszystko do okoła ale nie ja i dom......:(:(

---------- 20:35 ----------

Właśnie chciałem, podjełem próbę rozmowy z żoną.
Coraz bardziej uświadamiam sobie że to wszystko moja wina.
Nie mówie tu o ostatnim zajściu tylko o zachowaniu żony wobec mnie.
Ale jest iskierka nadzieji, choć żona nie chce ze mną rozmawiać i mówi że chce być sama co szanuje, powiedziała również że będzie rozmawiać ze mną tylko za pomocą terapełty. Czyli warto walczyć.
Ale nie wiem czy wytrzymam...........
sebasebcio
 
Posty: 19
Dołączył(a): 20 lis 2007, o 21:38

Postprzez Loki86 » 21 lis 2007, o 22:22

No to niezłe szambo ale jak sam powiedziałeś może to faktycznie mieć podłoże w modelu rodziny w jakim się wychowała kiedyś na zajęcia miałem przeczytać toksycznych rodziców z lektury tej książki dowiedziałem się jak bardzo model rodziny może wpłynąć na przyszłe życie dziecka. pomoc terapeuty była by w tym przypadku pomocna. Mam nadzieje że jakoś do siebie dotrzecie.
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez biały żagiel » 22 lis 2007, o 01:05

sebasebcio napisał(a):[color=red][size=9]

...Wiem że jeśli dam sobie radę ze sobą i ze swoim ja, żona zawładnie mną będzie robiła sobie co tylko zechce.
Powiedziała idę z koleżankami na dyskotekę odpowiedziałem oki jeśli tego potrzebujesz.
Powiedziała że jedzie na impreze firmową powiedziałem oki jeśli tego potrzebujesz.
Mówi wychodzę mówie oki.
Jeśli mówię że jadę na grzyby powiedziała oki ale masz wrucić o tej i o tej bo ja mam kilka spraw do załatwienia.
Ja tak nie chcę jeśli ona chce i może ja też chcę mieć takie prawo.
Ostatnio powiedziała załatwiłam bilty na kącert w mieście 70km od nas i jedziemy.
Mówie kotku jest 50zł do końca miesiąca w portwelu nie ma na paliwo, poza tym ten dzień to dzień w którym nie idę do pracy a ty jesteś w domu więc chciałbym odpocząć wiedząc że możesz zająć się domem bo już nie daje rady. No i awantura bo ja nie chcę, wiem że jak się uprze to sama pojedzie.
Apsoruje ją wszystko do okoła ale nie ja i dom......:(:(

..

Nie, no tak też być nie może. Albo jest się matką, żoną i pewne obowiązki w domu się ma, albo nastolatką. Bardzo prawdopodobne, ze na jej zachowanie wpłynęły negatywne wspomnienia przeszłości. Obawiając się przemocy, jaka panowała w jej rodzinnym domu, zabezpiecza się , wyprzedzając jakby fakty i chce pokazać "kto tu rządzi", a że ty gosposią być nie chcesz ( i słusznie) i ostry język masz, to trudno jest wam się porozumieć. Myślę, że oboje się trochę pogubiliście w tym wszystkim i zabrnęliście troszeczkę za daleko, myląc kierunki tej wędrówki.
Najgorszą rzeczą, jaką mogłeś zrobić to właśnie przemoc fizyczna...no niedobrze się stało, ale o tym już wiesz. Panuje takie przekonanie, że jeżeli raz to zrobiłeś to możesz to powtórzyć... . Musisz panować nad swoimi nerwami. Może nie być łatwo wymazać ten fakt z jej pamięci.
To bardzo dobrze, że twoja żona wspomniała o terapii, bo jest ona jak najbardziej potrzebna wam obojgu.
Powodzenia.
- Ela
Avatar użytkownika
biały żagiel
 
Posty: 17
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 21:57

Postprzez ewka » 22 lis 2007, o 10:59

Na temat siłowych rozwiązań się nie wypowiadam, bo doskonale wiesz... rozumiem, że nerwy puściły - no mają swoją wytrzymałość i jest ona niestety ograniczona - ale to nie załatwia niczego.

sebasebcio napisał(a):Właśnie chciałem, podjełem próbę rozmowy z żoną.
Coraz bardziej uświadamiam sobie że to wszystko moja wina.
Nie mówie tu o ostatnim zajściu tylko o zachowaniu żony wobec mnie.
Ale jest iskierka nadzieji, choć żona nie chce ze mną rozmawiać i mówi że chce być sama co szanuje, powiedziała również że będzie rozmawiać ze mną tylko za pomocą terapełty. Czyli warto walczyć.
Ale nie wiem czy wytrzymam...........

Z tego, co wyczytałam... to nie widzę, aby WSZYSTKO było Twoją winą. No, nie popadajmy aby w skrajności! Na moje oko Twoją winą jest to, że dajesz przyzwolenie na jej wyskoki i przejąłeś jej obowiązki i zobowiązania wobec domu. I (wg mnie) dla zdrowia Waszego wspólnego to powinno się zmienić.

Oczywiście, że wytrzymasz... no jakże by nie?

