Rozbił się samolot

Rozmowy ogólne.

Postprzez Abssinth » 12 kwi 2011, o 11:27

punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia...


:)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez sikorka » 12 kwi 2011, o 11:36

prawda znana jak swiat :)
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez Bianka » 12 kwi 2011, o 12:46

Ja tam w rozmowy o polityce się nie mieszam bo zaraz górę biorą emocje a i tak efektu z rozmowy nie będzie, każdy zostanie przy swoim:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Filemon » 12 kwi 2011, o 14:50

---------- 14:15 12.04.2011 ----------

sikorka napisał(a):ja tak sobie mysle, ze gdyby tak bylo fil jak mowisz, ze ci dozorcy, sprzataczki by tak fajnie zarabiali to pewnie wiekszosc z nas na tym etapie edukacji by zostala. bo jakbym miala 3tys to po co mi wiecej? po co mi sie ksztalcic, uczyc, wiedze zdobywac, ksiazki czytac jak za pozamiatanie ulic 3tysiaki bym dostala? no absurd. po to wlasnie sa takie dysproporcje w zarobkach by nas ludzi mobilizowac to piecia sie w gore bo tam moga czekac kokosy.

a Tobie czy innym narzekaczom nikt nie bronil w kierunku dziennikarsko-pseudo-artystycznym podazac. zapewne gdybys kilka takich fajnych wyplatek dostal to tak z lekka reka wiekszosc oddal bys na tych biednych ludzi co nie maja co do garnka wlozyc. no zapewne.
czytales na pewno folwark zwierzecy, widzasz tam wyraznie co wladza robi z ludzmi - dzikie swinie. i przypuszczam, ze skoro z niektorych politykow zrobila to i z niektorych z nas takze. latwo mowic jak sie nie ma forsy, a wladza i kasa to najwieksze afrodyzjaki i wiekszosc z nas z wyplata 30tys mialaby gdzies jakichs dozorcow, kierowcow, robotnikow itp.


dwa akapity - dwa tematy.

sikorka, pierwszy akapit pokazuje, że dla Ciebie kształcenie się to droga "do pięcia się w górę, bo tam mogą czekać kokosy"... innymi słowy człowiek według Ciebie uczy się dlatego, żeby się potem dorwać do forsy dzięki swojemu wykształceniu...

ale widzisz, to z Tobą tak jest najwyraźniej... natomiast jest na tym świecie wiele osób, które kształcą się w wybranym przez siebie kierunku, gdyż AUTENTYCZNIE JE DANY KIERUNEK INTERESUJE I MAJĄ W SOBIE PASJĘ - na przykład w kierunku medycyny, pedagogiki, malarstwa, i tak dalej... tacy ludzie rozwijają się w wybranym przez siebie kierunku NIE DLA PIENIĘDZY!!! I TO SĄ WŁAŚNIE NAJCZĘŚCIEJ POTEM LEKARZE, NAUCZYCIELE, CZY ARTYŚCI Z PRAWDZIWEGO ZDARZENIA I POWOŁANIA a nie takie dupki, które poszły w danym kierunku, żeby się nachapać forsy - bez pasji, głębszego zainteresowania, talentu czy powołania... i potem skutki są takie, że mamy niewydarzonych konowałów medycznych, belfrów bez talentu do przekazywania wiedzy, pseudoartystki, które jak dorwą się do mikrofonu, to trzeba natychmiast wyłączyć telewizor, itp...

dlatego sprawa jest prosta: ci którzy nie mają pasji i głębszych zainteresowań mogą wykonywać proste, użyteczne prace i powinni być godziwie za to wynagradzani, bo nie są przez to gorszymi ludźmi a proste użytkowe prace muszą być przez kogoś wykonane, bo bez tego społeczeństwo by nie dało rady funkcjonować...

nie obawiaj się - zawsze oprócz tych ludzi znajdą się jeszcze inni, których zafascynuje już w młodych latach jakaś dziedzina wiedzy, umiejętności czy twórczości i oni nie z powodów finansowych, ale z powodu swojej pasji podążą na uniwersytet kształcić się dalej w określonym kierunku...

oczywiście nie wyklucza to faktu, że kupa na tym świecie cwaniaków i prymitywów, którzy lecą wyłącznie na kasę i pchają się tam, gdzie nie ich miejsce, bo wcale ich dana dziedzina nie pociąga ani nie pasjonuje, tylko chcą się nachapać... a jakby zarobił te 3 tysiące na godziwe życie po prostu a nie 30, to tak dupek wolałby sobie zamiatać ulicę, niż ślęczeć przez ileś lat na uniwersytecie... :P i bardzo dobrze! bo na uniwersytet powinien pójść ten, który naprawdę wybrał sobie DANĄ DZIEDZINĘ WIEDZY CZY UMIEJĘTNOŚCI A NIE... SZMAL!!!

