Hmm... jaki temat? Nie wiem.

Problemy z partnerami.

Hmm... jaki temat? Nie wiem.

Postprzez ewka » 21 lis 2007, o 13:48

Zdarzyło Wam się, że obcy człowiek (lub trochę znajomy) - wzbudzał w Was jakieś pragnienia "niedozwolone"?

Ma facet w sobie coś urzekającego, coś "innego" od tego, co mamy w domu - no samo życie, nie ma się co oszukiwać... "wart grzechu". Czy to już jest zdrada? Fascynuje nas, podnieca, pociąga - seksu nie ma, ale pragnienie gdzieś tam się snuje nieśmiało. Czy to coś nadzwyczajnie złego? Czy to jest równe zdradzie?

Czy jeśli do tego seksu nie doszło mimo ochoty z obu stron... nie świadczy o tym, że jednak mimo wszystko są "mocni"?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez KATKA » 21 lis 2007, o 14:59

kazdy ma inna definicje tego czegoś zwanego zdrada prawda...u mnie już też sie zmieniło ;) wolałabym zeby mi partner o takich pragnieniach nie mówił bo by mnie bolało..........ale jeśli kochasz te swoją bliską osobe to chyba myślenie troszkę o kimś innym wiele nie zmieni....no chyba, ze zmienia steosunek do partnera...kurcze cięzko.....Moj np nie uważa, ze mnie zdradził oszukując przez prawie 4 lata.....kłamiąc i spotykająci...i..i.. no nie ważne.....dla mnie to już to a on nie widzi problemu.......ważne żeby nie krzywdzic tak mysle.........
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Miriam » 21 lis 2007, o 15:01

zdarzylo sie Ewka, zdarzylo... ale tylko w glowie.

hmm, ciezko ustalic, kiedy dokladnie zaczyna sie zdrada i czy pewne mysli, fascynacje druga osoba sa jej rownowazne.
Czesto musimy sie zmierzyc z roznymi pokusami, samo myslenie o nich nie jest rownowazne z uleganiem im. Mysl a czyn to dwie rozne sprawy, ale od mysli sie zaczyna. Dlatego nie bagatelizujmy ich, lepiej je odganiac od siebie, poki mamy nad nimi wladze.
Takie jest moje zdanie.

Natomiast w Biblii mozna przeczytac, ze samo pragnienie drugiej osoby jest juz grzechem, rodzi sie on we wnetrzu czlowieka, bo stamtad pochadza wszelkie mysli i pragnienia.
Miriam
 
Posty: 143
Dołączył(a): 17 cze 2007, o 19:27

Postprzez Kriss » 21 lis 2007, o 16:28

Grzeszyć można podobno myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Mnie to nie dotyczy, bo ja nie z tej prafii a własciwie z żadnej.


Obecnie jestem wolny, to jest to jeden z głownych tematów, sam się narzucających tuż za jedzeniem, piłką nożną i pracą. Uważam, że pofantazjowac sobie można a i trzeba czasem. Przecież to tylko myśli?
A takiemu wygłodniałemu jastrzębowi każda myszka jawi się atrakcyjniejsza niż zwykle :) WRÓĆ!!!

Ok.
Od myśli do czynów jest bliżej niż od niczego do czynów. A jak zdarzą sie jakieś sprzyjające okoliczności i osłabiona wola to już różnie bywa.
A pomiędzy myslami a czynami jest jeszcze ochota.

Czy jeśli do tego seksu nie doszło mimo ochoty z obu stron... nie świadczy o tym, że jednak mimo wszystko są "mocni"?



Hm jak jest ochota wzajemna aby coś "na boku" to chyba jest coś nie tak z związkiem "oficjalnym" :?: :!:

pozdrawiam
Kriss
 

Postprzez iwox » 21 lis 2007, o 17:10

Ewa!
Czułam kiedyś to samo. Jakie to było wówczas fajne i eksytujące, ale na samych myślach sie nie skończyło. Początkowo niewinne spojrzenia, pełne zrozumienia i akceptacji. Z czasem nie wystarczy tylko kontakt wzrokowy , pragnie się czegoś więcej. Najpierw delikatne dotyki niby przypadkowe, później niedopowiedziane słowa i .... dotyk ust, który powalał na kolana. Na tym u mnie się skończyło, gdyż oprócz nas te spojrzenia i to napięcie zauważył również mój mąż.
A dziś... za te chwile słabości, za to pragnienie płacę dużą ceną. Niby mąż mi wybaczył, choć tak naprawdę zdrady fizycznej nie było, ale we mnie była zdrada; to moje myślenie było juz po części zdradą i gdyby wszystko nie wyszło na jaw, nie jestem pewna czy do pełnej zdrady by nie doszło. To było prawie 2 lata temu, a dziś mam zapłatę..., Dalsze moje losy pewnie znasz z moich listów. Nie warto, naprawde Ewa nie warto dla chwilowej słabości marnować tego co się z zbudowało.
Doskonale Cię rozumiem, ale zastanów się przed krokiem w przód. Pozdrawiam
Iwox
iwox
 