Pozdrówka
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez sebasebcio » 22 lis 2007, o 17:20

---------- 12:15 22.11.2007 ----------

Dziekuje wam bardzo.

Bede robił wszystko co w mej mocy by było lepiej.

To nie tak że ja pozwalam a M nie jest matką, czy złą kobietą nie ona gdzieś ucieka a ja nie wiem po co i dokąd.
Uważam że jest wspaniałą matką i pistunką, dzieci poza nią świata nie widzą.
Dzieci w naszej rodzinie są na pierwszym miejscu dla niej jak i dla mnie.
M poprostu zapomniała o mnie nie o calej rodzinie.

Muszę zdać sobie sprawę gdzie i jakie błędy i złe żeczy popełniam,
ale i M musi zrozumieć to samo. Bez tego na nic wszystko.

Kocham Ją, pragne, uwielbiam, ubustwiam, łakne, czczę, szanuje, marzę o niej gdy jej nie widzę, umieram bez niej.......Ale i ranie.....

Jeszcze raz dziękuje

---------- 12:18 ----------

A co do gosposi to lubię bardzo gotować M to przeklina bo twierdzi że tyje przeze mnie (bzdura nic ująć nic dodać kobieta jak mażenie), ale już gary czy co innego w domu zdrobić to masakra :wink:

---------- 16:20 ----------

Już nie wiem.
Nic nie wiem.
Nie moge dalej a dróga połowa mówi że muszę.
Moja M przeczytała to wszystko i nie zgodziła się z tym, powiedziała że jestem oszustem bo oczerniam ją i poruszam bolesny temat jej dzieciństwa a sam nie powiedziałem o swoim.
Tak to fakt zapomniałem o tym na śmierć i chyba to nie fer wobec jej i was i samego siebie.
Mój ojciec też narobił wiele złego, mam siostrę przyrodnią która jest teraz nastoletnia. Mama o tym dowiedziała się od samego ojca od nikogo postronnego. Poprosił nas o rozmowe i powiedział wszystko jak na spowiedzi.
Powiem szczeże za ten czyn przez wiele lat go nienawidziłem teraz mam tylko jego bo mama odeszła 4 lata temu. Ale za to że przyznał się do tego i powiedział że nie liczy na nic z naszej strony, że matka nie usłyszała tego od innych, że się przyznał za to go szanuje.
Oprócz tego pił, ale rąk na matke nie podnosił.
Tak właśnie było i powiedzenie o tym jestem winny swojej M.
Przepraszam.
sebasebcio
 
Posty: 19
Dołączył(a): 20 lis 2007, o 21:38

Postprzez Abssinth » 22 lis 2007, o 17:42

witam,

ciezko mi jest wypowiadac sie w Waszej sprawie, dla mnie jako osoby postronnej jest jasne, ze jestescie uwiklani oboje w dziwna gre, ktora nie toczy sie miedzy Wami tak naprawde, tylko miedzy Waszymi problemami z dziecinstwa i mlodosci. Oboje sie nawzajem ranicie, podejrzewam, ze bez takiego swiadomego zamiaru......

nie wiem, czy Psychotekst moze Wam pomoc.....wazna tutaj jest anonimowosc i to, ze mozna powiedziec wszystko, co lezy na sercu - Ty seba masz tu w pewnym sensie 'cenzure', Twoja zona czyta co piszesz i Ty sam na pewno przez to sie ograniczasz w tym co piszesz, nie mozesz opisac wszystkiego do kladnie w ten sposob jaki to czujesz.

Mysle, ze najlepszym dla Was rozwiazaniem byloby wspolne wybranie sie do psychologa, do kogos, kto bedzie potrafil Wam obojgu pokazac, jak bardzo Wasze postepowanie jest automatyczne, jak bardzo jest raniaca Was oboje gra, jak bardzo przestalo byc prawdziwa komunikacja. Przydalby sie Wam ktos, kto by to potrafil Wam pokazac na goraco, podczas rozmowy, pomoglby Wam zanalizowac wlasne reakcje.

Oczywiscie, jesli tylko oboje chcecie poprawy w Waszej relacji.....

pozdrawiam bardzo
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez california » 22 lis 2007, o 17:53

Straszne to wszystko. Ale po co od razu bijesz kobiete. W ogole nie mozna sie bic. On aCie biła? Uderzyła Cie kiedykolwiek?

Z koncertem Ty miales rację. Hedonistyczne podejscie do zycia ma twoja zonka.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez Goszka » 22 lis 2007, o 18:06