co do faktu, że bogaci ludzie mogą zapłacić innym za ich pracę, która polega na świadczeniu bogatym różnych usług, to dla mnie to rzecz normalna i nie widzę w tym nic nieodpowiedniego... natomiast nieodpowiednie jest to wówczas, gdy ludzie, którzy świadczą takie usługi są marnie przez tych bogatych opłacani, gdyż jest to wówczas wyzysk i wykorzystywanie drugiego człowieka a w tym każde państwo powinno przeszkadzać a nie pomagać...

zresztą w ogóle moim zdaniem wszelkie chyba bogactwo przekraczające poziom po prostu zamożności musi zostać zdobyte metodami mniej lub bardziej niemoralnymi związanymi z wykorzystywaniem pracy innych ludzi i żerowaniem na nich w jakiejś mierze lub też uzyskiwaniem dochodów zupełnie nieproporcjonalnych do autentycznie włożonej pracy i wysiłku na skutek różnych komercyjnych mechanizmów rynkowych - jak to się ładnie nazywa... dlatego znowuż powtórzę: państwo nie powinno czegoś takiego ułatwiać i sankcjonować prawnie, tylko powinno w takim procederze skutecznie przeszkodzić i budować takie prawo, które zapewniłoby jak największej ilości ludzi spokojną, bezpieczną egzystencję, z godnym wynagrodzeniem lub też wsparciem finansowym dla chorych czy niepełnosprawnych i zapewnieniem opieki takiej jakiej człowiek potrzebuje, ażeby dbać o własne zdrowie, zdrowie swoich dzieci i normalny byt - a nie wegetację w biedzie, poniżeniu i bezradności na skutek ukrytego zniewolenia bezrobociem i wykorzystywaniem ludzkich sił i pracy za marne grosze... państwo powinno też przeszkadzać w rażących dysproporcjach majątkowych powstających na skutek idiotycznie zawyżonego wynagradzania różnych palantów, którzy swoją pracą i włożoną energią wcale sobie na tak skrajnie wysokie profity nie zasłużyli, bo to jest według mnie demoralizujące zarówno dla tych ludzi, jak i reszty społeczeństwa oraz po prostu niesprawiedliwe...

oooj tam... jakie to wszystko proste w sumie... tylko trzeba odłożyć na bok stereotypy i pomyśleć w sposób swobodny i nieschematyczny... i najlepiej pomyśleć o człowieku (czyli o sobie samym i bliźnim...) i jego dobru a nie o nachapaniu się kasy ponad miarę dla własnych fanaberii i wybryków...

---------- 14:50 ----------

właśnie przed chwilą wyczytałem, że parlament europejski nakazał zakrycie podpisów pod zdjęciami na wystawie zorganizowanej prze PiS związanej z rocznicą katastrofy smoleńskiej ze względu na ich sprzeczność ze wspólnymi europejskimi wartościami...

Ok, nie wiem co tam jest w tych napisach, więc się nie wypowiadam - może słuszna decyzja a może nie...

ale pod tekstem zauważyłem następujący komentarz:

"Dlaczego Parlament Europejski nie nakazuje rządowi polskiemu ustanowienia godziwej minimalnej płacy w Polsce tylko zajmuje się bzdetnym opisanym nakazem. To jest wstyd by w państwie UE dzieci w Polsce pracowników zarabiajacych minimalną płacę wychodziły do szkoły głodne. Tym się Parlament Europejski nie martwi , że ten preceder w Polsce trwa a Tusk i Komorowski się tym nie przejmują i myślą o jesiennych wyborach. FARSA!!!"

i tak sobie pomyślałem, że jednak nie ja jeden mam tego rodzaju odczucia i poglądy jak te, które opisałem wyżej - uważam, że spostrzeżenie i sugestia zawarte w tym komentarzu są trafne i słuszne!

dla jasności - wymienione w tekście nazwiska i nazwy partii politycznych są dla mnie bez znaczenia... - nie o to mi chodzi: nie zagłosowałbym i nie głosowałem ani na jednych ani na drugich, bo uważam, że są tego niewarci... w tym sensie nie ma na kogo głosować...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez sikorka » 12 kwi 2011, o 15:27

Filemon napisał(a):
sikorka, pierwszy akapit pokazuje, że dla Ciebie kształcenie się to droga "do pięcia się w górę, bo tam mogą czekać kokosy"... innymi słowy człowiek według Ciebie uczy się dlatego, żeby się potem dorwać do forsy dzięki swojemu wykształceniu...


zastanawiam sie dlaczego wprowadziles taki podzial: albo bogate hieny bez pasji w tym co robia albo biedne myszki z umilowaniem swojego zawodu :roll:
bo jak dla mnie mozna miec i jedno i drugie. nie wiem skad wywnioskowales ze mnie akurat chodzi o forse bo ja raczej uwazam, ze czlowiek sie ksztalci by miec i jedno i drugie - i zadowolenie z tego co robi i odpowiednie pieniadze za to co robi.