Posty: 59
Dołączył(a): 13 paź 2007, o 21:02

Postprzez california » 21 lis 2007, o 17:46

Zdarzało mi się czasem. Jednak nie chciałabym, aby mój partner porządał jakiejś kobiety. W każdym razie wydaje mi się,ze kazdy czlowiek odczuwa podobne emocje, na widok osoby która wpadnie mu w oko. Nic juz na to nie poradzimy, tylko nie mówimy tego głośno. Szczególnie partnerowi.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez echo » 21 lis 2007, o 20:25

e no na myśli, które przychodzą do głowy nie mamy wpływu- więc to żadna świadoma zdrada.
Zdradą jest zaś czynne uleganie tym myślom, zwanym powszechnie pokusami.
Świadomie oprzeć się pokusie- to moim zdaniem czyn bohaterski w takim naszym codziennym wymiarze. z tego mozna być dumnym , chocby nie wiem co dalej się nam przydarzyło. Zostaje jakiś szacunek do siebie, poczucie własnej wartości. Ważna sprawa.
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez sebasebcio » 21 lis 2007, o 21:55

Miałem podobną sytuacje z żoną i jej adoratorem.
Żona ukrywała tą znajomość a on przynosił jej do pracy bombonierki kwiatki. Czułem się zdradzony oszukany i zeszmacony.
Ale::::
Usłyszałem "czułam się tak jak z tobą gdy się poznaliśmy"
Oczywiście żona zerwała znajomośc i finito ale ja do dziś nie mogę wybaczyć sobie nie jej lecz sobie.
Obiecaliśmy sobie że bedziemy mówić sobie o takich sytuacjach, bo to ukrywanie i oszukiwanie było boleśniejsze od samego faktu znajomości.
Pomyślałem że jeżeli żona potrzebuje znajomego kolegi czy jak by to nie nazwał to nie mogę jej zabronić.
Nie mówie tu o podłożu seksualnym tylko czysto koleżeńskim.
sebasebcio
 
Posty: 19
Dołączył(a): 20 lis 2007, o 21:38

Postprzez ewka » 22 lis 2007, o 00:50

KATKA napisał(a):kazdy ma inna definicje tego czegoś zwanego zdrada prawda...u mnie już też sie zmieniło ;)

KATKA, ten temat założyłam tak pośrednio dla Ciebie... abyś przeczytała opinie innych o zawirowaniach, jakie nas spotykają, mogą spotkać... bywa różnie.

Miriam napisał(a):Natomiast w Biblii mozna przeczytac, ze samo pragnienie drugiej osoby jest juz grzechem, rodzi sie on we wnetrzu czlowieka, bo stamtad pochadza wszelkie mysli i pragnienia.

No nie jesteśmy doskonali;)

Boels napisał(a):Hm jak jest ochota wzajemna aby coś "na boku" to chyba jest coś nie tak z związkiem "oficjalnym" :?: :!:

Ja chciałabym poznać związek, w którym wszystko jest "tak". Serio... bardzo chciałabym!

iwox napisał(a):Doskonale Cię rozumiem, ale zastanów się przed krokiem w przód. Pozdrawiam

Krok niby w przód, a tak naprawdę w tył;) Wiem, rozumiem... mnie spotkało też coś podobnego, ale się nie wydało, miałam farta:) To nie jest mój problem na dzisiaj - założyłam temat pod wpływem problemu naszej KATKI.

california napisał(a):Zdarzało mi się czasem. Jednak nie chciałabym, aby mój partner porządał jakiejś kobiety. W każdym razie wydaje mi się,ze kazdy czlowiek odczuwa podobne emocje, na widok osoby która wpadnie mu w oko. Nic juz na to nie poradzimy, tylko nie mówimy tego głośno. Szczególnie partnerowi.

I tutaj się całkowicie z Tobą zgadzam, California - jestem przekonana, że "tak ma" większość ludzi... cały biznes polega na tym, co z tym zrobi się dalej.

echo napisał(a):e no na myśli, które przychodzą do głowy nie mamy wpływu- więc to żadna świadoma zdrada.
Zdradą jest zaś czynne uleganie tym myślom, zwanym powszechnie pokusami.
Świadomie oprzeć się pokusie- to moim zdaniem czyn bohaterski w takim naszym codziennym wymiarze. z tego mozna być dumnym , chocby nie wiem co dalej się nam przydarzyło. Zostaje jakiś szacunek do siebie, poczucie własnej wartości. Ważna sprawa.