No...teraz to nie wiem czy w ogóle odzyskasz swoją obecną M,bo o "tamtej sprzed lat'to możesz zapomnieć.Uważam,że podobnie jak ciało,tak i psychika ludzka ewoluuje przez całe życie człowieka.
Być może z jakiegoś powodu wspólna droga którą podążaliście zaczęła się rozbiegać,być może każde z Was oczekuje od życia,związku czegoś innego...Porozmawiaj z nią...nie wiem czy próbowałeś...
Święta nie jestem,ale myślę że nie powinno w ogóle być agresji w związku,i to zarówno tej słownej jak i fizycznej.Odnośnie pierwszej-zdarza się częściej,kiedy codzienność nas przerasta,problemy się mnożą,a emocje coraz bardziej wzbierają i siłą rzeczy muszą znaleźć gdzieś ujście.Dzieje się to bardzo często w mało konstruktywny sposób....Ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać,każdy chce udowadniać własne racje,narzucać drugiemu swoje poglądy.Tak nie może być...Ktoś kiedyś powiedział,że dobrym sposobem jest napisanie listu do drugiej osoby...taka korespondencja na małą odległość-można wyważyć słowa,wyciszyć emocje,zastanowić się na spokojnie...Może spróbuj?
Co do tego bicia...hmm..nie wiem...trudno będzie to odkręcić,bo już po fakcie.Mam nadzieję że zdajesz sobie sprawę,że to co zrobiłeś jest karygodne,nie powinno mieć miejsca..i że przekroczyłeś tym samym pewną niedopuszczalną granicę.Granice mają to do siebie,że jeśli raz je przekroczysz,to będzie w Tobie częsta pokusa aby wracać tam ponownie.NIE WOLNO CI!Choćby świat się walił!Może masz jakiś problem z tą potrzebą dominowania?Nad tym też bym się zastanowiła,starała się nauczyć jak radzić sobie z agresją...To się nazywa praca nad sobą...Tylko tyle mogę poradzić.Pracuj nad sobą,dawaj swojej kobiecie codziennie dowody na to że ją kochasz,nie tylko słowami ale i czynami.Że jesteś jej partnerem,a nie właścicielem.
Powodzenia.
Ostatnio edytowano 22 lis 2007, o 18:08 przez Goszka, łącznie edytowano 1 raz
Goszka
 

Postprzez mahika » 22 lis 2007, o 18:07

Proponuję wszystkim panom, którzy nie potrafią trzymać rąk na wodzy zeby kupili sobie wory treningowe i zawiesili gdziekolwiek. Para rekawic do kompletu.

Zacznij umilać zycie żonie wkońcu, bo na pewno ma już dość.

Hedonizm. Pamiętam jak Jan_D tak o mnie powiedział. Dużo o tym myślałam i dla mnie nie jest to nic złego, zwłaszcza jak sie przez całe życie doświadcza złych żeczy....

będąc altruistą, hedonizm to przyjemna odmiana....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Bianka » 22 lis 2007, o 19:45

Wiecie co jestem dosc zdziowiona ogolna tu postawa ze Sebasebcio przejal obowiazki zony, a gdzie jest napisane ze to wlasnie kobieta jest gosposią, ze sa to jej obowiazki? masz sebasebcio to co przecietna kobieta w Polsce, caly dom na glowie prace i zapracowanego"męza" czyz nie? tylko ze jak juz jest na odwrot to straszna krzywda sie dzieje, ciekawe...

Druga sprawa to przemoc, nieprawda jest ze jak facet pojdzie na silowenie to bedzie nad soba panowal i nie uderzy wiecej...bo to jest w srodku, w nim jakis problem,a nie nadmiar energii, dopuszcza taka mozliwosc zeby uderzyc kobiete, daje sobie gdzies podswiadomie przyzwolenie na to...bo jak czlowiek nie daje sobie przyzwolenia to zeby nie wiem jak byl wsciekly nie zrobi tego...
dam przyklad, moj facet bil mnie ale w chwili zdenerwowania takiego nie uderzylby np kolezanki mojej stojacej obok, nie uderzyl by babci itp itd umial nad soba panowac, bo to zalezy o kogo chodzi( od maja chodzi na terapie i od maja nic mi nie zrobil, nauczyl sie rozmawiac, totalnie sie zmienil)...ja uwazam Sebasebcio ze to moze sie powtorzyc, ze powinienes pojsc na terapie swoja dla siebie, ona z racji chociaz dziecinstwa powinna isc na swoja, a potem mozecie isc na wspolną...
Po takim zdarzeniu bardzo dlugo odbudowuje sie to co sie zniszczylo! i powod jest tu w ogole nieistotny...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez sebasebcio » 23 lis 2007, o 08:42

I Tak właśnie zrobię
Amen.
Dziękuje wam wszystkim wiele się dowiedziałem i wiele postanowiłem.
Wole walki tyż mam. :)
sebasebcio
 
Posty: 19
Dołączył(a): 20 lis 2007, o 21:38

Postprzez Szafirowa » 23 lis 2007, o 14:04

Bianko, a nie wydaj Ci się, że u nich nie jest tak, że role się odwróciły i Sebasebcio ma teraz na głowie to co przeciętna żona, tylko podział jest na przywileje i obowiązki ?
Przywileje ma żona.
Obowiązki ma Sebcio.

Ja takie odniosłam wrażenie, czytając Jego wypowiedzi.
To nie jest zamiana ról, zamiana odpowiedzialności.
To jest poważne zaburzenie równowagi. I chyba to zostało właśnie przez czytających zanegowane.
Fakt, że On robi wiele, nieomal wszystko, a ona nie robi niczego poza rzeczami, które dostarczają jej przyjemności.
Przyznasz sama, że to nie może zdarzać się w żadnym poważnym, szanującym się związku.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 137 gości