co do dalszej wypowiedzi kompletnie sie nie zgadzam, niemniej nie jestesmy w stanie sie nawzajem przekonac :)
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez Filemon » 12 kwi 2011, o 15:42

sikorka napisał(a):ja tak sobie mysle, ze gdyby tak bylo fil jak mowisz, ze ci dozorcy, sprzataczki by tak fajnie zarabiali to pewnie wiekszosc z nas na tym etapie edukacji by zostala. bo jakbym miala 3tys to po co mi wiecej? po co mi sie ksztalcic, uczyc, wiedze zdobywac, ksiazki czytac jak za pozamiatanie ulic 3tysiaki bym dostala? no absurd. po to wlasnie sa takie dysproporcje w zarobkach by nas ludzi mobilizowac to piecia sie w gore bo tam moga czekac kokosy.


sikorka, przecież to są Twoje własne słowa... nie rozumiesz tego co sama napisałaś??

PRAWDZIWĄ WARTOŚCIĄ DLA KTÓREJ ZDOBYWA SIĘ WIEDZĘ I WYKSZTAŁCENIE W JAKIEJŚ DZIEDZINIE NIE SĄ PIENIĄDZE...

WARTOŚCIĄ JEST PRACA, W KTÓREJ REALIZUJEMY SWOJĄ PASJĘ, POWOŁANIE, ZAMIŁOWANIE I GŁĘBSZE ZAINTERESOWANIE W OKREŚLONEJ DZIEDZINIE...

W TYM SENSIE (jak wyżej) bardziej wartościowa jest praca lekarza, według mnie, niż sprzątaczki - bo ta ostatnia nawet jeśli sprząta z zamiłowania do ładu i porządku, to charakter jej pasji jest mocno ograniczony i bardzo prosty... natomiast inaczej jest w przypadku zawodu lekarza, artysty, czy naukowca... nie znaczy to, że godność sprzątaczki jest mniejsza, albo jej wartość jako człowieka... dlatego właśnie powinna być wynagrodzona godnie za swoją pracę - tak by mogła normalnie żyć a nie jedynie wegetować (podobnie jak lekarz, artysta, itp...)

taka jest moja filozofia w tych sprawach i pogląd na życie...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Orm Embar » 18 kwi 2011, o 22:33

Witam,

Filemon napisał(a):wystarczy nie kraść, nie stawiać na pierwszym miejscu kasy, tylko człowieka i nauczyć się co nieco od takich krajów jak Dania, Norwegia, Szwecja czy Austria... nie trzeba być czarodziejem...


Nie wszystko Filemonie jest takie proste...

Skandynawowie to naturalnie specyficzna część ludzkości. Ich społeczeństwa mają sporo zalet, organizacja państwa bywa wzorcowa. Jest z czego się uczyć! W jakiejś mierze być może to wynik luteranizmu, ale i pewnie zmuszającej do zdolności samoorganizacji niełatwej pogody. :-)

1. Dania - tak, to ciekawy przypadek, oni sobie swoją zamożność chyba w dużej mierze po prostu wypracowali... No i są bardzo wesołym narodem dość sympatycznych ludzi...

2. Norwegia - powierzchnia taka jak Polski, tylko ok. 5 mln ludności i ... gigantyczne złoża ropy. :-) Oni po prostu mają forsy jak - nomen omen - lodu. Fakt, że mądrze nią gospodarują (sporą część odłożyli na nienaruszalny fundusz demograficzny), ale i tak mają łatwiej niż Polska.

3. Szwecja - taaa... miłujący pokój kraj, który w czasie II wojny światowej zarobił krocie, sprzedając rudę żelaza komu się dało, w tym panu Adolfowi prawie że do ostatnich dni! ;-)

4. Austria miała straszną biedę po wojnie (znajomy mojej matki spod Wiednia opowiadał, jak jego matka w 1951 r. chodziła na pole zbierać pokrzywę na zupę dla nich wszystkich...), ale przeżyli boom Zachodu lat 60tych i jakoś się odkuli. A przy okazji mogli udać, że byli ofiarami Hitlera i zapomnieć, że najwięcej członków SS procentowo w stos. do ludności pochodziło z Austrii... ;-)

Tak, mamy średniej jakości elitę polityczną. Lepszą niż na Białorusi i w Kazachstanie, gorszą niż w Niemczech. Głosuję na partie przewidywalne, korygując swoje decyzje tym, czy mój głos będzie zmarnowany. Uważam, że pewnej partii nie należy dopuścić do władzy, podczas gdy ta druga nie powinna czuć się zbyt pewnie. ;-) Gospodarczo dość sensownie brzmi Kluzikowo, obyczajowo lewica - która jest jednak miałka jak kreda w gębie.

