---------- 20:52 15.11.2007 ----------
Witam wszystkich jestem tu nowa, może nie całkiem, ale na pewno pod innym nikiem, teraz zaczynam może nie nowe życie, ale jakiś nowy etap, na pewno bardzo ciężki dla mnie bo już teraz to odczuwam, ale myśle że jestem na dobrej drodze, chciałabym czasem zaglądać tutaj i coś napisać tak od siebie
To wszystko co napisałam, pewnie jest jakieś niespójne, ale musiałam to z siebie wyrzucić, niemusicie czytać jeśli niechcenie,
Dzisiaj tak właściwie zrozumiałam sedno moich problemów, dlaczego tak bardzo nie akceptuje siebie i siebie nie lubię, skąd to potworne poczucie winy i ta autoagresja psychiczna, Nie wiem czy mam się cieszyc że to nie jest uzewnętrzniona autoagresja w stosunku do siebie chociaż często dopada mnie taka ochota żeby się po prostu pociąć, bo już sobie nie radze, ale wtedy sobie myślę ze musze chwilkę poczekać, czasem aż bardzo długą chwilkę, ale to na pewno zaraz przejdzie, często jest tak bardzo ciężko, ze dopada mnie mysl żeby to po prostu skończyć i wreszcie sobie odpocząć, może tam po drugiej stronie nie będzie tak bolało..??
Cały czas próbuje, ale tak ciężko jest mi przyznać się przed samą sobą, że moja rodzina jest dysfunkcyjna, a na pewno była, może niebyło tu alkoholu, ale na pewno przemoc psychiczna czasem fizyczna, sama nie mogę w to uwierzyć, po prostu to do mnie nie dociera, przecież moi rodzice zawsze starali się zapewnić nam wszystko (mi i moim siostrom), ale wiem jedno nie zapewnili nam najważniejszego, tego czego brak odczuwam do tej pory, miłości, stabilności emocjonalnej i poczucia bezpieczeństwa.
Najśmieszniejszy jest powód tego dlaczego nie mogę się wyleczyć z depresji i nerwicy i zaczynam coraz bardziej wątpić czy to się kiedyś uda. Do mojego stanu psychicznego przyczynia się moja matka, osoba którą uważałam za najważniejszą i tą po mojej stronie, która chce dla mnie jak najlepiej. Jak bardzo działa ona na mnie destruktywnie, Nie winie jej za to bo ona robi to nieświadomie, po prostu tak bardzo mnie kocha…… ale czy na pewno mnie czy tą osobę, jej wizerunek, który w pewnym sensie „stworzyła na swoje potrzeby”, po to żeby jakoś siebie pocieszać po wybrykach i przyniesionych rozczarowaniach przez moje dwie starsze siostry.
Wszystkim członkom mojej rodziny przydałaby się terapia, widzę jak oni cierpią jak ich życie z pozoru normalne jest tak bardzo nieudane jak bardzo czują się oni samotni, jak godzą się z tym co przynosi im życie i uważają to za coś normalnego, bo przecież takie jest życie składa się głównie ze złych chwil, a przecież mogliby się zatrzymać na moment i przyjrzeć temu swojemu życiu, przyjrzeć się samemu sobie dlaczego akurat tak się dzieje, a może trzeba by było coś zmienić….. bo chyba można żyć inaczej?? Jest ciężko ale przecież może by coś robić żeby tak niebyło, szukać rozwiązania, polepszać jakość swojego życia. Zrozumiałam to niedawno, dopiero teraz trafiłam na osoby które mogą się przyczynić do tego aby moje życie się zmieniło chociaż trochę, żebym choć przez chwilę poczuła że ma ono sens, bo przecież trafiają się chwile kiedy sobie uświadamiam, że przecież kocham życie i nie chciałabym teraz oddawać je walkowerem, ale zdaje sobie, że czeka mnie naprawdę ciężka praca, ale boję się że temu nie sprostam. Już wiem, że nie mogę liczyć tylko na leki, że są one tylko po to żeby mi ułatwić moje funkcjonowanie, a nie załatwić za mnie coś z czym sama muszę się zmierzyć
Długo z tym walczyłam, ale trzeba przestać uciekać......
Pozdrawiam wszystkich i przytulam ciepło
---------- 16:43 16.11.2007 ----------
..... mam nadzieje, ze moze chcociaz ktos przeczytal ..., ale tak wlasciwie to chcialam to z siebie wyrzucic, a kiedy to juz zrobilam to poczulam sie lepiej, ale jakby chociaz ktos napisal co o tym mysli, nawet negatywne opinie mnie interesuja to bylabym bardzo wdzieczna ..., bo moze moje odczusia sa zbyt wyolbrzymione i nieobioektywne
pozdrawiam