No dokładnie TAK też myślę!

sebasebcio napisał(a):Obiecaliśmy sobie że bedziemy mówić sobie o takich sytuacjach, bo to ukrywanie i oszukiwanie było boleśniejsze od samego faktu znajomości.

Coś dobrego z tego Wam wyszło... to chyba dobrze.

Bo wg mnie... cały biznes polega na tym, co z tym zrobi się dalej - różnie nas natura? Bóg? życie samo?... wyposażyła, różnie mamy "w domu", różna jest odporność na niefarty, różna na "zawiłości" partnera - nie wstyd, że ktoś wzbudza w nas niedozwolone... gorszy wstyd, kiedy "musimy" temu ulec.

Tak myślę;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 22 lis 2007, o 00:59

Samo zycie i nie ma co sie oszukiwac.....no ale jest jedno "ale" jak mowia dunczycy apetyt mozna nabierac poza domem a smakowac w domu.
Buziaczki :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez KATKA » 22 lis 2007, o 08:29

---------- 07:26 22.11.2007 ----------

Zostałam wrobiona :oops: a tak poważnie......ciężko się to czyta......Sama nieraz miałam rózne myśli...podobał mi się ktos inny...rozumiem to...ale przez 6 lat nie posunęłam się dalej....najgorsze co moze być to ukrywanie czegoś i kłamstwa....bo potem nietety tej drugiej stronie pozostają domysły....a jeśli jest kobietą i ma namatane w głowie jak ja to współczuję ;)
To są moje potwory hehe.....ale na razie zniknęły i mało je widac...mam coś gorszego na głowie....nie dosć, że prowadzę samodzielną walke to teraz czekam na dycyzje mojego "niewiernego" w sprawie jego wyprowadzki.....dałam mu czas niech sobie chłopak pomyśli zatrzymywac go nie będe....poinformowałam jedynie, ze ja chce innego życia niż było...chce mieć na nie wpływ...a przede wszystkim na siebie a nie żeby targały mną sprzeczne emocje...nie będę robic z siebie ideału zeby tylko został....bo kto wie moz elepiej będzie jak odejdzie? czekam....i nie martwie się ...pomyśle jak decyzja zapadnie....bo jaka nie będzie trzeba będzie jakieś kroki zrobic :) i wtedy bede się zastanawiac dalej....na razie łykam wiedze z"kobiety, które kochaja za barzdo" troszkę inna baja...ale dużo ważnych dla mnie rzeczy.....rodzine miałam super...bez alkoholu...przemocy...ale za to amma była chora...i to chyba jej wzorzec przejmowałam...stawałam się słaba.... a nie chce taka być.....chora.....No i psycholog...kurcze na prywatnego mnie nie stac...znalazłąm paru z NFZ...tylko czy potrzebuję skierowania? ktos wie ;)
przepraszam, ze pisze woją powieść w nie moim wątku i na dodatek nie na temat.......
ale jedno wiem....Ewuś ja czuję się zdradzona :( nic tego nie zmieni.....dobrze gdyby on to zrozumiał wtedy mogłabym wybaczyć.....bo to nie koniec swiata jednak ;)

---------- 07:29 ----------

no i jeszcze jedno...on poszedł dalej niz tylko myślac........zaczął sie angazoac....chwilami czuję, zę teraz robi mi na złość bo mu to zabrałam......znacie ten dowcip o idealnej kobiecie czy mężczyźnie jak po kolei wymienia się ich cechy i najlepiej żeby się nie spotkali hehe ;) nie każdy umie zaakceptować swojego partnera i nie szukac pocieszki gdzie indziej :evil:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 22 lis 2007, o 10:44

KATKA napisał(a): Ewuś ja czuję się zdradzona :( nic tego nie zmieni.....dobrze gdyby on to zrozumiał wtedy mogłabym wybaczyć.....bo to nie koniec swiata jednak ;)

Chyba Wam się tutaj rozjedżdża KATKA... Ty czujesz się zdradzona, a on za zdrajcę się nie uważa. Hmm... co by nie było - jakoś przecież będzie, prawda? Buźka :cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez szachistka » 22 lis 2007, o 15:35

Ja bym czuła się zdradzona, gdyby mój partner oddawał się w myślach jakimś rojeniom o koleżance/ przyjaciółce czy kimkolwiek. Tak samo, jeśli miałby jakieś fantazje nt kobiety innej niż ja. Natomiast gdyby to były jakieś pojedyncze, krótkotrwałe myśli, odpędzane, nie pielęgnowane, to pewnie by zabolały, ale coż...musiałabym je zrozumieć bo takie niestety jest życie.
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 124 gości