Głosuję ZAWSZE, ponieważ tak wg mnie wygląda postawa obywatelska w kraju, który nie jest idealny, ale który jest mój. Jestem lokalny patriotą, co powoduje, że jetem germanofilem ;-) ale i jestem Polakiem, który czuje odpowiedzialność za swój kraj. Nie uważam, że władza powinna być idealna - to mrzonki. Władza jeśli jest przewidywalna, to już całkiem dobrze.

Wykształcenie - dopuszczam obie opcje jako całkowicie równoważne. Czyli i nauka dla zdobywania wiedzy bez perspektywy kasy jest OK, i nauka wyraźnie ukierunkowana na zarabianie jest jak najbardziej OK.

Nauczyłem się z jednej strony dbać o swoje pieniądze, ale z drugiej nie podniecać się ani ich nadmiarem, ani ich brakiem. O każdy grosz walczę, ale nie przeliczam tych groszy w piwnicy codziennie wieczorem.

Katastrofa już mnie nie interesuje. Co miesiąc większa ilość ludzi ginie na polskich drogach, i jakoś nikt im pomników świateł nie stawia przy szosach, a na pewno część z tych, co giną w wypadkach drogowych to bardzo wartościowi ludzie.

dobrej nocy,

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Filemon » 19 kwi 2011, o 19:00

Orm, podobnie jak w obszarze edukacji jest ze sztuką - tam gdzie produkuje się pod publiczkę (dla kasy! a nie z autentycznego zamiłowania), to przestaje być twórczość - nie ma żadnej sztuki a jest kicz, tandeta, komercja, itp...

CELEM ZDOBYWANIA WIEDZY, PODOBNIE JAK TWORZENIA, NIE SĄ PIENIĄDZE...

BO JEŚLI PIENIĄDZE STAJĄ SIĘ NUMEREM JEDEN, TO WÓWCZAS SAMA TREŚĆ KSZTAŁCENIA CZY TWÓRCZOŚCI, SAM PODSTAWOWY TEMAT DZIAŁANIA SCHODZI NA PLAN DRUGI... czyli wówczas jest się artystą, lekarzem, księdzem, naukowcem jedynie pozornie... tak naprawdę jest się wpatrzonym w kasę i ona stanowi prawdziwy motyw i motor działania a nie twórczość, pasja naukowa czy niesienie ludziom zdrowia czy sakramentów (w których wartość i znaczenie dana grupa religijnych osób wierzy...)

jeśli chodzi o Szwecję i Austrię, to ich sprzeniewierzanie się pewnym istotnym wartościom w okresie drugiej wojny światowej jest mi znane - nie zmienia to faktu, że obecnie są to kraje od wielu już lat dbające o zdrowie, dobrobyt i wspieranie w zabezpieczaniu potrzeb społecznych swoich obywateli na wysokim poziomie... a nie do starające się kosztem obywateli, ich bezpieczeństwa społecznego i niejednokrotnie zaspokajania podstawowych potrzeb jednostek i rodzin wykręcać się od tego rodzaju obowiązków, jakie moim zdaniem spoczywają na państwie... bo w przeciwnym razie, to mnie jest państwo do niczego nie potrzebne - bo niby do czego? do brania podatków w zamian za... wielomiesięczne wyczekiwanie na zabiegi medyczne ratujące życie, na przykład?! :?

zupełnie nie zgadzam się z Tobą, że postawa obywatelska polega na tym, żeby GŁOSOWAĆ ZA WSZELKĄ CENĘ - ABY GŁOSOWAĆ! - NAWET WTEDY, KIEDY ZUPEŁNIE NIE MA W NASZYM ODCZUCIU NA KOGO GŁOSOWAĆ I DO ŻADNEJ SIŁY POLITYCZNEJ NIE MAMY PRZEKONANIA A WRĘCZ PRZECIWNIE... nie widzę w tym nic dobrego, co miałoby służyć z pożytkiem ojczyźnie... (w tym przypadku Polsce, w której żyjemy)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Orm Embar » 20 kwi 2011, o 19:26

---------- 16:12 20.04.2011 ----------

Cześć Filemonie,

Filemon napisał(a):Orm, podobnie jak w obszarze edukacji jest ze sztuką - tam gdzie produkuje się pod publiczkę (dla kasy! a nie z autentycznego zamiłowania), to przestaje być twórczość - nie ma żadnej sztuki a jest kicz, tandeta, komercja, itp...
CELEM ZDOBYWANIA WIEDZY, PODOBNIE JAK TWORZENIA, NIE SĄ PIENIĄDZE...

