Nie widzę tam żadnego moralizatorstwa. Chcesz sobie Agiku dojść do taniego, płytkiego itd… traktowania kobiety, to bardzo proszę, dochodź i traktuj. Ja się na taki spacer nie wybierałam i nie wybieram. I pojęcia nie mam, z czego wyczytujesz to, co wyczytujesz.
Samo sugerowanie, że kobieta jest tą, które daje ( sprzedaje) jest płytkie i pogardliwe.
Pogardliwe jest również odbieranie kobiecie prawa do traktowania seksu jako wyłącznie źródła przyjemności.
Sugerowanie, że sfera seksulaności powinna "się opłacać" jest również płytkie i pogardliwe.
Pogardliwa jest teza "policzcie w swoich pustych ślicznych główkach, czy wam się opłaca"
Moim zdaniem.
I z tego gdybania mi wychodzi, że to coś w stylu „uważajcie kobiety, bo same sobie psujecie facetów” (kobiety ogólnie).
OOO
A to jest niezwykle wręcz interesujące
Mężczyzna jest maszynką "chodzącą" na seks, którego można umiejętnie tresować dając mu ten seks, lub odbierając?
- przy czym umiejetne dozowanie "nagród" daje dobre efekty tej tresury? Coś jak pies Pawłowa?
Jak to nie jest płytkie i pogardliwe, to ja już nie wiem, co mogłoby być bardziej...
Moim zdaniem.
To o artykule.
Nie wiem, dlaczego uważasz, że coś Ci się podsuwa.
Rozumiem, że pytasz, bo chcesz znać odpowiedź?
Czy to pytanie retoryczne jest?
Ryzyk- fizyk: odpowiadam.
Zakładasz temat, w którym nie ma ani żadnego Twojego stanowiska. Nie odpowiadasz na pytania zadane Tobie wprost, tylko "łagodnie się uśmiechasz". I nie chodzi mi o regulamin, ani zręczności, czy tez niezręcznosci- srał to pies, naprawdę nie chodzi mi o duperele
Nie wiem, o jakiej hipokryzji mówisz... mojej, kobiet z artykułu, kobiet w ogóle, mężczyzn, autora. Dość mocno mieszasz i jesteś (dla mnie) mało czytelna..
Pisałam o hipokryzji artykułu.
Przede wszystkim.
Oraz o tym, że jeśli chcesz wziąć jaką tezę z jednej strony, a choćby nawet potraktować ją jako przewrotne porównanie ( można i tak, choć to też bardzo płytkie- moim zdaniem, oczywiście
) A tezą jest, że seks powinien się "opłacać"- to dlaczego protestujesz, kiedy to przewrotne porównanie ciągnie się dalej? Narusza wartości? Zadałam pytanie: kiedy można uznać, zę liczy się coś innego, niż "opłacalność"? I czy tą granicą miłości, oddania, czułości jest zakontraktowanie?
Uraziło Cię to najwyraźniej, skoro przestałaś się" łagodnie uśmiechać" i zarzuciłaś mi zagalopowanie się w argumentowaniu.
W słowniku się to nazywa hipokryzja, nawet jeśli Ci się to nie podoba.
O braku logiki nawet nie wspomnę...
Nie bardzo wiem, kiedy i co Ci narzucałam czy narzuciłam. Nie rozumiem. I zdziwiona jestem. Idąc takim tropem… temat o gotowaniu jest automatycznie krytyką niegotujących i narzucaniem pichcenia? No pewnie, że nie jest… dlaczego więc ten temat jest?
Nie bardzo wiem, dlaczego umieszczenie linka do artykułu (ciekawego – moim zdaniem) uważasz za narzucanie, „naukę” i brak szacunku… myślę, że emocjonalnie się tutaj trochę rozpędziłaś. No więc tego narzucania, nauki i brak szacunku też nie rozumiem i w tym miejscu moje zdziwienie jest jeszcze większe. I tego jeszcze nie rozumiem, że odbierasz (ten artykuł? czy coś innego?) jak zamach na swoje życie… a Twoje zacietrzewienie wywołuje we mnie emocje zupełnie przeciwne do Twoich, ale nie chcę ich teraz nazywaćWink
Odpowiedziałam powyżej.
Nie jestem zacietrzewiona.
Nie odbieram tego atrykułu jako zamach na moje życie- uważam, ze jest płytki i w ogóle niewart mojej uwagi.
Temat- w sumie dość ciekawy. Bo na przykład można by było porozmawiać o tym, że zbyt proste inicjowanie aktów seksualnych coś tam gubi z naszego życia, odbiera barwy aktom seksualnym podejmowanym z zaangażowania ( na przykład), ale na litośc boską!!! nie pierdoląc, że ma się "opłacać"
i zaskutkować związkiem! Bo nikt mi nie ma prawa narzucić czy mam chcieć związku ( małżeństwa) czy tylko i wyłącznie seksu.
Agiku, jeśli będziesz miała ochotę porozmawiać NA TEMAT ARTYKUŁU, to raczej się włączę. Jeśli nie, to raczej się nie włączę, bo na „takie coś”, co właśnie robimy - nie mam najzwyczajniejszej ochoty i jest nie na temat... możesz założyć nowy i możemy sobie popyskować, skoro masz taką ochotę… tutaj ja nie chcę.
Wracam do tego co napisałam wyżej- Ty założyłaś temat, więc Twoją rolą było go prowadzić, a nie czekać aż osoby uczestniczące w dyskusji same dojdą do Twoich wniosków! I włączyć się dopiero, kiedy jakoś Twoich wniosków nie chcą przyjmować.
Kilka razy pisałam, że odnoszę się do artykułu.
Nie mam chęci "popyskować"
Dziękuję za pokazanie mi mojego miejsca i pozwolenie na założenie tematu. Będę pamiętać. ( taka mała szydera, nie mogłam się powstrzymać, choć to niskie, wiem
)
Pozdrawiam również
P.S Mam prośbę do wszystkich.
Czy ja mogę prosić, żeby nie zwracać się do mnie w formie wołacza "Agiku", "Agiczku"? Brzmi to dla mnie nakazująco i upominająco...
Mam na imię Agnieszka, większość osób mówi do mnie Aga.
Jeśli nikowo- to bardzo proszę - nie w wołaczu.
[/quote]