[...]

zupełnie nie zgadzam się z Tobą, że postawa obywatelska polega na tym, żeby GŁOSOWAĆ ZA WSZELKĄ CENĘ - ABY GŁOSOWAĆ! - NAWET WTEDY, KIEDY ZUPEŁNIE NIE MA W NASZYM ODCZUCIU NA KOGO GŁOSOWAĆ I DO ŻADNEJ SIŁY POLITYCZNEJ NIE MAMY PRZEKONANIA A WRĘCZ PRZECIWNIE... nie widzę w tym nic dobrego, co miałoby służyć z pożytkiem ojczyźnie... (w tym przypadku Polsce, w której żyjemy)


Myślałem o tym, i to dość uczciwie, bez uciekania się do łatwego żonglowania łatwym zbijaniem argumentów. Odpowiedziałem sobie - całkiem uczciwie w sposób następujący: myślę, że można być doskonałym lekarzem kardiologiem, idąc na ten kierunek na podstawie analizy kasy, jaką będzie się zarabiało. Jest to naprawdę jeden z podstawowych elementów wyboru zawodu - i nie ma w tym niczego złego.

Myślę natomiast, że aby zostać Religą, trzeba już mieć to coś więcej - ogień, pasję, niesamowicie głębokie zainteresowania. Podobnie na pewno aby być dobrym artystą trzeba sprzedać sztuce duszę.

Przeważająca większość Filemonie zastanawia się, jakie spectrum zawodów im odpowiada, po czym wybierają taki, gdzie będą mogli godziwie zarabiać. Znam np. znakomitego adwokata, który lubi swój zawód, uczy się, rozwija, ale walcząc o adwokaturę bardzo świadomie kalkulował: "w tym zawodzie mogę zarabiać dużo więcej pieniędzy niż jako sprzedawca w supermarkecie".

Co więcej, jest jeszcze kwestia po prostu rzetelności w życiu. Skoro zdecydowałem się na taki zawód, i biorę za to pieniądze, to robię to rzetelnie i w maksymalny sposób dbając o dobro moim klientów.

Co do państw zapewniających swoim obywatelom tak wiele, to niestety spora część z nich musi zwijać swoje programy socjalne - tak, jak np. Szwecja. Po prostu kasa się kończy, zadłużenie budżetów państw jest zbyt duże, kryzys, bla bla bla blaaaa...

Co do wyborów: to jest oczywiste, że nie zmienię świata ani Polski swoim głosem w wyborach. A jednak jeżeli nie pójdę głosować, zakonserwuję go tym bardziej.

M.

---------- 19:26 ----------

Fil,

Wiesz co, jeśli zamiast określeń "myślenia o pieniądzach przy wyborze zawodu" lub tego typu podstawisz stwierdzenie "myślenie wyłącznie o pieniądzach przy każdej życiowej decyzji i robienie z pieniędzy jedynego ostatecznego celu wszelkich działań, w tym uczenia się" to byłbym skłonny w dużej mierze - choć nie całkowicie - się z Tobą zgodzić... ;-)

pozdrowienia!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Sinuhe » 23 kwi 2011, o 11:06

Mając kilkanaście lat można kompletnie nie wiedzieć, czy jest coś pasją, czy nie. Na to, co się chce w życiu robić, albo po prostu, jaką decyzje się podejmuje wpływają także inne czynniki, niż tylko pasja lub/i pieniądze.

Kończąc liceum miałem kupę zainteresowań, ale żadnych konkretów. Tacy ludzie też są i jakichś wyborów dokonują. Wybrałem sobie chemię na politechnice z kilku rożnych powodów:

a) po latach bycia ubogimi krewnymi przez moja rodzinę naprawdę nie miałem zamiaru szukać usilnie pasji do zrealizowania się - niezależnie od możliwych do zarobienia pieniędzy. A nie widziałem sensu olania wykształcenia tylko dlatego, że pasji nie było.
b) chemia była kierunkiem, który najmniej mnie nie interesował.
c) politechnika wydawała się mi sensownym rozwiązaniem, bo było w miarę blisko i znałem ileś osób, które tam studiowały.
d) uznałem, że mam możliwości i potencjał, który tam mogę zrealizować.
e) i w moim wypadku chyba najistotniejsze - w przedmiotach ścisłych nie trzeba wkuwać na pamięć, bo wiele rzeczy po prostu wynika jedne z drugich i są one w różnych nawet dziedzinach komplementarne.
f) po latach widać, że takie matołki kończą studia, iż nie zrobienie ich to po prostu marnotrawstwo
g) nie mam fizycznych warunków do machania łopatą :P


I tyle.
Ok, rozumiem, że porwanie ideą tworzy jakieś moralne i społeczne powinności, że wrażliwość na nierówność wymaga czegoś tam itd. To, że ja sobie zrobiłem takie a nie inne studia i przynajmniej w oczach moich zwierzchników sprawdzam się (choćby ze względu na sumienność a nie pasję), to jest to składowa tworzenia pewnego porządku. Skoro mam możliwość bycia po stronie, która sobie radzi, to będę sobie radził. Mój brat niedawno odmówił headhunterom kuszącym go 10-krotnością średniej krajowej. Studia robi sobie po prostu równolegle, żeby był papier uzasadniający jego stanowisko. Odnalazł sobie to w czym jest świetny i tyle. Dzięki temu firma, w której pracuje wręcz potrzebuje nowych stanowisk pracy i nowych ludzi. I tu jest właśnie rola managera. Czy w takiej sytuacji duża wypłata nie jest uzasadniona, hm...?

Ok, rozumiem ludzi rozczarowanych tą naszą Rzplitą. Co nie znaczy, że sam chcę ją zostawić w rękach tych, których uważam za szkodników - zdając sobie sprawę, że:
a) mój głos jest jednym z wielu
b) mogę popełniać złe wybory
Wiele razy nie byłem na wyborach - ot durne młodzieńcze niby anarchizowanie, które dziś uważam za szkodnictwo. Ten kraj dalej zostaje Polską, niezależnie od tego, kto nim rządzi.
Każda opcja ma swoje plusy i minusy, każda opcja ma ludzi sensownych i zwykłe łachudry, czy fanatyków. Oprócz tego na wszystko nakłada się kontekst gospodarczy i polityczny zglobalizowanego świata. Im bardziej się temu przypatruję, tym bardziej jestem "zgłuptaczony".

Coś tam sobie wybiorę, choć ciężki to wybór:
- Lewica. No cholera jakkolwiek część młodych jest ok, to poprzez interes polityczny nie odetnie się od post-PZPR-owskich zombiaków, broni do upadłego UB-ków i w kwestii obyczajowości schlebia nieraz zwykłej hołocie.
- PO. No cóż - daleko prześcignęli PiS w antydemokratyczności, indolencji, insynuacjach, brutalnej walce politycznej, zawłaszczeniu mediów i tworzeniu władzy totalitarnej. Oczywiście na własnym podwórku, bo w skali Europy chłoptasiostwo i naiwność naszych rządzących nie ma granic. Pozostaje chyba jedynie wierzyć, że pomimo wieloletniej pracy Adama M. rażonego syndromem sztokholmskim, dzięki któremu obłapiał się z Urbanem i Jaruzelskim, znajdą się jednak ludzie, którzy nie będą sobie zaprzątać głowy zastępczymi politpoprawnymi multi-kulti tematami i wezmą się po wyborach do roboty. A ta robota dam nam mocno po karku niestety. Chyba, że co jest całkiem możliwe przeputają.
- PJN. Kanapowym maleństwem nie będzie chyba sobie sensu głowy zaprzątać. Niezależnie od racji, słuszności itd.
- PSL. Partia obrotowa, która nadstawi tyłka prawie każdemu. No jaj sobie nie róbmy.
- PiS. No to jest mieszanka wybuchowa. W sumie na bazie katastrofy smoleńskiej powiela ujadanie oponentów, którzy dziś świętoszkowato oburzeni zarzucają PiS-owi to, co sami wyujadali kilka lat temu. Tutaj właśnie objawia się efekt wieloletniej pracy nad świadomością Polaków przez środowiska dawnych opozycjonistów, którzy chcieli być reformatorami socjalizmu - jedynie siermiężny i zaściankowy PiS potrafi się przyznać do ciągotek narodowych bez obawy, że zostanie nazwany ta straszną prawicą he he. Niestety to towarzystwo powinno sobie popatrzeć na Merkel w kwestii zabiegania o własny interes narodowy a nie babrać się takimi pierdołami, jak rzekoma antypolskość Miłosza (zresztą PO też powinno uznać, że "interes narodowy" to nie jest ani sformułowanie faszystowskie). Przeputaliście na własne życzenie - Zbyszek Z. wyskoczył na hurra i spartaczył maksymalnie pozwalając na żonglerkę słowem lepszym wyjadaczom od siebie i waląc oskarżeniami na oślep. Jeżeli w coś trafił, to zagubiło się to w gąszczu walenia z kartacza w tłum i z powodu zwykłej nieudolności. Gwoli "pocieszenia" - przejechał się Zbyszko na podsłuchiwaniu a dziś KE opi...la Polskę za ilość podsłuchów - ot chichot historii.

A przy wszystkich wojenkach swoistym paradoksem (albo głęboką prawidłowością) jest to, że największa nienawiść jest między byłymi kolegami z opozycji.

Po prostu panowie i panie z wszystkich stron fajnie byłoby zakończyć gierki marketingowe a realnie zaproponować, co się ma w planie zrobić z następującymi tematami:
- Nordstream. Hę? Jeden z ważniejszych tematów, który nas udupi straszliwie, jeżeli zamknie wejście do portu dla większych jednostek.
- Lecznictwo. Ok, mi leczenie funduje zakład pracy, ale chciałbym, żeby za odprowadzana przeze mnie składkę ktoś potrzebujący został szybko przyjęty, bez odkładania miesiącami jego leczenia.
- Szkolnictwo. Naprawdę nie potrzeba nam absolwentów po "studiach" produkujących rynkowo nieprzydatnych. Już kiedyś istniały kierunki, gdzie ludziki na synekurkach i obsadzeni rodzinnie dorabiali sobie wykształcenie.
- Sprzedaż LOTOS-u. No tutaj to już przeginacie. Sprzedaż Tepsy to był wielki szwindel i szkodnictwo a LOTOS (koncern strategiczny), który wydał ponad 5 mldów PLN na inwestycje ma zapełnić lukę w finansach jednorazowo? To co - dywidenda, która może spływać co roku to pies? Nie ma czegoś takiego, jak przemysł strategiczny? Czy jesteśmy na tak podłej pozycji, że srebra rodowe muszą iść pod młotek?
- Francja jakoś obroniła swoje stocznie. Dało się? Dało. Teraz pozostaje patrzeć na inne posunięcia eurokołchozu i nie dawać się wyruchać w kolejnych kwestiach.
- Tematów jest multum - są ważniejsze od rozstrzygania kto kogo uraził; kto kogo może bzykać; czy ma być ksiądz w programie, czy nie; od zwykłego politycznego marketingu i schlebiania gustom gawiedzi, która kocha oglądać wzajemne okładanie się przed kamerami itd.


Cholera - tydzień temu przymierzyłem swoje dupsko do fotela prezydenta w sali sejmu :P No nie pasuje i już he he...
Avatar użytkownika
Sinuhe
 
Posty: 468
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:02

Postprzez Orm Embar » 23 kwi 2011, o 18:59

---------- 18:50 23.04.2011 ----------

Cześć Sinuhe,

Sinuhe napisał(a):Cholera - tydzień temu przymierzyłem swoje dupsko do fotela prezydenta w sali sejmu :P No nie pasuje i już he he...


Ale w ramach protest-songu (?!) puściłeś chociaż bąka w ten fotel, hę? ;-)

Mam podobne myśli jak Ty. A i tak pójdę głosować. Nie widzę innej opcji. Jeżeli wszyscy sensowni ludzie, w imię choćby i jak najbardziej słusznych racji odpuszczą głosowanie, to kto nam wybierze Sejm, organ ustawodawczy mojego kraju? Kupione przez PO głosy w Wałbrzychu i stare durnowate baby zakochane (platonicznie! - seks fuj fuj!) w pewnym ojcu dyrektorze, który każe im głosować na PiS?

Maks

---------- 18:59 ----------

Aaaaaa!

Został samolot... Rozumiem, że to bardzo niezwykła katastrofa z uwagi na ilość naprawdę bardzo ważnych ludzi, którzy zginęli. Ale państwo polskie przeżyło, jego instytucje pracowały dalej, system monetarny się nie załamał a emeryci dostawali kasę z ZUSu na czas.

Dodam, że nie jest to jedyny taki nietypowy przypadek w historii - w 1994 w zamachu (nomen omen...) zginęli w jednym samolocie prezydencji Rwandy i Burundi, co było zapalnikiem ludobójstwa na Tutsi w Rwandzie. Dwaj prezydenci w jednym zamachu to też nie byle co, choćby i małych, afrykańskich państw...

Przyczyny katastrofy trzeba oczywiście wyjaśnić, i naturalnie trzeba zmienić procedury, ale teraz życie 38-milionowego kraju poszło już dużo dalej po tej tragicznej śmieci 96 osób (czyli w zaokrągleniu 0,0003% ludności kraju). Brzmi to może strasznie ale tak jest - matematycznie ważniejsze jest życie 37.999.037 osób żywych niż życie 96 osób nieżywych.

W życiu publicznych najważniejszy jest rozwój kraju - Nord Stream, wzrost gospodarczy, ochrona środowiska, zwiększenie dzietności i parę innych tego typu spraw. Tymczasem ogromna część debaty publicznej to wciąż bicie piany związane z samolotem...

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Sinusoida » 23 kwi 2011, o 19:50

Dokładnie tak, też tak myślę Maks.
A wracając do zarobków i wyboru zawodu. Fil mając lat naście byłam święcie przekonana, że pieniądze nie mają aż takiego znaczenia, ze najważniejsze jest by się lubiło to, co się robi... Pomijam fakt, że brakowało mi wtedy poczucia wartości by sięgać "tam, gdzie wzrok nie sięga". Dzisiaj myślę, ze byłam strasznie naiwna i głupia. Nie wiem co ja sobie wyobrażałam, może założyłam, że na nic więcej mnie nie stać, nie wiem. W każdym razie dzisiaj myślę, że powinno się uwzględniać kasę przy wyborze zawodu. Optymalnie jest móc znaleźć i pogodzić te dwie opcje: kasę i z zainteresowania. Wiadomo, że nie często tak się da ale jednak powinno się szukać takiego kompromisu. Ja żałuje, że takiego kompromisu nie szukałam...
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Postprzez Orm Embar » 23 kwi 2011, o 19:58

Sinusoido,

Jest też inna wersja tej smutnej prawdy o której piszesz (czyli syndromu niedoceniania siebie, wyrażonego choćby i finansowo): trzeba któregoś dnia nauczyć się ŻĄDAĆ swojej kasy, dbać o nią, asertywnie domagać się realizacji swoich praw, oceniać, cenić ale i wyceniać ;-) siebie wysoko...

Gdybym dzisiaj wybierał zawód raz jeszcze (taaa, zaraz będzie kolejny debilny tekst "co by było gdyby", hehehehe), wybrałbym także zgodny z moimi zainteresowaniami i predyspozycjami, ale ten, który gwarantowałby mi większe pieniądze. Nie narzekam, nie rwę głosów z głowy (i nie tylko dlatego, że z łysej truno, hehehehe), ale zmieniłbym swój wybór. Byłbym pewnie księgowym a nie bibliotekarzem. I uczyłbym się z zapałem - zarówno z powodu swoich predyspozycji do zawodu jak i wizji pieniędzy. Wykonywałbym swoje obowiązki perfekcyjnie, nie narażając firm na kary skarbowe. Nie byłoby dla mnie żadnej sprzeczności między kasą a zainteresowaniami - dokładnie żadnej...

dobra, czas spadać sprzątnąć gary w kuchni przed świętami...

wesołych świąt dla wszystkich!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Księżycowa » 23 kwi 2011, o 20:02

Maks pisałeś jakis czas temu o opłacalności obiektywnego wyboru zawodu... Jasne, że prawnik ma więcej niż kasjerka w markecie... A nie pomyślałeś, że czasem koniecznością jest podjęcie takiej pracy?

Kto mi da pieniądze na studia? Nie mam nikogo takiego... Studia to kasa, duza kasa. Mieszkanie i utrzymanie się - to zbyt wysokie wymagania dla kogos, komu nie pomagają rodzice... Jasne, że bym wolala mieć mozliwość nauki, ale sama muszę sobie grunt zrobić, by chociaz mieć na wstępną zmianę zawodu. I o to chodzi właśnie, że nikt nie zadbal o to, by bez pomocy rodzicow mieć te minium, ale mieć szanse na usamodzielnienie. Gdbym była sama dalej bym z rodzicami siedziala...

To jest żałosne, bo nie oszukujmy sie inne kraje lepiej sobie pod tym względem radzą...
I pewnie zmienię zawód na lepiej platny, ale co się najem upokorzeń, ile razy przejdę kolejne załamanie z bezradnosci, to już moje. I wg mnie nie ma wytlumaczenia na to, ze dupki na stolkach mają w dupie poziom wlasnego Państwa i patrza tylko jak napełnić swe kieszenie.
Jak dla mnie są to ludzie bez ambicji zawodowych, bo w ich ambicji powinna leżeć poprawa jakości zycia w państwie.

Jak patrze na te wiadomości przelotem, bo jakoś nie traktuje powaznie ich dzialalnosci. Są śmieszni, żałosni i jakoś nie traktuje ich powaznie. Nie dobrze mi sie robi jak patrzę na te zachłanne gęby, ktore maja ludzi za idiotów. A nasze głosy sa potrzebne do napełnienia jakiemus portfela i obiecują hasła, które nie mają pokrycie...

Żal po prostu...

Sinuhe może szczeniackie podejscie, ale wiesz zuwazyłam, ze jak ktoś ma już ustabilizowana sytuację, to mowi inaczej, bo mniej odczuwa na skorze działanie systemu (bez urazy dla kogokolwiek tutaj)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Orm Embar » 23 kwi 2011, o 20:06

Kasiorku,

Jedna sprawa to nasza CHĘĆ na to czy na owo, a druga sprawa to MOŻLIWOŚCI. Dla mnie prawnik jest tyle samo warto co kasjerka - i jeśli prawnik uważa, że jest od kasjerki lepszy to znaczy że jest od kasjerki gorszy. Co nie zmienia faktu, że fajniej jest mieć zarobki dobrego prawnika - i co nie zmienia faktu, że zarobkami kasjerki nie ma co się dołować i dobijać samego siebie. Sądzę, że można być szczęśliwym będąc kasjerem, nie widzę żadnych przeszkód...

Rozumiem, że czasami konieczność zmusza do pracy kasjerki - ponieważ w swoim życiu sam np. byłem śmieciarzem, zamiatającym ulice ze śmieci i psich kup. :-) I wiesz co? Może to głupie, ale lubiłem tę robotę i widok czyściutkiego chodnika w świetle poranka, wiosną, o piątej rano... :-)

wesołych świąt! :-)

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 536 gości

cron